☆⌒ヽI am not kissing
~Witam ^^ Wracam po krótkiej przerwie ^^ Dodaję późno rozdział, ale są wakacje, a w tę porę lubię po nocy pisać i dodawać ^^''
Pytanie Taehyunga brzmiało szokująco, co nieco dziwiło mężczyznę, który uniósł wysoko brwi, przyglądając się chłopakowi z zaintrygowaniem. — Widzę, że to cię naprawdę szokuje — zauważył, a speszony swoim zachowaniem jasnowłosy młodzieniec, odwrócił nerwowo wzrok.
— J-Ja nie chciałem... — szepnął zawstydzony.
— Nie winię cię za twoją reakcję. Po prostu wydaje mi się, że mnie nie lubisz — rzekł, jak to wszystko widział. Taehyung pokręcił nerwowo głową, nie chcąc być tak odebranym przez instruktora.
— To nie tak, j-ja... j-ja... — jąkał się, nie potrafiąc zapanować nad nerwami.
— Nie musisz się tłumaczyć. Dopiero się poznaliśmy i na pewno się polubimy. Jak facet z facetem — powiedział, ukazując szereg swych białych zębów.
— Jak facet z facetem — szepnął cicho. — Skoro mieszkasz po sąsiedzku, to dlaczego tutaj śpisz? — zapytał, wpatrzony w pustą przestrzeń, unikając za wszelką cenę oczu Jungkooka. Wiedział, że jego pytanie było ograniczone, jednak nigdy nie był najlepszy w prowadzeniu konwersacji. Jungkook nie odpowiedział, co jedynie utwierdziło Taehyunga w przekonaniu, jak niedorzeczne było jego pytanie. W końcu wiadomym powodem była jego obecność w domu. Był tu dla jego siostry, która wkrótce stanie się jego żoną, a on z bólem będzie musiał stać się tylko szwagrem, mimo tego, jak bardzo go pociągał i jednocześnie peszył, jak żaden inny mężczyzna.
— Mieszkam tu z przyjaciółmi. Lubię przychodzić do twojej siostry. Chyba ci to nie przeszkadza? — zapytał.
— N-Nie, skądże — pokręcał głową, choć czuł, że jego usta zaklęło kłamstwo. — Obydwoje macie prawo robić, co chcecie, a ja lubię drażnić noonę — dodał, gdzie zaraz wyminął mężczyznę, który obejrzał się za dziewiętnastolatkiem, cały czas skupiając swoją uwagę na urzekających nogach chłopaka. — Pójdę obudzić Sam'a — poinformował, choć nie miał takiego obowiązku. Odszedł, czując się oblanym niepożądanym potem, który wywołany był przez stres. — Po co go wypytujesz o takie pierdoły? — uderzył się z otwartej dłoni głowę, gdy jego stopy zatrzymały się przed drzwiami od pokoju pięciolatka. Wszedł do pomieszczenia, gdzie mógł w pierwszej kolejności ujrzeć pościelone łóżko. Taehyung nie ukrywał zdumienia, gdy ujrzał swego siostrzeńca siedzącego przy biurku ze wbitymi oczami w książkę. — Już nie śpisz? — zapytał, podchodząc do chłopca, który na dźwięk głosu wujka, uniósł na niego wzrok.
— Już od szóstej — odpowiedział.
— Ja otwarcie przyznaję, że nie jestem rannym ptaszkiem, choć powinienem się ogarnąć, ale ty? Masz pięć lat, powinieneś dobrze sypiać, a nie od razu zaczynać dzień od... tego — ujął w dłoń książkę w grubej okładce. — Co to w ogóle jest? — zapytał, brzmiąc sceptycznie.
— Lektura, którą mama mi zadała. Chciałem wcześniej skończyć czytać, żeby móc się potem z tobą pobawić, wujku — odpowiedział.
— Aż tak ci zależy na wspólnej zabawie?
