☆⌒ヽSomeone or something
~Witam w nowym rozdziale ^^
Jungkook bardzo grzecznie zwrócił się z prośbą do dziewiętnastolatka, który czując dotyk szorstkiej skóry mężczyzny, odczuwał przyjemne łaskotanie wewnątrz siebie, którego za nic w świecie nie potrafił zrozumieć. Jednak sam fakt, że mężczyzna chce się z nim zaprzyjaźnić przez wzgląd na starszą siostrę, powodował, że piekielnie tego nie chciał. Rola szwagra w tej sytuacji nie była do zaakceptowania dla Taehyunga. Nabrał spokojnie oddechu, wiedząc, że nie może wyrazić się szczerze, zdradzając przed mężczyzną, co czuł w jego obecności. Bo niby co miał powiedzieć? " Hej, nie chcę być twoim szwagrem, bo jestem gejem i tak się składa, że mi się spodobałeś w pierwszej chwili, kiedy cię zobaczyłem " — To nie mogło mieć miejsca. Nie chciał, aby ktokolwiek wiedział o jego orientacji, a tym bardziej rodzina. — Skoro tak ładnie prosisz, nie mogę odmówić mojemu em... prawdopodobnie przyszłemu szwagrowi — wydukał niechętnie.
— Wiedziałem, że mi nie odmówisz. Nikt mi nigdy nie odmawia — rzekł dumnie, puszczając dłoń młodszego. Taehyung zacisnął wargi, potakując jedynie głową. — Obiecuję, że tobie również spodoba się akwarium. Byłeś wcześniej w Seulu? — zapytał, a chłopak zaprzeczył ruchem głowy. — Naprawdę?
— Jakoś nigdy nie było okazji, żeby tu przyjechać — odpowiedział cicho.
— Nie odwiedzałeś Hajoon i Sam'a? — zapytał, wyglądając na zainteresowanego życiem dziewiętnastolatka, który onieśmielony, odwrócił się napięcie, odchodząc od mężczyzny. Jeon uniósł wysoko brwi, widząc niecodzienne zachowanie chłopaka, który naprawdę próbował trzymać go na dystans. Postanowił nie odpuszczać Taehyungowi, dotrzymując mu kroku. — Powiedziałem coś nie tak? — zapytał, zerkając na profil młodszego, którego okrywał czarny kaptur.
— N-Nie — zaprzeczył.
— To dlaczego przede mną uciekasz? — pytał, a jasnowłosy wgryzał się w niezręczności na dolnej wardze, nie potrafiąc powiedzieć wprost, że się po prostu wstydził. — Mamy iść wspólnie do akwarium. Poczekajmy wspólnie na Sam'a. Wiem, że jest jeszcze sporo czasu, ale możemy go teraz spędzić wspólnie i się trochę poznać — tłumaczył, idąc tuż przy niższym chłopaku.
— Żeby mieć dobre relacje ze szwagrem, tak? — zapytał, starając się zapanować nad ironią w głosie, która próbowała wygrać z grzecznością.
— Dokładnie — odpowiedział. Taehyung wywrócił oczami, nie spodziewając się innej odpowiedzi. Szedł wraz z mężczyzną przez drogę w parku, którą zdobiły drzewa w kwiatach. Na drodze, po której stąpali, widoczne były płatki kwiatów. Dziewiętnastolatek milczał całą drogę, nie mając żadnego tematu z mężczyzną, którego właściwie nie znał. Jako osoba, która posiadała zaklęte usta, nie potrafił nawiązać kontaktu z drogą osobą. Mimo że w przeszłości byłoby to nie możliwe, to od lat nieśmiałość dominowała w jego życiu. Jungkook zerknął na chłopaka, który na jego oko był przeciwieństwem opisu Hajoon, która twierdziła, że jej młodszy brat jest duszą towarzystwa. Przeniósł wzrok na mijające stoisko z lodami, zatrzymując się w drodze. — Poczekaj — poinformował chłopaka, który przy jego informacji, zatrzymał się, zerkając kątem oka na ciemnowłosego instruktora. Mężczyzna podszedł do stoiska, spoglądając w wybór smaków.
— Coś dla pana? — zapytał sprzedawca.
— Dwa lody będą — odpowiedział.
— Jakie smaki?
— Dla mnie będzie ananasowy, a drugi... — przerwał, spoglądając w kierunku dziewiętnastolatka, stojącego do niego tyłem w oddali. — Niech będzie truskawkowy — zdecydował. Zapłacił sprzedawcy za lody, z którymi następnie podszedł do młodszego, wystawiając w jego stronę wafelek z truskawkową gałką. Oczy Taehyunga zlustrowały kupionego przez mężczyznę loda, nie okazując niczego po sobie. Ani zadowolenia, ani też niezadowolenia, co też denerwowało wewnętrznie mężczyznę. — Em... Wybrałem za ciebie. Nie wiem, czy lu...
