9

Fraser

Usiadłem na brzegu drewnianego stołu, po czym chwyciłem kostkę Nyx. Położyłem jej nogę na swoim udzie, po czym sięgnąłem po gazik nasączony środkiem dezynfekującym in przytknąłem materiał do rany na stopie.

Dziewczyna syknęła. Objęła się panicznie rękami, jednak nie zakrywała już swoich piersi. Była zagubiona, co trochę mnie bolało, jednak jakby nie patrzeć, sam do tego doprowadziłem.

Wyatt stał za kanapą, na której siedziała moja uległa i masował jej ramiona. Usta przytknął do czubka głowy blondynki. Nyx drżała niemiłosiernie, jednak nie odważyła się odezwać. Przez całą drogę powrotną spod muru przylegała do mnie i za nic nie chciała mnie puścić. Już się bałem, że mnie udusi. Nyx miała jednak złote serce i nigdy nie zrobiłaby nikomu krzywdy. Wierzyłem, że nawet gdybym podstawił jej pod nos pistolet, nie użyłaby go, aby się mnie pozbyć. 

Starałem się nie patrzeć na twarz dziewczyny, gdyż wiedziałem, że i bez tego cierpi. Z pewnością myślała, że przynoszenie jej cierpienia było dla mnie czymś fascynującym. Oczywiście, byłem sadystą i lubiłem patrzeć na krzywdę innych, ale Nyx cierpiała do granic możliwości. Nie było to już w żaden sposób przyjemne do obserwowania.

Noga Nyx drgała, gdy przemywałem jej ranę. Byłem wściekły, że nie pozwoliłem jej założyć butów przed ucieczką. Spodziewałem się jednak, że szybciej się podda i nie zrani się tak mocno. Nie miałem pojęcia, że zdecyduje się dotrzeć pod sam mur. Dopiero tam uklękła i nam się oddała, choć kosztowało ją to sporo nerwów i utratę godności.

Po zdezynfekowaniu i przemyciu rany założyłem jej opatrunek. Zająłem się drugą nogą, która również była lekko poraniona, ale nie tak, jak prawa stopa. 

Kiedy przemywałem brudne i zranione stopy dziewczyny, naszła mnie myśl, że przecież nigdy tego nie chciałem.

Nie pragnąłem pozbawić dziewczyny wolności, aby później wbrew jej woli wyszkolić ją na uległą. Czerpałem przyjemność z tresowania dziewczyn, ale tylko takich, które do mnie przychodziły z własnej woli i prosiły, abym uczynił z nich idealne uległe.

Z początku nie byłem pewien, czy mój biznes przetrwa. W Vegas było jednak pełno wariatów. Kiedy zaczynałem rozkręcać interes, zgłaszały się do mnie brudne dziwki, które eliminowałem na samym początku. Do szkoły dla uległych akceptowałem tylko takie kobiety, które naprawdę pragnęły życia niewolnicy, a także były zdrowe na psychice. Może moja szkoła nie podobała się lokalnym glinom, jednak miałem z nimi układy. Nawet więc, gdyby Nyx spróbowała ode mnie uciec i zgłosić się w ręce policji, prędzej przyprowadziliby ją z powrotem do mnie niż pozwolili wrócić  na wolność. 

- Gotowe, kochanie - oznajmiłem, obejmując dłońmi kostki blondynki.

Dopiero po skończonej pracy odważyłem się spojrzeć Nyx w oczy. Jej policzki były czerwone i opuchnięte od płaczu, podobnie jak niebieskie oczy. Kucyk, który zrobiłem jej podczas kąpieli, rozwalił się podczas ucieczki. Dla wielu mężczyzn Nyx w tym stanie mogła wyglądać odpychająco, ale nie dla mnie. 

Musiałem się nią zaopiekować. Biorąc ją pod swój dach, automatycznie zobowiązałem się do chronienia jej. Sam byłem jej katem i bawiłem się jej emocjami, jednak na tym polegała relacja, którą chciałem z nią nawiązać. Musiałem pokazywać Nyx swoje surowe, dominujące oblicze, ale należało równoważyć to z dobrocią i wyrozumiałością. Tylko tak mieliśmy szansę zbudować w miarę zdrową, jak na nasze warunki, relację. 

Wyatt nieustannie masował ramiona Nyx. Gdy skrzyżowaliśmy spojrzenia, kiwnąłem Wyattowi głową, a on zjechał dłońmi niżej, aż objął nimi piersi dziewczyny.

