☆⌒ヽConversation
¬ Witam ^^
Brwi Taehyunga uniosły się wysoko, patrząc w zdesperowane oczy instruktora, z którym nie miał najmniejszej ochoty rozmawiać. Westchnął cierpko, by wstać i minąć klęczącego mężczyznę, którego wzrok go uważnie śledził. — Nie ma o czym rozmawiać.
Zaczął, zatrzymując się przed oknem.
— Myślę, że jednak jest.
Zdecydowany powstał, patrząc w kierunku nastolatka, który zaśmiał się cicho i nerwowo.
— Hajoon jest w domu. Naprawdę chcesz, aby nas nakryła, co?
Spojrzał na mężczyznę, który zacisnął w bezradności dłonie.
— Być może chciałbym, ale wiem, że ty tego nie chcesz. Nie zostałbym, gdybym nie miał pewności, że poszła spać. Jesteśmy bezpieczni.
Wyjaśnił. Nastolatek skrzyżował pod klatką piersiową ręce, spoglądając na Jeona z wyrzutem. — Wiem, że cię uraziłem, sprawiłem w jakiś sposób ból. Nie wiem, co ci na duszy ciąży, jaki naprawdę jesteś, ale przysięgam znaleźć sposób, by lepiej cię poznać. Zrobię wszystko, nawet jeśli ty jesteś przeszkodą do poznania twojego prawdziwego oblicza.
— Okej... To powiedz mi, jaki jestem? Będziesz siedział w kryminologii, a z tego, co wiem, interesuje cię profilowanie behawioralne. Co do tej pory udało ci się ze mnie wyczytać, Jeongguk? Powiedz szczerze, nie musisz grać przy mnie głupiego.
Rzekł wprost, już jakiś czas orientując się, z jakimi zamiarami mężczyzna chciał się do niego zbliżyć.
— Myślisz, że wrzucam do naszej relacji własne ambicje zawodowe? Mylisz się. Może i jesteś dla mnie zagadką, która podburza moją chciwość, ale nie próbowałem cię profilować.
— Jasne.
Parsknął, a Jeon zmarszczył brwi, dostrzegając umykający mu fakt.
— Skąd wiedziałeś, że interesuje się najbardziej profilowaniem behawioralnym? Nigdy ci tego nie mówiłem.
Zauważył, zbliżając się do nastolatka, który odwrócił nerwowo wzrok.
— J-Ja, um... Będąc u ciebie, zrozumiałem to po książkach.
Odpowiedział.
— W takim razie jesteś bardzo bystry, skoro udało ci się to zrozumieć po samych książkach. Nie mam żadnej pod tym tytułem, a tym bardziej z nikim się tym nie dzieliłem. Nawet Hajoon i chłopaki nie wiedzą, a ty to zrozumiałeś o samych książkach.
Zatrzymał się przed nastolatkiem, który uniósł swoje topazowe tęczówki na przystojnego mężczyznę.
— Jeśli trafiłem dobrze, to powiedz, jak mnie widzisz. Powiedz mi prawdę. C-Chce wiedzieć, co jest ze mną nie tak.
Rzekł zdesperowany.
— Analizowałem cię w mniejszym stopniu. Jedynie z osobistych powodów... Nie mniej mi tego za złe, ale nie bazując na dokładności, wiem, że ktoś cię skrzywdził. Dlatego taki jesteś, całkiem odmieniony dla bliskich, którzy pamiętają cię jako przeciwieństwo tego, kim jesteś teraz.
Oznajmił nastolatkowi, który wylewnie okazał ulgę, niczym zdjęcie ciężaru z pleców. — Nie chciałem dociekać i próbować wyciągać z ciebie tego. Wierzyłem, że z czasem sam mi to powiesz i się otworzysz.
Dziewiętnastolatek opuścił wzrok, czując w tej chwili większe zainteresowanie podłogą, niż możliwością spojrzenia w oczy Jeongguka. Czuł się zawstydzony, a co ważniejsze poczucie zgorszenia samym sobą nie pozwalało mu odważyć się spojrzeć na mężczyznę.
— T-Teraz widzisz, że jestem pod każdym względem nieidealny.
Rzekł smętnie, Jeongguk słysząc jego słowa, wręcz od razu zaprzeczył ruchem głowy, pokonując dzielącą ich odległość. Zdesperowany ujął dłońmi blade policzki nastolatka, który spoglądał w jego oczy z lękiem.
— Twoja nie idealność, jest dla mnie idealnością. Twoje istnienie jest dla mnie darem. Przeszłość jest przeszłością, dlatego pragnę, abyś ze mną szedł w przyszłość. Cokolwiek się stało, czy ktoś cię skrzywdził, ja tą osobą nie jestem i nigdy cię skrzywdzę. Możesz być pewien mojej szczerości.
