☆⌒ヽCamp boy

~Witam ^^ Dodaję w pierwszej kolejności tu rozdział ^^ Jutro dodam CM 

Instruktor wpatrywał się bezsłów w oczy Taehyunga, który zachował się w stosunku do niego ozięble. Nie chciał denerwować młodszego uporem, a za to postanowił uszanować jego słowa i zgodnie z prośbą, opuścić pokój. Taehyung nie chciał z nim rozmawiać i raczej nie lubił go, więc nie mógł na siłę próbować cokolwiek osiągnąć, chcąc zachować dobre stosunki z rodziną Hajoon. Nic innego nie pozostało mu od zachowania przyzwoitego dystansu, by więcej nie wtrącać się w życie młodszego, a tym bardziej zaprzestać mu pomagać.

Taehyung po wyjściu instruktora, zamknął w bezsilności powieki, wiedząc, że jego słowa mogły zabrzmieć szorstko, jednak zważał w tym na swoje uczucia. Jungkook nie dostrzegał w nim osoby, która mogłaby poruszyć jego serce, bo w końcu zamknięte zostało dla jego starszej siostry. Nie chciał przez własne niedorzeczne uczucia rumienić się w jego obecności, odczuwam szybszego pulsu, dlatego musiał się wycofać, zanim rodzące się w jego sercu uczucie rozkwitnie dla jednostronnej miłości.

Podszedł do biurka, na którym leżało zamknięte pudełko, do którego zajrzał. Niewinny uśmiech zagościł na ustach Taehyunga, gdy między swoje palce ujął uschnięty już kwiat, który podarował mu instruktor, podczas wspólnego czasu w parku.

" Ciemnowłosy zaprzestając się śmiać, zbliżył się do Kima, któremu wręczył kwiat. Chłopak spojrzał ze zmieszaniem na urodny kwiat, gdzie jego policzki zawrzały gorącem.
— W takim razie przepraszam — rzekł.
— N-Nie musiałeś — szepnął zawstydzony, przyjmując kwiat, który pragnął zachować, jako najcenniejszy skarb. W końcu otrzymał go od instruktora, przez którego serce biło szybciej. — Dziękuje — dodał, gdzie kąciki ust, uniosły się ku górze. Szeroki uśmiech zagościł na ustach Jeona, mogąc ujrzeć choć trochę uśmiechu przyszłego szwagra, do którego powinien zacząć podchodzić w sposób subtelny.
— Nie masz za co. Zresztą, kiedy zobaczyłem ten kwiat, od razu pomyślałem o tobie".

Tak dziecinne były jego uczucia przy niewinnych wspomnieniach, jednak w głębi serca cieszył się, jak dziecko, które po raz pierwszy doświadczyło szczęścia. — Jestem naprawdę dziecinny, cały czas to trzymając — rzekł, wpatrując się ze smutkiem na uschnięty kwiatek. — Ale tylko on potrafi sprawić, że moje serce płata figle...

Jungkook dosiadł się do stołu, przy którym siedziała Hajoon wraz z pięciolatkiem, który na jego widok bardzo się zdziwił. — Wujka nie ma? — zapytał.

— Nie chciał ze mną rozmawiać. W ogóle już nie chce — odpowiedział chłopcu, który wydął dolną wargę w zdruzgotaniu.

— Nie przejmuj się nim. Nie rozumiem, dlaczego jeszcze tobie uprzykrza życie, ale szkoda twoich nerwów, kochanie. Taehyung jest zmienny, za jakiś czas przejdzie mu złość i będzie z tobą rozmawiał, jakby niczego nie było — wytłumaczyła mężczyźnie, a mały Sam pokręcał głową, patrząc na rodzicielkę, która nie znała wujka tak dobrze, jak on.

— Mamusia nic nie wie — szepnął.

— Czego nie wiem? — uniosła brew, spoglądając podejrzliwie na pięciolatka, który zacisnął palce, pamiętaj o złożonej obietnicy.

