Epilog

Zima.
Coś co przychodzi zawsze.
Co raz mniej meczy.
Coraz mniej zwycięstw.
Typowi Janusze i Grażyny przedstawiają się na najbardziej nie zrozumiałą przeze mnie dyscyplinę. W której w każdej chwili możesz się zabić.
Chodzi mi o skoki narciarskie. Niby kibicują fajnie, ale gdy jakiś Polak zwalil to odrazu go obrażają oczywiście zdarzają się takie wyjątki jak np. Sjf army.
Te to potrafią kibicować. Ale zaraz czemu pisze w takim momencie o skokach?
Otóż szanowny Pan Bartek chce się spotkać z Panem Andrzejem Dudą i w tym celu jedziemy do Zakopanem.
Tak dobrze widzicie.
Jedziemy do Zakopanego.
Na skoki.
A czemu tam jedziemy?
Cóż nie miałam zbytniego wyboru.
*tydzień wcześniej*

Akurat kończyłam z moją drużyną trening gdy zauważyłam stojącego pod drzwiami Bartka.
Razem z dziewczynami zdobyłam ostatniego punkta po czym wyszłam z hali i przywitałam się z siatkarzem.
Był ubrany w czarne skórzane buty zimowe, czarne jeansy, czerwoną koszulę w kratę, czarną kurtkę narciarską i czerwoną czapkę.
-Cześć-powiedziałam,uśmiechając się i patrząc się gdzieś w dal.
-Cześć. Tutaj jestem-wrócił się,gdy zobaczył,że patrzę gdzieś indziej.
-Coś dzisiaj jestem nie skoncentrowana. Ledwo udało mi się serwować,nie mogłam coś skakać do ataku i prawie ciągle psułam dolne.
-Hej!-powiedział znów zwracając moją uwagę na sobie.-Nic się nie stało.                                                  -Naprawdę-dodał widząc mój wzrok
-Może masz rację?
-Ja zawsze mam racje-stwierdził po chwili
-Skromność aż od ciebie kipi-dodałam ironicznie
-Tak wiem.A teraz masz-powiedział dając mi coś.
-Co to jest?-zapytałam patrząc się na przedmioty podane przez niego na moich rękach.
-Zobacz-odpowiedział tylko.

Zakopane konkurs indywidualny

-Co to ma być?-spytałam ponownie.
-Bilety.Na skoki.

-Zgupiałeś!?-wykrzyczałam.-Przecież wiesz,że tego nienawidzę.

-No chodź będzie fajnie.

-Ta jasne pełna grupka typowych Januszyi Grażyn którzy  się wręcz zabijają aby zdobyć autograf Piotrka Żyły.. Soryy to nie dla mnie 

-No weź...Nie dajsię prosić..

-Bar..-nie dał mi dokończyć właśnie w tym samym momencie zbliżył się do mnie gwałtownie i mnie krótko pocałował.
-To co pojedziesz?-zapytał, gdy tylko się odemnie oderwał.

-Pojadę-odpowiedziałam nie przemyślając tego nawet.

-No ja nie mogę większego korku nie mogło być-po raz pierwszy od dłuższego czasu podróży Bartek.
-Spokojnie na Zakopiance to norma-odpowiedziałam.-Przygotuj sobie poduszeczkę do spania i najlepiej ciepłe mleczko-urochomił mi się tryb śmieszek.-Trochę sobie tu postoimy.
-Dzięki..Wiesz?-odpowiedział ironicznie patrząc się na samochody przed sobą.
-Nie ma sprawy-powiedziałam patrząc się w lusterko w którym odbijały się samochody za nami.

Pov Andrea 

Fakt,faktem ale za cholerę nie spodziewałam się,że ja Andrea Remus w ten sobotni poranek 21 stycznia 2017 ujrzę najbardziej nie pasującą tu osobę w dziejach czyli moją najlepszą przyjaciółkę Rebeccę Wilson. Stałam obecnie przed hotelem i prowadziłam aktywną rozmowę z grupką Austriaków,którzy również na nią zwrócili uwagę.

-Co ty tutaj robisz?-zapytałam gdy podeszła do mnie i dała mi sztamę na przywitanie.

-Bartek się uparł,że koniecznie mam przyjechać.-powiedziała teatralnie przy tym sztucznie się uśmiechając.-To wszem i wobec jestem.

-Kochanie bądź bardziej stonowana bo odrazu widać,że kłamiesz-mówiąc to Bartek podszedł do niej i ją pocałował w policzek.
Kątem oka zauważyłam jak Fettner, który przed chwilą stał obok mnie gdzieś się odala.
-To wy jesteście razem?-zdziwiłam się.-Od kiedy?
-Od tygodnia-wystrzelił to z siebie z prędkością jaką rusek wystrzela pocisk ze swojego kałacha.
-No to nieźle. I mnie o tym nie poinformować..Jak śmiecie.
-Ale..
-Nie ma żadnego,ale póki mnie nie przeprosicie za nie powiedzenie mam focha Gregor,Michi, Stefan idziemy! 
Oczywiście nie odeszłam za daleko, pożegnawszy się z austriakami poczekałam na mój nowy ulubiony ship.
-Już mi przeszło-powiedziałam,kiedy tylko mnie zobaczyli.
-To super-odpowiedział Bartek po polsku czym przykuł uwagę polskiego teamu siedzącego na kanapie.

Kamil Stoch spojrzał prosto na Bartka a Bartek na Kamila.
-Ja cie znam-odpowiedział po chwili Stoch.-Byłem na twoim meczu.
-Zamknij się Kamyk bo rundę przegram- sytucję pełnej grozy przerwał nie kto inny niż Maciej Kot,kótry obecnie starał się wygrać rundę Pvp z Żyłą.
-Maciek, ja mam tu chwilę grozy a ty mi tu o grze pierdolisz.
-Ja nie mogę z kim ja żyję- wydarłam się po niemiecku tak,że przynajmniej półowa hotelu mnie słyszała.-Możecie się ogarnąć?
-Nie -odpowiedział Żyła rozśmieszając towarzystwo.

