☆⌒ヽI love every version of you Part II

~ Witam^^

Spazmy ulatujące z ust Taehyunga uwalniały się tuż przy uchu napalonego do granic instruktora, którego kolosalny i twardy członek przeciskał się przez ciasne wejście nastolatka. Dziewiętnastolatek z taką przyjemnością opuszczał biodra, chcąc mieć tę wielką rozkosz w sobie. Mimo odczuwającego dyskomfortu, który powracał jak za pierwszym razem, to w tej chwili nie dbał o to, pragnąc pójść na całość. Pewność siebie Taehyunga wychodziła poza granice zdrowego rozsądku i mimo że mogło wyglądać to tak, jakby chciał wykorzystać tego przystojnego mężczyznę, nie zamierzał dbać o to, jak będzie teraz wyglądał w jego pięknych obsydianowych oczach.

Warkniecie opuściło usta Jeongguka, gdy jego penis zatopił się w gorącym i mokrym wejściu. Członek pulsował niemiłosiernie, przez co jego ciało odczuwało niepowtarzalne napady gorąca. Płytko oddychając, spojrzał w oczy nastolatka, którego dłonie swobodnie obejmowały jego kark. W oczach Taehyunga widniała pewność siebie, jakiej nigdy wcześniej nie mógł ujrzeć. Wpatrywał się w niego, dając mu do odczucia: Tak jesteś tym jedynym. Nikt cię nigdy nie zastąpi.

Ciała w jedności oddawały się ukojeniu wszystkich potrzeb. Biodra nastolatka nie przestawały trzymać instruktora w graniach. Był świetny w tym, co robił, a stan, w który wprowadzał mężczyznę, jedynie to potwierdzał.

Ten stan był dla Jeona spełnieniem, rarytasem, którego po raz pierwszy kosztuje i uzależnia pod każdym względem. Sunął wilgotnymi dłońmi po drżących udach, które w swoim intensywnym i dokładnym ruchom, kierowały jego miednicą. Pierwsze soki Jeongguka rozlewały się w jego wnętrzu, a dzięki temu stało się bardziej wilgotnie i słodko. — Ach! — jęczał umiłowany prawdziwą rozkoszą, a gdy miednica Jeona przyjęła kontrolę, ten jęk przeobraził się w krzyk frenezji. Miednica Jeona poruszała się intensywnie, bezustanku, w pełnej barwie jego gardłowych warknięć, ściskając palcami rozkoszne pośladki, dawał się ponieść w stanie, w który wprowadził go nastolatek. Erekcja Taehyunga opuściła pierwsze soki, po tym intensywnym czynie, a spocone czoło i przyklejone do niego kosmyki włosów, zetknęły się z równie rozpalonym czołem mężczyzny. Obydwaj doszli, wypełniając swoje usta własnymi oddechami.

— Doprowadzasz mnie do szaleństwa.
Wysapał, gdzie nie mógł zapanować nad szczerym uśmiechem. Nie miał dość, a tym bardziej Taehyung, który na jego słowa, wpił się intensywnie i bestialsko w wiśniowe wargi. W tym rozradowaniu chłonęli od siebie każdy oddech. Języki bezkontroli i zahamowań się dopieszczały.

Jeongguk w tych tłumionych spazmach warknął, obejmując szczelnie młodszego, by wstać z nim z sofy, na której mogli poczuć magię. Nadzy i pełni energii, zamknęli się w łazience na piętrze. Mężczyzna po dotarciu, od razu przywarł plecy nastolatka do drzwi, ocierając się twardą erekcją o te jędrne pośladki. — Mhm... nie drocz się długo ze mną, chce cię czuć, Jeongguk — jęczał, totalnie upity dobrym seksem.

— Ja ciebie również — oznajmił, stawiając młodszego bezpiecznie na podłodze. Z drżącymi nogami dziewiętnastolatek prychnął, wpadając na dziwaczny pomysł. Uklęknął na podłodze łazienkowej, przenosząc wzrok na swoją zaczerwienioną i twardą erekcję. Być może przy instruktorze była niewielka, może i minimalistyczna, ale nigdy nie wprawiała go w kompleksy. Ujął palcami penisa, sunąc po nim, drażniąc szczególnie wrażliwego żołędzia. Jeongguk przyglądał się jego samodzielnej zabawie, odczuwając przyjemność z tego widoku.

— Podoba ci się?
Pytał bezwstydnie, spoglądając z błyskiem w oczach na mężczyznę.

— Bardzo.
Odpowiedział szczerze, jednak gdy palce nastolatka ujęły jego erekcje, cały się spiął.