— Dziękuje — przerwał mężczyźnie trudną wypowiedź, przyjmując wafelek.
— Czyli trafiłem? — zapytał z uśmiechem na ustach.
— Mhm — przytaknął potwierdzająco, spoglądając na loda w swoich dłoniach.
— To dlaczego nie jesz?
— B-Bo... patrzysz cały czas na mnie. T-To jest...
— Krępujące — dokończył za blondyna, który skinął w potwierdzeniu głową. — Zróbmy tak, że ja się na odwrócę, żeby na ciebie nie patrzeć. Usiądźmy na trawie i zjedzmy bez patrzenia na siebie — zaproponował, zwracając się do młodszego plecami, gdzie zasiadł na trawie. Na ustach Taehyunga pojawił się wrażliwy uśmiech, gdy spoglądał na tył głowy instruktora. Nic nie mówiąc, zasiadł na trawie również plecami do mężczyzny. Panowała między nimi cisza, która nie przynosiła niezręczności, a wręcz przeciwnie, obydwojgu odpowiadała ta atmosfera. Cisza, szum drzew, odgłosy przechodzących ludzi były relaksujące, przez co jasnowłosy z chęcią zabrał się za jedzenie kupionego przez instruktora loda. Rzecz jasna uwielbiał wybrany przez mężczyznę smak, dlatego też z przyjemnością spożył coś, co mogło go ochłodzić, gdy w bluzie, czuł, że się topi. — Lepiej?
— Hm?
— Czy czujesz się lepiej? Z pewnością jest ci gorąco w tej bluzie — wyjaśnił, a policzki Taehyunga zawrzały, gdy motyw instruktora stał się jasny. Uśmiechnął się do siebie, wiedząc, że mężczyzna i tak nie zauważy jego rozanielenia na twarzy.
— L-Lepiej — odpowiedział zawstydzony. Kim otworzył szerzej oczy, gdy mężczyzna oparł się o jego plecy. Spiął się, czując uderzenie gorąca, któremu już nie zapobiegnie lód.
— Cieszę się — uśmiechnął się, spoglądając na chmury, które zdobiły błękitne niebo. — W tym roku wiosna rozpoczęła się dość gorąco — rzekł, a jasnowłosy zamrugał szybko, przełykając niespokojnie ślinę. — Nie rozumiem, dlaczego się tak zachowujesz.
— J-Jak?
— Ukrywasz się w tej dużej bluzie i uniemożliwiasz widok twoich pięknych oczu — odpowiedział szczerze. Wnętrzności dziewiętnastolatka zrobiły fikołka przez słowa Jungkooka. W zdenerwowaniu zacisnął wargi, nie potrafiąc wydobyć z siebie słowa. Ciemnowłosy, dostrzegł kwitnący kwiat w odcieniu fioletu, który jak dziewiętnastolatek intrygował swoim wyglądem. Zerwał kwiat, w który wpatrywał się dłuższą chwilę. — Nie mam prawa cię krytykować, ale uniemożliwiasz to wielu dziewczynom — dodał, a jego słowa odebrały wyjątkowości wcześniejszym słowom.
— Nie obchodzi mnie to — mruknął.
— Naprawdę? — zapytał zaskoczony. — Nie chcesz mieć pięknej dziewczyny, z którą mógł...
— Nie, nie interesuje mnie to — przerwał mężczyźnie, mówiąc twardo. Zdenerwowany wstał, powodując tym samym, że plecy instruktora spotkały się z trawą. Jeon spojrzał za chłopakiem, który odszedł pośpiesznie, przez co poczuł się źle, mogąc niespecjalnie urazić młodszego.
— Czekaj! — zawołał, podnosząc się z trawy, gdzie pobiegł za zakapturzonym chłopakiem. Dogonił go, chwytając za kaptur, który zsunął mu z głowy. Taehyung chwilę siłował się bezskutku z mężczyznę, który przytrzymywał kaptur od bluzy. — Znowu uciekasz. Nie chciałem cię w żaden sposób urazić — mówił, a zrezygnowany Taehyung, zwrócił się w stronę mężczyzny, nie odważając się spojrzeć w jego ciemne oczy.
— Nie uraziłeś...
— To dlaczego uciekałeś?
— Bo uraziłeś — prawda opuściła jego usta. Jungkook nie mogąc się powstrzymać, zaśmiał się w rozbawieniu, zaskakując młodszego. Taehyung uniósł wzrok na roześmianą twarz instruktora, czując przez ten widok wewnętrzne ciepło. Ciemnowłosy zaprzestając się śmiać, zbliżył się do Kima, któremu wręczył kwiat. Chłopak spojrzał ze zmieszaniem na urodny kwiat, gdzie jego policzki zawrzały gorącem.
