☆⌒ヽExciting and hormones

⚠️Ostrzeżenie! Rozdział jest bombą emocjonalną ⚠️

Jungkook nie odrywał oczu z chłopaka, który w przeciwieństwie do niego gorączkował się sytuacją, nad którą nie miał żadnej kontroli, a właściwie nad instruktorem. Zacisnął w bezradności palce, obawiając się, że szczerość mężczyzny może zrujnować wszelkie plany o pozostaniu w domu Hajoon na dłuższy etap, zanim będzie musiał odejść i szukać nowego miejsca do zagrzania. Jednak mężczyzna wydawał się nieugięty w tej sytuacji. Taehyung za nic nie mógł zrozumieć, dlaczego mężczyźnie tak bardzo zależy na wyznaniu prawdy, jednak jedynym logicznym wyjaśnieniem był strach mężczyzny przed próbami udawania, co też jasno świadczyło o tym, że normalnie w świecie chce uratować sobie dupę.

— Nie rozumiem, dlaczego się denerwujesz. To ja cię pocałowałem. To wszystko spadnie na moje barki, nie na twoje.

Wyjaśnił, a zdenerwowany nastolatek zbliżył się niebezpiecznie blisko do mężczyzny, w chwili strachu zapominając o nieśmiałości.

— Ty nie znasz mojej siostry.

— Owszem znam.

— Nie znasz. Może i zrozumie, że to ty zacząłeś, ale wina spadnie na mnie. Ona...na pewno powie, że to ja cię sprowokowałem, żeby zniszczyć jej życie. W kwestii wychowania Sama uważa, że rujnuje jej i jemu życie, nawet nie wyobrażasz sobie, jak to będzie, jeśli jeszcze ty do tego dojdziesz.

Rzekł na jednym tchu, a mężczyzna starał się zrozumieć każde wypowiedziane słowo przez poruszonego nastolatka, który sapiąc, opuścił głowę.

— Nie pozwolę, żeby na tobie się wyładowywała.

Spoważniał, chwytając za ramiona nastolatka, który w zaskoczeniu uniósł głowę, skupiając wzrok na hebanowych oczach.

— Co ty niby możesz? Nic. Jestem dla ciebie nikim, dlatego błagam cię, abyś nic nie mówił. Zrób to dla mnie, proszę!

Taehyung może i brzmiał na zdesperowanego, jednak nie miał innego wyjścia, jak płaszczyć się przed mężczyzną. Jungkook zmarszczył brwi, patrząc w ciszy w złote tęczówki Taehyunga, dostrzegając w nich desperację.

— Nie wierzysz mi?

— Nikomu nie wierzę, a tym bardziej tobie.

Jungkook zmniejszył nacisk na ramiona chłopaka, widząc, że najwidoczniej zasłużył sobie na brak zaufania. W końcu już nie pierwszy raz się na nim zawiódł.

— Dobrze. Niczego nie powiem ze względu na twoje prośby, ale wiedz, że nie można tego ukrywać w nieskończoność. W końcu prawda wyjdzie na jaw, a wtedy zrobi się naprawdę nieprzyjemnie.

— Ona się nie dowie, jeśli będziesz cicho.

Instruktor puścił ramiona Taehyunga, woląc go bardziej nie denerwować. Mimo wszystko nie chciał, aby nastolatek miał go za wroga.

— Dam ci spokój.

— I-I dobrze. T-To wszystko twoja wina!

Spanikowany wyjąkał.

— Mam tego świadomość. Nie powinienem tego robić, ale stało się, zrobiłem... — rzekł, zwracając się ku drzwiom. — Jednak nie zamierzam żałować. Skoro na to się zdecydowałem, to ufam mojemu instynktowi, który nie mógł się mylić.

Taehyung zmarszczył brwi, nie rozumiejąc, co miały oznaczać słowa mężczyzny, jednak jakiś cień przerażenia przeszedł mu wzdłuż kręgosłupa.

— Poczekam, aż pozwolisz mi powiedzieć prawdę.

— A j-jak nigdy ci nie pozwolę?

— To będę milczał.

Taehyung w zdenerwowaniu przeczesał palcami kosmyki włosów, krocząc niespokojnie po pokoju, czując niewytłumaczalny przepływ gniewu w stosunku do mężczyzny, który przelewa na niego poczucie winy.

— Daj mi spokój. Nie chcę cię widzieć, nie chcę! Nie pozwolę, żebyś wywoływał we mnie poczucie winy! — wykrzyczał, a Jeon zamknął oczy, cicho wzdychając.

