☆⌒ヽFriendship with brother-in-law
~Witam ^^/
Oczy Taehyunga okazywały wiele burzliwych emocji, które wiedział, że nie właściwie okazywał nic winnemu chłopakowi, który całkiem źle odebrał ich wspólną noc. Nie chciał brzmieć złośliwie i winić Boguma. Wiedział, że wszystko, co wydarzyło się między nimi była tylko i wyłącznie jego wina, a właściwie jego słabości, z którą nigdy sobie nie raził. Bogum wpatrywał się z niezrozumieniem w oczy Taehyunga, nie potrafiąc pojąć jego świętej zasady. — Wybacz... J-Ja nie chcę być niewdzięczny. Przyjąłeś mnie pod swój dach, ale przez to, co się wydarzyło, nie mogłem zostać. Zrozum — mówił, a jego policzki wrzały ze zdenerwowania.
— Staram się to zrozumieć. Jednak nie rozumiem, dlaczego się nie całujesz, skoro tamtej nocy się całowaliśmy — zauważył, a chłopak odwrócił nerwowo wzrok.
— W-Wtedy byliśmy wypici... Właśnie dlatego — wyjaśnił, a Bogum uniósł wysoko brwi. Faktycznie pamiętał o zażytym alkoholu, który pozwolił im się na siebie otworzyć.
— Rozumiem, że to alkohol dodał ci odwagi, ale chyba byłeś szczery, kiedy wyznałeś, że mnie lubisz? — zapytał.
— Niczego nie mogę ci potwierdzić, Bogum. Mówię, że byłem wypity, a ja nie znam cię na tyle, żeby darzyć cię jakimś uczuciem — rzekł spokojnie, nie chcąc wprowadzać mężczyzny w błąd. — Musisz zrozumieć, że w tamtej chwili poniosły nas tylko emocje. To była tylko krótka przygoda — dodał. Bogum nie wyglądał na zadowolonego słysząc słowa Taehyunga, jednak rozumiał, co miał na myśli.
— W takim razie sprawię, że mnie polubisz — oznajmił z pewnością w głosie. — Wróć do mojego mieszkania i zacznijmy od nowa — zaproponował, a jasnowłosy pokręcił w proteście głową.
— Nie chcę. Zostaję u mojej siostry i siostrzeńca. Opiekuję się nim i nie zamierzam go zostawiać — powiedział zdecydowany. — Właściwie powinieneś go teraz uczyć, Bogum — szepnął, zerkając w głąb korytarza. — Nie chcę, żeby Sam wiedział, że się wcześniej poznaliśmy, a tym bardziej, żeby moja siostra i on dowiedzieli się o tym, jak blisko ze sobą byliśmy tamtej nocy. Moja rodzina nic nie wie i nie chcę, żeby wiedzieli — dodał zaniepokojony sytuacją. Bogum pokiwał w zrozumieniu głową, nie chcąc utrudniać życia młodszego.
— Możesz być spokojny. Niczego nie powiem, ale proszę cię o szansę na to, abyś mnie polubił. Zgódź się, chociaż na spotkania — mówił, nie chcąc dać za wygraną. Taehyung nabrał niespokojnie oddechu.
— Niech będzie. Możemy się spotkać i wszystko wyjaśnić. Nie chcę być wobec ciebie nie fair — rzekł, wywołując swoją zgodą uśmiech na ustach mężczyzny.
— Cieszę się bardzo. Kiedy więc będziemy mogli się spotkać? — zapytał.
— Jutro będę wolny od szesnastej do osiemnastej, bo mały ma zajęcia tańca. Podam ci adres i gdzieś wyskoczymy. Może być? — zapytał.
— Oczywiście — uśmiechnął się zadowolony. — Pójdę do Sama, żeby już nie przedłużać — rzekł, a Taehyung chwycił za jego dłoń, powstrzymując go przed odejściem.
— Tylko pamiętaj, żeby nikomu nie mówić — szepnął.
