21.
Cedric zaprowadził mnie na górę do swojego pokoju. Nie miał dużego bałaganu, ale porządek to to nie był. Ściany były w kolorze granatowym, a wykładzina czarna. Uwagę przyciągało duże łóżko i wypasiony komputer oraz inne sprzęty.
- Łał - powiedziałam rozglądając się i uśmiechając.
Cedric uśmiechał się patrząc na mnie. Chciałam usiąść przy biurku, ale on usiadł na łóżku i pokazywał miejsce obok siebie. Trochę onieśmielona usadowiłam się obok niego, a on objął mnie i posadził sobie na kolanach.
- Przepraszam za mamę - powiedział - Jest trochę dziwna... może to wina tego, że nigdy nie miałem ojca, a ona męża - wzruszył ramionami.
- Nie masz za co przepraszać - pogładziłam go dłonią po policzku i podziwiałam jego piękne oczy.
Lekko mnie pocałował, tak, że prawie nie poczułam. Chciałam więcej i on również. Zaczął całować mnie bardziej gorączkowo, a ja przygryzłam mu wargę. Zamruczał i przewrócił się na plecy, a potem jeszcze tak, że wylądowałam pod nim. Krzyknęłam, a on zaczął obcałowywać moją szyję i dekolt. Było mi strasznie gorąco i przyjemnie. Wsadził mi dłonie pod sukienkę i gładził uda. Po chwili jego ręce powędrowały wyżej, a mi aż zakręciło się w głowie.
- Cedric - wyszeptałam.
Chłopak coraz bardziej się do mnie dobierał. Nie wierzyłam, że za chwilę mieliśmy to zrobić. Nie byłam przeciw ale musiałam skorzystać z toalety.
- Cedric - zaczęłam go odpychać, a on zaczął jęczeć - Muszę do toalety.
Rzucił mi gniewne spojrzenie, ale przestał mnie całować.
- Prosto i po lewej - wydukał podpierając głowę rękoma.
Otworzyłam szeroko drzwi i naszym oczom ukazała się jego matka centralnie pod drzwiami.
- Eee... - zaczęła.
- Przepraszam - powiedziałam, przecisnęłam się obok niej i zakluczyłam się w toalecie.
- Mamo! - usłyszałam zza drzwi warknięcie Cedric'a - Pojebało cię czy co?! Ile ty masz lat?! Stoisz pod drzwiami i podsłuchujesz?! Kurwa, jestem pełnoletni! Zero prywatności w własnym domu w własnym pokoju, kurde z dziewczyną... Chcesz ją spłoszyć? Ja pierdole...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top