— Źle mnie rozumiesz... Ale jeśli tego chcesz, to dam ci spokój. Jednak... — zwrócił twarz ku nastolatkowi. — Mam nadzieję, że zrozumiesz, co czujesz...

Po tych słowach opuścił pokój Taehyunga, który stał osłupiały, nie wiedząc po raz kolejny, co mężczyzna miał na myśli. Zrozumieć, co czuje? Względem czego? Tego pocałunku i nic nieświadomej Hajoon? Rozdrażniony chwycił się za głowę, mając ochotę się rozpłakać przez mętlik w głowie. Jungkook był tak niejawnym człowiekiem, że rozbieżne są stały się wszystkie myśli Taehyunga.

Nastolatek nie rozumiał dobrze swoich uczuć względem instruktora, a może rozumiał, ale nie chciał ich odbierać jako priorytet tej relacji. Wiedział, że nie mógł wchodzić między Hajoon i mężczyznę. Samo wyobrażenie sobie wściekłości starszej siostry wprawiał go w poczucie winy. Zresztą Jungkook nie porzuciłby dla niestabilnego emocjonalnie nastolatka kobietę, która spełniała wszystkie warunki do stabilnego życia.

Wycieńczony myślami, położył się płasko brzuchem na łóżku, chowając rozgorączkowaną twarz w miękkiej poduszce. — Błagam najwyższych, aby poczucie winy Jungkooka nie przyczyniło się do dramatu, który zgotuje mi Hajoon...

Jungkook zjadł kolację z Hajoon i Samem, który przy stole nie przestawał wypytywać o swojego ukochanego wujka. Brak obecności dziewiętnastolatka był jedynie znany przez instruktora, który nie zamierzał złamać obietnicy, mimo tego, jak prawda nasuwała się mu na język. Po kolacji, jak miał w zwyczaju zaszył się w pokoju swojej dziewczyny. Leżał w kompletnej ciszy, gdy Hajoon zadbała o to, aby położyć do łóżka pięciolatka. W czasie, kiedy mógł pobyć sam, przez obraz wspomnień powracał do nocy, gdzie doszło do pocałunku między nim a młodszym bratem Hajoon.

Uczucie podniecenia, narastającej z chwili na chwilę adrenaliny sprawiało, że przestawał poznawać samego siebie. Czuł, że w którymś momencie coś się zmieniło... W nim. Kiedy? Tego dokładnie nie mógł pojąć. Jednak ta zmiana przechodziła powolny proces, gdyż etap ewolucji zaczynał się w obecności młodszego brata Hajoon. Zamknął powieki w udręce, nie mogąc się opędzić przed niedorzeczną myślą o młodszym... Ponieważ pierwsze pytanie, jakie sobie właśnie zadawał, było: Co on teraz robi? Czy myśli o mnie?

Chwycił się za głowę, nie potrafiąc zrozumieć, co się właśnie z nim działo. Pragnął przekląć swój instynkt, nad którym myślał, że ma pełną kontrolę. Jednak Kim Taehyung w jakiś sposób przełamywał tę kontrolę i może to właśnie to było w tym przerażające...

— Jestem — usłyszał głos Hajoon, przez co oderwał się od burzliwych myśli, by przenieść wzrok na kobietę, która nałożoną miała na sobie czarną satynową podomkę. Kobieta wdrapała się na łóżko, gdzie położyła obok mężczyzny, przytulając do jego boku. Jungkook leżał nieruchomo, wsłuchując się w swój własny oddech, który z niewiadomych przyczyn zwolnił. — Czemu jesteś taki milczący, chcesz się ze mną podroczyć? — pytała, sunąc wskazującym palcem po klatce piersiowej mężczyzny.

— Wybacz. Jestem trochę zamyślony.

Wyjaśnij, nie chcąc, aby kobieta zauważyła, że coś go martwi. — Jestem już cały dla ciebie — dodał, podnosząc się, by zawiesić się nad Hajoon, która leżała z twarzą, zwróconą ku jego. Zbliżył usta do warg kobiety, w które się instynktownie wpasował. Kobieta od razu poniosła się pocałunkowi, a ich usta poruszały się w chaotycznie i niespójnie. Rzecz jasna wina leżała w Jungkooku, który po zamknięciu oczu, dostosowywał swoje usta do ruchu warg, które dały mu to, czego od zawsze oczekiwał, jednak... Teraz to nie było to.

