57
Fraser
Wszedłem do domu po cichu, aby zrobić wszystkim niespodziankę. Mój starszy brat pewnie nie zareaguje w wyszukany sposób, widząc mnie na moim terytorium, ale nie mogłem powstrzymać się przed wystraszeniem mojego słodkiego Wyatta.
Zerknąłem do kuchni. Wyatt stał przy kuchence, a Nyx przytulała się do niego od tyłu. Położyła policzek na jego plecach i kołysała się w rytm ruchów mojego chłopca.
Elijah zauważył mnie kątem oka. Uśmiechnął się do mnie i przyłożył palec wskazujący do ust na znak tego, że będzie cicho i nie zdradzi moim kochankom tej tajemnicy.
Mój brat postanowił zażartować sobie z nich w mojej obecności.
- Słyszałem wczoraj głośne jęki Wyatta w piwnicy. Co, do cholery, robiliście w sypialni?
Uśmiechnąłem się pod nosem, przylegając plecami do ściany oddzielającej korytarz od kuchni. Nie chciałem jeszcze zostać przyłapany. Wolałem zaczekać, aż Wyatt i Nyx ujawnią, co takiego porabiali wczorajszego wieczoru. Nie byłem pewien, czy Wyatt tak otworzy się w obecności Elijaha, ale mogłem mieć nadzieję.
Zależało mi na ich dobrym kontakcie. Chciałem, aby Elijah na stałe zagościł w moim życiu. Miał swoje życie w Chicago, ale to nie znaczyło, że od czasu do czasu nie mógł przyjeżdżać tutaj. Ja również nie miałbym nic przeciwko wyprawie do Chicago, ale wolałem zaczekać, aż Wyatt dojdzie do siebie po sytuacji z Erikiem.
Mój chłopiec najbezpieczniej czuł się tutaj. Domek w lesie był jego sanktuarium, a ja byłem jego panem. Miałem obowiązek dbać o jego zdrowie psychiczne i fizyczne. Dlatego postanowiłem zaczekać, aż Wyatt do mnie przyjdzie i mi powie, że jest gotów wyjść do ludzi.
Co mogło nie zdarzyć się nigdy, ale nadzieja umierała ostatnia, prawda?
- Elijah...
Usłyszałem melodyjny głos Nyx, na dźwięk którego momentalnie stwardniałem. Musiałem wsunąć dłoń w spodnie, aby uspokoić kutasa.
- Podczas naszej wycieczki na Malediwy, Fraser związał mnie krawatami - wyznał Wyatt, a ja zarumieniłem się na myśl, że odważył się opowiedzieć o tym mojemu bratu. Byłem dumny z Wyatta. Nieustannie mnie zadziwiał. Ktoś patrzący na naszą sytuację z boku mógłby uznać Wyatta za bezbronnego i uzależnionego ode mnie, ale nikt nie miał pojęcia, jak długą i wyboistą drogę mój kochanek przeszedł, aby stać się tym człowiekiem, którym był dzisiaj.
- To był piękny widok - przyznała Nyx.
- Postanowiłem to samo uczynić z moją dziewczynką. Przywiązałem ją do łóżka i wypieprzyłem od tyłu. Zakneblowałem ją, związałem, a później wypieprzyłem jej ciasny tyłeczek.
Oparłem tył głowy o ścianę. Nie zważałem dłużej na to, że za ścianą znajdował się mój brat, który jako jedyny z tutaj zgromadzonych zdawał sobie sprawę z mojej obecności.
Wsunąłem dłoń w bokserki, po czym zacząłem się masturbować.
Chciało mi się śmiać na myśl o tym, że leżąc wczorajszego wieczoru w łóżku w Chalcedony, wyobrażałem sobie Nyx dominującą Wyatta. Tymczasem podczas mojej wycieczki do Nevady, to Wyatt przejął kontrolę nad Nyx.
Czułem, że zaraz zamoczę bokserki swoim spełnieniem, ale miałem to w dupie.
- Kazałem Nyx nazywać mnie jej panem. To było cudowne.
Z moich ust wyrwał się niekontrolowany jęk.
Za późno przyłapałem się na tej mimowolnej reakcji. Pozostało mi więc tylko uśmiechnąć się do Wyatta, który wyszedł z kuchni i spojrzał na mnie, walącego sobie na korytarzu naszego domu.
Wzrok mojego chłopca spoczął na moim fiucie ukrytym w bokserkach. Doszedłem mocno, patrząc w oczy Wyatta. To było tak silne, że ugięły mi się nogi w kolanach. Wyatt, jak na cudownego kochanka przystało, w ostatniej chwili dopadł do mnie i objął mnie, abym nie upadł. Przytulił mnie mocno.
- Dlaczego nie powiedziałeś, że wróciłeś, panie?
- Mnie bardziej ciekawi, dlaczego nasz pan się masturbował, słuchając naszej zbereźnej rozmowy.
