56

Fraser

Nie potrafiłem zasnąć. Leżałem na plecach w swoim łóżku w Chalcedony, myślami przenosząc się do moich ukochanych uległych.

Rano miałem wsiąść w samolot, który miał zabrać mnie do domu. Chciałem znaleźć się u boku moich kochanków najszybciej, jak to możliwe, jednak ze względu na burzę było to niemożliwe. Napisałem wiadomość do Elijaha, że wrócę do domu jutro, na co on odpisał, że nie muszę się martwić, gdyż nawet z lochów słyszy jęki Wyatta.

Byłem ciekaw, w jaki sposób zabawiali się Nyx i Wyatt, gdy mnie z nimi nie było. Miałem nadzieję, że Nyx przejęła nad Wyattem kontrolę. Nie ukrywałem, że miałem taką fantazję. Popatrzeć, jak z natury uległa Nyx dominuje dwa razy większego od niej mężczyznę. Powala go na kolana, zakłada mu na szyję obrożę, a później każe mu wykonywać upokarzające czynności. Och, nie planowałem dzisiaj stwardnieć, ale na samą myśl o takich obrazach, w moich spodniach pojawił się problem.

Już dawno nie masturbowałem się w samotności. Brak Wyatta u boku sprawiał, że czułem niepokój. Być może to ja byłem tym, który cierpiał na lęk separacyjny.

Kiedy skończyłem się zaspokajać, mając przed oczami obraz Nyx stojącej nad Wyattem z pejczem w dłoni, zacząłem obracać się z boku na bok. Za nic nie potrafiłem zasnąć.

W końcu się poddałem. Usiadłem na brzegu łóżka, chowając twarz w dłoniach. Byłem potwornie zmęczony po rozmowie z Erikiem i przylocie do Nevady, ale nie potrafiłem usnąć. W mojej głowie było tak wiele myśli atakujących mnie ze wszystkich stron, a ja nie mogłem zrobić nic, aby je wyciszyć. Może było wstyd to przyznać, lecz potrzebowałem poczuć przy sobie czyjeś ciało, aby usnąć. Nie należące jednak do pierwszej napotkanej osoby, ale oczywiście do moich ukochanych ludzi.

Do mojej Nyx i mojego Wyatta.

Zarzuciłem na siebie czarny szlafrok, po czym wyszedłem na korytarze Chalcedony. Dobiegały do mnie jęki zza ścian. Wiele bym dał, aby Wyatt i Nyx byli tutaj ze mną. Mógłbym zwalczyć bezsenność, zabierając ich do jednego z wielu pokojów zabaw.

Zszedłem na dół. Kazałem Joshui odpocząć, więc drzwi wejściowych do klubu pilnował Ethan. Zatrudniłem go kilka miesięcy temu i jak na razie okazał mi lojalność.

Ethan, widząc mnie zmierzającego w stronę baru, ukłonił mi się. Odwzajemniłem gest, choć przecież nie musiałem tego robić. Byłem panem tego miejsca i wolno mi było zachowywać się niczym król. Powstrzymywał mnie przed tym jednak szacunek do ludzi. Nie obdarzałem nim każdego, gdyż przypadek Erica nauczył mnie, aby staranniej dobierać otaczających mnie ludzi, jednak patrząc w oczy człowieka, wielokrotnie można było w stanie stwierdzić, czy jest on wart naszego zaufania, czy wręcz odwrotnie.

Wszedłszy do baru, zastałem tam Cedrica wraz z jego uległym. Cedric musiał trochę wypić, gdyż zaśmiewał się, podczas gdy na co dzień był surowym dominującym bez taryfy ulgowej. Sam się uśmiechnąłem, widząc go tak rozluźnionego.

Postanowiłem nie zwracać uwagi na zabawiającą się parę. Usiadłem przy barze, który czynny był do ostatniego "klienta". Poprosiłem o whisky, a gdy je otrzymałem, upiłem duży łyk alkoholu.

- Pan również nie mógł spać?

Moim oczom ukazał się Joshua. Poklepałem siedzenie obok siebie, aby mężczyzna na nim spoczął.

- Dałem ci wolne, abyś się wyspał. Dlaczego masz takie podkrążone oczy, Joshua? - spytałem, ignorując pytanie mojego oddanego pracownika.

Poprosiłem barmana o kolejne whisky. Nie czekałem na propozycję Joshui. Byłem pewien, że mężczyzna odmówi jakiegokolwiek alkoholu. Traktował swoją pracę poważnie i nawet jeśli miał dzień wolnego, i tak chciał zrobić wszystko, co w swojej mocy, aby jak najlepiej wypaść przede mną.