— W takim razie przepraszam — rzekł.
— N-Nie musiałeś — szepnął zawstydzony, przyjmując kwiat, który pragnął zachować, jako najcenniejszy skarb. W końcu otrzymał go od instruktora, przez którego serce biło szybciej. — Dziękuje — dodał, gdzie kąciki ust, uniosły się ku górze. Szeroki uśmiech zagościł na ustach Jeona, mogąc ujrzeć choć trochę uśmiechu przyszłego szwagra, do którego powinien zacząć podchodzić w sposób subtelny.
— Nie masz za co. Zresztą, kiedy zobaczyłem ten kwiat, od razu pomyślałem o tobie — rzekł.
— O mnie? — zapytał zaskoczony, jednak zanim otrzymał odpowiedź telefon Taehyunga rozbrzmiał się w kieszeni, przez co pośpiesznie wyciągnął go z kieszeni. — To powiadomienie. Trzeba iść już po Sam'a — rzekł, wyłączając powiadomienie.
— To chodźmy — skinął głową, po czym obydwoje ruszyli drogą powrotną. Taehyung wraz z instruktorem udali się do szkoły muzycznej, gdzie biegnący przez korytarz pięciolatek, wtulił się w wujka, ciesząc się na jego widok.
— Aż tak się stęskniłeś?
— Tak. Te dwie godziny były męką bez ciebie, wujku kochany — mówił, wywołując śmiech u wujka i Jungkooka. — Wujku, byłeś cały czas z Jungkookiem? — zapytał.
— Tak, bo obiecał ci pójście do akwarium — odpowiedział.
— Potowarzyszyłem trochę twojemu wujkowi — rzekł ciemnowłosy, czochrając malca po głowie.
— A trening?
— Odwołany. Będziemy mieli więcej czasu, żeby spędzić tam czas — oznajmił, bardzo uszczęśliwiając chłopca.
— Cieszę się! Będziesz super tatą, Jungkook — przytulił się do instruktora. Taehyung spoglądał na dwójkę, widząc radość chłopca, dla którego przystojny instruktor stanie się za jakiś czas ojcem. Starał się przełknąć prawdę, nie raniąc siebie przy okazji, jednak zazdrość robiła jedno, a jego nieśmiałość drugie, ponieważ wiadomym faktem było to, że Jungkook nigdy nie dowie się, że mu się podobał.
Całą trójką pojechali do Seulskiego akwarium, w którym pięciolatek bardzo się cieszył. Z zafascynowaniem i ekscytacją wymawiał poszczególne nazwy morskich zwierząt. Jungkook wziął go na barki, czym większą radość sprawił dziecku. Za to Taehyung chodził za nimi, nie potrafiąc włączyć się do wspólnej zabawy. Jego usta przez cały czas pozostawały zamknięte, mogąc jedynie przyglądać się dwójce, która naprawdę dobrze się ze sobą bawiła. Jungkook spełniał prawidłowo rolę opiekuna, co też czyniło go wyjątkowym. To nie było tak, że nie bawiłby się dobrze sam na sam z chłopcem, jednak w obecności mężczyzny nie potrafił przełamać nieśmiałości.
Przychodząca wiadomość do dziewiętnastolatka spowodowała, że się zatrzymał, wyciągając telefon.
Od: Bogum
Nie mogę doczekać się jutra, słodki.
Taehyung uniósł wzrok w niemałym zirytowaniu. Obawiał się tego, jak Bogum odbierał ich spotkanie. Chciał zignorować wiadomość, jednak tym razem przyszło połączenie od mężczyzny, przez co Kim nabrał niespokojnie oddechu, decydując się odebrać.
— Jestem zajęty — rzekł od razu.
— Dobrze się bawisz w akwarium? — zapytał, a oczy Taehyunga otworzyły się szerzej.
— S-Skąd wiesz?
— Bo cię widzę — odpowiedział, a jasnowłosy rozejrzał się wokół, gdzie jego oczy zatrzymały się na wysokim mężczyźnie. Rozłączył połączenie, chowając do kieszeni bluzy telefon, po czym podszedł do Boguma.
— C-Co ty tutaj robisz? — zapytał szeptem, odwracając się za siebie, chcąc mieć pod kontrolą sytuację.
— Wyszedłem z kumplem. Miło, że na siebie wpadliśmy — odpowiedział z uśmiechem na ustach.
— Wolałbym nie... Miło było, ale muszę już iść — rzekł, porywczo się odwracając, jednak Bogum chwycił jego dłoń, nie pozwalając odejść.
— Co tak szybko? Jesteś tu z kimś ważnym? — zapytał.
— Z S-Samem i jego ojczymem — odpowiedział.
— I nie mogą wiedzieć o nas i twojej orientacji.
— Dokładnie — przytaknął głową.
— Wiesz, że nie chcę robić ci problemu...