Posłałem Nyx uśmiech. Dziewczyna podeszła do nas i przytuliła zarówno mnie i Wyatta. Stworzyliśmy swoisty kokon, do którego po chwili dołączył mój brat. Powinno mnie to oburzyć, że przytulał mnie, gdy wciąż miałem dłoń w swoich bokserkach, ale Elijah już na samym początku zaakceptował moje dziwactwa. Sam był zafascynowany światem uległości i dominacji, ale nie chciał się do tego otwarcie przyznać. Moje doświadczenie w pracy dominującego jasno mówiło mi jednak, że Elijah pragnął zniewolenia.
- Nie mogłem się powstrzymać. Wybaczcie.
Gdy ochłonąłem, poszedłem do łazienki na górę umyć ręce. Powiedziałem Nyx, Wyattowi i Elijahowi, że za moment dołączę do nich na obiad.
Kiedy znalazłem się sam w łazience, umyłem dłonie i usiadłem na brzegu wanny. Uśmiechnąłem się sam do siebie.
Mimo ostatnich tragedii, jakie spotkały naszą małą rodzinkę, znów poczułem się żywy. Miałem powód, aby żyć. Musiałem opiekować się moimi ukochanymi i miałem brata, o którym nie wiedziałem przez ponad trzydzieści lat swojego życia.
Spojrzałem w przeszłość, aby przypomnieć sobie, jakim człowiekiem byłem jako nastolatek. Wielokrotnie błądziłem, próbując ratować honor swojej rodziny. Straciłem wiele, zarówno materialnie jak i psychicznie, ale odbudowałem się. Spotkałem ludzi, którzy zmienili człowieka, jakim byłem niegdyś i w końcu stałem się kimś, kim chciałem być jako dzieciak.
Kiedy byłem małym chłopcem, nigdy nie spodziewałbym się, że zostanę wplątany w trójkąt miłosny. Nie przypuszczałbym również, że stworzę prawdziwe imperium, jakim było Chalcedony.
Śmierć Knighta była dla mnie największą życiową porażką, ale otworzyła mi oczy. Otaczający mnie ludzie nie zawsze musieli mieć na uwadze moje dobro. Musiałem staranniej wybierać osoby, z którymi miałem spędzać czas. Ważne, aby tych osób było mniej, ale aby były prawdziwe.
Eric gnił w więzieniu. Obiecałem mu pomoc psychologów i zapłaciłem za wizyty specjalistów w więzieniu stanowym. Eric miał wyjść na wolność za kilka lat i zgodnie ze swoimi zapewnieniami zniknąć z naszego życia.
Kilka tygodni temu nie przypuszczałbym, że przyjdzie mi w tak brutalny sposób pożegnać się z Erikiem, ale życie bywało nieprzewidywalne. Okazało się, że jeden z najbliższych mi ludzi, zawiódł mnie niezmiernie. Był to dla mnie cios, jednak wyszedłem z tego silniejszy.
Poderwałem się w górę, gdy usłyszałem, jak drzwi się otwierają. Uśmiechnąłem się jednak uspokojony, gdy we wnęce zobaczyłem twarz mojego przystojnego partnera. Mojego kochanka. Mojego uległego. Mojego najpiękniejszego, najcudowniejszego i najseksowniejszego Wyatta Fitzgeralda.
- Mogę, panie?
- Chodź, kochanie. Stęskniłem się za tobą.
Wyatt zamknął za sobą drzwi i do mnie podszedł. Wyciągnąłem do niego ręce, aby pomóc mu usiąść na moich kolanach. Zdziwiłem się więc, gdy Wyatt zignorował moją pomoc i uklęknął przede mną. Spuścił głowę i ułożył dłonie na udach wierzchem do góry.
- Coś się stało? - spytałem zaniepokojony. Położyłem dłoń na jego głowie i zacząłem przeczesywać jego włosy.
- Nie jesteś na mnie zły, że kazałem wczoraj Nyx zwracać się do mnie w taki sposób?
Uśmiechnąłem się pobłażliwie. Objąłem dłonią policzek Wyatta i zmusiłem mojego chłopca, aby uniósł głowę. Gdy spojrzał mi w oczy, stałem się spokojniejszy.
- Mam się na ciebie gniewać za to, że chciałeś spełnić swoją fantazję? Wolne żarty, kochanie. Nigdy nie będę się na ciebie gniewał za coś, czego pragniesz.
Wyatt uśmiechnął się kącikiem ust. Nie był to przekonujący uśmiech, ale najwyraźniej tyle musiało mi wystarczyć.
- Czuję, że dręczy cię coś więcej. Wyatt, czy chodzi o...
- Poleciałeś do Nevady, aby spotkać się z Erikiem, prawda?
Zmarszczyłem brwi. Moja ręka utknęła w bezruchu przy policzku Wyatta.
Mój chłopiec położył rękę na mojej dłoni i wtulił się w nią.
- Nikt mi o tym nie powiedział, Fraser. Domyśliłem się. Przed wyjazdem byłeś bardziej podenerwowany, niż zazwyczaj. Wiedziałem, że stało się coś złego. Nie chciałem zdradzać ci swoich przypuszczeń wcześniej, ale teraz już chyba mogę to powiedzieć.