— Nic. Nie jestem głodny — wstał od stołu, gdzie spojrzał z żalem na Jungkooka, który nie potrafił zrozumieć, dlaczego Taehyung i Sam zachowują się w ten sposób wobec niego. W końcu nie chciał zrobić niczego złego i żałował, że w ten sposób namówił Hajoon do zgody, jednak co do tego miał jeszcze chłopiec?

— Siadaj i jedz!

— Nie krzycz na mnie — zwrócił się do matki, która uchyliła w niedowierzaniu wargi, gdy jej syn zaczynał buntować się na jej oczach.

— Taehyung ma niego zły wpływ. Ja wiedziałam, że tak będzie!

— Uspokój się, Hajoon. Jeśli Sam nie chce jeść, to go nie zmuszaj. To nie wina Taehyunga, że stracił apetyt — rzekł, patrząc na rozjuszoną kobietę. — Jeśli przeszkadza ci moja obecność Sam, to mogę wyjść — zwrócił się do chłopca, który odwrócił nerwowo wzrok, wiedząc, że nie powinien w ten sposób traktować Jungkooka.

— Przepraszam, to nie twoja wina, że jesteś ślepy — powiedział zasmucony, a Hajoon uniosła wysoko brwi, nie potrafiąc zrozumieć, o czym mówił chłopiec, również Jungkook był zaskoczony słowami Sama.

— Dlaczego ślepy?

— Żeby zobaczyć, że mamusia nie jest dla ciebie — odpowiedział, zaskakując mężczyznę, który siedział nieruchomo, nie potrafiąc znaleźć sensu słów chłopca.

— Jak możesz, Sam?! — kobieta zdenerwowała się jego słowami.

— Mówię, jak czuję. Jestem tylko dzieckiem, nie kryję z tym jak wy dorośli — wytłumaczył. — Pójdę poprosić wujka Taehyunga, żeby mi poczytał i wykąpał — odszedł od zmieszanej pary, którą całkiem wybił z rytmu.

— Co miał na myśli? — zapytał Jungkook.

— Kochanie, ja sama chciałabym wiedzieć, co temu dziecku po głowie chodzi — odpowiedziała załamana. — Nie przejmuj się tym. Może przechodzi przez trudny czas. Dobrze wiesz, że w przedszkolu i na twoich lekcjach dzieciaki mu dokuczają. Gdzieś musi wyładować emocje — wytłumaczyła, widząc tylko w tych argumentach rozwiązanie na niedorzeczne słowa syna.

— Odniosłem wrażenie, że ma coś do mnie, szczególnie do mnie — rzekł z namysłem, a Hajoon pokręciła lekko głowa, chwytając za dłoń mężczyzny. — Mój brat przebudza w nim negatywne cechy, ale dopilnuję, aby był porządek. Dziś zajmijmy się sobą — uśmiechnęła się, pocieszając mężczyznę.

— Nie ma problemu. Zajęcia na uczelni mam po dziesiątej, więc jestem dla ciebie dostępny do tej pory — uśmiechnął się szarmancko do starszej.

~

Późnym wieczorem Sam wraz z Taehyungiem siedzieli w pokoju starszego z pędzlami w rękach, wyładowując swoją frustrację na ścianach. Po tym jak Sam przyszedł rozżalony przez trudność z utrzymaniem sekretu Taehyung postanowił znaleźć sposób na rozładowanie napięcia. Czarna farba na pędzlu roznosiła się na niskim poziomie wzrostu pięciolatka, który wpatrywał się w głęboką czerń. — Wujku kochany, mamusia się nie wkurzy? — zapytał.

— A niby dlaczego miałaby się wkurzać? Sama powiedziała, że mogę go sobie urządzić pod własne widzimisię — odpowiedział ze spokojem w głosie. — A tobie już lepiej? — zapytał, zerkając na chłopca, gdy sam roznosił na ścianę czerwoną farbę.

