☆⌒ヽI am here for you
¬ Witam ^^
Prośba Taehyunga była niepodważalna. Instruktor zamierzał ofiarować mu należyty dotyk. Szorstkie palce oplotły się wokół erekcji nastolatka, sunąc nimi po całej długości. Ten pierwszej wody dotyk był arcypiękny, umiejętny i wskazany tylko dla dziewiętnastolatka, który z każdym posunięciem i koneksją z najwrażliwszą strefą skóry, zakochiwał się, odpływając wodzą wyobraźni do kraju mlekiem i miodem płynącym.
Wiśniowe wargi instruktora powróciły do rozkosznej szyi nastolatka, którego zniewalające lamentowania rozbudzały w mężczyźnie pasję.
Dziewiętnastolatek oblany gorącym potem przez wpływ Jeona mamrotał niesłyszalnie, gdy obraz w ciemnym pomieszczeniu stał się ulatniającym dymem. Opuszki palców mężczyzny wyczuły pod sobą wilgoć, przez co oderwał wargi ze skóry młodszego, przyciągając wilgotne palce do napuchniętych poduszek. Posiadając przylgniętego do swojego ciała nastolatka, rozchyli wargi, by mięśniem języka rozmiłować się smakiem jego nasienia.
Przez ciało Taehyunga przeszedł przeszywający dreszcz, czując obawę przed niemożliwym dla niego pragnieniem instruktora, który rozkoszował się nim, jak pełen oddania kochanek. Wstrzymał oddech, zwracając się w stronę ciemnowłosego, nie będąc w stanie w tej ogłuszającej ciemności ujrzeć jego pięknych hebanowych oczu. Mimo wszystko wyczuł przy swoich wargach oddech mężczyzny, co świadczyło o tym, że nie dzieli ich daleka odległość.
Policzki wrzały, lecz pełne niewinności dłonie odważyły się dotknąć klatki piersiowej instruktora, mogąc wyczuć pod opuszkami jego szalenie podniecające umięśnienie. Jungkook wstrzymał oddech przy cnotliwym dotyku nastolatka, który palił jego skórę. Czuł się osłabiony tym dotykiem, będąc poddanym, jak nigdy dotąd drugiej osobie. Świadomość krzyczała, że nikt inny nie zastąpi tej niewinności.
Opuszki palców błądziły po gorącej skórze Jeona. Badał każdy fragment, kodując go, niczym własny schemat mapy. Euforyczny oddech instruktora muskał skórę nastolatka, który uniósł wzrok, wpatrując się w ciemny zarys twarzy. Pomimo panującej ciemności, dostrzegł iskierkę palącą się w oczach mężczyzny. Palce Jeongguka umiejscowiły się na policzku młodszego, by zaraz pojednać ich spragnione pieszczot wargi. Taehyung stęknął, wyczuwając wilgoć warg Jeona. Oddawał pieszczotę, poruszając ustami w synchronizacji. Ta spójność była perfekcyjna, jakby ich usta były od zawsze dla siebie stworzone. Jeongguk również podzielał to zdanie. Nigdy nie sądził, że kiedykolwiek będzie w stanie zatracić się w pocałunkach osoby, która właściwie go do siebie nie dopuszcza, przez co młodszy jest obiektem wielkiej tajemnicy. To rzecz jasna bardziej go nakręcało, choć było to wręcz niedorzeczne, chciał dla tego chłopaka upaść z miłości.
Pochłonięci pocałunkami nie potrafili w żaden sposób się od siebie oderwać. Taehyung przestał liczyć już jakiś czas temu i choć wargi niemiłosiernie stały się pogwałcone, to nie potrafił darować sobie możliwości pieszczot mężczyzny. Gdyby ktoś wcześniej powiedział mu, że będzie na trzeźwo się całował i nie znał limitu, nigdy by nie uwierzył. Jednak Jeongguk miał w sobie coś, co nie pozwalało mu od niego odejść. Już nie chodziło o zauroczenie mężczyzną, ale o jego magiczną siłę przyciągania. Choć nastolatek próbował przed nim uciekać i za wszelką cenę unikać, to dla instruktora było to wyzwaniem do pewnego usidlenia.