— A jak bardzo chcesz, żebym pobawił twoim lizaczkiem?
Zapytał, bawiąc się Jeonem, który dobrze wiedział, że nastolatkowi teraz w głowie zabawa, dlatego postanowił włączyć się w tę grę.

— Jak bardzo? Nie wyobrażasz sobie jak... — rzekł, chwytając ostro na podbródek chłopaka. — Najbardziej oczekuje na moment, w którym te piękne usteczka będą zajęte zabawą tym lizaczkiem.

— Lubię twojego dużego lizaczka.
Oznajmił, by językiem sunąć po długości erekcji Jeona. Na trzeźwo nigdy by tego nie powiedział, jednak to, co mówił, było prawdą. Zabawiał się językiem na penisie Jeona, który czując pieszczotę w tej wrażliwej strefie, nabierał niespokojnie oddechu, a kiedy pełne usta, zaczęły się na nim zatapiać, ten roznoszący się gorąc, dodawał okazalszych reakcji. Nastolatek wahał się przed zatopieniem na całej jego długości, jednak szarpiący za jego włosy Jeongguk, przycisnął go do zrobienia tego. Gardło dławiło się tym aktem, a oczy zalały się łzami, ale spodobało mu się to. Błagał o więcej szarpnięć, o bezlitosność mężczyzny.

Gdy jego wargi oderwały się z głębokim jękiem, nabrał rzewnie oddechu. Oblizał wargi, po czym wstał przy pomocy Jeongguka, który zaciągnął go prosto pod prysznic. — T-Tylko nie woda... — zająknął się, a po tych słowach zimny deszcz oblał jego rozpalone ciało. — Wredny kutas.
Zaśmiał się, trzymając dłonie na twardym torsie Jeona.

— Ale twój.
Puścił mu oczko.

Obydwaj mokrzy i nadzy kontynuowali swoje poczynania, korzystać jak najwięcej z możliwości, gdy mogli być sami. Jeongguk podniósł go i przywarł plecami do płytek, by tym samym zatopić się w wilgotnym wejściu. Majestatyczny penis doprowadzał Taehyunga do szaleństwa. Spazmów nie było końca, gdy posuwał go tak dobrze i intensywnie, dając mu do odczucia, że to wszystko jest czymś więcej, niż zwykłą zabawą seksualną, jednak tę myśl odrzucał na drugi tor.

Sapiąc ostatkami sił i wbijając paznokcie w plecy mężczyzny, cudowny błogostan wypełnił ich dwoje. To było intensywne i cudowne doświadczenie dla Jeongguka, jak i dla Taehyunga, który pokazał zupełnie inną stronę siebie, tej, której się tak wstydził.

Po kąpieli położyli się w łóżku, wciąż nadzy, jednak kołdra otulała ich ciała. Głowa Taehunga spokojnie spoczywała na poduszce, cały czas wpatrując się w oczy Jeongguka, którego oczy wciąż otaczały go troską. Alkohol, którego się napił, wyparował, a ograniczenie powróciło.
— Zobaczyłeś mnie z innej strony... Tej żałosnej. Nie potrzebnie się napiłem.
Rzekł zawstydzony samym sobą.

— Nie masz się czego wstydzić. Podoba mi się również ta wersja ciebie.

— Bo i tak była okazana w mniejszym stopniu. Nie widziałeś mnie po wódce.
Pokręcił lekko głową.

— A chciałbym. Czym się to różni?

— Po wódce jestem agresywny i to w tym cielesnym znaczeniu. Nie chciałbyś tego widzieć, a co dopiero spełniać moich próśb.

— Z Bogumem tego doświadczałeś właśnie w ten sposób?
Zapytał, a brwi Taehyunga automatycznie się zmarszczyły.

— Dlaczego o nim wspominasz?

— Bo tak jakby sypialiście ze sobą, czyż nie? Nie krytykuje cię za to, a tylko pytałem.

— To tak, tak właśnie tego z nim doświadczałem, ale tu jeszcze wchodziły narkotyki w grę.
Westchnął głęboko, przenosząc wzrok w stronę sufitu.

— Nie powiem, że to mi się podoba, bo Bogum jest sukinsynem, ale obiecaj mi, że przy nim nie będziesz pił, a tym bardziej przez te słabość mnie nie zdradzisz.
Rzekł, brzmiąc poważnie.

— Nie jesteśmy razem, żebym składał ci takie obietnice. Niczego nie mogę ci dać, a tym bardziej obiecać, Jeongguk.

— Jesteśmy razem, tylko jeszcze Hajoon stoi nam na drodze. A skoro nie możemy być jeszcze razem, to chyba na tę obietnicę zasługuję, co?
Zapytał, patrząc z powagą na nastolatka, który zamknął powieki, nabierając oddechu. Jednak obietnica jest czymś ważnym, a w naturze Taehyunga nie było możliwości składania obietnic, które jedynie by go stresowały. Jednak patrząc na Jeongguka i to, jak wiele uczuć wprowadzał do jego szarego życia, nie potrafił nie zachować lojalności osobie, której po raz pierwszy się oddał, będąc prawdziwym Kim Taehyungiem.