W tym samym czasie Jungkook zatrzymał się przy akwariach z rekinami. Zdjął z barków malca, stawiając go bezpiecznie na ziemi. Obejrzał się w kierunku, w którym powinien stać Taehyung, jednak brak jego obecności naprawdę go zdziwił. — Gdzie twój wujek?
— Nie wiem — Sam rozglądał się za Taehyungiem nigdzie go nie dostrzegając. — Boże — przerażony, przyłożył do ust dłonie. — A co jeśli wujkowi coś się stało?
— A co miałoby się stać? — zapytał rozbawiony, zasiadając na ławce.
— No na przykład morsy go zjadły — wyciągnął w oburzeniu rączki w górę, a Jungkook pokręcał w rozbawieniu głową.
— Po prostu go zgubiliśmy. Zaraz go znajdziemy — uspokoił pięciolatka, który westchnął głęboko, zasiadając obok Jungkooka. — Co to za mina? — uniósł brew, gdy chłopiec patrzył na akwarium z podkówką.
— Po prostu coś kłopocze moje myśli — wyznał.
— Co takiego może kłopotać myśli dziecka? — zapytał zaciekawiony.
— Jungkook, jesteś duży i mądry. Wiesz wiele więcej ode mnie — mówił, patrząc w oczy starszego. — Wciąż nie rozumiem wielu rzeczy... a właściwie ludzi — dodał.
— Do czego dążysz? — zapytał zmieszany słowami chłopca.
— Chodzi o zasady płciowe. Mama zawsze mówiła, że chłopiec jest z dziewczynką. Potem mają dzieci, a te dzieci, mają później swoje dzieci i tak dalej — opowiadał.
— Bo tak jest — odparł pewnie.
— A właśnie, że nie! — podniósł głos, zaskakując swoim tonem Jeona. — Powiedz, czy chłopiec może być z chłopcem? — zapytał wprost, a Jungkook przez to pytanie, zaczął głośno kasłać, gdyż własną śliną się prawie zadławił.
— Dlaczego pytasz o coś takiego?
— Bo widziałem takie zjawisko i mnie to ciekawi — odpowiedział.
— Kiedy coś takiego widziałeś?
— Czy to ważne? Odpowiedz mi. Chłopiec może być z chłopcem? — zapytał, patrząc wyczekująco w oczy zaszokowanego instruktora.
— Zapytaj mamy — próbował się wymigać od odpowiedzi.
— Tekst każdego dorosłego do dziecka — westchnął zrezygnowany. — Powiedz mi, nic nie powiem... Chcę mieć tylko świadomość, czy jest to realne i czy też dobre — dodał. Jungkook nabrał porywczo oddechu, próbując poukładać w głowie słowa, którymi mógłby wytłumaczyć chłopcu, jak w prawdzie wygląda życie.
— Powiem ci, że są takie przypadki, kiedy chłopiec z chłopcem dażą się uczuciami, jak kobieta z mężczyzną. Również jest tak w przypadku kobiety z kobietą. To jest normalne, jednak nie każdy potrafi być tolerancyjny i zrozumieć, że miłość nie ma granic — rzekł, próbując wytłumaczyć to chłopcu.
— A ty jesteś tolerancyjny?
— Ja? Oczywiście, że jestem — odpowiedział. — Ważne jest to, jakim się jest człowiekiem. Nie to, kogo się kocha. Zapamiętaj to, Sam — uśmiechnął się, kładąc dłoń na ramieniu chłopca.
— Dziękuje, że mi to wyjaśniłeś, ale mam jeszcze jedno pytanie — rzekł.
— Pytaj śmiało.
— Jeśli dwóch chłopców się całuje... na przykład po szyi, to jest w porządku? — zapytał niepewnie, a ciemnowłosy uniósł wysoko brwi.
— Skąd ty...
— Tu jesteście — obydwoje przenieśli wzrok na Taehyunga, którego głowę nie skrywał kaptur.
— Wujku martwiliśmy się o ciebie — rzekł chłopiec.
— C-Coś mnie zatrzymało — wyjaśnił Samowi. Milczący Jungkook myślał o pytanie Sam'a, które jak na pierwsze wyjaśnienia pojęcia miłości płciowej, bardzo dobrze opowiedział sytuację między mężczyznami. Jego oczy zatrzymały się na szyi Taehyunga, dostrzegając na niej widoczne zaczerwienie, którego wcześniej nie dostrzegł, przez co nerwowo zerwał się na nogi.
— Coś, czy może ktoś? — zapytał instruktor, zaskakując Sam'a i Taehyunga swym donośnym tonem, który wywołał u dziewiętnastolatka lęk.
~
Jakie wrażenia?
Następny rozdział postaram się dodać jeszcze w tym tygodniu ^^
Zostawcie dla motywacji:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top