/2/
- Jinnie? - Namjoon wszedł do mieszkania, niosąc ostatnie pudło, które przywiózł ze sobą ze starego apartamentu. Skopał z nóg buty i ruszył na poszukiwania partnera. Słyszał dźwięki dochodzące z kuchni. W drodze do niej zostawił pudło w salonie - Masz jakiś konkretny pomysł na pokój po Tae? Pomyślałem... - urwał, wiedząc, że młodszy brat Seokjina znajduje się razem z nim w pomieszczeniu - Cześć Tae - przywitał się, uśmiechając do niego, jednak kiedy młodszy tego nie odwzajemnił, przeszywając go swoim wzrokiem, poczuł lekki ścisk w żołądku.
- Co pomyślałeś? - najstarszy z Kimów uderzył brata w ramię, aby przestał mu terroryzować partnera, po czym wrócił do krojenia marchewki.
- Jeśli pozwolisz, zrobiłbym tam gabinet. Potrzebuję więcej miejsca na moje książki i czasami też muszę popracować w domu - przez cały czas starał się nie patrzeć na Taehyung, tylko Seokjina, jednak nic nie poradził, że jego wzrok nieświadomie sam uciekał do młodszego.
- Nie ma opcji - omega nie zdążył się odezwać, głos zabrał Tae - Tam ma zostać przygotowany pokój dla dziecka.
- Dz-dziecka? - Namjoon poczuł, jak jego ręce zaczynają drżeć, a nieprzyjemny dreszcz przechodzi wzdłuż kręgosłupa - J-jakie dziecko? Czyje? Skąd? Kiedy? - czuł narastającą panikę. To nie tak, że nie chciał dzieci, ale...to było za wcześnie. Jeszcze nawet nie mieli okazji z omegą tego omówić - Jinnie? - spojrzał na ukochanego, jednak jego wypowiedź ponownie wyprzedził najmłodszy.
- Mam ci wytłumaczyć, jak się robi dzieci? - widział rozbawiony wyraz twarzy u bety, a to go tylko bardziej zestresowało - W porządku, a więc... - nie dokończył. Ścierka w kratę zderzyła się z jego plecami.
- Przestań się znęcać - Seokjin posłał młodszemu wkurzony wyraz twarzy - Jeśli chcesz obiad dla siebie i chłopaków, to się uspokój. Joonie - wyraz twarzy Jina złagodniał, kiedy podszedł do alfy - Wszystko dobrze? Wyglądasz, jakbyś miał zaraz zemdleć - widać było, że starszy jest zmartwiony.
- Jest - brał głębokie wdechy, powoli wypuszczając powietrze. Wdychał zapach omegi, który się wzmocnił, zapewne po to, by go uspokoić. Czuł, jak zawroty w głowie, powoli znikają - Jest dobrze - w końcu wydusił z siebie - O co chodzi z tym dzieckiem?
- O nic - pogładził partnera po policzku - Tae się zgrywa. Nie ma żadnego dziecka - uśmiechnął się delikatnie do radiowca, przez cały czas spoglądając w jego oczy, by się upewnić, że panika zniknęła.
- Ale będzie - Namjoon ponownie się napiął, słysząc głos bety - Chcę być wujkiem - marudził pod nosem.
- Ale nie w najbliższym czasie - oznajmił Seokjin, gromiąc brata wzrokiem - A teraz bierz się za krojenie mięsa, jeśli chcesz ten obiad.
********
Jungkook i Hobi grali w Just Dance, kiedy Tae wrócił do domu. Salon nie należał do największych, więc kanapa oraz stolik zostały przesunięte pod ścianę. Uśmiechnął się do nich, gdy spojrzeli w jego kierunku, machając na powitanie i skierował się do kuchni, gdzie wypakował z torby jedzenie, które dostał od Jina.
- Lubię jak odwiedzasz Jina i Namjoona - Jungkook, gdy tylko zobaczył młodszego betę, porzucił granie i podąży za nim - Zawsze przynosisz jedzenie i do tego pięknie pachniesz - nachylił się nad nim, zaciągając kwiatowym zapachem.
- Czyżby brakowało ci omegi, Kooki? - Hoseok dołączył do nich, od razu biorąc się za podgrzewanie posiłku, podczas gdy alfa i drugi beta, rozkładali talerze i wykładali jedzenie, które nie wymagało grzania.
- Dobrze wiesz, że nie - dla zapewnienia pocałował tancerza w policzek - Ale też musisz przyznać, że Jin ładnie pachnie.
Chwilę później siedzieli przy niewielkim stoliku, pochłaniając to, co przyniósł Kim.
- Uwielbiam kuchnię twojego brata - mruczał Jeon, z wypchanymi ryżem policzkami - Może powinniśmy mieszkać po sąsiedzku? - żartował - Mówi, że jestem jak jego drugi młodszy brat, może częściej by mi gotował.
