28.

Ja. On. Cedric. Mój chłopak. Przekręciłam się na drugi bok. Uśmiech zagościł na mojej twarzy. Byliśmy razem, całował mnie... Czułam się tak błogo. Nagle poczułam promienie światła na twarzy i usłyszałam dźwięk podnoszonej rolety. Uchyliłam powieki i pierwsze co zobaczyłam, to patrzący na mnie mój chłopak, Cedric. Nie, zaraz... Ocknęłam się i zaczęłam trzeźwo myśleć. Wszystkie wydarzenia... On jest moim bratem. Łzy mimowolnie pociekły mi po twarzy. Odwróciłam wzrok. Zauważyłam tatę siedzącego w kącie.

- Co tu się dzieje? - spytałam głupio, łamiącym się głosem.

- Straciłaś przytomność - odpowiedział mi mój ojciec.

- Na jak długo? - spojrzałam na niego, omijając wzrokiem Cedric'a.

- Jest... - spojrzał na zegarek - Pierwsza w nocy.

- Gdzie mama? - pytałam dalej.

- Śpi na korytarzu - pokazał ruchem głowy drzwi.

Wzięłam głęboki oddech.

- Coś mi jest? - szepnęłam.

- Nie, tylko musisz odpocząć - odpowiedział smutnym głosem.

- Coś się stało? - spytałam, ale mentalnie uderzyłam się w głowę. Wiadomo, że się stało! Mam brata i dawna dziewczyna mojego ojca wróciła po latach z synem - Przepraszam, wiem - dodałam pospiesznie.

Mój tata głęboko westchnął.

- Chcecie porozmawiać? - spytał.

- Co? - byłam zdezorientowana.

- Zostawić was samych?

Rozejrzałam się nieprzytomnie. Prawda, zapomniałam, że...  o n  tu jest.

- Nie wiem - odpowiedziałam.

- Tak - odpowiedział równocześnie o n.

Mój tata podniósł się i wyszedł na korytarz. Przełknęłam ślinę i mój wzrok chwilę błądził po ścianach, po czym go spuściłam.

- Brooke - powiedział łamiącym się głosem.

- Nie wymawiaj tak mojego imienia - warknęłam walcząc z łzami.

- Ja... chciałbym przeprosić, ale nie mam za co... Rozmawiałem z moją... matką - westchnął - O Boże... Ja o niczym nie wiedziałem, Brooke, przysięgam! Moja matka próbowała namierzyć twojego ojca latami - krzyknął.

- Wynoś się! - wrzasnęłam.

- Brooke, ja tak bardzo cię kocham - powiedział płaczliwym głosem.

- Nie chcę cię znać! Wypierdalaj z mojego życia! Już nigdy więcej nie chcę na ciebie patrzeć!

- Nie mów tak, Brooke! - teraz obydwoje krzyczeliśmy.

- Jesteś moim pieprzonym bratem, czego ty jeszcze chcesz?!

- Kocham cię, ja...

- Nie mów tak! - przerwałam mu - Jesteśmy rodzeństwem - łzy spływały mi po policzkach.

- Jest jeszcze coś - zaczął niepewne - Gdy tu trafiłaś, musieli cię przebadać... Pielęgniarka... Ja... Brooke, jesteś w ciąży.


KONIEC

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top