— Nic mamie Sama nie powiem. Będę wyczekiwał jutrzejszego spotkania — rzekł, a Taehyung patrzył z wdzięcznością w oczy mężczyzny. Wiedział, że będzie musiał wyjaśnić z nim wszystkie niedomówienia, jednak nie mógł tego zrobić, gdy w domu obecny był Sam. Bogum odszedł, kierując się do salonu, w którym wraz z Samem zabrali się za naukę. Taehyung w tym czasie starał się posprzątać kuchnię, w której zrobił bałagan. Gdy tylko udało mu się dojść do ładu, wiedział, że czeka go przygotowanie obiadu, na który nie miał najmniejszej ochoty, przez co postanowił ułatwić sobie życie, zamawiając pizze. Udał się do salonu, gdzie pięciolatek pilnie słuchał wskazówek Boguma, który udzielał mu korepetycji z matematyki. Taehyung nie chcąc im przeszkadzać, postanowił udać się na piętro domu, chcąc do czasu przyjazdu pizzy poleżeć w łóżku. Idąc korytarzem, zatrzymał się, gdy usłyszał dźwięk telefonu. Wyciągnął urządzenie z kieszeni, mogąc ujrzeć nieprzeczytaną wiadomość i dwa połączenie nieodebrane od Hajoon.
"OD: K. Hajoon
Posprzątaj w pokojach. Pieniądze dla korepetytora są w mojej sypialni"
Taehyung zablokował urządzenie po przeczytaniu wiadomości, mając ochotę przeklinać przez rozkazy starszej, jednak wiedział, że musi pozostać posłuszny, jeśli chce zatrzymać się na dłużej pod jej dachem. We własnym tempie zabrał się porządki w pokojach, mając najwięcej pracy w pokoju Hajoon. Zbierał z podłogi jej ubrania, które w pośpiechu porozrzucała z szafy. Zebrał również ścieżkę ubrań, które prowadziły do łóżka, co jedynie uświadamiało chłopaka w tym, że to partner siostry pozostawił to po sobie, gdy śpieszno było im do łóżka. — Przeklęta zawsze ma lepiej — mruczał, zbierając z podłogi bieliznę kobiety. Zatrzymał się przed łóżkiem, dostrzegając leżącą na kołdrze czarną męską koszulę. Odłożył na pościel ubrania Hajoon, gdzie ujął w swoje dłonie czarny materiał, który przybliżył do własnych nozdrzy, mogąc wyczuć dokładnie zapach mężczyzny. Zamknął oczy, zaciągając się zapachem, które jego ciało i umysł pragnęło zapamiętać. Zapach mężczyzny był aromatyczny, a w jego perfumach mógł wyczuć dominującą nutę lawendy. Otworzył oczy, odsuwając od nozdrzy materiał, karcąc się w myślach za tak nieprzystające zachowanie.
Zabrał z łóżka brudne ubrania, opuszczając sypialnię, by udać się do łazienki, w której pozbył się ubrań, wrzucając je do kosza. Zszedł na dół, mogąc już na schodach usłyszeć głosy Sama i Boguma, który szykował się do wyjścia. Oczy dwójki przeszły na dziewiętnastolatka, który do nich dołączył. — Wujku, pan Bogum dużo mnie dziś nauczył — pochwalił się chłopiec, uśmiechając się.
— Świetnie.
— Mały jest mądry. Szybko łapie, chociaż w jego wieku nie powinien tak się przepracowywać nauką. Jeszcze będzie miał na to czas — rzekł Bogum.
— Powiedz to mojej siostrze — burknął.
— Nie mam odwagi. Ona jest surową kobietą, ale tobie mogę powiedzieć, co myślę — wyszczerzył się, a Kim uniósł wysoko brew.
— Czyli ja nie jestem taki przerażający jak ona?
— I to jest plusem — odpowiedział, a Sam przyglądał się uważnie dwójce.
— Wujku wy się znacie? — zapytał pięciolatek, na którego pytanie Taehyung otworzył szerzej oczy.
— Em.. M-My...
— Poznaliśmy się, jak wszedłem do domu — wybronił spiętego chłopaka Bogum, który puścił dyskretnie oczko Taehyungowi, który w speszeniu opuścił głowę, zaciskając palce. — Będę się zbierał. Do zobaczenia, Sam — pożegnał chłopca.
— Do widzenia — uśmiechnął się pogodnie chłopiec. Taehyung wraz z Bogumem udali się do wyjścia.
— My widzimy się jutro — rzekł Bogum.
— Tak — przytaknął głową.