— To jest relaksujące zajęcie, które daje czas na refleksję — odpowiedział, a Taehyung uśmiechnął się ciepło. — Ale to też męczące zajęcie. Rączka mnie boli — dodał.

— W takim razie kończymy na dziś — oznajmił, patrząc z dumą na ich wspólne arcydzieło pełne nieładu. — Podoba mi się — uśmiechnął się wesoło, a mały Sam spojrzał niepewnie na wujka, wątpiąc w jego szczerość.

— To jest dziwne — zauważył.

— I to nazywa się sztuką — rzekł dumnie. — Teraz chodźmy się wykąpać, bo rano idziesz do przedszkola, a ja na uczelnie. Obydwoje będziemy musieli się uczyć — oznajmił, a chłopiec odwrócił nerwowo wzrok. — Co jest? — zapytał, dostrzegając niechęć chłopca.

— Bo ja wuju, nie lubię tam chodzić — wyznał szczerze. — Jak ty sobie poradzisz, kiedy nikogo nie znasz, co? Nie boisz się? Ja znam wszystkim w przedszkolu, a na samą myśl o poniedziałku zaczyna boleć mnie brzuszek.

— Boję się, ale twoja mama nalega, abym studiował. Jeśli chce z wami zostać, to muszę się przemóc — wyjaśnił.

— To znaczy, że wcale nie chcesz tam iść?

— Bardzo nie chce. Nie miałem w zamiarze iść na studia, ale tylko ty mnie motywujesz, więc idź do przedszkola z podobną motywacją, hm? — zaproponował, wywołując uśmiech na ustach pięciolatka.

— Pójdę tam z myślą, że wujek się dla mnie stara. Ja też będę się dla ciebie wujku starał — powiedział zmotywowany.

— Pamiętaj, że idziesz tam też dla siebie — poczochrał włosy chłopca, a słysząc głosy dobiegające z korytarza, spojrzał w stronę drzwi. — Jungkook zostaje na noc? — zapytał niepewnie.

— Pewnie tak — przytaknął lekko głową. — Chodźmy się kąpać!

Taehuyung pomógł w kąpieli Sama, dając mu również potrzebną przestrzeń. Po kąpieli położył chłopca spać, czytając mu bajkę, którą sam wybrał. Czytał ze spokojem słowa książeczki dziecięcej, która opowiadała o kocie w butach. Słysząc pochrapywanie pięciolatka, zamknął książkę, odkładając ją na szafkę nocną. Uśmiechnął się ciepło, poprawiając okrycie chłopca. Po cichu opuścił pokój, kierując się w stronę pokoju na poddaszu, jednak słysząc głosy dobiegające z dołu, zatrzymał się przed schodami. Ryzykowanie zszedł o kilka stopni w dół, gdzie zza barierek miał wgląd na salon, a szczególnie na kanapę, na której mógł dostrzec Hajoon i Jungkooka. Instruktor żarliwie całował usta kobiety, która oddawała się młodszemu. Taehyung wpatrywał się w dwójkę, czując nacisk w duszy przez widok pragnienia bycia na jej miejscu. Szorstka dłoń Jeona sunęła się po udzie Hajoon, a Taehyung mógł śmiało powiedzieć, jak przyjemny jest dotyk na niedopieszczonej skórze. Nabrał niespokojnie oddechu, czując się niewłaściwie, podglądając parę.

Poddany w tym nieodwzajemnionym uczuciu zauroczenia, odszedł, kierując się w stronę swojego pokoju. Nie zostało mu nic innego, jak widzieć w instruktorze nieosiągalny ideał.