- Ej - Hobi ujął szczękę ukochanego, ściskając ją lekko i odwracając w swoją stronę - bo naprawdę zrobię się zazdrosny i pomyślę, że potrzebujesz omegi...czy może jednak Jina - najmłodszy zaczął się krztusić, słysząc słowa partnera.
- Hobi, dobrze wiesz, że nie - Jungkook zaczął lekko panikować, co rozbawiło dwie bety - Ja...nie, Jin...nie, on ma Namjoona, obaj są jak starsi bracia dla mnie. A ja kocham ciebie i... - zawiesił się na moment, orientując co o mało nie powiedział - kocham ciebie.
- Już, już - zaśmiał się, przeczesując ciemne pasma młodszego - Przecież wiem.
- Seokjin również cię uwielbia, Kook - Tae podniósł się ze swojego miejsca, podchodząc do torby, która wciąż leżała na blacie - Więc w sumie to ja powinienem być zazdrosny, że stajesz się dla mnie konkurencją, ale mam to w nosie - wzruszył ramionami, wyciągając ostatnie pudełko - Zwłaszcza jeśli dzięki temu, że jesteś jego pupilkiem, daje nam również coś słodkiego - wrócił do stolika, pokazując zawartość.
- Czy to chleb mleczny? - Jungkookowi zaświeciły się oczy, wyglądał teraz jak podekscytowane dziecko.
- Wiem, że w sklepach łatwo znajdziemy, ale Jina jest dużo lepszy - położył pudełko na wolnym miejscu blatu.
- Przekonałeś go, aby dla nas upiekł?
- Bardziej, aby się podzielił - wyszczerzył się do przyjaciół - Namjoon uwielbia, więc często mu piecze. Jak wspomniałem, że Kookie, również jest fanem, od razu zasugerował, że w takim razie zrobi więcej porcji i mi da.
- Będę musiał mu podziękować, przy najbliższym spotkaniu. Ostatnio nie miałem okazji się z nimi spotkać.
- Będą w przyszłym tygodniu na mojej wystawie dyplomowej. Mam nadzieję, że pamiętacie i pojawicie się.
- Jasne - dłoń Jeona znalazła się na przedramieniu Kima, potrząsając nim lekko - Nie chciałeś mi pokazać swoich prac, ani powiedzieć czym konkretnie się zajmujesz, więc jestem mega ciekawy tego co zobaczę.
- O to chodziło - uwolnił swoją rękę, puszczając oczko do młodszego.
********
- Yoonie - szepnął, gładząc ramię alfy, którym ten go obejmował. Było mu dobrze w tej pozycji. Mógł czuć ciepło ukochanego oraz jego zapach, który w tym momencie intensywnie mieszał się z jego wonią, po porannym seksie.
To był ich ostatni poranek podróży poślubnej, na wyspie Koh Muk. Wieczorem mieli lot do Korei, a od jutra wracali do normalnego życia. To był wspaniały tydzień, pełen wypoczynku, pięknej pogody, zwiedzania, kąpieli w morzu oraz seksu.
- Hmm? - mruknął, zaciskając swój uścisk wokół partnera. Jimin był pewny, że starszy przysypia.
- Co myślisz o dziecku? - zapytał cicho i przygryzł wargę w oczekiwaniu na odpowiedź.
Min poruszył się, odsuwając od omegi i przewracając go na plecy, aby mógł widzieć jego twarz. Zawisł nad nim, uważnie obserwując młodszego, nim ponownie opadł na materac, podpierając głowę na ugiętej ręce.
- Jesteś w ciąży?
- Nie - odwrócił się przodem do alfy - Ale mógłbym być, tylko co tym o tym myślisz? - oczy Jimina były roziskrzone i pełne nadziei. Podczas gdy z tych Yoongiego ciężko było cokolwiek wyczytać. To trochę niepokoiło omegę.
- Czemu tak nagle o tym mówisz? - starszy dalej nie udzielił odpowiedzi, tylko zadawał własne pytanie, jakby bał się odpowiedzieć ukochanemu.
- Nie powiedziałbym, że nagle - Park zmarszczył brwi, a coraz większy niepokój pojawiał się wewnątrz niego - Już kiedyś rozmawialiśmy o dzieciach. Mówiłeś, że chcesz. Jesteśmy razem już kilka lat, a znamy się jeszcze dłużej. Za dwa tygodnie mam występ dyplomowy i kończę studia. Myślę, że to dobry moment, aby zacząć o tym poważnie myśleć. Coś się zmieniło? Jednak nie chcesz dziecka?
- Nie Mini, chcę - ułożył dłoń na policzku ukochanego, bardziej roztaczając swój zapach, aby go uspokoić - Jednak...myślałem, że praca w szkole tańca miała być tylko tymczasowa.
- A co w niej złego i co ma z tym wspólnego? Lubię ją.
- Nie twierdzę, że to coś złego. Wiem, że daje ci wiele radości, ale...pamiętam, jak wspominałeś, że chciałbyś się dostać się do narodowego baletu. Masz ogromne szanse, jesteś jednym najlepszych tancerzy na swoim roku, a na widowni na pewno będzie ktoś od nich. Ciąża może ci to utrudnić.
