23 - sen
Dziewczyna leżała zamyślona na obcym łóżku, wpatrując się w duże okno. W jej głowie trwał istny chaos. Martwi się o swojego najlepszego przyjaciela, który nie wiadomo czy przeżyje. Skoro jego ciało zaczęło odrzucać ugryzienie, to szanse na jego uzdrowienie są niskie. Chociaż wiedza, że jest on u Deaton'a ją uspokaja. Przynajmniej jest w dobrych rękach. Ona nie jest w stanie mu pomóc. Nie umie tego. Ojciec wbił jej mnóstwo wiedzy na temat istot zmiennokształtnych, ale nie jak je uratować. Tylko jak je zabić lub obezwładnić. Skoro mowa o ojcu, to jest on jej kolejnym problemem w tej chwili. Zignorowała jego telefon jakąś godzinę temu. Wie co to oznacza. Do tego wysłał jej dwie wiadomości, które są oznaką jego złości. Pierwsza to ostrzeżenie, druga to rozkaz, trzecie to groźba. Cieszy się w głębi siebie, że nie jest w stanie ich odczytać i że trzeciej wiadomości nie zobaczyła. Nie chce tego. Nawet jesli jej ojciec nie będzie zadowolony jak wróci do domu. Tylko że ona nie chce wracać do domu. Pierwszy raz w życiu nie chce się kogoś słuchać i chce zrobić to na co ma ochotę. Czy to o tym mówił Scott? To miał na myśli, mówiąc o ratunku? Będzie musiała porozmawiać z Derekiem, by jednak nie wybijał tego pomysłu z głowy pewnego bruneta. Ale skoro mowa o pewnym mężczyźnie, to jest on w tej chwili jej ostatnim problemem. Nie wie co się z nią dzieje w ostatnim czasie. Jeszcze kilka tygodni temu wzdychała do McCall'a, darząc go uczuciem. Tylko od kiedy zaczął się spotykać z Allison, Lilith chyba zrozumiała, że z nich nic nie będzie. Dlatego też straciła uczucia do niego. Do czego przyłożył się też pewien wilkołak. W ostatnim czasie nie może przestać o nim myśleć, za każdym razem czując motyle w brzuchu lub jak serce jej wariuje. W przypadku Scott'a tak nie było. Było to raczej słabsze i bardziej przygaszone. Ale w przypadku Derek'a... powili zaczyna chcieć więcej. Ta jego czułość i dzikość zawróciły jej w głowie. Brunetka przetarła twarz dłonią, starając się nie myśleć o nim. Jej serce ponownie zaczęło szybciej bić, dlatego musi zaprzestać swoich rozmyśleń na ten czas. Odetchnęła kilka razy i zamknęła oczy. Jest psychicznie wykończona, na co i jej ciało zaczęło się męczyć. By nie musieć dalej zaprzątać sobie myśli problemami, postara się zasnąć.
Brunet szedł po schodach w stronę dużych i metalowych drzwi. Otworzył je, wchodząc do swojego loftu ostrożnie i cicho. Już po drugiej stronie był w stanie usłyszeć jej spokojne bicie serca. Teraz słyszał również jej oddech. Spojrzał na młodą brunetkę na swoim łóżku, czując jak coś go ukuło w serce. Cały czas się kontroluje, by nie zrobić jej krzywdy, nawet jeśli od jakiegoś czasu chce więcej. Coś go do niej przyciąga i podoba mu się to. Podszedł bliżej, starając się być tak cicho jak to możliwe. Wie jak bardzo ma wyczulone zmysły. Nie spieszy mu się zostać zaatakowanym. Samemu będąc zmęczonym ratowaniem życia pewnego szatyna, położył się obok dziewczyny. Lilith nawet nie drgnęła, biorąc tylko głębszy wdech. Derek uśmiechnął się na widok jej spokojnej twarzy. Położył się na boku, wsuwając swoje ramię pod jej głowę, a drugim przyciągając do siebie. Zaciągnął się jej zapachem, uważając go za bardzo przyjemny. Pachniała lasem i czymś słodkim, czym mógł być jej szampon. Trzymając ją szczelnie, ale i nie za mocno, zamknął oczy. Napawając się spokojem starał się zasnąć, idąc w ślady dziewczyny.