Rzekł szczerze, jednak Taehyung odsunął się, mijając skołowanego mężczyznę. Nastolatek wgryzał się desperacko w malinowe wargi, tłumiąc wewnątrz swoje prawdziwe oblicze.
— P-Powinieneś trzymać się ode mnie z daleka.
Oznajmił cierpiąco.
— Co mają znaczyć te słowa?
Zapytał, spoglądając na niego z niezrozumieniem.
— Są dla ciebie ostrzeżeniem. Teraz możesz odejść, zanim mi będzie ciężko z ciebie zrezygnować.
Mówił desperacko. Jednak Jeongguk pogubił się w tym, całkiem tracąc rzeczywisty obraz tego, kim jest Kim Taehyung. Wewnątrz czuł, że jego ostrzeżenia mają podstawę, jednak pełen tajemnic nastolatek nie zamierzał wgłębić go w szczegóły.
— Nie odejdę od ciebie. Nikt i nic mnie do tego nie zmusi.
Rzekł zdecydowany, nie zamierzając tracić Taehyunga, cokolwiek kryło się głęboko w jego sercu. Taehyung słysząc jego słowa, zwrócił się ku niemu, gdzie ufnie wpadł w ramiona mężczyzny. Silnie przytrzymywał materiał jego koszulki, chowając twarz w piersi. Jeongguk odczuł ulgę, widząc, że młodszy nie zamierzał przed nim uciekać, a za to dostrzegał w nim schronienie. Otulił go ramionami, szepcząc przeprosiny za przywołanie niepożądanej burzy.
Jeongguk siedział na łóżku nastolatka, gdy ten swobodnie siedział na jego kolanach, nie odrywając się z objęć mężczyzny. Siedzieli w ten sposób w zupełnej ciszy, której potrzebował Taehyung, czując się sielsko w objęciach instruktora. Mężczyzna sunął dłonią wzdłuż kręgosłupa mniejszego, powtarzając tę czynność rutynowo. To koiło nastolatka, który pragnął odprężenia.
Poruszenie się przez nastolatka sprawiło, że wydobył z siebie jęk bólu, który odczuwał przez dyskomfort w dolnych partiach ciała, co też nie uszło uwadze instruktora. — Bardzo boli?
— A jak myślisz?
Zapytał, opierając bok głowy na barku mężczyzny.
— Przepraszam. Nie chciałem, żebyś tak cierpiał.
Rzekł z troską, a nastolatek o dziwo wydobył z siebie cichy śmiech. Zaskoczony Jeon zerknął na nastolatka, który wyglądał na rozbawionego. — Co cię tak bawi?
— Ty.
Odpowiedział, przykładając do ust dłoń, chcąc zakryć nie lubiany przez siebie uśmiech.
— Ja? Niby dlaczego?
— Bo zbyt ufnie przede mną miękniesz.
Odpowiedział, spoglądając w zaintrygowane hebanowe tęczówki mężczyzny.
— Czyli mam przez to rozumieć, że zamierzasz w dalekiej przyszłości wykorzystać moją słabość do ciebie?
Uniósł chytrze brew, a wskazujący palec Taehyunga przywarł do wiśniowych warg instruktora.
— Dlaczego myślisz, że wykorzystam to w dalekiej przyszłości, kiedy mogę równie dobrze wykorzystywać ten fakt w każdym możliwym momencie?
Zapytał, a Jeongguk pokręcał w rozbawieniu głową, widząc, że młodszy się droczył.
— Nie jesteś taki, ale jeśli chcesz ten fakt wykorzystywać, nie mam nic przeciwko. Mogę być dla ciebie nawet zabawką.
Oznajmił, zaskakując nastolatka, gdy ujął dłońmi dwie półkule. Spiął się i zmarszczył brwi w dyskomforcie. — Mogę ci to wynagrodzić?
Zapytał, patrząc odważnie w zlęknione złote tęczówki.
— Nie pozwolę, żebyś w tym stanie we mnie... — zatrzymał się, czując zażenowanie na myśl, co chciał powiedzieć. Zawstydzony, spuścił głowę, słysząc cichy śmiech mężczyzny.
— Nie martw się...
Zbliżył wargi do ucha nastolatka, którego oczy się rozszerzyły, słysząc kolejne słowa. — To jeszcze nie pora, chcę, żebyś sam o to błagał.
Włosy na ciele dziewiętnastolatka się jeżyły, gdy mężczyzna wypowiedział każde słowa z taką soczystością.
— T-Ty...
— Csii... Zaufaj mi. Zrobię wszystko, aby było ci dobrze.
