7

Nyx

Czułam jego rękę na mojej talii. Ciepłe ciało Frasera przyciskało się ściśle do moich pleców. Między pośladkami odczuwałam penisa mężczyzny, jednak czułam, że nasze nagie strategiczne miejsca oddzielał jakiś materiał.

Próbowałam odsunąć się od bruneta, ale zdałam sobie sprawę, że byliśmy skuci. Zapomniałam o tym, że oprawca skuł mnie ze sobą, zanim poszliśmy spać. 

Wpatrywałam się w okno, za którym widziałam wysokie drzewa. Pogoda nie była dziś najpiękniejsza. Niebo pokrywały ciemne chmury, które zwiastowały deszcz.

Poczułam żal, że tego dnia nie będzie mnie przy Lethe i Christianie na ich ślubie. Ostatnimi miesiącami towarzyszyłam przyjaciółce w przygotowaniach do uroczystości. Wybrałam z nią suknię ślubną, smak tortu, a także wystrój sali. Lethe była mi bardzo bliska i fakt, że nie będzie mnie dziś przy niej, napawał mnie smutkiem. Myślałam jednak o niej, starając się nie skupiać na tym, że została zabrana mi wolność i stałam się niewolnicą dwóch dupków.

Fraser poruszył się, a ja spięłam całe ciało. Na szczęście jeszcze się nie zbudził. Miałam więc trochę czasu na przemyślenia.

To, co zrobili mi wczoraj mężczyźni na korytarzu, było poniżające. Fraser obserwował mnie z wygodnego fotela, popijał whisky i śmiał się pod nosem z mojego zażenowania. Wyatt w tym czasie lizał moją cipkę, a także zabawiał się moimi piersiami. Szarpałam się z kajdankami, jednak za nic bym się sama nie uwolniła. 

Choć prawdę mówiąc, co bym zrobiła, gdybym uporała się z kajdankami? Przecież nie mogłam uciec. Oprócz Frasera i Wyatta nikogo tu nie było, a mogłam się mylić. Przecież ktoś tak wpływowy jak Fraser Callahan musiał mieć kogoś, kto czuwałby nad jego życiem. 

Przez chwilę przeszło mi przez myśl, że być może Fraser mnie okłamał. Może wcale nie mieszkał w Las Vegas. Może nie prowadził szkoły dla uległych kobiet. Może nie był milionerem, miliarderem czy Bóg jeden wie kim innym mógł być.

Niepokoiła mnie jednak sprawa z moją zmarłą siostrą. Skoro Fraser wiedział o niej tak wiele, naprawdę musiał mieć z nią styczność. Nie wierzyłam, że wymyślił sobie tą bajeczkę, abym mu uległa. Musiał mieć na pęczki pięknych kobiet, więc po co miałby uwziąć się na mnie, skoro niczym się nie wyróżniałam?

Starałam się zachować zimną krew. Nie mogłam dać po sobie poznać, że byłam przerażona. Pragnęłam zacząć ten dzień inaczej i pokazać się obu mężczyznom z innej strony. Chciałam, aby widzieli we mnie kogoś silniejszego, niż tą dziewczynkę, którą poznali wczoraj.

Moje serce zaczęło bić nierównomiernie, gdy Fraser pocałował mnie w ramię. Uśmiechnął się przy mojej skórze i mruknął zadowolony.

- Wiem, że już nie śpisz, kochanie. 

Zamknęłam gwałtownie oczy, jakby miało mnie to uchronić przed moim oprawcą. Moim "panem", którym sam się mianował.

- Nyx? Dlaczego się do mnie nie odzywasz?

Kiedy Fraser przesunął skutą dłoń w kierunku mojej kobiecości, momentalnie drgnęłam.

- Wiedziałem, że tym cię zbudzę. Jak spała w nowym domu moja piękna uległa?

Mężczyzna rozkuł nasze nadgarstki. Wstał, podszedł do okna i przeciągnął się, pokazując mi swoje mięśnie.

Zmarszczyłam brwi, wpatrując się w blizny na jego udach. Miał ich niezliczenie wiele i ciągnęły się aż do kolan. Najwięcej miał ich na wewnętrznych stronach ud. Wyglądało na to, że ktoś się kiedyś nad nim znęcał. Chyba, że sam sobie to zrobił. Nie wiedziałam w końcu, czy nie był chory psychicznie. Może potrzebował pomocy. A może tej pomocy bardziej potrzebowałam ja.

Zakryłam się kołdrą, kiedy Fraser odwrócił głowę w moją stronę. Prezentował się całkiem dobrze o poranku, jednak nie mogłam podziwiać jego ciała wiedząc, że miał nierówno pod sufitem.

- Nie musisz się zakrywać, kochanie. Po śniadaniu się zabawimy, więc znów popatrzę na twoje boskie ciało.