Spiął mięśnie, siląc się do próby prowadzenia zbliżenia. Jego dłoń posuwała się po udzie kobiety, delektując się dotykiem delikatnej skóry, która nie posiadała w sobie tego wyjątkowego aksamitu, jednak próbował wyobrazić sobie aksamit tej skóry, którą miał możliwość dotknąć w krótkiej chwili. Pochłonął się własną wyobraźnią, nawołując w myślach tylko jedno imię: Taehyung.

Hajoon nigdy wcześniej nie odczuwała od Jungkooka tak fascynującego dotyku, którym obdarzał ją właśnie mężczyzna. To było zupełnie inne uczucie, o które zawsze zabiegała. — Kochanie, dziś jesteś naprawdę czuły... — wystękała, a tym samym zatrzymała mężczyznę, który oderwał się od niej spanikowany. Ciężko oddychając, zszedł z łóżka, przeczesując palcami węglowe końcówki włosów. Wiedział, że źle postępuje z Hajoon, jak i sobą. To było złe, chcąc się kochać z kobietą, a wyobraźnią mieć pod sobą chłopaka i to jej własnego brata. Hajoon podniosła się do siadu, patrząc z niezrozumieniem na spiętego mężczyznę. — Dlaczego przerwałeś?

— Przepraszam. Nie dam rady.

Wyszeptał, zaciskając w goryczy palce. — Wrócę do siebie. Nie mam dziś... Nastroju.

Hajoon siedziała osłupiała, słysząc wyjaśnienie, które nie miało sensu, tym bardziej że jeszcze niedawno był zupełnie nie jak on. Nigdy wcześniej nie doświadczyła od mężczyzny tak uczuciowych pieszczot. Jednak nim udało jej się dopytać o szczegóły, Jungkook opuścił sypialnie.

— Nie rozumiem... Co jest z nim?

Jungkook szedł po cichu korytarzem, kierując się do schodów. Zatrzymał się jednak na widok drzwi od pokoju nastolatka. Silne uczucie potrzeby, by przekroczyć ich granicę, było nie do opisania. Jeszcze nigdy nie czuł takiej obsesji, tym bardziej że jedyne czego doświadczył, to jeden mały, niewinny pocałunek. Więc dlaczego jego hormony tak oszalały?

Skoro nie potrafił zachować pozorów w obecności Hajoon, to naprawdę coś się w nim zmieniło i nie wiedział, czy było to dobre, czy też złe.

Wrócił do domu, w którym jego współlokatorzy popijali piwo w salonie, tocząc rozmowę na jakiś poważny temat. — To jest trudna i świeża sprawa. Jednak dojdziemy do jej sedna prędzej czy później — mówił Yoongi.

— Hej — przywitał się z dwójką, która przeniosła na niego oczy.

— Późno wracasz. Myślałem, że zostałeś na noc u Hajoon — zauważył Hoseok.

— Taki był plan.

Usiadł obok Hoseoka, który nie miał problemu, by rozszyfrować widniejące zmartwienie na twarzy przyjaciela. — Przeszkodziłem wam? Chyba rozmawialiście o czymś ważnym.

Yoongi i Hoseok wymienili się krótkimi spojrzeniami. — To sprawa w pracy. Otrzymaliśmy wspólnie jedną sprawę. — wyjaśnił Yoongi.

— Rozumiem.

— To ja was zostawię. Pogadajcie — Yoongi wstał, gdy otrzymał wymowne spojrzenie Hoseoka. W końcu w ich domu to Hoseok był od osobistych zwierzeń, a Yoongi nigdy nie należał do słuchaczy i pocieszycieli.

— Co się stało?

— Czy coś musiało się stać? — spojrzał w oczy Hoseoka, który uniósł wysoko brwi, a jego twarz mówiła wyraźnie: Jaja sobie ze mnie robisz? — No dobra... Coś tam się stało...

— Jakieś problemy w związku?

— Powiedzmy... Ale to z mojej winy.

— Z twojej? Trudno mi uwierzyć, skoro myślałeś o zaręczynach — zaśmiał się, jednak jego śmiech ustał, widząc grobowy nastrój przyjaciela.

— Zrobiłem coś złego, ale tego nie żałuję... Bo podobało mi się to, a właściwie podobało mi się to, że odbyło się to z właśnie tą osobą. Nie wiem, jak mam ci to wyjaśnić... Eh... Trochę się w tym pogubiłem, ale prostując. Pocałowałem kogoś i poczułem, że to było to, co zawsze chciałem czuć z tą jedyną osobą. Jednak to wszystko jest bardziej skomplikowane, bo jestem z Hajoon i cholera... Ja...

