8.
- I jak, masz już kogoś na oku? - spytała mnie Mia następnego dnia w szkole.
- Nie - wzruszyłam ramionami.
- Ale... - zająknęła się moja najlepsza przyjaciółka - A dobrze bawiłaś się wczoraj z Cedric'em?
- Kiedy? - spytałam zdezorientowana.
- No jak wyszliśmy z Aaron'em z pokoju! - niemal krzyknęła.
- A, wtedy! Weź mi nawet nie przypominaj! Poszliście sobie na małe bara bara, a nas zostawiliście samych! - lekko się zdenerwowałam.
- I jak? - zapytała.
- I jak co? - nie wiedziałam o co jej chodzi.
- Cedric! Matko Boża Przenajświętsza! - nakrzyczała na mnie Mia.
- Co jak Cedric? Chwilę pogadaliśmy, pożartowaliśmy sobie z was - wzruszyłam ramionami.
- Czekaj... z nas? - zdziwiła się.
- Tak. On jest nawet spoko, pasuje do naszej paczki - powiedziałam.
- I tylko tyle?
- A co jeszcze niby twoim zdaniem miałabym powiedzieć?
- Nie... nic, nic - powiedziała nie zwracając już na mnie uwagi, ponieważ doszłyśmy pod klasę i Mia znalazła się w świecie zwanym Aaron.
- Cześć - podeszłam do Cedric'a, bo tylko to mi pozostało.
- Hej - uśmiechnął się.
Odwróciłam się i zobaczyłam, że Mia głupio się do mnie uśmiecha. Wypuściłam powietrze z głośnym sykiem.
- No co kurwa?! - krzyknęłam mając już po dziurki w nosie tych ich durnych uśmiechów.
Mia nic nie odpowiedziała, tylko oddaliła się z Aaron'em.
- O co im chodzi? - zapytałam.
Cedric wzruszył ramionami.
- Nie mam pojęcia - powiedział.
Po chwili rozbrzmiał dzwonek na lekcję i Mia zaczęła przepychać się jako pierwsza z Aaron'em. Przeważnie siedziałam z nią, a teraz kopara mi opadła, bo zajęła ławkę na końcu, a obok niej Aaron wypakowywał książki. Spojrzałam na nią z wyrzutem, a ona tylko posłała mi przepraszający uśmiech. Rozejrzałam się dookoła. Wszystkie miejsca były już zajęte oprócz pierwszych ławek, w których nigdy nikt nie siadał. Zwiesiłam już głowę i ruszyłam w ich stronę, gdy nagle usłyszałam, że ktoś mnie woła.
- Psst! Brooke - to był Cedric w czwartym rzędzie. Pokazywał na miejsce obok siebie.
Lekko zawstydzona ruszyłam w jego stronę.
- Dzięki, ratujesz mi życie - powiedziałam siadając.
- Nie ma za co - zmrużył oczy w uśmiechu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top