Nyx wstrzymała oddech. Spojrzała na mnie błagalnie. Obiecałem jej, że dzisiejszy dzień poświęcę na opiekowanie się nią, jednak chyba nie myślała, że będzie tak słodko. 

- Przepraszam was. Bardzo was przepraszam.

- Za co nas przepraszasz, kochanie? Czy według ciebie zrobiłaś coś złego?

Wiedziałem, że Nyx przepraszała, bo się bała. Nie miała powodu, dla którego miałaby przepraszać. W końcu ucieczka była wyreżyserowana przeze mnie. Nawet gdy złapaliśmy Nyx, nie opierała się. Pozwoliła, abyśmy założyli jej obrożę, a gdy wziąłem ją na ręce, utuliła się do mnie jak mała dziewczynka potrzebująca bliskości. Podziałało to na mojego kutasa, który do tej pory boleśnie sterczał pod dresami.

Położyła ręce na udach, pozwalając tym samym, aby Wyatt masował jej piersi. 

Z Wyattem łączyła mnie nietypowa relacja. Kiedy przyszedł do mnie z prośbą o pomoc, nie miałem sumienia mu odmówić. Był młodszy ode mnie o pięć lat, a życie skatowało go, jakby miał ponosić karę za masowe morderstwo.

Obserwowałem z uśmiechem, jak szatyn dotyka ciała Nyx. Całował jej szyję, robił malinki, a także ściskał stojące na baczność sutki. 

- Przepraszam za to, że nie potrafię walczyć.

Zmarszczyłem brwi, skupiając uwagę ponownie na Nyx. 

- Dlaczego przepraszasz za coś tak błahego, kochanie?

Masowałem jej nogi, co jakiś czas zaciskając palce mocniej na jej kostkach, aby przestała się tak trząść. Jej strach mi się podobał, ale bez przesady. Nie mogła wiecznie tak się zachowywać. 

- Nie wiem, ja... Nie potrafię sobie z tym poradzić. To mnie przerasta.

Dałem Wyattowi znak, aby zostawił nas samych. Chłopak posłusznie poszedł na górę, zamykając się w swoim pokoju.

Usiadłem na kanapie, tuż obok Nyx, uprzednio układając jej nogi wygodnie na stole na poduszce. Objąłem dziewczynę ramieniem, jednak ona się tak spięła, że za cholerę nie potrafiłem przyciągnąć jej bliżej.

- Jak się czujesz z obrożą? - spytałem, chcąc zmienić temat.

- Jak twoja własność.

- Nyx, pamiętasz, jak masz mnie tytułować? 

- Nie możemy sobie tego darować?

Miałem wrażenie, że byłem dla niej zbyt pobłażliwy. Mimo tego, że miała poranione nogi, nie mogłem czekać, aż ozdrowieje. Nie miałem czasu do stracenia. Nie mogłem pozwolić na to, aby Nyx przyzwyczaiła się do dobrej strony mojej osobowości, skoro niebawem miałem diametralnie się zmienić. 

W dupie miałem to, że obiecałem jej, iż ten dzień poświęcę na troskliwe opiekowanie się nią. Okazała mi nieposłuszeństwo, nie nazywając mnie swoim panem. 

- Uklęknij przede mną, niewolnico.

Nyx zaczęła szybko oddychać. Spojrzała na mnie błagalnie. Chyba uświadomiła sobie, co zrobiła.

- Na kolana, powiedziałem!

Blondynka szybko zsunęła się z kanapy, choć jej twarz wykrzywiła się w grymasie, gdy poruszyła poranionymi nogami. Na szczęście klęczenie przede mną nie wymagało kontaktu jej stóp z podłogą. Mogła więc komfortowo zająć się swoim pieprzonym właścicielem.

- Zsuń mi spodnie i mi obciągnij.

- Panie, proszę...

- Nie kwestionuj moich poleceń! - krzyknąłem i zobaczyłem, jak samotna łza spływa po jej policzku. - Okazałaś mi nieposłuszeństwo! Kazałem ci zwracać się do mnie z szacunkiem! Myślisz, że jestem twoim kumplem, z którym będziesz miło spędzać czas do usranej śmierci?! Nie, kurwa! Jesteś moją pierdoloną własnością i nie masz prawa mi się sprzeciwiać!

Uniosłem biodra, gdy Nyx ściągnęła mi spodnie. Przed jej oczami pojawił się mój kutas w pełnej erekcji. 