Nie wiedziałam, dlaczego Fraser był dla mnie taki miły. Nie musiał się tak przecież zachowywać. Miał mnie na własność, jakkolwiek źle to brzmiało. Już wczoraj mógł mnie wypieprzyć, aby sprawdzić, czy jego nowy "towar" był czegoś wart. Miał w domu tyle zabawek erotycznych, więc dlaczego ich nie użył? Dlaczego był dla mnie tak wyrozumiały? Czyżby w ten sposób szykował mnie na to, co dopiero miało nadejść?

Brunet podszedł do łóżka. Ukucnął przede mną, wyciągnął do mnie rękę i pogładził mnie po policzku.

- Chciałbym, abyś odpowiadała na moje pytania, Nyx. Nie toleruję niesubordynacji, o czym niebawem zapewne się przekonasz. Na razie jestem dla ciebie spolegliwy, bo wiem, że się boisz, jednak musisz zrozumieć, że nie będę taki delikatny przez cały czas. Jesteś moją niewolnicą i nie zamierzam traktować cię jak porcelanowej laleczki. Będę się tobą bawił, jednak jeśli chcemy, aby nasza relacja była w miarę możliwości normalna, musimy nauczyć się sobie ufać.

- Jak mam ci zaufać? 

Fraser uniósł wyżej jedną z brwi.

- Nie zapomniałaś o czymś?

Już myślałam, że mi daruje. 

- Przepraszam, panie.

Musnął knykciami mój policzek, po czym położył dwa palce na moich wargach.

- Masz prawo mi nie ufać. Nie znasz mnie. Nie wiesz, jakim jestem panem. Wszystko jednak przyjdzie z czasem, Nyx. Nauczysz się mnie kochać. Lepiej dla ciebie, abyś czym prędzej się przełamała. Wówczas nie będzie cię tak boleć przybywanie w niewoli.

Zacisnęłam wargi, czując przypływ negatywnych emocji.

Fraser wstał. Pocałował mnie w czoło, po czym z szafy znajdującej się wśród wielu zabawek erotycznych, wyciągnął koszulkę z krótkim rękawem i dresowe spodnie. Ten strój diametralnie różnił się od eleganckiego garnituru, który miał na sobie wczorajszej nocy. 

Patrzyłam, jak mężczyzna się ubiera. Gdy do mnie podszedł i wyciągnął do mnie rękę, zmusiłam się, aby pozwolić mu pomóc mi wstać.

- Chcę, abyś uklękła, Nyx.

Spojrzałam na niego z niezadowoleniem. Kiedy już otwierałam usta, aby mu się sprzeciwić, Fraser pstryknął palcami.

- Na kolana, niewolnico. 

- Co będzie, jak tego nie zrobię? - spytałam wściekła, krzyżując ręce na piersi.

- Zrujnuję ślub twojej ukochanej przyjaciółki. Każę moim ludziom zabić jej świeżo upieczonego męża. Jeszcze chcesz ze mną podyskutować, kochanie?

Spojrzałam na niego z wściekłością. Fraser cierpliwie czekał, aż wykonam jego rozkaz, który uważałam za poniżający.

Nie mogłam tego zrobić Lethe. Nie mogłam tego zrobić Christianowi.

Zwalczyłam swój wstyd. Niechętnie uklękłam przed Fraserem i spuściłam wzrok na jego nagie stopy. Trwałam w tej pozycji przez jakiś czas, nie odzywając się. Czekałam na znak mojego pana. Nie chciałam go denerwować i znów mu pyskować. Fraser miał w swoich rękach życie moich najbliższych. Nie byłam pewna, czy posunąłby się do zamordowania moich rodziców lub przyjaciół, lecz nie chciałam tego sprawdzać. Musiałam robić wszystko, co mi rozkazywał, aby ochronić tych, których kochałam.

- Idź za mną na dół. Po schodach możesz zejść normalnie, jednak gdy tylko znajdziemy się na parterze, znów uklękniesz. Rozumiesz, kochanie?

Miałam ochotę dać mu w pysk za to, że raz nazywał mnie niewolnicą, a raz kochaniem. Bawił się moimi emocjami. Chciał mnie od siebie uzależnić. 

- Tak, panie - odpowiedziałam zawstydzona.

- Grzeczna dziewczynka. W takim razie chodźmy.

Fraser wyszedł z sypialni, a ja podążyłam za nim na czworakach. Łzy kłuły mnie w oczy, jednak nie pozwoliłam sobie płakać. Na łzy przyjdzie jeszcze czas. Zapewne nastąpi to prędzej niż później, jednak chciałam maksymalnie odsunąć w czasie kolejne załamanie.

Po schodach zeszłam na dwóch nogach. Gdy znalazłam się na dole, przystanęłam na chwilę, aby sprawdzić reakcję mężczyzny. Odchrząknął znacząco, a ja westchnęłam i ponownie padłam na kolana.

- Dzień dobry, proszę pana. Jak się spało?

Zamarłam, słysząc dobiegający z kuchni głos Wyatta. Szatyn był w dobrym humorze. Przygotowywał śniadanie, mając na sobie jedynie spodnie od dresu. Prezentował nam tym samym swój sześciopak. 