Jeongguk objął w talii chłopaka, by przenieść się całym ciężarem nad zgrabne ciało nastolatka, który w pełnym pasji pocałunku za sprawą zmiany pozycji, ugiął kolana w rozkroku, wpuszczając między nogi mężczyznę. Mięsień języka Jeona sunął się po napuchniętych wargach dziewiętnastolatka, kosztując także uroczego podbródka, gdy dłonią wodził wzdłuż perfekcyjnej sylwetki.
Za sprawą dotyku Jeon mógł wyczuć, jak piękne było ciało nastolatka, którego nie mógł na własne oczy ujrzeć, ale za to mógł je sobie wyobrazić przy pomocy dotyku. Gdyby nie wiedza, kto pod nim leży, mógłby pomylić tę sylwetkę z kobiecą. Ciało, które w budowie jest chodzącym kanonem pięknej klepsydry, w niejednym mężczyźnie wzbudziłby obsesję.
Żar pod opuszkami palców Jeona palił skórę na udzie Taehyunga, który leżąc płasko na plecach, stękał gardłowo, gdy wargi mężczyzny znalazły swój punkt kulminacyjny na obojczykach. To była jedna z najwrażliwszych części w ciele chłopaka, przez co z trudem panował nad ogarnięciem własnego głosu. Zawstydzony samym sobą, zakrył dłońmi zaczerwienioną twarz. Jungkook uśmiechał się krótko między pieszczotami, podgryzając wrażliwą skórę czy też ją ssąc. Im bardziej pogwałcał wrażliwą strefę Taehyunga, tym więcej otrzymywał pieszczotliwych spazmów młodszego. Nie widział, do jakiego stanu doprowadzał skórę nastolatka, jednak nie potrafił odpuścić sobie możliwości bliskości, na którą przystał chłopak. Nie łatwo było go przekonać, więc jak mógł pozwolić na to, aby ta możliwość wymknęła się mu spomiędzy palców?
— W-Wystarczy...
Wydukał onieśmielony, czując, że jeśli to wszystko pójdzie dalej, nie będzie w stanie spojrzeć sobie w twarz. Mimo wszystko i tak dziwił się, że pozwolił mężczyźnie na zbliżenie. Jeongguk zrozumiał prośbę młodszego, dlatego zaprzestał przekraczać granice, rozumiejąc na ile młodszy jest w stanie mu pozwolić.
Mężczyzna ucałował młodszego w czoło, by zaraz położyć się tuż obok. Klatka piersiowa chłopaka unosiła się niespokojnie, czując, że to, co się wydarzyło było zapieczętowaniem tej relacji, której tak bardzo chciał uniknąć. Jednak wiedział, że nie będzie w stanie już przed tym uciec. Przełknął niespokojnie ślinę, gdy jego dłoń została ujęta przez palce Jungkooka.
— Dziękuję za pozwolenie na przekroczenie twoich granic. Będę się do nich stosował do czasu, aż nie pozwolisz na więcej.
Rzekł, jak czuł. Taehyung nie mógł uwierzyć, jak mężczyzna może być tak wylewny w słowach, gdy w przeciwieństwie do niego, pragnął zakopać się pod ziemią.
— C-Czy ty musisz o tym mówić?
Jęknął zawstydzony, zakrywając się kołdrą po same uszy. Jeon zaśmiał się cicho, spoglądając na chłopaka, który rozczulał jego serce.
— Jeśli mam otrzymywać takie widoki, to jestem skłonny mówić więcej.
Oznajmił. Chłopak nie miał sił do mężczyzny. Nie mógł zmienić tego, że był pewny siebie i nie bał się mówić o tym, co czuł. Niestety Taehyung nie był ani pewny siebie, ani nie był wylewny w okazywaniu uczuć.
— N-Nie rozumiem, dlaczego się m-mną interesujesz, s-skoro jestem chodzącą porażką.