Po spojrzeniu dziewczyny domyśliłem się, że nigdy nie robiła facetowi loda. Uśmiechnąłem się zwycięsko na myśl o tym, że będę pierwszym kutasem, którego będzie miała w ustach. 

- Czekam - warknąłem ostro.

Chwyciłem Nyx za kucyk, gdy otworzyła usta. Zamknęła oczy, biorąc do ust mojego penisa. Pozwoliłem jej zaznajomić się z jego kształtem i długością, a gdy już zaczęła ssać, ruszałem jej głową tak, aby dać sobie jak najwięcej przyjemności.

- Kurwa, idealnie.

Dyszałem ciężko, gdy Nyx mi obciągała. Robiła to dosyć nieporadnie, ale na sam jej widok mi stawał. Miałem bowiem przed sobą niewytresowaną uległą, która nie miała dotychczas styczności ze światem zakazanych uciech. Stanowiła idealny materiał do obróbki. Pierwszy raz szkoliłem uległą od podstaw, kształtując ją na zabawkę, która będzie sprawiać przyjemność wyłącznie mnie. I oczywiście Wyattowi, jeśli zechce się z nami zabawić. Nie miałem nic przeciwko trójkątom i nie interesowało mnie, jakie zdanie na ich temat miała Nyx. 

Na samą myśl, że niebawem zobaczę baraszkujących Nyx i Wyatta, jeszcze mocniej mi stawał.

- Dalej, niewolnico. Ssij kutasa swojego pana.

Wkrótce doszedłem. Zalałem swoim spełnieniem usta blondynki. Trzymałem fiuta w jej gardle tak długo, dopóki wszystkiego posłusznie nie połknęła.

Kiedy wyszedłem z jej ust, otarłem wargi dziewczyny palcami. Nyx za wszelką cenę unikała mojego spojrzenia.

Wstałem, wsunąłem na biodra spodnie, po czym pochyliłem się i wziąłem Nyx w ramiona. 

Wiedziałem, że ją zraniłem, ale musiała się nauczyć, że nie należało mi pyskować. Zacząłem naszą relację zbyt pobłażliwie i musiałem nadrobić ten czas oraz naprawić swoje błędy.

Kiedy niosłem ją po schodach na górę, Nyx nie wtulała się we mnie tak, jak gdy niosłem ją przez las. Traciła do mnie zaufanie przez to, że kazałem jej mi obciągnąć, lecz miałem to w dupie. Na tym polegała tresura uległej. Musiałem uzależnić ją od siebie, pokazać jej, że służyła do zadowalania mnie, a gdy już pojmie, jakie jest jej zadanie, wówczas mnie pokocha.

Działałem w branży uległych i dominujących od lat. Znałem się trochę na psychice ludzi. Było to potrzebne w mojej pracy.

Nieraz miałem też do czynienia z takimi osobami jak Nyx. Dziewczyna opierała się i zarzekała, że mi się nie podda, ale wiedziałem, że prędzej czy później ją złamię i zmuszę do kapitulacji. Sprawię, że nie będzie widziała poza mną świata. Zniszczę ją, poskładam na nowo, co sprawi, że nigdy nie będzie chciała ode mnie odejść.

Gdy dotarliśmy do pokoju zabaw, ułożyłem Nyx na ławce do klapsów. Uwielbiałem ten wynalazek. W tym domu miałem aż dwie takie ławki. Ubóstwiałem uderzać moje poprzednie uległe, które jednak nie były moimi stałymi niewolnicami. Z każdą z nich podpisywałem kontrakt na nie dłużej niż pół roku. Gdy ten czas mijał, każde z nas szło w swoją stronę. 

Skułem ręce Nyx za jej plecami. Blondynka drżała, ale nic nie mówiła.

Uśmiechnąłem się pod nosem. Była do bólu uległa, ale resztka jej godności kazała jej walczyć. 

Podszedłem do ściany, na której na hakach wisiały pejcze, bicze, baty i inne zabawki służące do subordynowania uległych. Wziąłem do ręki pejcz ze skórzanymi końcówkami. Uderzyłem nim demonstracyjnie o podłogę. Nyx wzdrygnęła się, a ja się zaśmiałem. Tak właśnie miała zareagować. 

- Próbowałem być dla ciebie łagodny, kochanie - oznajmiłem miękkim głosem, który miał na celu uspokoić uległą i przygotować ją na karę. - Pokazałem ci, że życie u moich stóp nie musi być bolesne. Przy śniadaniu zachowałaś się nieodpowiednio, a później nie chciałaś nazwać mnie swoim panem. Poniesiesz za to karę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top