~

Z dalekiej odległości w ciemnej nocy na brzegu tkwił, nie będąc w stanie dosięgnąć celu na horyzoncie. Tak odległy był mu ciemnowłosy mężczyzna, którego wyrzeźbiona sylwetka odbiła się w oczach w tej niekończącej się oddali. Stopy spotykały się z wodą, jak ze łzami z każdej nocy, w której ból odległej planety, nie stawał się ani trochę bliski. Bursztynowe tęczówki spotkały się ze sobą w odbiciu wody, widząc za sobą pustkę. Wargi powoli się rozchyliły, gdy dotyk znajomych szorstkich dłoni przedzierał się po nagich ramionach. Dziewiętnastolatek spiął się niesamowicie, wyczuwając na karku gorący oddech mężczyzny, który położył go na kolana. Gładkie i zgrabne nogi spotkały się z wodą, gdy tuż za jego plecami silny mężczyzna otulał jego ciało. — Ach... Jungkook, tak cię pragnę — szeptał, unosząc bezradnie dłoń, którą umiejscowił na policzku mężczyzny, którego męskość przedostawała się bezwstydnie przez ciasne ścianki jego wejścia. Taehyung oddawał się temu bez żadnych oporów, doświadczając po raz pierwszy tak erotycznej chwili. — J-Jung...

Taehyung rozbudził się w środku nocy ze snu, oblany potem. Oddychał płytko, próbując zrozumieć sens własnego snu, który przypominał jeden z romantycznych teledysków, jak i porno. Pokręcił nerwowo głową, chcąc wyrzucić z myśli obraz bliskości z instruktorem, jednak problem w jego spodniach sam mówił za siebie. "Ach, Jungkook! Dobrze!" krzyki Hajoon docierały do uszu nastolatka, którego nie dziwił już niepokojący sen z Jeonem w głównej roli. Skrzepienie łóżka i jęki kobiety doprowadzały go do szału. Leżał spokojnie, wpatrując się w sufit, musząc wsłuchiwać się w tej cholernie dobry seks. Zarumieniony wsunął pod bieliznę dłoń, by przy własnych wyobrażeniach dojść na myśl o instruktorze. Nieśmiało sunął palcami po długości penisa, gdy po raz pierwszy czuł się tak bardzo do tego sprowokowany, a jednocześnie zmuszony. Soki opuszczały cewkę, gdy wyobrażenia o przystojnym instruktorze przy dźwięku skrzypiącego łóżka pozwoliły mu dokładnie wyobrazić sobie jego postać między nogami.

Oddychał szparko, czując się źle przez to, że odważył się zrobić coś tak złego... Może i nie złego, ale faktem było to, że wyobrażał sobie Jungkooka, chłopaka Hajoon, co właśnie było powodem do wstydu. — Nie chce ich słyszeć! — jęknął sfrustrowany, przyciskając poduszkę do twarzy.

~

Następnego dnia dziewiętnastolatek przygotował się do wyjścia, zakładając rzecz jasna jedną zza dużych bluz z kapturem, nie chcąc w żaden sposób się wyróżniać na uczelni. Czuł, że dzięki temu posiadał w pewnym sensie pelerynę niewidkę, dzięki której nie rzuca się w oczy. W pierwszej kolejności zaprowadził Sama do przedszkola. Z trudem udało mu się chłopca zaciągnąć do przedszkola, w którym najwidoczniej nie czuł się dobrze. Taehyung rozumiał to, jak się czuł. W sytuacji, w której nie czujesz się zrozumiany przez rówieśników i bezczelnie śmieją ci się w twarz, jest powodem, dla którego chce się uciec od życia i stać się niewidzialnym.

Udał się na uczelnię, szukając spanikowanymi oczami drogi do sali na przydzielony wykład. Na zegarze wybiła równo dziesiąta rano, a jasnowłosy nastolatek wyglądał na zgubionego w otoczeniu przechodzących studentów. — Chcę do domu — szepnął, zaciskając palce na rękawach bluzy. Ktoś uderzył go w ramię, śpiesząc się na wykłady, jednak nieuważna osoba postanowiła się zatrzymać i zwrócić ku niemu, wiedząc, że należało przeprosić za własną nieuwagę.

— Bardzo cię przepraszam. To jest mój pierwszy dzień i śpieszyłem się, aby nie spóźnić się na wykład — wytłumaczył, pochylając nisko tułowie w ramach przeprosić. Taehyung patrzył nieufnie na młodego studenta, nie chcąc w żaden sposób wchodzić w żadne spory.