Szepnał, odwracając się na bok, plecami do mężczyzny. Instruktor uniósł wysoko brwi, słysząc słowa chłopaka.
— Dlaczego tak mówisz?
— Mówię, jak jest... Tym bardziej nie powinieneś rezygnować ze związku z Hajoon. N-Nie powinniśmy tego robić, n-nie powinieneś przekraczać tych granic, a j-ja nie powinienem ci na to pozwalać.
Powiedział z chłodem. Jednak zmartwiony jego słowami Jeon, objął ramieniem chłopaka, który spiął się pod wpływem jego dotyku. — N-Nie dotykaj mnie...
— Tae, ja rozumiem, że się boisz. Jednak mi bardzo zależy na tym, abyś się do mnie zbliżył. Nie uważasz, że byłoby dla nas łatwiej, gdybym zerwał z Hajoon? W końcu to by nas nie ograniczało. Ja naprawdę jestem pewny, że chcę z nią zerwać, jedynie ty mnie w tym powstrzymujesz. Nie chcę, żebyś myślał, że nie zasługujesz na moją miłość, bo pragnę okazać ci ją w każdym możliwym aspekcie.
Rzekł, będąc zmartwionym słowami i tonem chłopaka. Taehyung pokręcał słabo głową, nie zgadzając się z tym, co mówił Jeon. Wiedział, że mężczyzna jedynie się pogubił i to z jego winy. Dlaczego miałby chcieć go kochać i poświęcać związek z Hajoon?
— N-Nie możesz... Jeśli to zrobisz, a ona pozna powód, t-to nigdy więcej mnie nie zobaczysz.
Ostrzegł mężczyznę, będąc śmiertelnie poważnym. Instruktor nie wiedział, jak odebrać słowa młodszego, jednak poczuł obawę. Nie chciał, aby Taehyung znikał. Równie dobrze może niespodziewanie wyjechać, jak nagle pojawił się u starszej siostry.
— Dobrze. Nie zerwę z nią. Tylko nie rób niczego lekkomyślnego.
Powiedział spokojnie. Taehyung poczuł ulgę. Ledwo godził się na tę relację, jednak Jeongguk musiał zrozumieć, że nie jest wart poświęcenia związku z Hajoon. Może i teraz mężczyźnie wszystko się podoba, ale za pewien czas zrozumie, że to, co tak go zauroczyło, było chwilowym kaprysem.
Leżeli w kompletnej ciszy, a Jeon wsłuchiwał się w spokojny oddech nastolatka. W końcu zrozumiał, że młodszy zasnął. Uśmiechnął się rozczulony, mimo wszystko nie zamierzając przyjmować do świadomości zdania Taehyunga na temat ich relacji. Pragnął przekonać go do siebie i spróbować sprawić, by również się w nim zakochał.
Zamknął oczy, wtulony w nastolatka, chcąc zasnąć u boku osoby, dla której stracił głowę. Jednak dzwoniący telefon przerwał tę możliwość. Zniechęcony odsunął się od pogrążonego w śnie chłopak, by sięgnąć po telefon. Widząc na wyświetlaczu imię Hajoon, odebrał połączenie.
— Co jest Hajoon?
— Przepraszam, że dzwonię o tej godzinie, ale właśnie wróciłam z Samem do domu. Nie ma Taehyunga, jest on z tobą?
Zapytała zmartwiona.
— Nie martw się. Śpi u mnie.
— Dlaczego?
— Zaprosiłem go z chłopakami na kolację i jakoś nam się przedłużyło.
Skłamał, nie chcąc robić młodszemu problemów ze starszą siostrą.
— No dobrze, ale niech rano wraca. Pamiętaj o naszym wyjściu wieczorem, kochanie.
Rzekła, przypominając mężczyźnie o ich wcześniejszych planach. Ciemnowłosy chwycił się za głowę, całkiem zapominając o wyjściu z kobietą. Miesiąc temu wykupił bilety na spektakl, który pragnęła zobaczyć Hajoon, przez co totalnie wyleciało mu to z głowy. Mimo wszystko poczuł niechęć na myśl o wspólnym wyjściu, tym bardziej że nie było to wyjście z osobą, z którą pragnął spędzić więcej czasu.
