☆⌒ヽStay with me
~Witam ^^
Dziewiętnastolatek spoglądał na rówieśników, którzy okazali się rywalami. Obydwoje spoglądali w swoje oczy z trudnymi do odgadnięcia spojrzeniami, jednak Taehyung nabrał oddechu, decydując się odsunąć od Park Boguma. — Rozumiem, że jesteście rywalami, bo...
— Tak jest już od podstawówki — oznajmił Bogum, który wysilił się na uśmiech, czując mimo wszystko w Jeonie zagrożenie, gdy już wiadoma była dla niego znajomość Jungkooka z Taehyungiem. — A wy skąd się znacie? — zapytał podejrzliwie.
— Taehyung jest bratem mojej dziewczyny — odpowiedział ciemnowłosy, a chłopak uchylił lekko wargi.
— Czyli ta twoja dziewczyna naprawdę istnieje i jest matką mojego ucznia — rzekł, nie ukrywając zdumienia. Taehyung wyczuwał przytłaczającą atmosferę, która emanowała od mężczyzn. Nie znał żadnego z nich na tyle, by mieć świadomość o ich znajomości. — Mimo że nie chcemy na siebie wpadać Jungkook, to los nie chce nam na to pozwolić. Gdziekolwiek się nie ruszymy i tak nasze drogi się krzyżują — rzekł, śmiejąc się w niedowierzaniu.
— Niespecjalnie obchodzi mnie to, że na siebie wpadamy. Tym bardziej przestało mnie to już dawno zaskakiwać — odrzekł nadzwyczaj spokojnie, a opanowanie Jeona było przeszywające dla Boguma, który nie trawił tego, że mężczyzna nie traktował poważnie ich rywalizacji. Za to Taehyung wpatrywał się w instruktora, którego opanowanie było czarujące, a przede wszystkim okazywało, jak dojrzałym jest mężczyzną. — A wy jak się poznaliście? — zapytał.
— Poznaliśmy się przez aplikacje — odpowiedział wprost.
— Aplikacje... — przeciągnął z namysłem, zaraz wlepiając oczy w milczącego dziewiętnastolatka. — Taehyung, wróć ze mną do Hajoon i rozwiążmy wasze sprawy, żebyś nie musiał błąkać się po ulicach — rzekł, a jasnowłosy zagryzł się na dolnej wardze, gdy myśl o rozmowie z Hajoon wprawiała go w narastający stres.
— Nie będzie się błąkał — wtrącił się Bogum, który pewnie chwycił za dłoń Taehyunga, którego zaskoczone oczy skierowały się na twarz mężczyzny. — Może zamieszkać ze mną, zamiast rozwiązywać spory z twoją babą — dodał, patrząc wyzywająco w oczy Jungkooka. — We dwójkę będzie nam znacznie lepiej, prawda Tae? — zapytał, przenosząc wzrok na zmieszanego chłopaka, który czując na drugiej dłoni, ucisk Jungkooka, przeniósł na niego oczy.
— Nigdzie z tobą nie pójdzie! — podniósł w zdenerwowaniu głos.
— Bo?! — pociągnął w swoim kierunku Taehyunga.
— Bo wiadomo, w jakim celu chcesz go w swojej norze! — tym razem to Jungkook pociągnął Taehyunga w swoim kierunku, przez co chłopak czuł się rozrywany przez napięcie między dwójką. — Znam cię zbyt dobrze, Bogum. Wiem, co cię kręci i nie pozwolę ci go zabrać — dodał,
— Dlaczego się do tego wtrącasz?! Jesteś jakimś specem od trudnych spraw rodzinnych?! — zapytał, ponownie szarpiąc Kimem w swoją stronę.
— Żebyś wiedział. Ty za to chcesz wykorzystać sytuację! — kolejne szarpnięcie spowodowało, że Taehyung powoli zaczynał tracić cierpliwość do dwójki, która najwidoczniej była na wysokim poziomie rywalizacji, wykorzystując jego sytuacje do przepychanki między sobą.