Pov Bartek (bo tak )
Po rozlokowaniu w hotelu postanowiłem razem z Rebecca udać się w celu znalezienia naszego przewodnika.
Gdy razem z dziewczyną kroczyłem na korytarzu wybiegli trzej skoczkowie, jak zdążyłem zauważyć i uparcie pierwszy z nich niski blondyn uciekał na swoich krótkich nóżkach przed wysokim blondynem, który z kolei uciekał przed jakimś średniego wzrostu brunetem, który uparcie starał się walnąć swoją nartą towarzyszy.
-Tande ty pizdokleszczu odawaj mój telefon, bo zaraz cie zajebie tą nartą. - usłyszałem jak krzyczy jeden z nich.

-Nie- odkrzyczał mu jeden z nich. 

-O ty h*** bobrze!

Dalej już nie usłyszałem,ponieważ znikneli mi z mojego pola rażenia.  
Zacząłem schodzić po schodach w momencie gdy dostrzegłem na dole naszego przewodnika.

Rebecca kroczyła razem ze mną coś tam wesoło nucąc pod nosem.


-No wreszcie-odezwała się  w końcu Remus.- Już myślałam,że nie przyjdziecie. Prawie odjechali na skocznie bez nas.

-Jesteśmy gotowi. Możemy jechać.
-To chodźmy !

Pierwsz raz na skoczni. Nowe przeżycie w moim życiu. Kolejny punkt do odchaczenia na liście.
Wokół już roiło się od polskich flag z nazwami miejscowości,a nawet jeszcze nie było blisko konkursu. Przechodząc koło barieriek mogłem usłyszeć pełno trąbek,śmiechów i różnorakich głosów rozchodzących się na tak wielkim obiekcie.

-Tylko w Polsce nas tak witają- po chwili naszej ekscytacji stwierdził Richard,który między czasie do nas dołączył.
-Dokładnie-dodała Andrea.-W Polsce jest taki świetny dopping. Nigdzie indziej takiego aplauzów nie dostaje skoczek. Z żadnego innego kraju nie dostaje listów jak z tego ani z żadnego innego kraju niż ten nie mam tylu fanów.

-Dokładnie-po chwili stwierdził Rysiu.

Pov.Andrea
Razem z chłopakami czekałam na oficjalne rozpoczęcie zawodów.
Powoli wszyscy zaczeli się rozgrzewać. Na trybunach zdążyłam zobaczyć parę prezydencką i Apolniusza Tajnera,który siedzieli i rozmawiali sobie nie wiem konkretnie o czym. 

Nie umiem ani czytać z ruchu warg ani rozmawiać po polsku. Także to niech pozostanie tajemnicą.

Zobaczyłam,że gdzieś odemnie i chłopaków odłączył się Rysiu. 
-Chłopaki widzieliście może Freitaga?-zapytałam grupki moich rodaków.
-Nie-odpowiedział zaskakująco spokojnie jak na siebie Markus.

-Super...

2h. 

-A teraz prosze państwa dekoracja. Zapraszam wszystkich zawodników. 

Nagle w tle dało się usłyszeć tłum trąbek.

Patrzyłam na wszytko z lekko przymkniętymi oczami.

-3 miejsce. Reprezentant  Niemiec , Richard Freitag! -wykrzyczał prowadzący. Mój chłopak zaczął iść wstronę pudła, a polscy kibice jeszcze bardziej zaczeli dopingować.

Momentalnie łzy poleciały mi z oczu. 

Po długim czasie znalazł się na podium.

- 2 miejsce. Reprezentant Niemiec, Andreas Wellinger!
Trybuny zaczęły wiwatować jeszcze głośniej.

-A zwycięzcą zostaje... Kamil Stoch.

Organizatorzy rozdali nagrody i momentalnie został puszczony hymn Polski.

Wszyscy na trybunach zaczęli śpiewać. 
Patrzyłam nawszystkich zebranych. 
Ktoś mnie popchnął .

Odwróciłam się momentalnie okazało się,że to Rebecca z Bartkiem.
-Mogłam zginąć.
-Tak,jasne-odpowiedziała mi Wilson.
-Dobra już tak nie przeżywaj- Bartek się zaśmiał.-Pacz kto idzie.
   W naszą stronę zmierzał Rysiu.
-Możemy pogadać na osobności- zapytał mnie.
-Janse. Zaraz przyjdziemy-powiedział Bartek i gdzieś poszedł wraz z Rebeccą.

-Wiesz, chciałem ci to już dawno powiedzieć,ale nie było specjalnie na to jakieś okazji.
Bardzo cię kocham, spędziliśmy miło chwilę,ale nie mogę tak dłużej.
-Jak to nie możesz? Zrywasz ze mną?
-Nie. Chciałem ci tylko coś powiedzieć. 

Ukleknął przedemną na kolano. Nie to  nie może być to.

Z kieszeni wyjął pudełko z pierścionkiem.
-Wyjdziesz na mnie?-zapytał.

Ja już nie wytrzymałam ciśnienia i żuciłam mu się na szyję.
-Czy mam to rozumieć jako tak?

-Oczywiście,że tak.


Wokół nas ludzie klaskali a ja nie przejmowałam się tym i spojrzałam prosto w oczy mojego narzeczonego.
-Teraz będzie tylko lepiej-powiedział .

-Oby.

Jednak nikt nie przewidział,że stanie się coś innego.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top