— Pamiętam. Dobranoc.
— Dobranoc, kocham.
Kobieta się rozłączyła, a Jeon odłożył telefon, posiadając zamęt w głowie. Spojrzał ukradkiem na śpiącego chłopaka, dla którego gotowy jest robić szalone rzeczy. Taką rzeczą było utrzymywanie związku, który w jego sercu wypalił się, jak dziesięciominutowe kadzidło. Westchnął, po czym potarł twarz, nie chcąc stać w tak niekorzystnej sytuacji. Nie chciał oszukiwać Hajoon i ciągnąć związku, który był dla niego założeniem moralnej przyszłości. Dla dziewiętnastolatka był w stanie zapomnieć o moralnej przyszłości i rodzinie, byleby zdobyć jego miłość. Jak mógł wychodzić na randki i spędzać czas z Hajoon, kiedy mógłby wykorzystać go dla Taehyunga?
— Godzę się na to tylko dla ciebie...
Następnego dnia padające promienie słońca przez okna w pokoju instruktora wybudziły nastolatka, który piąstkami potarł oczy. Chwilę zajęło mu rozbudzenie się z przyjemnego snu, czując się jak nigdy wcześniej bardzo zrelaksowanym. Otworzył szerzej oczy, dostrzegając zawieszoną rękę na jego talii. Dobrze wiedział, do kogo ona należy, przez co powoli zdjął ją z siebie. Podniósł się do siadu, gdzie skierował swoje beznamiętne oczy na przystojnego instruktora tańca, który wciąż spał. Wargi Taehyunga zacisnęły się w milczeniu. Ogarniające go uczucie pragnienia tego widoku po każdym przebudzeniu było jakby cichym marzeniem nie do spełnienia. Nie łudził się na długą przygodę z mężczyzną, jednak nie chciał się przywiązywać, chcąc sobie zaoszczędzić cierpienia. Mimo że Jeongguk pragnął, aby się przed nim otworzył, to jak mógł się na to zdobyć?
Wstał z łóżka, dotykając bosymi stopami zimnej podłogi. Cicho kroczył do okna, przed którym się zatrzymał. Spoglądał zza firanki na pustą ulicę, po czym uniósł wzrok na błękitne niebo z pojedynczym widokiem chmur, przez które nasuwały się niedorzeczne myśli, których pragnął się za wszelką cenę wyprzeć.
Miał dość życia jak chmura na niebie. Głównie chmury są niczym całość naszego życia, a rozpraszające się za nią części są wspomnieniami, których próbujemy się za wszelką cenę wyprzeć. Tak też było w przypadku Taehyunga... Jednak najgorsze w tym procesie była siła wiatru, która popychała te fragmenty, by ponownie mogły się ze sobą scalić, jakby wspomnienia nie chciały odejść bezpowrotnie. Taka niestety była ironia losu.
Gryzł niespokojnie wargi, czując ogarniający ciężar na duszy, zapowiadający deszcz i grzmoty. Spiął się, gdy dłonie drugiej osoby, objęły jego wiotkie ramiona. Wstrzymany oddech puścił, a on niespokojnie zwrócił się w stronę wyższego. Szczupła twarz lekko się uniosła, a z nią wzrok, który utkwił się na hebanowych oczach pełnych uczucia.
Wzrok Jeona lustrował olśniewająco piękną twarz po przebudzeniu, by zaraz zatrzymać wzrok na sinej szyi i obojczykach. Zagryzł zęby na dolnej wardze, widząc, że naprawdę go poniosło, jednak to był jego podpis, który powinni widzieć inni mężczyźni próbujący zbliżyć się do jego chłopaka.
