☆⌒ヽI am a liar

~ Witam^^

Słowa wuja rodzeństwa wprawiły wszystkich w osłupienie. Jeongguk był zaskoczony wiedzą mężczyzny, Taehyung zaś miał ochotę zrobić sobie krzywdę, byleby uniknąć niepożądanej konwersacji. Hajoon za to posiadała szeroko otwarte oczy, rozwarte wargi pomalowane bordową szminką. Jej długie milczenie sprawiało, że tętno nastolatka przechodziło ponad normę, jednak drażniący bębenki nerwowy śmiech, wywołał większe zmieszanie. Hajoon śmiała się głośno, wręcz przesadnie i drwiąco. Taehyung nie wiedział, co teraz myśleć, dlatego opuścił wzrok, woląc przeczekać tę histerię, zanim palnie coś głupiego.

— Ajj.... Zabawne... Naprawdę zabawne, wuju. Pojebało cię?!
Zapytała, patrząc ostro w oczy czterdziestolatka. — Przyjechałeś tu, żeby mnie wkurwić wraz z ojcem?! Jeongguk nie jest taki, kocha mnie i nigdy by mi tego nie zrobił!
Wykrzyczała, wyglądając tak, jakby miała zaraz wydrapać oczy mężczyźnie.

— To może go o to zapytaj.

— Nie muszę o nic pytać! Ufam mu!

— W takim razie jesteś ślepa. Zakochana i nie widzi, że zdradzana. Hajoon nie bądź żałosna. Raz z nieślubnym dzieciakiem popełniłaś błąd, nie popełniaj kolejnego.
Mówił to z takim opanowaniem i znieczuleniem, a ten ton podpał ląd Hajoon.

— Niepotrzebnie przyjechałeś!
Zdenerwowana podeszła do niego, pchając go w kierunku drzwi, gdzie stał nastolatek. Taehyung pospiesznie odszedł od drzwi podchodząc do Jeongguka, gdy Hajoon przelewała swoją historię na mężczyźnie. — Wynocha z mojego domu i życia. Jeśli przyjechałeś pleść bzdury i mnie wkurwić, nigdy więcej nie stawiaj swojej stopy w moim domu! Ojcu przekaż, że mam głęboko w poważaniu jego rady! Jak chce mi coś udowodnić, niech sam przyjedzie! — wypchnęła mężczyznę za drzwi, nie dając mu dojść do słowa. Wzrok Taehyunga spotkał się w ułamku sekundy ze spojrzeniem mężczyzny, przez co ślina ledwo przeszła mu przez gardło. Huk drzwi spowodował, że obydwaj spojrzeli na rozwścieczoną Hajoon. Taehyung wiedział, że mimo niedowierzania starszej siostry, wuj zasiał w niej ziarno nieufności. — Co za dureń. Myślałam, że jest w porządku człowiekiem, dobrym przyjacielem rodziny. Jak śmiał wyskoczyć z taką niedorzecznością — mówiła ogłupiona.

Jeongguk nabrał spokojnie oddechu.
— Właściwie to...

— Mógł źle zrozumieć naszą relację.
Nastolatek wszedł Jeonowi w zdanie, przez co ciemnowłosy spojrzał na niego zdenerwowany. — Może widział nas, kiedy wychodziliśmy z Samem. — zasugerował, a Hajoon kiwała głową, godząc się z przypuszczeniami, a raczej kłamstwami Taehyunga.

— Masz rację. Wybaczcie, ale muszę coś łyknąć.
Odeszła, blada jak ściana.

Taehyung chciał ruszyć za nią, jednak Jeongguk chwycił za nadgarstek, przyciągając jego plecy twardo do ściany.
— Co ty wyczyniasz?!

— Ratuję nam dupy. Nie masz za co dziękować.
Wysilił się na uśmiech.

— To jest złe, bardzo złe, Taehyung. Powinniśmy powiedzieć jej prawdę o tym, że się kochamy.
Rzekł srogo, a nastolatek roześmiał się drwiąco.

— Kochamy? — zadrwił. — Jeongguk, czy ty siebie słyszysz?

— Nie widzę nic zabawnego w tym, co mówię i czuję.