— N-Nic się nie stało — wydukał z trudem, a chłopak, unosząc wzrok na zakapturzonego chłopaka, otworzył szerzej oczy.

— Całuśny Kim Taehyung? — zapytał zdziwiony, a Kim otworzył szerzej oczy, słysząc, jak go nazywał. — To ty? — zbliżył się, lustrując wzrokiem znajomą twarz. — Pamiętasz mnie? — zapytał z nadzieją.

— N-Nie... Nie przypominam sobie, abyśmy się znali — odpowiedział.

— Ranisz moje gejowskie serce — przyłożył do piersi dłoń, wydając w zasmuceniu dolną wargę. — Obóz dwa tysiące dziesięć w Busanie — rzekł, próbując odświeżyć pamięć chłopakowi, który zaczynał przypominać sobie, kim jest chłopak przed nim.

— Shake-Park? — zapytał niepewnie, a jasnowłosy rówieśnik przytaknął żwawo głową.

— Park Jimin — przypomniał dokładnie swoje imię. — Nie mogę uwierzyć, że wpadliśmy na siebie po tylu latach, a teraz jesteśmy na tej samej uczelni — mówił podekscytowany, choć Taehyung nie potrafił pałać takim entuzjazmem, cieszył się widokiem kogoś znajomego. — Na jakim jesteś kierunku? — zapytał.

— Fotografia.

— To tak samo, jak ja. Chodźmy razem na wykład — zaproponował, a oczy Taehyung zwróciły się na idącego w stronę budynku instruktora, na którego widok serce zwolniło w piersi chłopaka. Jimin dostrzegając onieśmielające spojrzenie Taehyunga, spojrzał w kierunku, w którym oczy Kima kogoś pożerały. — Uh... To Jeon Jungkook. Gustujesz w takich dupach? — zagaduje, a spanikowany Taehyung spojrzał z oburzeniem na chłopaka, który mówił, zbyt głośno, przez co obawiał się, że Jeon mógł ich usłyszeć.

— Mów ciszej!

— Przecież mówię normalnie — zauważył, mówiąc rzecz jasna głośno. Taehyung pokręcił nerwowo głową, widząc, że chłopak nic się nie zmienił. — Czyli gustujesz w takim typie mężczyzn... Ja mam też swoje upodobania, a szczególnie jedno uzależnienie. Rozumiem, jak się czujesz. Brak nam odwagi, aby startować do takich dupeczek — mówił, co na ślinę mu przyszło. — Jeon Jungkook ma dziewczynę i to starszą. Szkoda, bo wizerunkowo do siebie pasujecie, ale jak chcesz, to pomogę ci zdobyć — dodał, a chłopak spojrzał na niego z niedowierzaniem.

— Nienormalny jesteś, Shake-Park — mruknął, odchodząc od chłopaka.

— Dla ciebie Jimin-hyung! Pamiętam, że jestem starszy o kilka miesiący — mówił, idąc śladami zażenowanego Taehyunga, który nie potrzebował obok siebie osoby, która nie przestaje nawijać, rzucając się w oczy. — Zresztą nikt już mnie nie nazywa Shake-Park. To było ocenzurowany pseudonim. Teraz jestem Boty-Chim — oznajmił z dumą, a Taehyung wywrócił oczami, nie wiedząc, jak pozbyć się chłopaka.

— Teraz przydałaby się prawdziwa peleryna niewidka...

~

Jakie wrażenie zrobił na was Shake-Park a raczej Boty-Park?
Ogólnie kocham tu Taehyunga, jest taki nieśmiały i niewinny w rodzących się uczuciach do Jungkooka. Piszę część z nim z uśmiechem na ustach, choć każda postać w tym ff jest wyjątkowa. 
Mam nadzieję, że rozdział się podobał ^^
Zostawcie dla motywacji:
Głosy i Komenatrze 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top