Taehyung milczał, wpatrując się w mężczyznę, który koniuszkiem palca przywarł do pulchnej wargi. Niepowtarzalnie się w nią wpatrywał, drażniąc jej strukturę i wzbudzając w młodszym uczucie pragnienia. Głębokie sapnięcie opuściło usta nastolatka, który został błyskawicznie przyciągnięty do instruktora. Pochylił głowę w tył, wpatrując się w wyższego, który wprawiał go w pełen uległości nastój. Dłoń instruktora umieściła się na jędrnym pośladku, a Kim rozchylił wargi, pozwalając, by usta mężczyzny się w nie wpasowały.
Palce nastolatka utrzymywały się klatki piersiowej Jeona, poddając się sile jego pełnych namiętności pocałunków. Mieszająca się ślina, sunęła się wzdłuż lewego kącika ust dziewiętnastolatka, pod którym kolana się uginały. Czuł, że Jungkook dziś był silniejszy i pewniejszy, dostosowując się do wyznaczonych granic. Oderwał usta z jego warg, ścierając palcem zebraną ślinę. Wpatrywał się z pewnością w bursztynowe tęczówki nastolatka, który stał oniemiały, nie wiedząc, co powiedzieć po tak pięknym i jednocześnie erotycznym powitaniu instruktora.
— Wyspany? — zapytał.
— Um — skinął nieśmiało głową. — A ty?
— Jak nigdy wcześniej.
Taehyung opuścił w speszeniu wzrok, czując, że za chwilę serce wyskoczy mu z piersi, jeśli wzrok mężczyzny się nie zmieni. — Dzwoniła Hajoon.
— I co jej powiedziałeś?
— Że cię zaprosiłem na noc — odpowiedział, uspokajając chłopaka. — Chciała, żebyś po wstaniu wrócił do domu.
— T-To j-ja p-pójdę już — niespokojny, chciał się odsunąć od mężczyzny, jednak ten mu na to nie pozwolił.
— Spokojnie, przecież ona nie wie, że już wstałeś.
Zauważył.
— M-Mimo wszystko będzie lepiej, jeśli j-już pójdę.
Wyjąkał, szarpiąc ręką, która została przytrzymana przez Jeona.
— Gdzie ci tak śpieszno? — zapytał, patrząc zaciekle w zlęknione oczy nastolatka.
— Do domu. N-Nie chce mieć problemów z Hajoon — odpowiedział, a ciemnowłosy pokręcał głową na boki.
— Uspokój się. Pierw się przebierz i jeśli nie chcesz, żeby się dowiedziała, to czymś zakryjemy ci szyję.
Przemówił spokojnie, a dłoń chłopaka powędrowała na szyję. Nie wiedział, w jakim stanie jest jego skóra, ale jeśli Jeongguk zwrócił na nią uwagę, to z pewnością nie wyglądało to najlepiej.
— W takim razie daj mi coś, abym to zakrył.
Poprosił.
Jungkook zrobił, jak poprosił młodszy. Niestety nie nosił żadnych chust, ale za to Hoseok lubił się nosić w takich rzeczach. Chłopak nie robił problemów, aby jedną ze swoich chust pożyczyć Taehyungowi, a nawet nie wypytywał o szczegóły. Nastolatek po przebraniu się i zakryciu naznaczonej malinkami szyi opuścił dom instruktora, którego pożegnał krótkim słowem. Nie chciał rozmawiać z mężczyzną na temat tego, co wydarzyło się między nimi w nocy. Mimo wszystko czuł się zawstydzony na samą myśl o pocałunkach mężczyzny i jego dotyku. Jak bardzo było to pieszczotliwe, nie wyobrażał sobie, aby mógł pozwolić tej relacji na większy krok... a może i z czasem to się zmieni, jednak było dobrze, jak było. Nie chciał tego zmieniać.
Czuł, że instruktor wkrótce zmieni zdanie i zaprzestanie widzieć w nim ten iluzyjny obraz miłości. Jak piękna wydawała się miłość Jeona, tak bardzo starał się przed nią uciec. Bał się, że zakocha się bezopamiętania. Co wtedy by począł, gdyby mężczyzna zaczął żałować? Nie jest idealny, ma tak wiele wad, które go skreślają z bycia osobą, z którą można wiązać przyszłość. Odrzucenie całkiem zniszczyłoby mu serce.