Nie chciałem, aby Wyatt wiedział, po co wyleciałem do Nevady. Nie chciałem, aby wiedział, że za jego plecami spotkałem się z jego oprawcą. Nie chciałem naruszyć zaufania Wyatta.
- Spokojnie, mój królu - rzekł, rozchylając moje nogi, aby móc między nie wpełznąć. Oparł policzek o moje udo i westchnął rozmarzony. - Nie jestem na ciebie zły, że mi tego nie powiedziałeś. Rozumiem, że sprawa z Erikiem jest dla ciebie trudna. Nie chciałeś, abym się denerwował i naprawdę to doceniam. Mam nadzieję, że wszystko poszło dobrze. Czy raczyłbyś mi wyznać, jak czuje się Eric i czy wszystko jest pod kontrolą?
Nie wytrzymałem. Pochyliłem się i przycisnąłem usta do czubka głowy mojego kochanka. Gdyby nie zmęczenie po bezsennej nocy i upojeniu alkoholem, z pewnością rozpłakałbym się. Nie chciałem jednak, aby mój dzielny chłopiec się o mnie martwił. Wystarczająco wiele wycierpiał. Życie dało mu w kość. Ja z kolei czułem się kimś w rodzaju jego obrońcy. Chciałem być jego rycerzem w lśniącej zbroi. Pragnąłem być strażnikiem mojego księcia, a czułem się tak, jakbym znów zawalił.
- Wyatt, jesteś aniołem.
- Panie, nie musisz mi tak słodzić.
Kiedy ja przechodziłem mentalne katusze, Wyatt zaśmiał się wesoło.
- Z Erikiem wszystko jest dobrze - powiedziałem, choć było to dla mnie trudne. Nie mogłem jednak okłamywać Wyatta. Mój książę zasługiwał na prawdę. - Tęskni za tobą, ale obiecał poprawę. Kiedy za kilka lat wyjdzie na wolność, wyjedzie do Europy i tam zacznie nowe życie. Zapłaciłem za najlepszych psychologów dla niego. Eric zyska pomoc. Mówił, jak żałuje swojego czynu, ale nie może cofnąć się do przeszłości. Przepraszam, że nie powiedziałem ci, w jakim celu lecę do Nevady, kochanie. Powinienem był powiadomić ciebie i Nyx. Obiecuję, że nigdy więcej nie będę miał przed tobą sekretów. Sam wpajałem ci wielokrotnie, że nie powinieneś nigdy oszukać swojego pana, a tymczasem ja oszukałem ciebie.
Wyatt podniósł się z klęczków. Stanął między moimi nogami. Objął moją twarz i pogładził kciukami moje zarośnięte policzki.
- Nie gniewam się na ciebie, mój władco. Miło było pobawić się z Nyx sam na sam.
Zaśmiałem się, kręcąc głową z politowaniem.
- Wczoraj, leżąc w łóżku w Chalcedony, fantazjowałem o ubranej w skórę Nyx, która związałaby cię i chłostała. Nie pomyślałbym, że wyłoni się z ciebie taki zwierzak, gdy będę daleko.
Wyatt pstryknął mnie w czubek nosa. Cholera, tylko on potrafił sprawić, że miękłem jak jakaś nastoletnia dziewczynka na widok swojego idola na scenie.
Wyatt jednak był moim idolem. Może to ja wziąłem go pod swoje skrzydła i wyszkoliłem, ale to on nauczył mnie, że warto wybaczać. Nie tylko innym, ale przede wszystkim sobie.
- Czy miałbyś coś przeciwko, gdybym jutro zabrał gdzieś ciebie i Nyx?
Szatyn zmrużył oczy, ale po chwili uśmiechnął się niczym dziecko i pokiwał głową.
- Nie będzie to jednak wyjazd rekreacyjny, kochanie. Jest coś, co muszę zrobić dla naszej małej dziewczynki. Myślę, że to odpowiedni moment, aby to uczynić.
- Cokolwiek zechcesz, mój panie - rzekł Wyatt, ciągnąc mnie za rękę, abym wstał. Gdy już stanąłem na nogi, on przybliżył moją dłoń do swoich ust i złożył na niej pocałunek. - Domyślam się, gdzie chcesz zabrać Nyx i śmiało mogę stwierdzić, że podoba mi się ten pomysł. Nie ukrywam, że sam się boję, co z tego wyniknie, ale w dobrym guście byłoby ją tam zabrać.
Przytuliłem mocno mojego mężczyznę. Gładziłem go po włosach przez długi czas. Romantyczny moment uniesienia przerwała nam dopiero Nyx, która wezwała nas na przygotowany przez siebie i Elijaha obiad. Chwyciwszy Wyatta za rękę, a drugą podając Nyx, zszedłem na dół, aby zasiąść do stołu z moją małą, ale kochaną rodziną.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top