Pogłaskał go po tyle głowy, a młodszy patrzył w jego oczy z konfuzją.
— W porządku.
Zaakceptował pomysł Jeongguka, jakikolwiek był.
Mężczyzna położył bezpiecznie nastolatka na łóżku, siedząc tuż obok niego. Topazowe tęczówki posunęły się ku instruktorowi, czekając na odpowiedź, co powinien robić. Jednak Jeon lekko uderzył otwartą dłonią w materac, dając mu odpowiedź. Taehyung zrozumiał polecenie, przez co ostrożnie położył się na brzuch. — Czego dalej żądasz, panie instruktorze? — zapytał, posiadając głowę skierowaną ku mężczyźnie, gdy bezpiecznie spoczywała na poduszce.
— Pozwól, że ja cię osobiście poprowadzę.
Odpowiedział, po czym chwycił go w talii, usadawiając w odpowiedniej pozie. Chłopak wstrzymał oddech, podtrzymując dolną część ciała na kolanach, gdy reszta ciała spoczywała na materacu. Sprzed oczu nastolatka zniknął Jeongguk, który wdrapał się na łóżko, zatrzymując się za jego wypiętymi pośladkami. Taehyung nabrał żwawo oddechu, czując jedną dłoń Jeongguka na lewym pośladku, gdy druga rozpinała spodnie.
Przyknął powieki, ufając w tej chwili bezgranicznie mężczyźnie. Spodnie osunęły się w dół, a tym samym znajdujący się za nim Jeongguk, uniósł ręce wraz z opuszczającą jego górną częścią ciała koszulką, którą rzucił na podłogę. Urzeźbione ciało prezentowało się niebywale, jednak nastolatek nie mógł kosztować tego widoku.
Mężczyzna przechylił się, gdzie wsunął mięsień języka do wejścia nastolatka, który na ten czyn spiął się, zaciskając palce na poduszce. — Mhm. — mruczał, z każdym ruchem mięśnia, zatapiając usta w miękkiej poduszce, walcząc z rozkoszą, która chciała przejść bezwstydnie przez gardło. Jeongguk był delikatny i dbał o komfort Taehyunga, który czuł się rozanielony i ukojony. Ból, który mu towarzyszył przez cały dzień odszedł w niepamięć.
Słodkie i ciche jęki towarzyszyły w pokoju nastolatka, który pragnął zawsze czuć się tak dobrze.
¬
Obaj leżeli w łóżku nastolatka w środku nocy, gdzie ich twarze oświetlała jedynie mała lapka nocna. Taehyung czuł się bezpiecznie w objęciach Jeongguka, a jego głowa spoczywała na klatce piersiowej mężczyzny. Okryci kołdrą, pod którą byli półnadzy, nie czuli się niekomfortowo, wręcz przeciwnie. Dzięki temu czuli się sobie bliżsi. Wskazujący palec dziewiętnastolatka błądził po skórze Jeongguka, rysując na niej niestworzone wzory. — W poniedziałek oddajmy naszą pracę. Jesteś przygotowany?
Zapytał, przyglądając się młodszemu, który beztrosko bawił się palcem na jego klatce piersiowej.
— Raczej. Przez ten weekend jeszcze się poduczę. Nie martw się, spróbuję cię nie skompromitować.
Rzekł cicho, lecz wesoło.
— Nie obawiam się, czegoś takiego.
— Uwierz z moim szczęście, zawsze coś niedorzecznego się dzieje. Zobacz, jak wyszła ta kolacja.
Kręcił lekko głową na boki.
— Nie było tak źle.
Na te słowa palec Taehyunga się zatrzymał, a twarz skierowała ku jego. — No może rzucający się Jimina na Yoongiego namieszał, ale tak to chyba źle nie było.
— Nie przypominaj mi tego, co zrobił Jimin. Pogadam z nim o tym. Teraz muszę wymyślić, co powiedzieć Hajoon. Z pewnością rano będzie mnie o wszystko wypytywać. Co ja mam jej niby powiedzieć? Że Jimin jest rozwiązły i rzuca się na przypadkowych ludzi?
Zapytał, choć po usłyszeniu własnych słów, wiedział, że to, co mówił było niedorzeczne.
— Powiedz, że to jego były. Uciekłeś do pokoju, bo to cię dotknęło i dodaj, że nie chcesz z nią o tym rozmawiać, bo to twoja sprawa. Z pewnością nie będzie chciała się do tego mieszać. Dla niej to za dużo.
Rzekł spokojnie.
— Masz rację.
Zgodził się ze starszym. — Ale będziesz musiał iść z nią na randkę... — szepnął.
— To nic nie będzie dla mnie znaczyło. Uwierz, że to z tobą pragnę na nią iść i obiecaj mi, że to zrobimy.