Po powrocie do domu zastał Hajoon w salonie, która oczekiwała jego powrotu. Niepewnie przyglądając się kobiecie, usiadł naprzeciw niej. Kobieta z głębokim westchnięciem wyłączyła telewizor, by zwrócić swoje oczy na młodszego brata. Zaniepokojony jej ostrożną obserwacją, przyłożył palce do chusty, wlepiając wzrok w podłogę.
— Co ty sobie myślałeś, zostając u mojego narzeczonego na noc? — zapytała wprost. — Musisz robić mi taki wstyd? Mieszkasz u mnie, więc nie musisz się szwendać po cudzych domach. Chcesz upokorzyć mnie w oczach Jungkooka?!
— N-Nie.
— Nie wydaje mi się, Taehyung. Znoszę twoje ciągłe wyskoki, ale moja cierpliwość również ma granice — rzekła srogo, a chłopak spojrzał w jej oczy ze zmieszaniem.
— Do czego dążysz?
— Do tego, że będzie lepiej, jeśli wrócisz do Daegu. Przydasz się bardziej ojcu niż mi.
Taehyung uniósł wysoko brwi, prychając w niedowierzaniu.
— Żartujesz, Hajoon.
— Nie żartuję. Jestem naprawdę poważna. Myślałam o tym przed spaniem i myślę, że to jest najlepsze, co mogę dla ciebie zrobić. Od kiedy przyjechałeś, sprawiasz mi problemy, rozpieszczasz Sama, umoralniasz mnie w kwestii jego wychowania i ośmieszasz przed narzeczonym — wymieniała.
— Wiem, że prawda jest dla ciebie ciosem w twarz, ale to nie jest powód, aby mnie wyrzucać. Przyznaj, że nie podoba ci się moja obecność, bo tracisz cały autorytet — rzekł, jak to widział. Hajoon zacisnęła wargi, odwracając wzrok, gdy słowa chłopaka były trafne. — Nie wrócę do Daegu. Nigdy tam nie wrócę! Zacząłem studia i nie zamierzam ich rzucać przez twoje kaprysy.
— To ja ci je opłacam, więc...
— Bez łaski.
Zdenerwowany wstał, patrząc z żalem na starszą siostrę. — Jak chcesz, mogę się dziś od ciebie wynieść, ale nie wyjadę ze stolicy. To jeszcze nie ten czas — oznajmił, brzmiąc tajemniczo. Brwi Hajoon się zmarszczyły, jednak na myśl o wyprowadzce chłopaka poczuła zawahanie.
— Czekaj. Dam ci jeszcze szansę.
— Nie potrzebuję twoich szans. Nie jestem twoim niewolnikiem!
— Bo zadzwonię do ojca, zapytać, dlaczego cię tu puścił! — ostrzegła, a chłopak znieruchomiał.
— Przyjmuję szansę.
— Lepiej — uśmiechnęła się zadowolona. — Jeśli masz tu zostać, to nie rób takich akcji. Nie chce słyszeć, że śpisz u Jungkooka.
— Niech będzie, to się nie powtórzy — obiecał.
— Świetnie. Dziś zostaniesz z Samem. Do jutra mnie nie będzie.
— A gdzie się wybierasz?
— Wychodzimy z Jungkookiem do teatru na firmowy spektakl, a potem będzie małe przyjęcie, więc zostanę u niego — odpowiedziała, a nastolatek całkiem znieruchomiał. Na myśl o tym, że instruktor i Hajoon wychodzą razem i mają plany na wspólną noc, poczuł uścisk w klatce piersiowej. Było to nieprzyjemne i bolesne uczucie, którego nie powinien czuć. Mimo wszystko krążyła po jego głowie myśl o tym, że instruktor nic mu nie wspomniał o planach z kobietą. Nie powinien czuć zazdrości...