— A ja mówiłem, że nie toleruję tego określenia w naszej relacji. Poza tym nigdy bym cię nie, no wiesz.

— Nie kochał.
Wzrok Jeongguka okazywał rozczarowanie, a może nawet udrękę, bo uczucia do Taehyunga były same w sobie udręką. — Nie rozumiem, dlaczego to robisz... Dlaczego po tym czasie wciąż nas dzielisz i sprawiasz za każdym razem, że czuję się winny.

— Winny? Niby dlaczego miałbyś czuć się winny?
Zapytał.

— Kochania cię.
Zaskoczył nastolatka. — Ta relacja jest jak trucizna.

— Nie czas na rozmowę o tym. Spotkajmy się u ciebie.
Szepnął, po czym odszedł, zostawiając rozbitego mężczyznę, który we frustracji, chwycił się za głowę.

Właściwie ich relacja w niczym się nie zmieniła od tygodni, jakby stanęła w jednym miejscu, a Taehyung stawał się z dnia na dzień coraz bardziej nieosiągalny. Jedyne, co ich jeszcze zbliżało, to seks. Jednak nie na tym opierał się związek, Jeongguk chciał dużo więcej, a Taehyung nie zamierzał mu tego w żaden sposób ofiarować.

Wszedł do salonu, zasiadając obok poruszonej Hajoon, spoglądając na butelkę trunku. — Alkohol nie jest najlepszy, Hajoon.

— Wiem, ale jak mam zareagować? Lepiej powiedz mi, czy to, co mówił to prawda, Jeongguk. Chcę znać prawdę. Od pewnego czasu oddaliłeś się ode mnie, powiedz mi, czy to przez mojego młodszego brata?
Pytała, wyglądając i brzmiąc na zdruzgotaną. Mięśnie Jeongguka spięły się, a oczy zamknęły.

— Lepiej się połóż. Źle wyglądasz.
Nie odpowiadając na trudne pytania, wstał, a wzrok Hajoon szedł za mężczyzną.

— Nie wybaczę mu, jeśli to prawda!

— Jesteśmy tylko ludźmi Hajoon. Czasem nie mamy wpływu na to, co czujemy.
Rzekł spokojnie.

— Czyli t-to prawda?!

— Szczerze? To ja zgłupiałem. Jednak nie potrafię dłużej tego trzymać w sobie.
Zwrócił się w stronę kobiety. — Prawda jest taka, że nie kocham cię, Hajoon.
Wyznał, a oczy kobiety otworzyły się szeroko.

— Przez niego?

— Proszę, nie włączajmy go do tego. To nasza sprawa.

— Pytam, czy mnie z nim zdradzałeś?!
Zapytała krzykiem, wstając. Schodzący po schodach Taehyung, zatrzymał się, słysząc pytanie Hajoon.

— On ci tego nie wyzna, ale ja chcę być z tobą szczery. Tak, zdradziłem cię z nim.
Wyznał, a Taehyungowi zakręciło się w głowie, nie mogąc uwierzyć, że Jeongguk to zrobił.

— Sukinsyn.
Syknął, by pośpiesznie i niezauważalnie, udać się do wyjścia z domu.

— Dlaczego?! Dlaczego Jeongguk?!
Krzyczała zrozpaczona.

— Jak mówiłem, czasem nie mamy wpływu na uczucia. Zakochałem się w twoim młodszym bracie.

Dłonie Hajoon trzęsły się z nadmiaru emocji, aż w końcu jej dłoń spoliczkowała Jeongguka, który przyjął cios w biernym oczekiwaniu na upust Hajoon.
— Masz tupet! I on też! Zrobić mi takie świństwo?! Kiedy ja cię tak kochałam i tak w ciebie wierzyłam?! Nienawidzę cię i tego małego sukinsyna również!
Krzyczała w rozpaczy.

— Nie przelewaj na niego gniewu. To nie jego wina, to ja naciskałem. Wezmę na siebie całą odpowiedzialność, ale nie powinnaś nienawidzić nas za to, że się zakochaliśmy.
Rzekł opanowany, a Hajoon pokręcała z politowaniem głową.

— Wynoś się! Już!
Wskazała gestem wyjście.