Rzekł, patrząc w oczy nastolatka, w których dostrzegał wiele obawy. — Wiem, że namieszałem, ale muszę iść na tę randkę, jeśli wciąż chcesz przed nią wszystko ukrywać — ujął dłonią policzek chłopaka. — Nie bądź zazdrosny. W moim sercu istniejesz tylko ty.
Zapewnił. Jednak Taehyung wahająco, odwrócił wzrok, nie potrafiąc uwierzyć w jego słowa.
— Jakoś to zniosę.
— A chociaż otrzymam odpowiedź, co do naszej randki?
Zapytał.
— Ja nie chodzę na randki.
Oznajmił.
— Nie chodzisz, czy nigdy nie byłeś?
— To i to.
Odpowiedział, a na twarzy mężczyzny pojawiło się rozbawienie, widząc, z jaką beztroską nastolatek podchodzi do tej sprawy.
— W takim razie daj się zaprosić i doświadcz tej pierwszej randki ze mną.
— Nie chcę.
— Dlaczego?
— B-Bo to żenujące i przetłaczające. N-Nie chce, aby ktoś nas zobaczył.
Tłumaczył z lękiem.
— Zadbam o to, aby nikt nas nie widział. Będziemy sami, obiecuję.
Rzekł zdesperowany.
— Czy w twoim słowniku nie ma słowa "nie"?
Zapytał, spoglądając w jego oczy z niedowierzaniem.
— Nie ma.
Zaśmiał się.
— Eh... Niech ci będzie, ale mamy być sami.
— Tak jest!
Mocniej wtulił w siebie młodszego, który opierał się tym czułością.
— Nie...
— Tak nie lubisz się przytulać?
— Wolę przed tym uciekać, niż tego doświadczać. Przy tobie za wiele w sobie zmieniam i walczę z tym. Nie lubię czułości.
Rzekł, uciekając z objęcia mężczyzny.
— Dlaczego jej nie lubisz?
— Skoro bawisz się w profilowanie behawioralne, to dlaczego sam do tego nie dojdziesz?
Uniósł brew.
— Wciąż zadziwia mnie fakt, że to wiesz. Czytasz ludziom w myślach?
— Być może.
— Jesteś intrygujący.
Uśmiechnął się. — Odpowiadając na twoje pytanie, to, żeby do tego dojść, musiałbym stworzyć twój profil, a tego nie chce.
— Dlaczego?
Zapytał zaskoczony.
— Mówiłem. Pragnę, abyś sam mi o sobie opowiedział.
Odpowiedział, a nastolatek spuścił wzrok, myśląc nad czymś głęboko.
— A-A jeśli j-ja nigdy nic ci o sobie nie opowiem?
Zapytał wahająco.
— To nic nie szkodzi. Relacja sama w sobie się buduje i wierzę, że kiedyś to zrobisz. Teraz nie ma pośpiechu. Poczekam, aż będziesz gotowy.
Rzekł, po czym chwycił za dłoń chłopaka, całując jej wierzch. Taehyung wpatrywał się w mężczyznę, milcząc jak zaklęty. — Dlaczego tak zamilkłeś? — zapytał.
— T-To nic...
Szepnął, ponownie układając głowę na piersi mężczyzny. — Zgadzam się na randkę. Chcę spędzić z tobą trochę więcej czasu, a to dobra okazja. A teraz... Teraz nie rozmawiajmy. Pragnę ciszy i ciebie.
Dodał. Jeongguk uśmiechnął się delikatnie.
— Jak sobie mój mały książę życzy.
O świcie Jeongguk opuścił pokój nastolatka, nie śmiąc zakłócać mu snu. Niezauważenie wyszedł z domu Hajoon. Uśmiech nie schodził z jego ust, gdy kierował się w kierunku domu. Po wejściu zdjął obuwie, po czym wszedł do środka, kierując się do kuchni. Zatrzymał się w przejściu, wpadając na wrogie spojrzenie Min Yoongiego, który siedział przy stole, najwidoczniej oczekując jego powrotu. — Dlaczego nie śpisz? — zapytał zaskoczony.
— Musimy poważnie porozmawiać, Jeongguk.
Oznajmił, wlepiając wzrok w zupełnie innym kierunku. Zmieszany Jeongguk spojrzał w kierunku, który sugerował mu Yoongi. Niemal upadł, otrzymując niecodzienny widok, związanego do krzesła Park Jimina z taśmą na wargach.
— Co to ma znaczyć?!
¬
Jakie wrażenia? Mam werwę do pisania, więc idę pisać kolejną część ^^ Dla motywacji, pozostawcie po sobie: Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top