— Obiecuję, że nie zdradzę cię i nie będę przy nikim innym pił. Lepiej, zazdrośniku?

— Dużo lepiej.
Rozweselony ucałował go w policzek. — Zostało jeszcze tylko powiedzieć Hajoon o nas. W końcu będzie trzeba to zrobić.
Oznajmił, a nastolatek odwrócił wzrok. Wiedział, że Jeongguk ma rację i będą musieli powiedzieć prawdę kobiecie, jednak nie czuł się na ten krok gotowy.

~

Mijały tygodnie, a relacja Jeongguka i Taehyunga stawała się coraz bardziej intensywna. Obydwaj wykorzystywali każdą możliwość na spędzenie ze sobą czasu. Wychodzili z Samem do parków, placów zabaw, czy też korzystali z innych atrakcji, by móc spędzić ten czas razem. Potajemnie robili schadzki. Czasem to Jeongguk wkradał się w nocy, a czasem to Taehyung spędzał noce u Jeongguka, gdzie mogli sypiać ze sobą. Była to relacja typowa dla kochanków, którzy ukrywają się przed resztą świata. Taehyungowi nie przeszkadzała tego typu relacja, wręcz mu odpowiadała i, mimo że Jeongguk się do tego przystosował, głęboko w sercu wyczekiwał momentu, w którym będą mogli wyznać prawdę.

W tym czasie Jeongguk skończył studia i zaczął pracę, przez co wspólne spotkania się ukróciły. Mężczyzna wciąż utrzymywał szkołę tańca, powierzając ją Jiminowi, dla którego dodatkowa praca była ratunkiem w czasie studiów.

Taehyung za to, wciąż zajmował się Samem i studiował, znosząc humorki starszej siostry, która z dnia na dzień robiła się nie do zniesienia. Jednak intensywna relacja z Jeonggukiem zaczynała wywierać na nim presję i poczucie winy. Mimo że ich widzenia się ograniczyły przez pracę mężczyzny, to nie mógł oszukiwać własnego serca.

Taehyung opuścił uczelnię, kierując się w stronę przystanku autobusowego, jednak natarczywe nawoływanie jego imienia spowodowało, że się zatrzymał. Zadyszany Jimin zatrzymał się tuż obok niego, próbując unormować oddech. — Wołam cię, odkąd opuściłeś salę, dlaczego wcześniej nie zareagowałeś?
Zapytał rozżalony.

— Słyszałem, ale wolałem udać, że nie słyszę.
Odpowiedział wprost.

— Auć! Jesteś bezlitosny. Masz wrodzoną znieczulicę?
Pytał urażony. — Zresztą od kilku dni dziwnie się zachowujesz, o co chodzi? Jakieś problemy z Jeonggukiem? A może czujesz potrzebę powiedzenia Hajoon prawdy, ale nie wiesz, jak się za to zabrać? Jak chcesz, to ja mogę zawsze pomóc. Od tego są przyjaciele. Na dobre i na złe. Mogę z tobą przyjąć jej wściekłość. Najwyżej nas dwóch pobije.
Nie przestawał mówić, a to irytowało nastolatka.

— Możesz przestać?! To nie ma nic z tym wspólnego!
Wykrzyczał, zapominając o ciekawskich spojrzeniach przechodnich. Usta Jimina się zamknęły, wpatrując się ze zmartwieniem w profil Taehyunga. — Nie chce jej niczego mówić. Nie mogę... Ona mnie zabije.

— Od razu tam zabije.
Machnął dłonią, nie biorąc jego słów na poważnie.

— J-Ja... nie mogę, po prostu nie mogę jej tego zrobić, a już zrobiłem... Chciałem się na niej zemścić, odbierając jej Jeongguka, ale teraz tego żałuję. Nie mogę spać przez ten ciężar, b-bo to nie jest jedyna rzecz, którą jej odbieram. Nie wytrzymam już tego. J-Ja muszę odejść.
Rzekł, brzmiąc na zdenerwowanego i wykończonego wewnętrzną walką.

— Jak to odejść? Dokąd?

— Nie wiem, ale jak się od tego nie oderwę, zwariuję, Jimin...

— Dziwne jest to, że mi to mówisz, ale to by oznaczało, że zaczynasz ufać naszej przyjaźni.

— Jimin, nie czas na takie dochodzenia. Co ja mam zrobić?

