☆⌒ヽWait patiently

¬ Witam^^ Wybaczcie to opóźnienie, jednak teraz jest czas przed świętami i jest tyle tych spraw, że brak czasu, by usiąść do rozdziały, poza tym w zeszłą sobotę złapał mnie okropny katar, ale jest już lepiej ^^ Mam nadzieję, że rozdział wynagrodzi wam czekanie ^^ Postaram się ten jeden rozdział więcej napisać do końca roku ^^

Usta nastolatka poddały się własnym pragnieniom, łącząc je z wiśniowymi wargami mężczyzny. Nie mógł się już hamować. Chciał puścić hamulce. Słodki smak karmazynowych ust dwudziestopięciolatka w intensywnym błogostanie, który spadł na nich, jak niespodziewane nadejście deszczu, roznamiętnię pieściły potulne cyklamenowe wargi nastolatka.

Barczyste ramiona oplotły wiotkie ciało młodszego, by wzmożonym pocałunku, pieszczotliwie wsunąć szorstkie dłonie pod dużą ochronną czarną bluzę. Pod opuszkami mógł wyczuć atrakcyjnie kwitnącą skórę, na której mógłby zatopić głodne piękna usta. Lewo wyczuwalne piórka stały dębem przez niepohamowane bodźce Taehyunga, który kochał ten władczy dotyk, uświadamiający mu, że należy do mężczyzny.

Jęknął w pocałunku, gdy despotyczny mięsień języka odbierał mu oddech. W nagłym ruchu wyższego, wraz z nim cofał się ku drzwiom, z którymi zderzyły się jego plecy. Nie odczuwał przez to bólu, wręcz przeciwnie adrenalina, która w nim i Jeonie buzowała była znacznie silniejsza od tego, jak chaotyczne są ich posunięcia w swoim kierunku. Instruktor nie odrywając się od niego, podsadził go, podtrzymując dłonie pod apetycznymi udami, które oplotły się wokół jego talii.

Taehyung przytrzymywał dłonie na szerokich brakach Jeongguka, gdzie czuł pod paznokciami jego twardą skórę. Obydwaj pozwalali sobie na poniesienie, a szczególnie Taehyung, który dał im możliwość doświadczenia pragnienia wobec siebie.

Krople potu widniały na czole instruktora, którego organizm szalenie oddziaływał przez pięknego nastolatka. Jego palący dotyk rozbierał duszę Taehyunga, który twardniał z sekundy na sekundę. Jeon posiadając również ciasne krocze, warknął ostro, gdy niespokojny nastolatek prowokująco otarł się o wrażliwą strefę.

Nie mogąc wytrzymać narastającego upału, ruszył z chłopakiem na łóżko, gdzie położył go na materacu, znajdując się nad rozpaloną i niewinną pięknością. Nie przestawał napierać na pasywne usta nastolatka, dłońmi błądząc po gładkiej skórze pod o wiele za dużą bluzą. Ożywiony dziewiętnastolatek unosił do przodu miednicę, gdy między jego nogami, prowokująco ocierał się instruktor. Czuł się tak twardy i mokry, że dłużąca się chwila wprawiała go w stan opętania, jęcząc bez kontroli w pożerające wargi Jeona. Drżał pod wpływem jego płonącego dotyku, a skóra na policzkach przybrała szkarłatnego odcieniu.

Chciał przekroczyć granice mężczyzny, jednak to on postanowił zrobić na przekór i przejść przez kolejne warstwy grubego muru. Nastolatek poddawał się chwili, dając instruktorowi możliwość przejścia przez ten niezniszczalny mur, jego potężne dłonie nie przestawały pieścić szorstkim dotykiem wrażliwej skóry. Śliny mieszały się ze sobą, a języki toczyły spokojny pojedynek. Poddanie nastolatka było dla Jeona znakiem, że właśnie nadszedł moment, w którym mogą przekroczyć wszystkie dzielące ich granice, a właściwie taką miał nadzieję.