Jeongguk nie zamierzał się tłumaczyć i żałować własnych szczerych uczuć. Rzekł jedynie słowa przeprosin za to, że tak długo trzymali to w tajemnicy.
Po wyjściu Jeongguka sfrustrowana Hajoon krzyknęła, by zaraz pobiec schodami na piętro domu. — Zabije go — zapłakana wbiegła do pokoju na poddaszu. Zdziwiła się, zastając jedynie pusty pokój. — Zwiał?

— Niewdzięcznik! — zdenerwowana podeszła do szafy, z której wyciągnęła torbę nastolatka, pakując w chaosie jego rzeczy. Mały Sam przez straszliwe hałasy stanął w drzwiach, przyglądając się wściekłej matce, która pakowała rzeczy wujka Taehyunga.

— Mamusiu, co robisz?

— Idź do swojego pokoju. Pozbywam się syfu z mojego życia.

— Ale to rzeczy wujka, nie są syfem!
Krzyknął, a kobieta spojrzała ze zdenerwowaniem na pięciolatka.

— Od teraz są, a przede wszystkim on. Od teraz nie masz wujka i nigdy więcej się z nim nie zobaczysz, a tym bardziej masz z nim nie rozmawiać, zrozumiano?!

— Jesteś zła! — zapłakał, nie godząc się na polecenie matki.

— Nie dyskutuj, do pokoju! — rzekła, chwytając za zeszyt, który podarował Sam swojemu wujkowi. Widząc, że matka chce wrzucić go do reszty rzeczy, które określiła śmieciami, zdesperowany położył się na torbie.

— Nie pozwalam! Mamusia jest zła i brzydka!
Krzyczał w akcie protestu.

— To twój wujek jest zły! To on zabrał nam Jeongguka!

— Raczej tobie! Bo cię nie kocha! A mnie Jeongguk kocha!

— Widzę, że wcale cię to nie dziwi, że Jeongguk zdradził i skrzywdził twoją matkę. Po czyjej ty jesteś stronie?!
Zapytała, rozczarowując się jeszcze synem.

— Po stronie mojego wujka kochanego! Mamusia nie może go wyrzucić i nas rozdzielać! Nie! Nie! — krzyczał w proteście, a Hajoon traciła cierpliwość.

— Nigdy więcej go nie zobaczysz, ja już tego dopilnuję! — chwyciła syna za ramiona, patrząc rozwścieczona na jego zapłakaną buźkę. — I twój płacz tu nie pomoże. Musisz stać po stronie matki, zawsze! To ja cię do cholery wychowałam nie on!

— Nie lubię cię już!

~

Niespokojny Taehyung czekał przed domem Jeongguka, nie śmiąc wchodzić do środka. Chodził w tę i z powrotem, niecierpliwiąc się z chwili na chwilę. Niezły bajzel narobił się wokół niego, przez co spokoju nie potrafił zaznać, na pewno nie teraz. Zatrzymał się, słysząc, zatrzaśniecie drzwi. Spojrzał na opanowanego przystojnego instruktora.
— Dlaczego nie wejdziesz do środka?

— Myślisz, że jestem głupi i tam wejdę?!
Zapytał ostro, a Jeon uniósł wysoko brwi.

— Co to za ton?

— Jestem wkurwiony.
Zbliżył się niebezpiecznie blisko Jeona, który zderzył się plecami z drzwiami, gdy Taehyung tak nagle na niego naskoczył. — Jesteś pieprzonym sukinsynem! Powiedziałeś o nas Hajoon! Nie wybaczę ci tego! — wykrzyczał.

— Ile zamierzałeś jeszcze ten fakt przed nią ukrywać?! Twój wuj i tak nas zdradził, więc to byłaby kwestia czasu, zanim przyniósłby jej dowody. Ten facet nie wyglądał mi na kogoś, kto odchodzi bez osiągnięcia celu. Dlatego uznałem, że trzeba jej powiedzieć. — wyjaśnił, a Taehyung pokręcił nerwowo głową.

— Ty nie wiesz, co mówisz. Zrobiłeś najgorszą rzecz, jaką mogłeś mi zrobić! Jak mam teraz z nią rozmawiać?! Czy ona w ogóle zechce mnie słuchać?! — pytał, czując się bezradnym.