Podałem Joshui whisky. Otworzyłem szeroko oczy, gdy patrzyłem, jak wychyla całą szklaneczkę za jednym haustem. Otarł usta wierzchem dłoni, a potem uśmiechnął się, kręcąc głową.

- Tego było mi potrzeba. Dzięki, szefie.

- Możesz zwracać się do mnie po imieniu, Joshua. Jesteś mi tak oddany, że nie mam sumienia dłużej prosić, abyś zwracał się do mnie grzecznościowo.

Mężczyzna skinął głową, prosząc barmana o kolejną kolejkę whisky. Nie poznawałem Joshui.

- Spotkałeś się dzisiaj z Erikiem, Fraser?

Dziwnie było słyszeć, jak Joshua, który wiecznie nazywał mnie panem, teraz zwraca się do mnie moim imieniem. Niemniej jednak podobało mi się to. Zyskałem kolejnego przyjaciela. Tym razem wiedziałem, że ten mnie nie zawiedzie. Historia z Erikiem już nigdy się nie powtórzy. Było mi szkoda tego człowieka, który tak się pogubił, że dopuścił się haniebnych czynów, niemniej jednak każdy, kto podejmował się zabójstwa, musiał liczyć się z czyhającymi na niego konsekwencjami.

Sam przez lata żyłem w strachu, że policja mnie złapie i wsadzi mnie za kratki za zabójstwo matki Wyatta i dwóch gości, którzy zniszczyli moją rodzinę. Wiedziałem, że ciała zostały zniszczone, a po tych ludziach nie został ani ślad, jednak moja podświadomość nie dawała mi spokoju. Żyłem w nieustannym strachu, że życie znów mnie dobije, ale tak się nie stało.

Tym razem czułem, że to już koniec niepowodzeń. Każde z nas ogromnie się wycierpiało.

Ja straciłem ojca, będąc dwunastolatkiem. Niedługo potem moja matka odeszła, a ja zostałem sam. Dopuściłem się potrójnego morderstwa, aby później wybudować szkołę dla uległych, w których pomagałbym ludziom proszącym mnie o pomoc.

Wyatt był wychowywany przez niestabilną psychicznie matkę, która sprzedawała jego ciało mężczyznom i kobietom. Mój kochany chłopiec musiał znosić upokorzenia ze strony obcych ludzi, co doszczętnie go zniszczyło.

Nyx zostało odebrane życie, jakie znała. Uprowadziłem ją w ramach spłaty długu za jej siostrę, Altheę. Zniszczyłem ją, a później odbudowałem.

- Tak, Joshua. Widziałem się dziś z Erikiem - odpowiedziałem, wracając myślami i ciałem do rzeczywistości.

- Mogę spytać, jak było?

Upiłem kolejny łyk whisky, aby mentalnie się przygotować.

- Przepraszał mnie, że zabłądził. Mam to w dupie, Joshua. Może powinno mi być żal Erica, bo w końcu przez lata był mi przyjacielem, jednak nie potrafię spojrzeć na niego łaskawiej.

- To zrozumiałe, Fraser. Zranił cię.

- Nie tylko mnie. To, że zabił Knighta, było szokujące. Jakim prawem odebrał niewinnemu chłopcu szansę na życie?

Joshua położył dłoń na moich plecach. Prawdopodobnie przemawiał przez niego alkohol. Bowiem Joshua, którego znałem na co dzień, nigdy nie ośmieliłby się dotknąć swojego pracodawcy.

- Na szczęście to już za nami, szefie. Wyatt się znalazł i jest bezpieczny. Eric tkwi w więzieniu. Chalcedony rozwija się w najlepsze.

- Masz rację, Joshua. Za to wznieśmy toast.

Spotkanie w barze przedłużyło się do rana. Ocknąłem się dopiero w chwili, w której ktoś poklepał mnie po ramieniu i wyznał, że jest siódma rano. Lot miałem zaplanowany na dziewiątą, co oznaczało, że powinienem już się pakować.

W głowie mi szumiało, ale to nie powstrzymało mnie przed jak najszybszym opuszczeniem klubu. Pożegnawszy się z Joshuą, Ethanem i wszystkimi dominującymi, wróciłem do domu.

Domu, w którym czekała na mnie dwójka wspaniałych osób, a także mój brat.

Ale czy on nie był równie cudownym człowiekiem, co moja Nyx i mój Wyatt?

Wyatt

- Dobry Boże, to najpiękniejszy widok, jaki kiedykolwiek miałem przed sobą.