— Możecie mnie puścić?! — podniósł w zdenerwowaniu głos, własnymi siłami wyszarpując się dwójce, która spojrzała na niego z zaskoczeniem. — Może, zamiast między sobą się spierać, zapytacie, z kim do cholery chce pójść?! — zapytał, spoglądając na dwójkę z irytacją.
— Chyba wiadomo, że ze mną — Bogum wskazał na siebie palcem wskazującym.
— Masz rację. Sam zdecyduj — Jeon zgodził się z młodszym, który spojrzał na niego z wdzięcznością, ciesząc się, że chociaż on potrafił uszanować jego zdanie.
— Jeśli mam być szczery... to nie chce dziś widzieć Hajoon. Nie dam rady z nią rozmawiać, dlatego pójdę z Bogumem — oznajmił, a Jeon zacisnął wargi, nie takiej odpowiedzi w rzeczywistości oczekując. Nabrał niespokojnie oddechu, na tyle wyraźnie, aby dwójka mogła usłyszeć jego frustrację spowodowaną decyzją dziewiętnastolatka. Taehyung za to nie potrafił zrozumieć, dlaczego instruktor chciał mu pomóc w sporze z Hajoon. Chciał zapunktować u kobiety? Czy może naprawdę przejmował się jego losem? Jednak wątpił w drugą opcję, przypominając sobie o tym, jak ośmieszył się przed mężczyzną, gdy pod wpływem alkoholu stać było go na wyznanie własnych brudnych pragnień. Bogum uśmiechał się zwycięsko, gdy widok zdenerwowanego Jeon Jungkooka był satysfakcjonujący.
— Zdecydował. Nie musisz się bawić w dobrego chłopaka twojej kobiety. Kto by się spodziewał, że Jeon Jungkook gustuje w matkach. Może samemu brakuje ci matczynej rączki — rzekł prowokująco. Jungkook zamknął powieki, nie chcąc dać się sprowokować komuś pokroju Park Boguma.
— Jesteśmy w tym wieku. Dojrzejże w końcu — rzekł bez nerwów. Bogum uniósł wysoko brwi, lecz niedowierzanie nie trwało długo, gdy wylewnie roześmiał się przez słowa rówieśnika.
— Jestem od ciebie dojrzalszy, Jeon i tysiąc razy lepszy — oznajmił.
— Taehyung — Jeon zignorował słowa Boguma, który przez tę ignorancję poczerwieniał na twarzy, widząc, że obecność dziewiętnastolatka jest istotniejsza od słów rywala. — Przemyśl to raz jeszcze. Jeśli chcesz iść z Bogum, to okej. Jednak, jeśli się zdecydujesz wrócić, to możesz na mnie liczyć w kwestii rozmowy z Hajoon — rzekł zgodnie, a jasnowłosy opuścił w namyśle wzrok, nie wiedząc, czy opierania się na instruktorze jest czymś dobrym. W końcu też ma serce, a ono nie czuło się dobrze w obecności mężczyzny.
— Będę pamiętał — odrzekł, gdzie nałożył na głowę kaptur, gdy deszcz całkiem zamoczył jego włosy. Przemoknięty do suchej nitki, wpatrywał się w oczy instruktora, które przeszywały jego duszę na wskroś. Właśnie to spojrzenie powodowało, że nogi uginały się pod nim, a serce przyspieszało w piersi. Bogum wrogim spojrzeniem spoglądał na mężczyznę, chwytając za ramię dziewiętnastolatka, którego postanowił pospieszyć z odejściem. Taehyung starał się uniknąć spojrzenia, przez które nie czuł się dobrze, a pośpiech Boguma tylko mu w tym pomogła. Obydwaj odeszli, kierując się w stronę wyjścia z parku, pozostawiając za sobą ciemnowłosego mężczyznę, z którego urodą nikt nie był w stanie się równać.