— Nie widzisz, że mam tylko kilka godzin w tygodniu na zabawę? — zapytał, opuszczając w zdruzgotaniu głowę. — Dziś nie mam przedszkola, a i tak mam pełno zajęć...
— Dlaczego nie powiesz mamie, że tego nie chcesz?
— Wściekłaby się, przecież wiesz, jaka ona jest, wuju... — mówił, a Taehyung nie mógł się nie zgodzić z tą uwagą. W końcu Hajoon miała upierdliwą osobowość. Przelała wszystkie pomyłki na własne dziecko, które chce popchnąć w kierunku, do którego jej samej nigdy nie udało się dojść. Rozumiał to, jednak według niego nie tak powinno dziecko dorastać.
— Pogadam z nią i powiem jej, co czujesz — zaproponował, a chłopiec pokręcił lekko głową na boki.
— To nic nie da, wujku. Dobrze wiesz, co powie — spojrzał w oczy Taehyunga, który nabrał niespokojnie oddechu, dobrze wiedząc, co powie Hajoon, gdy tylko wyrazi własne zdanie.
— No tak... powie, że mam gówno do powiedzenia i, jak będę miał własne dzieci, to będę inaczej śpiewał — rzekł, znając na pamięć śpiewkę Hajoon.
— Lepiej nic mamie nie mówić. Zresztą, kiedy jest trener Jungkook, jest mniej wymagająca i zapomina o pewnych podpunktach w harmonogramie — uśmiechnął się, a jasnowłosy zasiadł na łóżku chłopca z dość niezadowolonym wyrazem twarzy na wzmiankę o mężczyźnie.
— Lubisz go?
— Oczywiście, że lubię, on jest super!
— Bardziej go lubisz ode mnie? — wydął dolną wargę w zasmuceniu, co zaskoczyło chłopca, którego i tak duże oczy, otworzyły się szerzej.
— Nigdy bardziej od ciebie wujku Tae. Ty jesteś numer jeden, zawsze! — podniósł na duchu Taehyunga. — Lubię was obu. On jest chłopakiem mamy i będzie moim ojczymem, ale to mnie akurat nie cieszy, w ogóle! Nie lubię mamy za to, że mi go zabrała! — skrzyżował urażony ręce pod piersią, a Taehyung uniósł wysoko brwi.
— Jak to ci go zabrała?
— Bo z trenerem byliśmy kumplami na treningach, a potem zaczął przychodzić do domu, ale nie do mnie, a do mamusi — odpowiedział zasmucony.
— Ale to chyba fajnie, że będzie dla ciebie ojcem, co?
— Nie wiem... Mam tatę, po co mi drugi?
— Bo pierwszy uciekł od obowiązku, a ty potrzebujesz ojca. Tak z pewnością uważa twoja mama — odpowiedział, patrząc z uwagą na chłopca.
— Wolę go jako kumpla — wydął dolną wargę w niezadowoleniu. — Zresztą chyba przestanę już lubić Jungkooka...
— Dlaczego? — zapytał zaskoczony.
— Bo, jak zobaczyłeś, że przychodzi do mamy, to zrobiłeś się smutny. Wiem, że jesteś o mnie zazdrosny, ale nie musisz, wujku. Ja jestem tylko twój, kocham tylko ciebie — powiedział, podchodząc do zmieszanego Taehyunga, gdzie ujął dużo mniejszymi dłońmi policzki starszego. — Nie musisz przejmować się mamą i Jungkookiem. Mamy siebie. Bo kto sprawia, że jesteś smutny, nie może być moim kumplem ani ojczymem — dodał.
— Em... Sam, t-to naprawdę urocze z twojej strony, ale nie musisz przeze mnie nie lubić Jungkooka.. O-On nie sprawił, że byłem smutny, bardzo źle to odebrałeś — mówił, jąkając się. — P-Po prostu zaskoczyła mnie jego obecność. Nie wiedziałem, że on i twoja mama są razem...