Nyx znajdowała się na łóżku. Była wypięta do mnie tyłkiem. Związałem jej ręce za plecami, a posłużyły mi do tego krawaty Frasera. Nogi związałem jej w szerokim rozkroku, abym miał widok na jej obie dziurki. W usta dziewczyny wsunąłem knebel, a na oczach zawiązałem kolejny krawat. W tej pozycji była ode mnie całkowicie zależna.

Moja dziewczynka była już mokra. Wcześniej wpełzłem między jej nogi i wylizałem ją, a później potraktowałem jej łechtaczkę wibratorem. Nyx jęczała i wiła się w więzach, ale nie pozwoliłem jej dojść.

Na dziś miałem jednak inne plany niż zabawa jej cipką. Dlatego też kilka minut temu wepchnąłem w tyłeczek dziewczyny szklany korek analny nawilżony jej własnymi sokami. Od tego czasu stałem jak zaklęty, obserwując jej wygięte ciało, czekające na interwencję jej pana.

Dzisiaj nim właśnie byłem. Jej panem i władcą.

Zastąpiłem Nyx Frasera, co było odświeżającym doznaniem. Miło było w końcu przejąć nad kimś kontrolę, choć moja pozycja uległego była tym, czego pragnąłem w codziennym życiu.

Przez wiele osób dominująca pozycja w relacji uważana była za łatwą i przyjemną. Jeśli jednak przychodziło co do czego, to dominujący musiał wykazać się kreatywnością. To on musiał nieustannie mieć kontrolę nad sytuacją, a także dbać o bezpieczeństwo swojego uległego. Relacja łącząca pana i uległego nie była więc łatwą i przyjemną zabawą, ale ciężką pracą.

- Szkoda, że nie możesz się do mnie odezwać, ale wiedz proszę, że jestem twardy jak diabli. Gdy wejdę w twój tyłeczek, rozerwę cię na pół.

Nie mogłem dłużej czekać. Ściągnąłem spodenki wraz z bokserkami, a następnie wszedłem na łóżko i ustawiłem się za Nyx.

Wyciągnąłem z jej tyłka zabawkę. Dziewczyna jęknęła przez knebel, a ja zaśmiałem się. Czułem się jak Fraser i było to absolutnie boskie uczucie.

- Gotowa, skarbie?

Nyx skinęła głową. Nie pozostało mi nic innego, jak dogodzić mojej dziewczynce.

Wtargnąłem w jej tylną dziurkę powoli. Jednocześnie palcami bawiłem się jej kobiecością. Z zasłyszanych historii wiedziałem, że wiele kobiet bało się seksu analnego i nie odczuwało z niego przyjemności. Nie chciałem, aby Nyx była jedną z nich. Dlatego też wsuwałem się w nią centymetr po centymetrze, mając na uwadze jej komfort i poczucie bezpieczeństwa.

- Wszystko w porządku?

Kiedy pokiwała głową, lekko przyspieszyłem.

Gdy mój fiut zanurzył się cały w tyłeczku Nyx, blondynka wygięła plecy w łuk. Starała się ode mnie odsunąć, jednak położyłem dłoń na dole jej pleców. Gdy Fraser wykonywał ten gest na mnie, za każdym razem się uspokajałem. Na Nyx również to podziałało. Gdy przestała wierzgać, zacząłem pompować w nią coraz mocniej.

Moje jądra uderzały o jej uda. Czułem, jak ciało Nyx się spina. Sam byłem bliski osiągnięcia orgazmu, jednak chciałem przedłużać kulminacyjny moment w nieskończoność.

Moje ciało opadło bezwładnie na Nyx. Przygwoździłem ją swoim ciężarem do materaca. Wytrysnąłem w jej tyłeczku, podczas gdy ona rozpadała się pod dotykiem moich zręcznych palców. Gdy uszczypnąłem jej łechtaczkę, zupełnie mi się poddała.

To było piękne.

Nie miałem na myśli tylko seksu, choć ten sam w sobie był oszałamiający.

Nie istniało porównanie, którym mógłbym przybliżyć, w jaki sposób się czułem, gdy przejmowałem nad Nyx kontrolę. Nie sposób było opisać towarzyszących mi uczuć, podczas gdy dziewczyna oddała się w moje ręce i pozwoliła, abym ją zniewolił i przejął władzę nad jej ciałem.

Ochłonąwszy po seksie, uwolniłem z więzów Nyx. Usiadłem na brzegu łóżka i wciągnąłem ją na swoje kolana. Dziewczyna odetchnęła głęboko. Była spocona, ale szczęśliwa i spełniona.

- Kocham cię, Wyatt.

Niczego więcej nie było mi potrzeba. Sam czułem się spełniony i szczęśliwy. Byłem także spocony, ale był to nieistotny szczegół.

- Kocham cię, Nyx. Nigdy nie przestanę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top