Przez resztę dnia dziewiętnastolatek był milczący i nie komentował ekscytacji Hajoon na wspólne wyjście z instruktorem. Zajął się Samem, który dostrzegał w ukochanym wujku rozczarowanie przez plany jego mamy. Nic jednak nie mówił, nie chcąc denerwować Taehyunga. Razem wykonali wszystkie polecenia z harmonogramu, a kiedy Hajoon wyszła, siedzieli wspólnie w salonie, lepiąc ciastolinę w foremkach.
— Wujku?
— Hm?
— Jesteś smutny czy zły? — zapytał niepewnie chłopiec.
— Ani jedno, ani drugie. Jestem zadowolony.
— Naprawdę?
— Tak, bo spędzam czas z moich ukochanym siostrzeńcem — odpowiedział, a malec zaśmiał się radośnie.
— Super, wujku... ale widzę, że jesteś nieswój. To przez wyjście mamusi z Jungkookiem? — zapytał, a chłopak westchnął głęboko, nie chcąc zaprzątać głowy pięciolatkowi, scenami, jakie odstawia w tej chwili jego serce.
— Nie mówmy o tym, Sam.
Rzekł, a chłopiec lekko pokiwał główką. Obydwoje uniesli głowy, słysząc dzwonek do drzwi. Brwi Taehyunga zmarszczyły się w obawie, przypominając sobie o policji, która wczorajszego wieczoru przyjechała pod dom. — Zostań, ja pójdę sprawdzić, kto to — powiedział w stronę chłopca. Wstał, gdzie ruszył w stronę drzwi. Zatrzymał się przed drzwiami, stojąc chwilę w zawahaniu, nie wiedząc, czy otworzenie drzwi jest dobrym pomysłem. Postanowił zerknąć do wizjonera, przez którego ujrzał tylko ciemność. To jeszcze bardziej go zaniepokoiło. Nabrał oddechu i otworzył drzwi, zaskakując się widokiem białych róż przed własnymi oczami. Osobą, która je wręczała, był nie kto inny, jak przystojny instruktor, który powinien być w tej chwili w teatrze z Hajoon. — C-Co ty tu robisz?
— Nie wiedziałem, jakie kwiaty lubisz, ale wybrałem białe róże, bo kojarzą się mi z twoją niewinnością — oznajmił, ignorując wcześniejsze pytanie dziewiętnastolatka, który zapłonął przez słowa mężczyzny. Jeon wpatrywał się w zarumienioną twarz młodszego, która rozpieszczała go swoim widokiem. Onieśmielony chłopak przyjął kwiaty, wpuszczając mężczyznę do środka.
— S-Są piękne... D-Dziękuje — schował twarz za białymi płatkami, które jedynie podkreślały rumieńce na jego policzkach.
— Jesteś przeuroczy.
— Przestań!
Odwrócił się zażenowany, mamrocząc niewyraźnie pod nosem. Jungkook zaśmiał się cicho, podchodząc do młodszego, by ułożyć dłonie na jego ramionach. — Zresztą... D-Dlaczego tu jesteś, a nie z Hajoon? — zapytał.
— Wysłałem kogoś innego do teatru. Wolałem spędzić czas z osobą, z którą pragnę być — odpowiedział, a serce młodszego przyspieszyło w niepokoju.
— S-Sam jest w domu, j-jak to wyjaśnisz?! Nie powinieneś tak robić!
— Samem się nie martw. Myślę, że on nas nie zdradzi — rzekł, składając delikatne muśnięcie na gorącym policzku Taehyunga, który panikował. — Jestem tu dla ciebie. Mamy dla siebie cały wieczór i noc.
¬
Jakie wrażenia?
Udało mi się wcześniej napisać rozdział. Jak dobrze pójdzie, to dodam jeszcze jeden w tym tygodniu ^^ Dziękuje za ostatnie komentarze, jest mi miło widzieć, że opisy wam się podobają. Dziękuje za to, bo jeszcze nikt nie pochwalił moich opisów. Wciąż się uczę, nie jestem idealna, ale się staram rozwijać w narracji. Nie wiem, czy niektórzy spodziewali się smuta po Taekookach, ale chcę zrobić to krok po kroku ^^ Zostawcie dla motywcji głosy i komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top