- Wyśmienicie. Cieszę się, że wróciłem do tego domu. Nyx, wejdź pod stół i ustaw się między moimi nogami.

Znalazłam się pod blatem. Zauważyłam, że na podłodze znajdowała się biała poduszka, która zapewne została wcześniej przygotowana dla mnie. Uklękłam więc na niej, aby nie bolały mnie kolana. Zdziwiło mnie, że ktoś zadbał o mój komfort. Kto wie, może jeśli będę im posłuszna, nie będą traktować mnie jak dziwki?

Fraser usiadł na jednym z kilku krzeseł, po czym rozszerzył nogi. Wpełzłam między nie i westchnęłam ciężko.

Mężczyzna wsunął rękę pod stół. Wplótł palce w moje włosy i zaczął je przeczesywać. Nie mogłam się cofnąć ani spojrzeć mu w oczy. Stolik był niewielki, podobnie zresztą jak kuchnia, więc spoglądając w górę, widziałam tylko blat. Och, a także penisa Frasera, który mimo tego, że był skryty za dresowymi spodniami, wyraźnie odznaczał się na materiale ubrania.

- Kiedy pan jedzie do Vegas?

- W przyszłym tygodniu. Nie wiem jeszcze kiedy będą mnie potrzebować. Na razie chcę zostać z Nyx, aby ją oswoić. 

- Naturalnie, to zrozumiałe.

Bolało mnie, że mężczyźni mówili o mnie jak o jakimś zwierzątku. Zapewne dla nich tym właśnie byłam. Skoro Fraser wspominał o tym, że podda mnie tresurze, musiał widzieć we mnie zwierzę, a nie człowieka. Dlaczego jednak mówił o tym, że nie jestem zabawką, a człowiekiem i mam swoje ograniczenia? Dlaczego tak cholernie mieszał mi w głowie?

Starałam się uspokoić i rozluźnić pod dotykiem Frasera. Fantazjowałam o tym, jak by się zachował, gdybym teraz wstała, pobiegła do drzwi i zaczęła uciekać.

Drgnęłam, kiedy usłyszałam, jak Wyatt stawia talerze na blacie. Miałam nadzieję, że pozwolą mi coś zjeść. Było mi wstyd prosić, aby mnie nakarmili, więc siedziałam cicho. Mój żołądek jednak prędzej czy później musiał się upomnieć, więc czekałam na ten moment.

- Proszę, kochanie.

Fraser wsunął pod stół widelec, na który nabity był kawałek kiełbasy. 

Tego było za wiele.

Wyszłam spod stołu i wstałam. Spojrzałam rozgniewana na obu mężczyzn, którzy patrzyli na mnie ze zmarszczonymi brwiami.

- Nie pozwolę, abyś traktował mnie jak psa! - krzyknęłam na Frasera, ignorując jego dobroć. - Mam w dupie to, co zrobiła moja siostra! Ja nic złego wam nie zrobiłam! Nie zasłużyłam na to, abyście tak się zachowywali! 

Rzuciłam się biegiem w stronę drzwi. Nie zdziwiłam się, że były zamknięte. Mimo tego, i tak szarpałam się z klamką, jakby miało mi to wrócić wolność.

- Pomocy! Niech mnie ktoś uratuje!

Krzyknęłam, kiedy poczułam czyjeś ręce owijające się wokół mnie. Po zapachu poznałam, że był to nie kto inny jak Fraser.

Mężczyzna chwycił moje nadgarstki i zablokował mi ręce, krzyżując je na mojej piersi. Podciął mi nogi, przez co upadłam boleśnie na kolana. Mimo upadku, w dalszym ciągu próbowałam się wyrwać. Płakałam przy tym głośno, aż rozbolało mnie gardło.

- Jestem tu z tobą, kochanie - wyszeptał mi do ucha, trzymając mnie w uścisku ze stali. - Nie pozwolę ci zrobić sobie krzywdy. Musisz zrozumieć, że nikt cię od nas nie uwolni. Każdy, kto spróbowałby choć na ciebie spojrzeć, dostałby ode mnie kulkę między oczy. Należysz do mnie, dziewczynko. Czy ci się to podoba, czy nie, jesteś moją pieprzoną własnością. Spotka cię kara za nieposłuszeństwo okazane przy stole, jednak najpierw musisz się uspokoić.

- Nie możesz mnie zniewolić! To nie moja wina, że Althea nie oddała ci pieniędzy! Nie możesz mi tego zrobić, Fraser!

- Wyatt, środek uspokajający. Już.

- Nie! Nie wstrzykuj mi nic, zwyrodnialcu!

Usłyszałam kroki Wyatta. Szatyn ukucnął przede mną. Zacisnął usta w wąską kreskę, wyszeptał przeprosiny, po czym wbił mi igłę w szyję i wtoczył w moje żyły środek nasenny.



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top