— Liczę na to, że to nie będzie tylko jedno spotkanie.
— Liczę na to, że będzie. Nie chcę robić ci nadziei, Bogum — wyszeptał, posiadając opuszczoną głowę. Bogum pokręcił głową, nie mogąc zgodzić się z Taehyungiem, do którego zbliżył się niebezpiecznie blisko, ujmując palcami podbródek dziewiętnastolatka, którego zmusił do spojrzenia mu w oczy. — Co ty robisz?
— Zamierzam nie odpuszczać. Naprawdę mi się podobasz. Od kiedy zaczęliśmy ze sobą pisać, tylko o tobie myślałem, Taehyung. Wiele razy sobie wyobrażałem cię i nasze spotkanie, i kiedy do niego doszło, w ogóle się nie rozczarowałem. W tę jedną noc, dałeś mi tyle przyjemności, co nikt inny. Zrozum, że szaleję przez ciebie — mówił podniecony wspomnieniami i bliskością z młodszym.
— Bogum, j-ja... — przerwał, nabierając niespokojnie oddechu, gdy wargi Boguma przyssały się do szyi Taehyunga, który w niemocy stanął na palcach, próbując rękoma odepchnąć mężczyznę od siebie. — Przestań, proszę — sapnął, gdy zęby Boguma podrażniały jego delikatną skórę, pozostawiając na niej spore zaczerwienienie. Usta Boguma oderwały się szyi chłopaka, zbliżając się z upragnieniem do warg Taehyunga, który na ten czyn, odwrócił głowę w bok. Mężczyzna ponownie chwycił za jego podbródek, szarpiąc się z opornym nastolatkiem, który nie chciał pozwolić na upragniony przez Boguma pocałunek. — Nie rób tego! — podniósł w niemocy głos.
— Pizza — odezwał się dostawca, na którego obydwoje spojrzeli, mogąc dostrzec na twarzy jego zażenowanie przez widok dwóch chłopaków w tak nieprzyzwoitej sytuacji.
— Ach... — urwał Kim, który odepchnął od siebie Boguma, podając drżącą dłonią pieniądze za obiad. Zaczerwieniony z zażenowania, nie przyjął nawet reszty, odbierając tylko pizze. — Idź już! — spojrzał gniewnie na mężczyznę, wchodząc w głąb mieszkania. Bogum przeczesał nerwowo palcami ciemne kosmyki włosów, czując gorycz przez zahamowania dziewiętnastolatka, który był nie do poznania po tym, z jaką otwartością się mu oddał po zażytym alkoholu.
— Co wstyd — szepnął zażenowany, odkładając na stół pizze. Wzbudzony nachalnością Boguma, zaczesał w tył jasne kosmyki włosów, czując, że nie łatwo będzie mu zataić prawdę o jego orientacji przed rodziną. — Sam, obiad! — zawołał, gdy nie był w stanie odnaleźć wzrokiem chłopca. Słysząc kroki na schodach, spojrzał w stronę wejścia do jadalni, mogąc ujrzeć pięciolatka, który grzecznie zasiadł do stołu.
— Czy to pizza? — zapytał.
— Tak. Nie jestem dobry w gotowaniu, więc tylko taki ratunek przyszedł mi do głowy — odpowiedział, zasiadając do stołu.
— Mama nie pozwala mi jeść takich rzeczy — zauważył, a Kim prychnął, otwierając pudełko.
— Nie mów mi, że jeszcze nie jadłeś pizzy — zaśmiał się, a nie słysząc śmiechu chłopca, spojrzał na niego ze zdumieniem. — Naprawdę nie jadłeś?
— Niestety nie... chociaż w przedszkolu chłopaki bardzo chwalą ten trójkątny fast food — odpowiedział szczerze, a jasnowłosy urwał kawałek, który podał chłopcu.
— Czas to zmienić — uśmiechnął się ciepło, a Sam niepewnie spoglądał w oczy wuja. — Śmiało jedz!
— No dobrze — westchnął, zdobywając się na wzięcie pierwszego kęsa. Jego oczy otworzyły się szeroko, gdy podniebienie poczuło ten serowy posmak zmieszany z pomidorową pastą, kurczakiem, kukurydzą oraz kruchym cienkim ciastem. — Pyszne! — powiedział entuzjastyczne. — Teraz rozumiem, dlaczego chłopaki tak zachwalali tę potrawę!