— Może pogadaj z Jeonggukiem? W końcu jesteście sobie bliscy, a on naprawdę cię lubi.
Odpowiedział, a nastolatek opuścił wzrok, wbijając go w chodnik.

— On mnie przekona do zostania.

— Ale w czym problem Taehyung? Co cię tak nagle ruszyło? Jeongguk udowodnił ci przez te miesiące, że jego uczucia względem ciebie są szczere i nie są żadnym kaprysem. Czego ty oczekujesz?
Zapytał w ogóle nie rozumiejąc paniki Taehyunga. — On tylko czeka, aż będziesz gotowy powiedzieć Hajoon prawdę.

— Masz rację — chwycił się za bolącą głowę. — J-Ja po prostu jestem tchórzem i boję się z tym zmierzyć. Jednak głupio mi mówić o tym Jeonggukowi. Ma ważniejsze sprawy. Teraz ciężko pracuje, a ja nie chce przez moje załamania nerwowe dodawać mu zmartwień. Muszę się zdyscyplinować i oznajmić Jeonggukowi, że jestem gotowy powiedzieć Hajoon o nas i... w końcu się z nim związać.
Ostatnie słowa powiedział bez przekonania, co nie uszło uwadze Jimina, który miał obawy co do szczerych uczuć Taehyunga względem Jeongguka. Jednak nie podzielił się swoją uwagę, nie chcąc bardziej denerwować chłopaka, który przez to wszystko wyglądał na zestresowanego i przybitego.

Rozdzielili się, Jimin udał się na trening tańca, a Taehyung wsiadł do swojego autobusu. Usiadł na tyle pojazdu, spoglądając bezwyrazu w stronę szyby. Tak bardzo bolała go dusza, która upierała się przed jednym kierunkiem, a drugim. Wzdrygnął się na dźwięk przychodzącej wiadomości. Wyciągnął urządzenie, by odczytać wiadomość. Jednak jej pierwsze słowa, sprawiły, że cały pobladł.

"Jelonku, dlaczego jesteś tak smutny? Czyżbyś zrozumiał, że lojalność jest w twojej krwi, tylko dla jednej osoby? Mnie."

"Myślałeś, że ukryjesz się swoim bogiem, ale jak wiesz dla boga nie ma miejsca, gdzie nie mógłby cię znaleźć. Twój bóg posprzątał po tobie cały syf, którego narobiłeś, a ty tak niewdzięczny uciekłeś."
Przerażony uniósł wzrok, skanując każdą napotkaną twarz w autobusie, nie dostrzegając tej, którą podejrzewał. Wstał z miejsca, gdzie podszedł do drzwi, wciskając w przycisk STOP. Autobus się zatrzymał, a nastolatek wybiegł z pojazdu, biegnąc, jak oszalały przed siebie. Trącał po drodze ludzi, biegł koślawo, tracąc grunt pod nogami, gdy umysł przyjmował nad nim kontrolę. Docierając do domu, poczuł spokój, trzymając dłoń przy sercu, gdy opierał się o drzwi wejściowe.

— Wróciłeś.
Spojrzał na Hajoon, która o dziwo była w bardzo dobrym nastroju.

— Tak, a ty, co taka zadowolona? Brałaś coś?

Uniósł podejrzliwie brew, jednak widząc wysokiego i dobrze zbudowanego mężczyznę po czterdziestce, niemal jego duch opuścił ciało. Cały zdrętwiał, a gdy jeszcze do nich dołączył Jeongguk, całkiem stracił grunt pod nogami.

— Wuj przyjechał w odwiedziny. Chciał przekazać pozdrowienia od ojca i poznać mojego narzeczonego. Zdziwił się, że tu jesteś. Jednak nie powiedziałeś niczego ojcu, to takie typowe u ciebie.
Rzekła, tuląc się do ramienia Jeongguka, który stał speszony tą niewygodną sytuacją.

— Nie muszę się tobie tłumaczyć. Nie rozumiem, po co wuj miałby chcieć poznać twojego narzeczonego, skoro nigdy go to nie interesowało.
Rzucił ostro, patrząc w stronę mężczyzny. Zaskoczony jego tonem Jeongguk również spojrzał na starszego mężczyznę, który przez jego słowa skrzyżował ręce pod piersią, spoglądając na nastolatka z surowością.

— To prawda, nigdy się tym nie interesowałem, dopóki ty nie przyjechałeś tutaj, aby zniszczyć starszej siostrze związku, pchając się do łóżka jej narzeczonego. Właśnie po to, wysłał mnie tu wasz ojciec, aby to wyjaśnić.

~

Jakie wrażenia?

Przyjazd wuja komplikuje sytuacje. 

Widzimy się w następnym rozdziale, dla motywacji pozostawcie po sobie głosy i Komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top