- Oh...pamiętasz? - lekki rumieniec zapłonął na policzkach omegi. Lata minęły odkąd wspomniał o tym Yoongiemu. W sumie było to niedługo po ich poznaniu się.
- Chodziło o ciebie. Trudno, abym zapomniał - nachylił się całując ukochanego w czoło.
- To było moje marzenie wtedy, nim cię poznałem, nim staliśmy się sobie bliżsi.
- A teraz?
- W jakimś stopniu dalej o tym marzę, jednak pojawiło się lepsze, większe marzenie, które w połowie już się spełniło. Być z tobą i założyć rodzinę - uśmiechnął się szeroko, a jego błyszczące oczy ukryły się pod powiekami.
- Mini, jesteś pewny, że teraz chcesz dziecka? Nie chcesz poczekać z decyzją przynajmniej do wyników eliminacji do baletu? - kochał Jimina i podobnie jak on pragnął kiedyś dziecka, jednak nie chciał, aby młodszy za kilka lat żałował, że nie dał sobie tej szansy.
- Yoongi, nawet nie mamy pewności, że dostanę zaproszenie. Musisz mi uwierzyć, kiedy mówię, że ty i twoja mini wersja, są tym, co sprawi, że poczuję się spełniony. Bo poza naszym maluchem, mam wszystko, co potrzebuję. Wspaniałego alfę, pracę, którą lubię i trochę dziwnych, ale cudownych przyjaciół.
- W porządku, skoro jesteś pewny - odpuścił, Jimin najwyraźniej nie planował zmienić zdania - Zróbmy naszą mini wersję - nie spodziewał się, że te słowa sprawią, że będzie mógł zobaczyć jeden z najpiękniejszych uśmiechów u Parka.
- Proponuje zacząć już teraz - pchnął ukochanego by położył się na plecach i usiadł na jego biodrach, kołysząc własnymi, aby pobudzić siebie i alfę. Również jego zapach stał się mocniejszy i odrobinę bardziej ostry, aby przyspieszyć ten proces.
- Nie masz dość? - pomimo swoich słów, jego dłonie zawędrowały na uda młodszego, lekko je ściskając.
- I tak nie wyszlibyśmy z łóżka jeszcze przez jakiś czas - nachylił się nad ukochanym, przygryzając skórę na jego szczęce - Zamiast się lenić, możemy ten czas inaczej spożytkować - mruknął.
- Ale wiesz, że największe szanse na ciąże będą podczas mojej rui lub twojej gorączki? - zacisnął mocniej palce na skórze kochanka, kiedy ten zassał się na jego szyi.
- To uznajmy to jako ćwiczenia - dmuchnął lekko powietrzem w utworzony przez siebie znak - Poza tym, nie zaszkodzi już próbować.
Uniósł się, biorąc w dłoń twardego penisa alfy, nakierowując go na swoje wejście. Jimin wypuścił gwałtownie powietrze, podczas gdy z gardła Yoongiego wydostał się cichy jęk, czując dookoła swojego członka przyjemne, wilgotne ciepło.
Omega odchylił się, opierając dłońmi na udach kochanka, aby pomóc sobie podczas wykonywania ruchów. Duże dłonie zaciskały się na jego biodrach, przy okazji wspierając ciało młodszego w opadaniu i unoszeniu się. Min warknął cicho, gdy Jimin zacisnął się dookoła niego, kiedy została podrażniona jego prostata. Zaczął wypychać swoje biodra, starając się trafiać w nią za każdym razem. Park opadł na ciało partnera, jęcząc cicho do jego ucha i czując, jak z przyjemności sam nie jest w stanie wykonywać ruchów.
Alfa zmienił pozycję i teraz on górował nad ukochanym. Chwycił omegę pod kolanami, rozszerzając jego nogi i wykonując mocne pchnięcia. Z prawdziwą adoracją obserwował małżonka, na którego twarzy widoczna była rozkosz. Rozchylone, pełne usta, z których wydostawały się jęki, zaszklone, lekko przymknięte oczy, zarumienione policzki i roztrzepane włosy. Jimin był piękny. Ich zapachy intensywnie się ze sobą mieszały, tworząc dla nich cudowny aromat. Czując, że jest blisko, chwycił penisa kochanka, przesuwając po nim dłonią. Mimo to doszedł pierwszy. Opadł na ciało ukochanego, wgryzające się w miejsce, gdzie znajdował się znak połączenia. To wystarczyło, aby i Jimin osiągnął spełnienie.
- Kocham cię - młodszy pocałował ukochanego w czubek głowy, obejmując i pozwalając, aby alfa wtulił się w jego ciało.
********
Zaczął pojawiać się temat dzieci. I to nie u jednej, a u dwóch par. Co sądzicie? Będzie ciąża czy nie będzie?
A relacja Vhopekooków, co sądzicie?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top