— Chciałem ci to powiedzieć, kiedy wracaliśmy, ale ty byłeś nerwowy — zauważył.
— No wiem... Eh... Nie przejmuj się mną. Jungkook wydaje się naprawdę miły i z pewnością jest dobry dla twojej mamy. Dla ciebie również będzie dobrym ojczymem. Tak czuję — uspokoił chłopca, który zbyt bardzo przejmował się uczuciami Taehyunga, na co dziewiętnastolatek nie chciał pozwolić. To prawda, że widok Hajoon z przystojnym instruktorem naprawdę go zabolał, ponieważ mężczyzna uderzył w niego niespodziewanie, jak piorun Zeusa. Jednak nie wszystko można posiadać, a on przywykł do życia w cieniu.
— Ale ja nie chcę, żebyś był przez to smutny...
— Ależ nie jestem — zapewnił go. — Uwierz moim słowom. Nie jestem smutny z tego powodu. Najważniejsze jest wasze szczęście. W końcu moja siostra trafiła na fajnego faceta — dodał. "Kogo ty oszukujesz?!" — krzyczała podświadomość dziewiętnastolatka, który odchrząknął wyraźnie, by zaraz po tym powstać. — Skoro już porozmawialiśmy, to przebieraj się i wykorzystaj czas na zabawę do dziesiątej. Ja pójdę zrobić nam coś na śniadanie i wykorzystamy te piękne dwie godziny na zabawę, bo potem masz korepetycje — rzekł, patrząc w radosne oczy pięciolatka.
— Nie mogę się doczekać, żeby się z wujkiem bawić — powiedział podekscytowany, zabierając się za szukanie w szafie ubrań. Taehyung pozostawił chłopca, gdzie w pierwszej kolejności udał się do pokoju na poddaszu, by samemu się przebrać. Ubrał na siebie luźne szare spodnie dresowe i białą za dużą bluzkę. Po przebraniu udał się na dół, gdzie mógł ujrzeć szykującą się do pracy Hajoon oraz jej partnera Jungkooka, który spokojnie wyczekiwał aż kobieta będzie gotowa do wyjścia.
— Poczekaj, torebkę zostawiłam w pokoju — powiedziała pośpiesznie, gdzie ruszyła w kierunku schodów, na których stał nieruchomo Taehyung. Kobieta nie przejmując się młodszym, minęła go, za to oczy dziewiętnastolatka ruszyły ku mężczyźnie, od którego w ułamku sekundy oderwał, dostrzegając, że jego czarne oczy są skupione na jego osobie. Taehyung w końcu ruszył, chcąc w szybkim tempie zaszyć się w kuchni, byleby uniknąć kontaktu z mężczyzną, który samą swą obecnością przyprawiał go o zawroty głowy. Po raz pierwszy odczuwał tak silne reakcje na drugą osobę.
— Czekaj! — zawołał, zatrzymując Taehyunga w połowie drogi. Chłopak natychmiast oblał się potem, a ślina niespokojnie przechodziła przez gardło.
— Tak? — zwrócił się do mężczyzny, posiadając wbity wzrok w podłogę. Dreszcz przeszedł go, słysząc kroki Jungkooka, które informowały go o tym, że zbliża ku niemu. — C-Czy c-czeg...
— Niczego nie potrzebuję, ale dziękuje, że pytasz — przerwał młodszemu, wiedząc, o co zamierzał zapytać. Taehyung nie mógł zaprzeczyć, że dziwiła go trafna intuicja mężczyzny, który przez niespełna dobę potrafił pomóc mu z jąkaniem w jego obecności, wyręczając szybką odpowiedzią. — Chciałem zapytać, czy po dzisiejszych zajęciach wyjdziemy razem do akwarium? — zapytał, a zmieszany tym pytaniem chłopak, zmarszczył brwi. — Od jakiegoś czasu obiecuję to Samowi i nie chciałbym być niesłowny. Już zapytałem Hajoon o zgodę i pozwoliła, ale mam cię również z nami zabrać. Zgodzisz się? — dodał, widząc zmieszanie Taehyunga, któremu wolał wyjaśnić powód wyjścia.