Ten jakże piękny i rzeczywisty sen przerwał potężny trzask drzwi, a zaraz wołanie kobiecego głosu. Imię nastolatka stawało się coraz wyraźniejsze, zanim dwójka zrozumiała, kim jest właścicielka tego głosu. — Cholera! To Hajoon — spanikowany zepchnął z siebie mężczyznę, który upadł przez nagłą siłę nastolatka na podłogę. W przeciwieństwie do Taehyunga nie wyglądał na zdenerwowanego, a także nie panikował. Za to Taehyung krążył niespokojnie po pokoju, szukając ratunku. — Ona nas zabije, a szczególnie mnie... — mówił, pełen niepokoju. — Co mam z tobą zrobić? — zapytał bezradnie, patrząc na siedzącego na podłodze instruktora.

— Uspokój się...

— Jak mam się niby uspokoić?! Jak ona tu idzie?! — zapytał, panikując.

— Schowam się w szafie. Nic nie zauważy — zaproponował, podnosząc się z podłogi. Taehyung pokiwał głową, mimo że pomysł Jeona nie był odkrywczy, to w tej panice jego pomysł był wręcz wybitny. Nastolatek podbiegł do szafy, otwierając jej drzwi. Jungkook schował się w jej wnętrzu, starając się wygodnie usadowić. Chłopak patrzył niepewnie na mężczyznę, jednak słysząc szarpnięcie za klamkę, z hukiem zamknął drzwi szafy, zwracając się ku stojącej w przejściu Hajoon. Kobieta nie wyglądała na zadowoloną, o czym świadczyła jej ponura mimika.

— Już wróciłaś?

Zapytał, opierając się plecami o drzwi szafy.

— Tak, to było beznadziejne. Jungkook źle się czuł i wysłał Yoongiego. Nie mogłam tam zostać. Nienawidzę, jak ktoś mnie wystawia. To takie niegrzeczne.

Mówiła rozżalona

— Ale przecież źle się czuł.

Zauważył, a kobieta parsknęła.

— To wcale go nie usprawiedliwia. Mógł zadzwonić i odwołać nasze wyjście, a nie wysyłać swojego współlokatora.

— Z pewnością nie chciał, żebyś traciła możliwość zobaczenia tego... no spektaklu.

Tłumaczył mężczyznę, znając zbyt dobrze jego powód wystawienia Hajoon.

— Sam jesteś mężczyzną, dlatego go bronisz.

Pokręciła nerwowo głową.

— Pewnie tak. Nigdy nie zrozumiem twojego kobiecego serca, chłopie — rzekł kąśliwie, idąc w stronę Hajoon, która uniosła wysoko brwi, zostawiając wyprowadzoną z pokoju młodszego brata. Taehyung zadbał o to, aby kobieta nie zbliżała się do jego pokoju, udając się wraz z nią na parter domu.

— Jesteś jakiś dziwny.

Zauważyła, zatrzymując się w salonie.

— Zdaje ci się.

Zaśmiał się nerwowo.

— Położyłeś Sama?

— Tak — przytaknął. Kobieta pokiwała w zrozumieniu głową, gdzie jej wzrok utkwił w pięknych pełnych białych różach. Podejrzliwie podeszła do stojącego wazonu, gdy Taehyung nie zwracał na nią szczególnej uwagi, oddychając z ulgą.

— Skąd te kwiaty? Był tu ktoś po moim wyjściu?

Zapytała, spoglądając podejrzliwie na młodszego, dostrzegając zaskoczenie w jego oczach na widok kwiatów od Jungkooka.

— Powiedzmy... Jednak to moja sprawa.

Odpowiedział, starając się za wszelką cenę uniknąć jej sądowniczego wzroku.

— Myślę, że nie tylko twoja. Od kiedy niby dziewiętnastoletni chłopak otrzymuje kwiaty w niedzielny wieczór? — skrzyżowała pod piersiami ręce, trzymając podniesiony wysoko łuk brwiowy.