— Hej, Hej! Zwolnij — wtrącił się Hoseok, który nie mógł zrozumieć słów Jungkooka. — Pocałowałeś kogoś i coś poczułeś, jak dobrze zrozumiałem, ale jaki jest w tym problem?

— Taki, że to jej brat.

Hoseok wpięło w krzesło. Odchrząknął po chwili, próbując poukładać myśli w swojej głowie.

— Pocałowałeś tego słodziaka? Nie jest ci wstyd?

— Powinno, ale nie jest.

Wyszeptał, gdzie zaraz poczuł uderzenie w ramię. — A to za co?

— Jak to za co? Mówiłeś, że nie jest w twoim typie i myślałem, że mam szansę — skrzyżował w urażeniu ręce pod piersią. — Ale jak widać, jeden pocałunek to zmienił...

— To nie wina, tylko jednego pocałunku... Już wcześniej się nim interesowałem... Jakby to ująć, on mnie intryguje. Chcę go poznawać, mimo że mnie do siebie nie dopuszcza. Może i wcześniej zaprzeczałem, że nie jest w moim typie, ale myślałem o Hajoon. Teraz nie potrafię... Chcę więcej, rozumiesz?

— Nie bardzo...

Zdruzgotany Jungkook chwycił Hoseoka za ramiona, patrząc węglowymi tęczówkami w jego oczy.

— Mam na myśli, że chce Taehyunga.

— A co z Hajoon?! — zapytał zaskoczony, widząc szaleństwo w oczach przyjaciela, którego nigdy nie widział tak opętanego. — Nie możesz udawać przed nią, co czujesz, a tym bardziej że pocałowałeś jej młodszego brata.

— Chciałem powiedzieć jej prawdę, ale Taehyung tego nie chce. Nie wiem, co on czuje względem mnie, ale z pewnością nie jestem mu obojętny, jednak... On nie chce mnie blisko, a tym bardziej nie zgadza się na to bym powiedział Hajoon prawdę.

— Jungkook, ale ty jesteś pewny tego, co robisz? Chcesz spieprzyć lata związku przez jeden pocałunek i twój kaprys, a raczej szaleństwo? Zależało ci na tym związku, na rodzinie... Co jest z tobą? Nie przypominasz mi tego sztywniaka, którym jeszcze niedawno byłeś.

Patrzył ze zmartwieniem na Jeona, którego po raz pierwszy tak ponosiły emocje.

— Cały czas żyłem w tym przekonaniu, że stabilna przyszłość jest priorytetem. Związek z Hajoon był dla mnie pewniakiem, bo myślałem, że po tych wszystkich związkach i relacjach nic więcej mnie nie ruszy, że nikt i nic nie poruszy mojego serca, ale ten chłopak... Przez niego czuję, że oszaleje... Jestem w stanie zrezygnować ze wszystkiego dla niego. Zrozum, że on przebudził jednym niewinnym pocałunkiem moje serce.

Hoseok słuchał z uwagą Jungkooka, który na jego oko wpadł po uszy. Widział, ile związków przeszedł jego przyjaciel, jak dobrze wykorzystywał młodość na zabawy i krótkie przygody, ale nigdy nie doświadczył tak wielkiego pobudzenia w mężczyźnie. Nie wiedział jednak, czy to było dobre...

— Nie wiem jak, ale będę walczył o jego względy.

— A co z Hajoon?

— Zerwę z nią. Nie mogę jej oszukiwać.

— Weź, ty może lepiej to na spokojnie przemyśl. Nie bądź pochopny i spróbuj pierw poznać Taehyunga, a także zrozumieć, co czujesz. Pierw zrozum, co czujesz względem Hajoon a co względem jej młodszego brata, bo to, co czujesz, może być tylko zauroczeniem. Z Hajoon widziałeś przyszłość, a Taehyung może być dla ciebie krótką przygodą, jednak przez to możesz go bardzo zranić. Ochłoń i krok po kroczku, ok?

— Masz rację — westchnął, a Hoseok poklepał go po ramieniu. — Teraz mówię, jak szaleniec, ale przysięgam, że nigdy wcześniej nie czułem się tak pewny tego, kogo potrzebuję, a czuję, że on również bardzo mnie potrzebuje...

~

Jakie wrażenia?
Jungkook jest bardzo instynktownym mężczyzną^^
Dla motywcaji pozostawcie po sobie głosy i komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top