— Zachwalali? Mówisz ładniej ode mnie — pokręcił głową na boki. — Cieszę się, że ci smakuje. Ze mną poznasz, każdy fast food i różnego rodzaju potrawy — rzekł z uśmiechem na ustach.
— Naprawdę wuju?
— Naprawdę.
— Cieszę się, że mam teraz ciebie... Nie czuję się sam — szepnął, wpatrując się z zasmuceniem na kawałek pizzy. Taehyung przyglądał się z uwagą pięciolatkowi, czując, że coś gnębi chłopca. Wiedział o problemie ze starszymi chłopcami w szkole tańca, jednak czuł, że to nie na tym kończy się problem Sama.
— Nie jesteś sam. Masz mnie i mamę — powiedział pocieszająco. — Jeśli będziesz chciał się wygadać, to zawsze cię wysłucham. Pamiętaj o tym — dodał.
— Dziękuje, wuju.
~
Dwójka po obiedzie opuściła dom, kierując się w pierwszej kolejności do szkoły muzycznej, która na szczęście Taehyunga znajdywała się tuż przy szkole tańca towarzyskiego. Dziewiętnastolatek odprowadził chłopca na zajęcia, poznając przy okazji nauczycielkę Sam'a. Taehyung krążył po okolicy, gdzie zakupił w jednym ze sklepików mrożoną herbatę. Posiadał dla siebie w tej chwili cztery godziny, plus czas na odprowadzenie chłopca na zajęcia tańca. Znudzony siedział na ławce, wyłączając się ze świata. Myślami był przy nowej sytuacji w jego życiu. Zamieszkał z siostrą i siostrzeńcem, rozpoczynając studia w stolicy. Wiele się zmieniło w jego życiu, chociaż w ogóle nie tego potrzebował. Zamknął oczy, starając się zapanować nad oddechem, gdy w myślach przystojny instruktor upominał się o uwagę. — Dlaczego musi być taki przystojny? — zapytał podłamany.
— Kto taki? — usłyszał znajomy głos, przez który otworzył szeroko oczy, zwracając je na siedzącego obok instruktora. Z wrażenia prawie opuścił kubeczek z herbatą, jednak ostrożny instruktor przytrzymał jego dłoń, nie pozwalając, aby kubeczek spotkał się ziemią. — Ostrożnie — rzekł, a jasnowłosy wpatrywał się w jego dłoń, którą czuł na swojej dłoni. Nie miał odwagi spojrzeć mężczyźnie w oczy, jednak jego serce dokazywało w obecności instruktora.
— D-Dziękuje... — wydukał nieśmiało, a na ustach mężczyzny widoczny był uśmiech. Puścił dłoń młodszego, przyglądając się mu z uwagą. Rzecz jasna głowa chłopca była opuszczona, przez co nie miał widoku na twarz Taehyunga. Ubiór był podobny do ostatniego, długa i za duża bluza na jasnowłosego chłopaka sprawiała wrażenia, jakby się w niej topił. Mimo tak niedbałego ubioru, który miał za zadanie trzymać na dystans, nie odbierał mu uroku.
— Nie jest ci w tej bluzie za gorąco? — zapytał, a chłopak zaprzeczył szybkim ruchem głowy. Jeon spojrzał na kubek z mrożoną herbatą, widząc, że było wręcz przeciwnie z zapewnieniem dziewiętnastolatka. — Mamy ponad dwadzieścia osiem stopni, dlatego pytam. Rozumiem, że lubisz się w taki sposób nosić w nawet ekstremalną pogodę — śmiał się, pokręcając lekko głową, a jasnowłosy poprawił się na ławce, zasiadając równo, by swoje oczy skierować naprzeciw stoisk z lodami. Jungkook wpatrywał się w profil chłopaka, mogąc wyczuć, że trzyma go na dystans, a być może i go uraził swoją uwagą. Odchrząknął wyraźnie, również zwracając swoje spojrzenie na wprost, nie wiedząc, co robił źle, że chłopak robił się chłodny i zdystansowany. — To o kim mówiłeś, że jest taki przystojny? Komuś zazdrościsz? — wypytywał, chcąc nawiązać jakiś kontakt z bratem jego dziewczyny.