— C-Czemu nie. Młodemu przyda się zrobić coś poza harmonogramem — rzekł, a na ustach Jeona zagościł szeroki uśmiech.
— Tobie może też udzieli się ten wypad — zauważył.
— To znaczy?
— Że może uda się zobaczyć na twojej twarzy inną emocję — odpowiedział, zaskakując dziewiętnastolatka swą odpowiedzią.
— A-Ale dlacze...
— Jestem — głos Hajoon przerwał dwójce rozmowę. Obydwoje spojrzeli na kobietę, której usta wyróżniały się czerwoną szminką. — Pamiętaj, że o jedenastej przychodzi korepetytor — rzekła, patrząc srogo na chłopaka.
— Pamiętam — wysilił się na uśmiech.
— O lekcji pianina też pamiętaj — dodała.
— Pamiętam. Idźże już — zniecierpliwiony pogonił kobietę, która wystawiła przed jego twarzą palec wskazujący, patrząc w jego oczy z grozą.
— Nie bądź bezczelny — mruknęła nieprzyjemnie. — Kiedy przyjdzie korepetytor, to w czasie wolnym też przyłóż się do nauki, żebyś mi potem wstydu nie robił na uniwerku, jak pójdziesz na zajęcia z pustym łbem — puknęła go palcem w czoła. Rozzłoszczony chłopak nadymał policzki, przykładając do zaczerwionego czoła palce, którymi rozmasowywał obolały punkt.
— O mnie się nie martw.
— Martwię się, bo obawiam się tego, jak to się skończy. Bylebyś się uczył i nie ganiał za dziewczynami, a najważniejsze, żebyś żadnej dziecka nie zrobił — rzekła, pokręcając nerwowo głową.
— Nie jestem tobą — burknął urażony. Kobieta wywróciła oczami, które zaraz zwróciła na Jungkooka.
— My już idziemy. Opiekuj się dobrze Samem — powiedziała, gdzie zaraz z instruktorem udała się do wyjścia. Gdy obydwoje opuścili dom, Taehyung odetchnął z ulgą, mogąc w końcu cieszyć się wolną przestrzenią. Zadowolony udał się prosto do kuchni, aby przygotować dla siebie i Sama śniadanie.
Dziewiętnastolatek z wielkim oddaniem podjął się ważnego zadania, jakim było zrobienie naleśników. Zrobiona masa rozlewała się z blatu na podłogę, a zlew robił się z każdą chwilą coraz bardziej pełny, jednak nastolatek nie zwracał uwagi na bałagan, który robił. Pierwsze naleśniki trafiły do śmietnika, gdyż wiedział, że karmienie dziecka czarnym naleśnikiem niczego dobrego nie przyniesie jego żołądkowi. Wchodzący do kuchni chłopiec rozchylił w zdumieniu wargi, widząc po raz pierwszy kuchnię w takim opłakanym stanie. Machał dłonią przed twarzą, gdy dym uniemożliwiał mu widok na starszego. Chłopiec zasiadł do stołu, spoglądając w stronę Taehyunga.
— Wujku, co ty robisz?
— Naleśniki — odpowiedział, stawiając na stole trzy idealnie zarumienione naleśniki.
— Wyglądają pysznie, ale... mamusia cię zbije za to, jak wygląda kuchnia — zauważył.
— Jak znajdzie się czas, to posprzątam — uspokoił młodszego. — Jedz i pogramy w coś — dodał, uśmiechając się delikatnie, a uśmiech wujka Taehyunga był niestety słabością małego Sam'a, który nie potrafił nalegać na sprzątanie.
— Niech będzie — zgodził się. Po zjedzonym śniadaniu obydwoje usiedli przed grą planszową, poświęcając większość czasu na nią. — Wujku, mogę cię o coś zapytać?