~
Powrót Jungkooka do domu trwał nieznacząco dłużej przez panujące warunki na drogach. Dostrzegając budynek, w którym zamieszkiwał, przez myśli przechodził mu dziewiętnastolatek, który postanowił odejść z Bogumem. Na myśl o rówieśniku palce zaciskały się na kierownicy, wiedząc, jakim typem człowieka był. Taehyung mimo wszystko wciąż był nastolatkiem, trudnym do odgadnięcia i milczącym, wręcz idealną zdobyczą dla Park Boguma, dla którego stoczenie takiego naiwnego chłopaka było łatwym zadaniem. Minął budynek własnego domu, postanawiając zatrzymać samochód przy sąsiednim domu. Opuścił pojazd, gdzie udał się w stronę drzwi. Grzecznie zadzwonił, oczekując na Hajoon, która po dłużej chwili mu otworzyła. — Jungkook, to ty. Już myślałam, że to Taehyung — rzekła, wpuszczając mężczyznę do środka.
— Ja właśnie w jego sprawie — rzekł, spojrzawszy na przemęczoną kobietę. — Spotkałem go i...
— Nie chce o nim słyszeć, a tym bardziej widzieć, Jungkook — przerwała mu, a Jeon nie mógł zaprzeczyć, że rodzeństwo posiadło równy sobie upór.
— Słuchaj, to jest twój brat. Obiecałaś, że na spokojnie porozmawiacie i dojdziecie do zgody — rzekł, patrząc na nią z powagą.
— Ale z nim się nie da. Nawet nie wiesz, jaki on jest bezczelny. Popchnął mnie i wyzywał. Jest niewdzięczny — powiedziała rozżalona.
— Nieprawda — obydwoje usłyszeli głos pięciolatka, na którego spojrzeli. — Wujek wrócił, a mamusia zaczęła szarpać wuja i na niego krzyczeć — powiedział, a kobieta patrzyła na chłopca karcącym wzrokiem. Jeon westchnął wyraźnie, mierzwiąc wilgotne kosmyki włosów.
— Nie wiesz mu, ja tylko ch...
— Nieważne co chciałaś. Spróbuj panować nad sobą, Hajoon. To nie jest sposób, żeby dotrzeć do takiej osoby, jak twój brat. Możesz mi nie wierzyć, ale wydaje się, że jest delikatniejszy, niż ci się zdaje. Czasami słowa potrafią zranić bardziej niż czyny, Hajoon. Nie chce stać po żadnej stronie, bo to jest tylko wasz problem, ale nie pokazujesz w ten sposób swojej dojrzałości — powiedział, jak czuł, a mały Sam kiwał głową popierając słowa Jungkooka. Hajoon opuściła wzrok, myśląc nad słowami ukochanego, wiedząc, że mógł mieć rację. — Twój brat pomoże ci i odwdzięczy się również za twoją pomoc, ale również zasługuje na szacunek. Jeśli kogoś darzymy szacunek, to ten szacunek również otrzymujemy. Pamiętaj, że masz do czynienia z nastolatkiem, który dopiero wchodzi do dorosłego życia i będzie popełniał błędy, ale na nich się uczymy — dodał.
— Masz rację... Źle wypadłam teraz w twoich oczach przez to, co robię. Ale ja i Taehyung zawsze się sprzeczaliśmy — rzekła skruszona, a ciemnowłosy uśmiechnął się ciepło, ciesząc się, że kobieta potrafiła dostrzec swój błąd. — Porozmawiam z nim na spokojnie, jak tylko wróci — dodała.
— Dziś z pewnością już nie wróci...
— Gdzie on poszedł? — zapytała zaskoczona.
— Postanowił zostać na noc u swojego kolegi — wyjaśnił, nie bardzo wiedząc, jak określić znajomość dwójki, która poznała się poprzez aplikację.
— On jednak ma tu kolegów? — uniosła w zdziwieniu brwi.
— Nie rozumiem, co cię tak dziwi. Dopiero, co tutaj przyjechał, więc z czasem przybędzie mu kolegów — rzekł, patrząc w oczy kobiety.