Taehyung nie wiedział już, co ma powiedzieć. Jak mógł wyjaśnić tę sytuację, pomijając informacje o jej mężczyźnie oraz jego orientacji? Choć w tej chwili wielka tajemnica orientacji poszła w diabły.

— Jesteś gejem?

Taehyung niepewnie spojrzał w jej oczy, zagryzając nerwowo dolną wargę.

— Tak.

Hajoon parsknęła w niedowierzaniu, jednak nastolatek nie był zbytnio zdziwiony reakcją starszej siostry. W ich rodzinie tym bardziej chrześcijańskiej temat homoseksualizmu był niedopuszczalny. Jednak w pewnym momencie nawet ten zakaz stał się odległy w jego rodzinie, prócz konserwatywnej Hajoon, która ułożyła sobie życie z dala od rodzinnego miasta. — Jaki ty dasz przykład mojemu dziecku? Wujek gej? Co to ma być do cholery?! Wiedziałam, że coś ukrywasz, ale teraz to już nie wiem, co mam z tobą zrobić — mówiła zdenerwowana.

— Nic nie musisz ze mną robić. Jestem wciąż twoim bratem, wujkiem Sama i tym samym człowiekiem. Nie rób ze mnie przestępcy — mruknął podirytowany.

— Może i to prawda, ale nie chce, żeby Sam też taki był.

— A co w tym złego? Zresztą on sam zdecyduje, jak dorośnie, kogo będzie kochał. Nie rób dramy bez powodu.

Rzekł, a Hajoon usiadła na kanapie, trzymając się za głowę. Była zdenerwowana i zdezorientowana, jak ma postąpić z młodszym bratem. W końcu świat ruszył do przodu i świat homoseksualistów stał się bardziej akceptowany, jednak nie w Korei.

— Nie wiem, co mam o tym myśleć. Od kiedy taki jesteś? — zapytała, w końcu nieco chłonąc. Taehyung zasiadł na fotelu, łącząc ze sobą dłonie, w które intensywnie się wpatrywał. — Pamiętam, że zawsze interesowałeś się dziewczynami, co się stało?

— Dorosłem i poczułem zupełnie, co innego... Nie chcę mówić o tym za wiele, bo to dla mnie niewygodne, ale ty pamiętasz mnie jako czternastolatka, od tamtego czasu wiele się zmieniło — wyjaśnił, jednak słowa z trudem przechodziły mu przez gardło. — Naprawdę wiele się zmieniło, sama wiesz, choć całkiem się z tego wycofałaś.

— Wciąż masz do mnie żal o śmierć mamy? Przecież to nie ja ją zabiłam, a choroba — wyrzuciła ze złością.

— Ale nie było cię przy niej przed śmiercią ani po! Nawet nie przyjechałaś na pogrzeb! — krzyknął rozżalony. — Zostawiłaś nas...

— Było i minęło — wstała zdenerwowana, nie mając najmniejszej ochoty do kłótni z Taehyungiem, tym bardziej na niewygodny dla niej temat. — Musiałam patrzeć na siebie i dziecko — Taehyung parsknął prześmiewczo.

— Dla frajera, który i tak cię potem z niczym zostawił.

— Jak śmiesz?!

Rozgniewana, patrzyła w oczy równie rozzłoszczonego Taehyunga.

— Mówię tylko prawdę.

— Nie potrzebuję twojej pieprzonej prawdy! Poświeciłam wszystko, całą młodość dla Sama, wykształcenie, toksyczną miłość, by mieć teraz to, co mam — gestem rąk wskazała na pomieszczenie. — Jestem dumna z tego, co posiadam. Po tym wszystkim mam mądrego syna, dom i mężczyznę, na którym nigdy się nie zawiodę, który mnie kocha i moje dziecko. Nie będę żałowała tego, że nie byłam przy matce w chorobie i na pogrzebie!

