17.
- Och, to... to cudownie! - wybuchnęła.
- Serio? - spytałam niedowierzając.
- O mój boże! Od samego początku próbowaliśmy z Aaron'em cię z nim wyswatać! - krzyknęła uradowana Mia.
- Spróbowałam się już domyślić - przewróciłam oczami - Ale dlaczego?
- Widzieliśmy, że nie czujesz się zbyt dobrze w naszym towarzystwie... Potrzebowałaś drugiej połówki - przyznała - Ciągle byłaś taka smutna i zdołowana.
- Wcale nie - zaprotestowałam dobrze wiedząc, że kłamię - I tak chyba nic z tego nie wyjdzie... Tylko się pocałowaliśmy, obudziłam się w jego łóżk...
Przerwała mi piszcząc z radości.
- A l e - podkreśliłam - Potem zachowywał się jakby nic się nie wydarzyło... No bo w sumie, to się nie wydarzyło, do niczego nie doszło i ja też nie dałam żadnych znaków, ale... - przerwałam posyłając jej smutne spojrzenie.
- Och, kochana - westchnęła przytulając mnie - Musisz z nim porozmawiać!
- Wiem, ale... boję się - przyznałam.
Mia tylko mocniej mnie ścisnęła.
- Podoba ci się? - spytała.
- Ja... nie... chyba... - poddałam się - tak.
- Tymbardziej musicie sobie wszystko wyjaśnić!
Tego dnia Cedric nie przyszedł do szkoły.
Ze łzami w oczach wjechałam na podjazd. Zgasiłam silnik samochodu i wytarłam rękawem bluzy nos. Wyszłam i od niechcenia zakluczyłam auto. Powłóczając nogami weszłam do domu i trzasnęłam drzwiami. Ściągnęłam buty przydeptując pięty i przechodząc obok kuchni weszłam na schody.
- Brooke, a co z obiadem?! - krzyknęła moja mama z kuchni, gdy byłam już na półpiętrze.
- Nie jestem głodna - odkrzyknęłam.
Rzuciłam plecak w kąt za drzwiami i usiadłam na łóżku. Po namyśle rzuciłam się na nie i zagrzebałam w pościeli. Uderzyłam pięścią w poduszkę i ukryłam w niej twarz. Dlaczego życie musi być takie ciężkie? Dlaczego nie może być łatwo? Dlaczego ciągle jest pod górkę? Dlaczego, życie? Och, dlaczego?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top