— Pytaj.
— Czy miałeś kiedyś dziewczynę? — zapytał, zaskakując tym pytaniem Taehyunga.
— T-Tak miałem, a co?
— A jaka była?
— E... miła?
— A ładna?
— Ładna też była... Dlaczego w ogóle o to pytasz? — zapytał zaciekawiony.
— B-Bo w przedszkolu jest taka dziewczyna. Bardzo ładna — odpowiedział nieśmiało.
— To zaprzyjaźnij się z nią — zaproponował.
— Nie mam odwagi, wuju...
— Brak odwagi, to chyba w tej rodzinie genetyczna cecha — westchnął głęboko. — Jeśli ją lubisz, to na pewno w końcu się odważysz. Moja mama zawsze mówiła, że nieśmiała dusza ma w sobie najwięcej odwagi, jednak musi poczekać na właściwy moment, w którym będzie czuć odwagę — rzekł.
— A jak taki moment nie nadejdzie?
— To nie pozostanie nam nic innego, jak żałować — odpowiedział.
— To daje do myślenia — szepnął, przykładając do podbródka palce. Jasnowłosy uśmiechnął się, widząc, z jakim zaangażowaniem pięciolatek bierze jego słowa do siebie. Słysząc dźwięk dzwonka, wstał od stołu.
— To pewnie twój korepetytor. Pójdę otworzyć — rzekł, a chłopiec przytaknął w zrozumieniu głową. Taehyung udał się w kierunku drzwi, które otworzył, wpuszczając do środka młodego mężczyznę. Gdy tylko ich oczy się ze sobą spotkały, Taehyung wylewnie okazał zaskoczenie na widok Park Boguma. — To ty? — zapytał zaskoczony.
— Taehyung. Co ty tutaj robisz? — zapytał również zaskoczony. — Po tym, jak mnie zostawiłeś, martwiłem się o ciebie...
— Niepotrzebnie... Nie mogliśmy mieszkać razem po tym, co się między nami wydarzyło — odparł bezemocjonalnie, a Bogum uniósł wysoko brwi.
— Powiedziałeś, że mnie lubisz — zauważył.
— Ja wiele rzeczy mówię i nie musi być to szczere.
— Jesteś dla mnie zimny przez to, że obydwoje chcieliśmy się bzykać. Było cudownie, nie rozumiem, dlaczego przez to dałeś nogi. Sam tego chciałeś — rzekł, patrząc w oczy Taehyunga, które biły chłodem.
— Właśnie dlatego. Żałuję tego, co się wtedy wydarzyło, ale... byłem poza kontrolą — odwrócił nerwowo wzrok. Bogum pokręcił lekko głową, zbliżając się do Taehyunga, ujmując jego podbródek.
— I to w tym było najlepsze. Taehyung poza kontrolą bardziej mi się podobał od tego chłodnego wystraszonego dzieciaczka — rzekł z pewnym uśmieszkiem na ustach. Taehyung patrzył z okrutnością w oczy Boguma, nie sądzą, że ich drogi ponownie się skrzyżują. Mężczyzna skupił swoje oczy na różowych matowych ustach dziewiętnastolatka, które wręcz prosiły się o pocałunki. Zbliżył swoje wargi do ust Taehyunga, który przy czynie mężczyzny zacisnął powieki, odwracając głowę w bok. — Co jest? Boisz się moich pocałunków? Przecież to nie będzie pierwszy raz...
— D-Dla mnie pierwszy — rzekł niespokojnie, a zdziwiony jego słowami mężczyzna, patrzył z niezrozumieniem na dziewiętnastolatka, którego bursztynowe tęczówki spotkały się z jego oczami. — Zapamiętaj to sobie, Bogum. Ja się nie całuję.
~
Bogum powrócił i to jako korepetytor Sam'a
Widzimy się w następnym rozdziale ^^
Dla motywacji, pozostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top