— Masz rację. Skoro już tu jesteś, to zostań z nami — chwyciła za dłoń mężczyznę, do którego ucha przybliżyła wargi. — Mam ci dziś do zaoferowania cudowną noc — wyszeptała, a na ustach mężczyzny zakwitł uśmiech zadowolenia.
— Nie mogę się doczekać, co tam dla mnie ma moja księżniczka.
~
Taehyung przebierał się w łazience, gdy Bogum pozwolił mu wziąć kąpiel. Nałożył na siebie bieliznę oraz biły T-shirt, który zaoferował Bogum. Chwycił się w okolicę żołądka, czując niemiłosierny ból, gdy z nerwów ściskają go wnętrzności. Nie mógł zapanować nad nerwami, znajdując się w sytuacji, w której nie jest w stanie być sobą. Spojrzenie instruktora nie potrafiło przestać go nawiedzać, jakby w jakiś niepowtarzalny sposób próbowało go umoralnić. Jednak nie chciał się podporządkowywać, a tym bardziej mężczyźnie Hajoon, który wkrótce stanie się jego szwagrem. Mimo jak bardzo mężczyzna go pociągał, to nic nie zmieni tego, że zawsze pozostanie w cieniu szczęścia tej dwójki, dla których przyszłość jest otworem i łaską. On w przeciwieństwie do nich, nie miał już nic do stracenia.
Opuścił łazienkę, udając się do zadymionego pokoju, w którym Park Bogum leżał na łóżku w samych bokserkach, paląc trawkę. Taehyung zasiadł na łóżku obok mężczyzny, który podał mu puszkę piwa, którego ochoczo się napił. Wdychane przez niego opary wręcz przymulały jego powieki, które stawały się ociężałe. Dopił zawartość puszki, po której poczuł się spokojniejszy. Odłożył puszkę, gdzie śmiało wszedł między rozkrok Boguma, którego ręka umieściła się na talii młodszego. Dziewiętnastolatek śmiało rozchylił wargi, do których starszy wpuścił dym. Taehyung zaśmiał się bezprzyczyny, czując się po prostu bezpowodu rozbawiony. Oblizał wargi, gdzie wypuścił spomiędzy warg dym. — Lepiej? — zapytał.
— Dużo lepiej — potwierdził.
— Co myślisz o Jungkooku? — zapytał zaciekawiony.
— Jest... miły, przystojny...
— Podoba ci się? — zapytał wprost, a Taehyung roześmiał się w twarz starszego.
— Co cię to obchodzi? — zapytał, nie potrafiąc zapanować nad śmiechem, gdy Bogumowi w ogóle do śmiechu nie było.
— Obchodzi, bo to mój rywal, a ty mi się podobasz — odpowiedział szczerze, jednak dla Taehyung nic nie znaczyły słowa mężczyzny.
— Nie jestem twoją własnością, Bogum. Twój rywal jest niestety chłopakiem mojej siostry i do tego jest bardzo zakochany. Nawet jeśli mi się podoba, to ja... nic w jego sercu nie znaczę — rzekł, a, mimo że bolący był ten fakt dla Taehyunga, to Boguma bardzo cieszył.
— Nie zawracaj sobie nim głowy. Weź to — powiedział, gdzie przysunął do warg chłopaka tabletkę. Taehyung przyjął tabletkę, którą połknął, znając dobrze jej działanie. — Dlaczego ze mną nie zamieszkasz, hm? Będzie nam dobrze razem — mówił, a jasnowłosy pokręcał głową, gdzie przesunął do warg Boguma palec wskazujący.
— Nie zamieszkam, bo przy tobie całkiem bym się stoczył — oznajmił, nie ukrywając rozbawienia. Bogum uśmiechnął się, gdzie sięgnął po stojącą na szafce nocnej buteleczkę i paczkę prezerwatyw.