— Nikomu — odpowiedział z chłodem, który Jeon mógł wyczuć na kilometr.
— O kimś musiałeś myśleć — zauważył.
— Nie twoja sprawa — burknął.
— Dlaczego taki jesteś? — zapytał, przenosząc wzrok na chłopaka, dopiero dostrzegając, że zdążył nałożyć na głowę kaptur, który całkiem zarywał jego twarz.
— Niby jaki?
— Zimny, niedający się lubić. Twoja siostra mówiła, że...
— Nie mów mi o niej — przerwał mężczyźnie. — Nie ważne, co ci mówiła. Jestem taki, jakim mnie widzisz. Jak ci się nie podoba, to usiąść na innej ławce, jest ich tu sporo — dodał kąśliwie. Kim zamknął w rozczarowaniu powieki, nie rozumiejąc, dlaczego wyładowuje się tak otwarcie na mężczyźnie, który tak bardzo mu się podobał. Jednak pamiętał, że jest chłopakiem Hajoon i trzymał jej stronę, a to udowodniła jego ręka, uderzająca o stół w chwili, gdy między nim a Hajoon iskrzyło grozą.
— Nie pójdę. Nie dam ci takiej satysfakcji, tym bardziej że obydwoje czekamy na Sam'a — oznajmił, ukazując chłopakowi swoją upartą stronę.
— Jeszcze przed wami zajęcia — zauważył.
— Odwołane. W końcu chciałem zabrać go do akwarium. Postanowiłem dziś odwołać zajęcia — rzekł dumnie. Taehyung skrzyżował ręce pod piersią, opuszczając wzrok.
— T-To idź z nim sam — szepnął, a Jeon uniósł wysoko brwi.
— Miałem was obu zabrać. Sam będzie szczęśliwy, gdy ty też pójdziesz.
— A-Ale j-ja nie chcę.
— Dlaczego? — zapytał zmieszany.
— Po prostu nie i już — odpowiedział nerwowo, gdzie wstał z ławki, nie potrafiąc wytrzymać w obecności mężczyzny, przy którym jego temperatura wzrasta. — Poczekaj na niego, a ja wrócę do domu. I-I tak pewnie przyjdziesz na noc — dodał, zamierzając odejść. Jungkook po jego słowach wstał, gdzie zdenerwowany szczeniackim zachowaniem dziewiętnastolatka, chwycił za jego kaptur, zsuwając go z głowy. Taehyung zatrzymał się, chwytając za głowę, gdzie zdenerwowany posunięciem mężczyzny, zwrócił się przodem w jego stronę, pozwalając, by ich oczy się ze sobą spotkały, po raz drugi. Nastolatek zmiękł na widok ciemnych jak noc tęczówkach, gubiąc przez ich widok słowa. Za to Jungkook równie jak nastolatek zamknął swoje usta, zatracając się w bursztynowym odcieniu tęczówek, które przy padaniu słońca błyszczały niczym złoto północy.
— Wow — wyraził swój podziw ciemnowłosy, a Taehyung zamrugał szybko powiekami w niezrozumieniu. — Masz piękne oczy — dodał, wyrażając bezskrępowania komplement, który sprawił, że twarz Taehyung przybrała płomienistego odcieniu.
— J-Jak możesz?
— Co mogę?
— Tak mówisz — szepnął, opuszczając głowę.
— Jak widzę coś, co mi się podoba, zawsze mówię o tym wprost — odpowiedział, stawiając kroki ku onieśmielonemu chłopakowi. — A ty tak nie masz?
— N-Nie... — odpowiedział, pokręcając głową. Jungkook zatrzymał się przed dziewiętnastolatkiem, gdzie pewnie ujął jego dłoń, wpatrując się w część jego twarzy, gdy ponownie uniemożliwił mu widok na jego piękne oczy.
— Proszę cię bardzo grzecznie. Pójdź z nami i nie odmawiaj mi wspólnego czasu. Bardzo chcę cię poznać i się zaprzyjaźnić z moim przyszłym szwagrem.
~
Jakie wrażenia?
Właściwie, co myślicie o naszych głównych bohaterach? ^^
Widzimy się w następnym rozdziale, który planuje dodać w środę ^^
Zostawcie dla motywacji"
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top