— Masz mnie. Ja cię nie opuszczę! — zdesperowany chwycił za dłoń chłopaka, przykładając ją do swojej piersi.

— Co mi z ciebie?! — zapytał, wyrywając dłoń z jego uścisku. — Myślisz, że coś dla mnie znaczysz?! Że dzięki twojej inicjatywie wdzięczny rzucę ci się w ramiona i zacznę kochać?! — pytał, wręcz zjadliwie, a Jeongguk patrzył na niego z niedowierzaniem. — Otóż nie! T-To wszystko było niepotrzebne.

Jeongguk spoważniał, nie mogąc uwierzyć w to, co mówił.
— Taehyung, mogę cię o coś zapytać?

— Jeśli musisz.

— Czy ty... Czy ty kiedykolwiek spróbowałeś mnie pokochać?
Zapytał, oczekując odpowiedzi, a Taehyung zacisnął w zdenerwowaniu wargi. Odwrócił się plecami do mężczyzny, zamykając szczelnie powieki.

— Już mówiłem ci, że ja się nie zakochuję i nie powinieneś tego ode mnie oczekiwać.
Odpowiedział z chłodem. — A jeśli chcesz konkretnej odpowiedzi, to wiedz, że nigdy cię nie kochałem — dodał, a jego odpowiedź uderzyła w Jeona, który odczuł silny ból w klatce piersiowej. Zamknął powieki, walcząc z piekłem, który gromadził się w jego oczach.

— Tae... Taehyung, nawet nie wiesz, jak twoja słowa mnie ranią.
Rzekł, nie sądząc, że kiedykolwiek będzie mu dane poczuć tak wielki zawód. Taehyung zaciskał zęby, tocząc wojnę z samym sobą. Czuł, że jeśli ta rozmowa potrwa dłużej, udusi się przez walkę z oddechem. — Czym dla ciebie właściwie była nasza relacja?

— J-Jedynie przygodą. Z-Zastąpiłeś mi jedynie Boguma.

Jeongguk nabrał oddechu, unosząc ku górze wzrok, a jego obsydianowe oczy, błyszczały niczym kryształy. Włożył do kieszeni kurtki dłonie, starając się, zachować swobodę, mimo wewnętrznej sprzeczności.

— Nie wierzę w to. Ten chłopak stojący przede mną nie jest moim Taehyungiem, na pewno nie tym nieśmiałym z kapturem na głowie.

— Poznałeś tylko tę stronę, teraz widzisz tę prawdziwą.
Rzekł, mimo ścisku w gardle.

— Nawet jeśli jest to twoja prawdziwa strona, to zamierzam również ją kochać.
Oznajmił, a nastolatek zacisnął niespokojnie palce.

— Nie rozumiesz, że nic dla mnie nie znaczysz i nigdy nie znaczyłeś?! — wykrzyczał sfrustrowany. — Różnimy się tym, że ty jesteś szczery i dobry, a ja... ja jestem kłamstwem. Mówiąc Hajoon prawdę, skreśliłeś wszystko, co nas łączyło.

— Przez prawdę?!

— Tak!

— W takim razie ja i ty naprawdę do siebie nie pasujemy. — opuścił wzrok.

— W końcu to pojąłeś. Już myślałem, że bardziej żałosnym nie można od ciebie być — zaśmiał się, a jego słowa spowodowały, że zmarszczył brwi. — Od teraz nic nas więcej nie łączy.

Po tych słowach nastolatek odszedł. Jeongguk nabrał niespokojnie oddechu, uderzając pięścią w drzwi. — Cholera! — sfrustrowany chwycił za końce węglowych włosów, posiadając w oczach szczere i bolesne łzy. — Dlaczego? Dlaczego mi to robisz, Taehyung? Dlaczego tak ranisz?! Jak do cholery mam o tobie zapomnieć?!