— Może i bym cię stoczył, ale za to nikt lepiej ode mnie cię nie będzie bzykał — rzekł z pewnością w głosie. Taehyung za to uniósł jedną brew, nie dowierzając w jego słowa, które podbudowywały ego mężczyzny. Rozluźniony i wypity dziewiętnastolatek spojrzał na stojącego twardo penisa, którego ukazał Bogum, szczycąc się swoimi rozmiarami, które mimo wszystko nie satysfakcjonowały nastolatka. Jednak chłopak swoje uwagi wolał zachować dla siebie, pragnąc tylko ukojenia cielesnego. — O takim to nawet Jungkook mógłby pomarzyć — przechwalał, a jasnowłosy wywróciwszy oczy, odwrócił się tyłem do mężczyzny, klęcząc między jego rozkrokiem.
— Przestań pieprzyć — rzucił Kim, który nie chciał słyszeć o Jeon Jungkooku, tym bardziej, teraz gdy jego frustracja ma wyładować się na tej znajomości. Taehyung zsunął bieliznę, gdzie pozwolił Bogumowi rozciągnąć wejście. Umysł chłopaka był wyłączony, a jego ciało działało dzięki wspomagaczom. Czuł się spełniony, ujeżdżając członka naćpanego Boguma, który w tej zabawie ani trochę nie musiał się wysilać, gdyż to młodszy sprawował władzę nad tym, co pragnęło jego ciało. Frustracja przez Hajoon, Jungkooka i jego żałosną nieśmiałość wyładowywała się na seksie, w którym czuł się najlepszy tylko, gdy obecny był ciałem, a nie duchem.
~
Następnego dnia o samym poranku Taehyung opuścił mieszkanie Boguma. Czuł się fatalnie, a może i gorzej, w końcu znowu dał się ponieść. Wychodząc na świeże powietrze, uderzyła go rzeczywistość, ponieważ wiedział, że seks po pijanemu nic nie rozwiąże, nic... nic się nie zmieni, nie stanie się dzięki temu pewniejszy, nie pozna w ten sposób prawdziwych uczuć, a przede wszystkim miłości swojego życia. — Widzę, że jest ci źle. Bogum musiał nieźle cię upić i naćpać — Taehyung stał odębiały za drzwiami, słysząc głos instruktora. Odwrócił się napięcie, przenosząc wzrok na mężczyznę, który opierał się plecami o mury budynku. — Mam rację? — uniósł brew, wpatrując się w szeroko otwarte oczy młodszego.
— C-Co tutaj robisz? — zapytał, a jego głos brzmiał słabo.
— Czekałem na ciebie — odpowiedział wprost. — Chcę zabrać cię do domu — oznajmił, odpychając się muru, by ruszyć ku chłopakowi, który pokręcał słabo głową, cofając się samoistnie w tył. Jednak Taehyung nie wyczuł za sobą krawężnika, przez który jego ciało się przechyliło w kierunku ulicy i nadjeżdżających pojazdów. Jeon pośpiesznie zbliżył się do chłopaka, którego objął, przyciągając do swojego ciała. Oszołomiony Taehyung czuł jedynie twarde i gorące ciało mężczyzny, który pośpieszył mu na ratunek. Instruktor stał nieruchomo przez długą chwilę, zapominając o całym świecie, gdy trzymał drobne ciało chłopaka, które drżało w jego objęciach. Samochody przejeżdżały, a dla dwójki czas się zatrzymał. Oszałamiający zapach Jungkooka, spowodował, że jasnowłosy pragnął w panice odsunąć się o zbudowanego mężczyzny. Jego policzki wrzały z emocji, a tym bardziej kiedy ciemnowłosy nie pozwolił mu odstępować go na krok.
— J-Jungkook, p-puść mnie...
— Nie ruszaj się, po prostu zostań tak ze mną.
~
Taehyung poczuł na własnej skórze, jak to jest między rywalami xD
Mam nadzieję, że rozdział się podobał ^^
Podzielcie się wrażeniami
Zostawcie dla motywcaji:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top