Wykrzyczała młodszemu w twarz. Rozgniewany Taehyung, starł z twarzy krople śliny Hajoon, czując mieszane odczucia po jej słowach. Z jednej strony czuł wściekłość i żal, a z drugiej poczucie winy dmuchało mu na kark. W końcu Hajoon posiadała wielkie plany i miłość do Jeongguka, a on właśnie pod jej dachem całuję się z nim, przekracza granice bliskości i gdyby nie jej powrót oddałby się mu bez żadnych wątpliwości. Teraz poczuł gorycz na języku, a pieszczone jeszcze nie tak dawno wargi piekły niemiłosiernie. — Przestań w końcu żyć przeszłością i żalem do mnie. Powinieneś być mi wdzięcznym za pomoc, którą ci ofiarowuje. Wspominaniem matki, nie zwrócisz jej życia. Życie toczy się dalej, Taehyung — o dziwo poczucie winy po tych słowach opuściło jego kark, za to gniew przejął pełną kontrolę.

— Suka — wycedził, zaskakując kobietę.

— W końcu się z tym pogodzisz i zrozumiesz, że obrażanie mnie jest głupotą. Poza tym lepiej powiedz, od kogo są te kwiaty.

Zażądała. Taehyung nabrał oddechu, starając się uspokoić.

— Nie znasz. To od mojego chłopaka, którego poznałem na studiach.

Wysilił się na usmiech.

— W takim razie chcę go poznać. Zaproś go do nas na kolację w piątek. Zaproszę Jungkooka i zjemy z nim wspólnie — rzekła dumnie, a nastolatkowi mina zrzedła.

— Jasne... Mogę iść już do siebie?

— Pewnie.

Taehyung udał się na górę. Był zdruzgotany, wiedząc, że wpakował się w jeszcze większe bagno. Złość mu nie służyła, jednak będzie musiał coś wymyślić, aby uratować sytuację, jednak nie zamierzał rezygnować z relacji z Jeonggukiem. Teraz tym bardziej jej potrzebował.

Wszedł do pokoju, dziwiąc się na widok instruktora leżącego w jego łóżku. Nie mógł pojąć, jak mężczyzna z taką beztroską nie przejmuje się obecnością Hajoon w domu. — Powinieneś już iść — rzekł, zbliżając się małymi krokami ku łóżku.

— Dopóki Hajoon jeszcze nie poszła spać, nie ma co się śpieszyć — zauważył, a nastolatek zatrzymał się, odwracając w bok głowę i opuszczając wzrok na podłogę. Jeon uniósł nieco brwi w zmieszaniu, dostrzegając, że coś trapi nastolatka. — Co się dzieje? — wstał, zbliżając się do niego. — Nie mów mi, że zmieniłeś zdanie...

— Nie... To nie o to chodzi.
Wyszeptał, a dłonie mężczyzny umiejscowiły się na jego wiotkich ramionach, przez co nieśmiało spojrzał w obsydianowe tęczówki, pełne dobroci i uczucia.

— W takim razie, o co chodzi?

— Wiem, że to wszystko jest nie w porządku wobec mojej siostry, ciebie i Sama... To wszystko jest po prostu okropne, ale wiem, że się zgodziłem i... j-ja nie chcę rezygnować, wiedząc, jak jesteś dla niej ważny... Mimo wszystko jakaś część mnie chce jej zrobić na złość, a druga wręcz przeciwnie, chce to wszystko posłać w diabły, a-ale ty... ty... ciężko mi z ciebie zrezygnować.
Mówił szczerze, jak czuł, nie skrywając tych odczuć wyłącznie dla siebie. Potrzebował z kimś podzielić się tymi uczuciami, a Jungkook? Wydawał się osobą, która nie spełni się jedynie jako kochanek, ponieważ czuł wobec niego niewytłumaczalne pokłady zaufania i możliwości do przeprowadzenia szczerej rozmowy, jak z idealnym przyjacielem, którego przeważnie dzieci w pewnym etapie dorastania wymyślają, by móc poczuć się wysłuchanymi i docenionymi.