— Derek... — otworzył oczy na dźwięk swojego imienia. Spojrzał na brunetkę, widząc, że nadal ma zamknięte oczy. — Dere... — wymruczała ponownie.
Brunet przysłuchiwał się jej lekko przyspieszonemu biciu serca. Czyżby ona o nim śniła? Mężczyzna nachylił się w jej stronę, ręką podnosząc jej głowę w swoją stronę. Ma obawy przed swoimi działaniami, ale jest to dla niego kusząca okazja. Zbliżył się do niej bardziej, gładząc jej policzek kciukiem. Czuł na swoich ustach jej ciepły oddech.
— Derek... — wyszeptała ponownie jego imię.
W głowie wspomnianego mężczyzny był mętlik, ale i szansa. Podoba mu się wypowiadanie swojego imienia przez nią. Kciukiem przejechał przez jej dolną wargę, lekko uchylając jej usta. W świetle wpadającym przez duże okno zauważył jak jej policzki robią się różowe, czując jak ciepleją. Delikatnie musną jej wargę swoimi, czując jak są one miękkie. Nie wystarczyło mu to. Pragnął więcej. Naparł na nie mocniej, pogłębiąjąc jednostronny pocałunek. Ręka dziewczyny powędrowała szybko na jego klatkę piersiową, budząc się i otwierając szeroko oczy. Odsunęłam się na kilka centymetrów, nie rozumiejąc sytuacji.
— Derek? Co ty...? — nie wiedziała jak zacząć, czując na swoim ciele ciarki. Zrobiło jej się cieplej, patrząc na usta mężczyzny przed sobą.
— Wybacz, Lita, poniosło mnie. — wziął głębszy wdech, chcąc się uspokoić. Chciałby kontynuować, ale nie chce też by go znienawidziła.
Brunetka patrzyła na niego zaskoczona. Nie powie mu przecież, że dopiero co śnił jej się właśnie ich pocałunek i coś, co nastąpiło później. Nie chcę się też przyznawać, że jej się to podobało. Co on wtedy o niej pomyśli? Do tego czuła się pierwszy raz w życiu bezsilna. Chociaż to jest jej dzień. To dzisiaj dała radę postawić się swojemu ojcu, dlatego i może zrobić i coś jeszcze, co mu się nie spodoba. Spojrzała w oczy bruneta z determinacją.
— Zrób to jeszcze raz. Pocałuj mnie.
Derek widząc jej wzrok i słysząc jej szybkie bicie serca, wiedział jedno. Ona tego chce. Było to dla niego wystarczająco by nie marnować czasu i szybko wbić się ponownie w jej usta. Obiema ramionami przycisnął ją do siebie. Lilith czuła się inaczej. Nigdy do tej pory się z nikim nie całowała, dlatego nie widziała jak oddać pocałunek. Po jej całym ciele przeszły dreszcze i fala ciepła. W jej brzuchu motyle zaczęły wariować. Jej umysł się wyciszył, a serce oszalało. Nigdy dotąd się tak nie czuła. Była mimo to szczęśliwa. Derek za to uważał jej niezdarność na urocze, pogłębiając ostrożnie ich pocałunek. Wsunął swoją duża i ciepłą dłoń pod jej sweter. Mimo czucia jej blizn, nie interesował się tym. Napawał się chwilą i bliskością. W sekundę zmienił pozycje, przerywając pocałunek i nachylajac się nad nią. Obie ręce oparł po obu stronach jej głowy, oglądając widok pod sobą. Oddychała szybko, oczami błagając o więcej i czerwieniąc się na policzkach i uszach. Derek uśmiechnął się na ten widok.
— Lita, jeżeli tylko zechcesz, to nie będziesz spać tej nocy. — uśmiechnął się, patrząc na brunetkę czerwonymi oczami.
Lilith widziała do czego zmierza. Byłby to jej pierwszy raz, ale ona nie jest na to jeszcze gotową. Jej ciało tego chce, ale rozsądek mówi by zaczekała. Tak będzie lepiej.
— Jeszcze nie, ale może znajdziemy coś powiedzieć? — ręką zabrała kosmyk włosów z twarzy, patrząc na reakcję bruneta.
— Nie mam nic przeciwko. — ponownie wbił się w jej usta, całując bardziej dziko.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top