~

Nastolatek zatrzymał się przed drzwiami domu Hajoon ani trochę nie dziwiąc się widokiem swoich toreb na zewnątrz. Chwycił za nie, zamierzając bez kłótni odejść, jednak otwierające się z impetem drzwi spowodowały, że lękliwie spojrzał na starszą siostrę. — Zabieraj się ze swoimi rzeczami i nigdy więcej nie wracaj. Tym bardziej teraz i w przyszłości nie zbliżaj się do Sama. Dla nas przestałeś istnieć — rzekła nienawistnie.

— Jak uważasz, ale będę tęsknił za moim siostrzeńcem.

— Trzeba było o tym pomyśleć, zanim wskoczyłeś mojemu narzeczonemu do łóżka!

— Hajoon... Nie używaj Sama jako twojej broni do ataku na mnie. To jest twój syn, nie przedmiot. Nie mnie ranisz, a jego — rzekł, patrząc w jej rozwścieczone oczy.

— Przestań w końcu mnie umoralniać! Z jednej strony cieszę się, że cię już nie będzie. Twoje wtykanie nosa w moje wychowanie, działało mi na nerwy. Jednak tym, co uczyniłeś i fakt, że przyjechałeś tu z premedytacją, aby zniszczyć mi życie, sprawiło, że przestałam mieć brata. Wracaj do Daegu i błagaj ojca o przebaczenie, bo tu przebaczenia nigdy nie otrzymasz.
Rzekła pełna gniewu. Taehyung przytaknął w zrozumieniu głową, po czym odwrócił się, ruszając ku furtce wyjściowej.

— Wujku!

— Sam wracaj do domu!
Taehyung słysząc wołanie, odwrócił się, widząc pięciolatka z czerwoną od płaczu buźką. Widok, jak szarpie się z Hajoon, aby móc do niego dotrzeć, wypalał mu dziurę w sercu.

— Wujku nie odchodź! Nie!

— Uspokój się!
Krzyczała Hajoon, próbując nad nim zapanować.

— Daj mi się, chociaż z wujkiem pożegnać — spojrzał na nią zrozpaczony. Hajoon zacisnęła wargi, niepewnie spoglądając na młodszego brata.

— Dobrze, ale mów stąd. Nie pozwalam ci do niego podchodzić.
Uległa, a pięciolatek małymi piąstkami otarł mokrą buźkę.

— Dziękuje — podziękował za zgodę, po czym spojrzał w stronę Taehyunga, który wolał uciec, niż słuchać Sama. — Wujku, mamusia nie pozwala mi się z tobą widywać i chyba nigdy nie pozwoli, ale proszę grzecznie, aby wujek kochany dbał o zdrowie, ubierał się ciepło. Mamusia mówi, że nie wolno zdejmować zimą czapki, więc tego wujek też nie robi. Jeść też trzeba zdrowo, bo pizza to nie jedyny ratunek z brakiem umiejętności kulinarnych, więc w twoim przypadku pomyśl o książce kulinarnej. No... i wujku nie biegaj boso po dworze, bo znowu twoje stopy będą krwawić. C-C-Co jeszcze? Ach najważniejsze! Wujku! Niech Jeongguk się tobą opiekuje i powiedz mu, aby przysiągł, że dotrzyma słowa! — mówił przez płacz, w pełnych emocjach. Taehyung pokiwał słabo głową.

— Powiem.
Skłamał, a Hajoon odciągnęła chłopca od drzwi.

— Wujku kochany, kocham cię i będę tęsknił! — zawołał, zanim Hajoon zamknęła z hukiem drzwi. Taehyung nie potrafiąc złapać oddechu, odwrócił się, odchodząc, by móc zdobyć się na zaczerpnięcie oddechu. Idąc ciemną ulicą, zatrzymał się, pozwalając emocjom wyjść na wierzch.

— Ach...! — chwycił się w okolice mostku, oddychając nierównomiernie, gdy łzy ociekały po jego policzkach. Dopiero teraz dochodziła do niego smutna rzeczywistość, że został całkiem sam, jednak czy tego żałował? Owszem.— T-Tak będzie najlepiej, d-dla wszystkich.

~

Jakie odczucia moi drodzy?

Taehyung doświadczył w tym rozdziale dwóch rozstań :(

Mam nadzieję, że wam się podobało, a dla motywacji zostawcie po sobie głosy i komentarze^^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top