— Czymkolwiek się kierujesz, to nie ma dla mnie znaczenia. Chcę, abyś nie uciekał przede mną i przestał wątpić, że moje uczucia są kaprysem. Uważam, że Hajoon jakoś się z tym pogodzi, ale to wszystko zależy od ciebie.

— Niby co ode mnie zależy?
Zapytał bezradnie.

— Kim dla siebie się staniemy.

— To zbyt uciążliwe.
Westchnął ociężale, odsuwając się od mężczyzny, który nie opuszczał z niego wzroku. — Sam nie wiem, czego chce... Zresztą muszę teraz coś wymyślić. Hajoon zobaczyła kwiaty od ciebie i dowiedziała się o mojej orientacji, co było dla niej ciosem, więc teraz muszę w piątek przyprowadzić chłopaka na kolację, którą organizuje moja siostra. Nie martw się, ty również jesteś zaproszony.
Rzekł, brzmiąc nienaturalnie optymistycznie, poklepując zaskoczonego mężczyznę po ramieniu.

— Ale chyba nikogo nie zaprosisz, prawda?
Zapytał, pełen obawy, a nastolatek rozchylił w niedowierzaniu wargi.

— Ty się tym martwisz?! Lepiej mi pomóż kogoś znaleźć.

— Nie ma opcji, abym pomagał ci w czymś takim — odwrócił się urażony, krzyżując pod piersią ręce. Taehyung czuł napływ zirytowania, przyłożył palce między oczy.

— To nie czas na sceny zazdrości, Jeongguk. Dla wiarygodności Hajoon musi ujrzeć chłopaka, który przyszedł z kwiatami i jest we mnie zakochany. Nie możemy ryzykować.

— I co?! — zwrócił się przodem do niego, wyglądając jak obrażone duże dziecko. — Przyprowadzisz tego skurwysyna Boguma?!

— Oszalałeś? Nie chce go więcej widzieć.

— Tyle dobrego...

— Ktoś inny przychodzi mi do głowy, ale będę musiał go jakoś przekonać i wtajemniczyć w nasz mały sekret — rzekł, patrząc mężczyźnie w oczy.

— Kogo masz na myśli?

— Park Jimina. On jest idealny, poza tym coś mówił, że lubi wcielać się w jakieś role.
Oznajmił, a Jeongguk przytaknął w zrozumieniu głową, nie czując żadnych obaw wobec Jimina, który stalkuje Min Yoongiego, przez co Busańczyk był do zaakceptowania przy bijącej zazdrości instruktora.

— Zgadzam się. Przekonaj go i miejmy to z głowy.
Zadowolony, przyciągnął do siebie dziewiętnastolatka, uśmiechając się od ucha do ucha. Taehyung patrzył z niemałym rozbawieniem w jego oczy, po raz pierwszy, czując się swobodnie i naturalnie w wesołym nastroju. — A teraz... Dokończymy to, co zaczęliśmy... — dodał, przybliżając wiśniowe wargi do ust nastolatka, który zatrzymał go, przyciskając wskazujący palec do jego warg.

— Zwolnij. Hajoon jest w domu. Nie wracamy już do tego, poza tym miało być inaczej...

— To znaczy?

— Dobrze wiesz! — nadymał policzki, chcąc samemu poznać granicę mężczyzny, który przypominając sobie o wcześniejszych słowach chłopaka, cicho się zaśmiał. — Więc... teraz poczekaj, nie wiem, jak długo, ale uzbrój się w cierpliwość, zanim do czegokolwiek wrócimy.

¬ 

Jakie wrażenia?

Hajoon dowiedziała się o orientacji Tae i zaprasza właściciela kwiatów na kolację... Czy Jiminowi uda się sprostać wyzwaniu wspólnej kolacji z Hajoon? Będzie miło jak dla motywacji pozostawicie po sobie głosy i komentarze 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top