5
Nyx
- Pobudka, kochanie. Jesteśmy w domu.
Ocknęłam się gwałtownie. Mimowolnie chciałam się wyciągnąć, gdyż każdego ranka po przebudzeniu w ten sposób pobudzałam do działania mięśnie, jednak coś blokowało moje ruchy.
Gdy otworzyłam oczy, dotarło do mnie, że to, co myślałam, że było snem, okazało się prawdą.
Uniosłam głowę i spojrzałam w zielone oczy, które byłam pewna, że ostatnio widziałam w koszmarze.
Fraser uśmiechnął się do mnie, przeczesując palcami moje włosy. Złożył pocałunek na moim czole, po czym wyszedł z samochodu. Spojrzałam do przodu i zauważyłam, że Wyatta nie było już za kierownicą. Przełknęłam nerwowo ślinę, kiedy Fraser wyciągnął mnie z pojazdu. Koc się ze mnie zsunął, co sprawiło, że zadrżałam. Próbowałam się schować, aby ktokolwiek, kto znajdował się na zewnątrz, nie zobaczył mnie nagiej.
- Nie martw się. Znajdujemy się daleko od cywilizacji.
Rozejrzałam się wokół, gdy brunet zaczął iść w stronę niewielkiego dwupiętrowego domku, który znajdował się w środku lasu.
Starałam się nie pozwolić sobie zwariować. Wmawiałam sobie, że niebawem na pewno ktoś mnie znajdzie i uwolni z rąk wariata, który wziął mnie sobie w ramach długu za moją zmarłą siostrę.
Rozglądałam się nerwowo wkoło. Nie widziałam nic oprócz domu i lasu. Drzewa sięgały daleko i rosły tak gęsto, że nie miałam pojęcia, jak daleko stąd znajdowali się inni ludzie. Ludzie, którzy mogliby mi pomóc.
Fraser kopnął uchylone drzwi do domu. Wyatt pewnie już znajdował się w środku. Utwierdził mnie w tym fakt, że mężczyzna zostawił otwarte drzwi i krzątał się po wnętrzu. Słyszałam, jak zajmuje się szklankami lub kieliszkami w kuchni.
Zaczęłam dusić się powietrzem, gdy Fraser wprowadził mnie do domu.
Spodziewałam się zobaczyć w środku przytulne wnętrze odpowiednie dla tak leśnego obszaru. Miałam więc prawo zdziwić się, gdy ujrzałam czerwoną ścianę po prawej stronie tuż przy drzwiach. Z sufitu zwisały skórzane kajdany, na widok których zaczęłam płakać.
Fraser musiał mieć ubaw z mojego strachu. Słyszałam, jak się cicho śmiał, ale byłam tak zaaferowana nietypowym wnętrzem, że nie zwracałam uwagi na trzymającego mnie w ramionach mężczyznę.
Dalej, w salonie, zobaczyłam krzyż w kształcie litery X. W każdym z rogów konstrukcji znajdowały się kajdany. Oprócz krzyża, w salonie znajdował się kominek, biały futrzany dywanik, duża kanapa, dwa fotele i szklany stolik pośrodku. W rogu, tuż przy krzyżu, znajdowała się dziwna ławka. Domyślałam się, że służyła do czegoś związanego z seksualną przyjemnością, lecz biorąc pod uwagę, że nie miałam doświadczenia w świecie zakazanych rozkoszy, nie wiedziałam, jakie było jej przeznaczenie.
Fraserowi było mało. Minąwszy kuchnię, wszedł ze mną na górę. Miałam nadzieję, że zaniesie mnie do sypialni, pozwoli się umyć, a później na spokojnie porozmawiamy. Oboje byliśmy w końcu dorosłymi ludźmi. Fraser może myślał, że miał nade mną władzę, ale byliśmy przecież sobie równi. Nie mógł mnie tu uwięzić wbrew mojej woli. Choć czy właśnie tego nie zrobił?
- Gotowa na zobaczenie miejsca, w którym od dziś będziesz spędzać najwięcej czasu?
Nie odpowiedziałam. Zwinęłam ręce, starając się zakryć swoje nagie piersi. Fraser zaśmiał się z mojego zakłopotania.
Kiedy otworzył łokciem drzwi i popchnął je biodrem, ujrzałam sypialnię rodem z koszmarów.
Gdyby nie znajdujące się w centralnym punkcie pomieszczenia łóżko, nie pokusiłabym się, aby nazwać je sypialnią.
Tuż przy oknie znajdował się taki sam krzyż, jak na dole. Na ścianie na przeciwko łóżka znajdowały się haki, na których powieszone były różne zabawki erotyczne. Nie zabrakło tam batów, pejczy, trzcinek i innych rzeczy, które do tej pory widziałam tylko w internecie na stronach dla dorosłych.
W szafkach znajdowały się pozostałe zabawki, które mogłam zobaczyć dzięki szklanemu wykończeniu mebli.
Między hakami z zabawkami znajdowały się kolejne drzwi, które jak się domyślałam, prowadziły do łazienki. Przed oczami przeszła mi wizja mojego życia tutaj. Jeśli miałam spędzić tu każdy dzień aż do swojej śmierci, byłam pewna, że prędzej czy później zwariuję i zrobię sobie krzywdę, choć na drugą stronę nie było mi spieszno.
- Teraz wrócimy na dół, kochanie. Wyatt z pewnością nie może się doczekać, aż zobaczy cię przykutą do łańcuchów na korytarzu.
Fraser nic nie robił sobie z mojego strachu. Miałam wręcz wrażenie, że podniecało go, jak się bałam.
Kiedy brunet zszedł ze mną na dół, postawił mnie na korytarzu, tuż przy zwisających z sufitu łańcuchach. Słaniałam się na nogach, czując się słaba i przestraszona.
Mężczyzna chwycił w dłonie moje nadgarstki i sprawnie przykuł mi je do łańcuchów. Miałam ręce uniesione nad głowę i rozszerzone. Fraserowi było mało, więc kilkoma klapsami w uda zmusił mnie do rozsunięcia nóg. Mruknął z zadowoleniem, gdy uznał, że stoję w upragnionej przez niego pozycji.
Fraser odszedł do kuchni. Rozmawiał szeptem z Wyattem. Słyszałam, jak mężczyźni się zaśmiewali, co spowodowało, że znów miałam łzy w oczach. Czerpali radość z mojego cierpienia.
Gdybym zrobiła coś złego i faktycznie zasłużyła na niewolę, nie przeżywałabym tej sytuacji tak poważnie. Łatwiej byłoby mi pogodzić się z tym, że zostałam zniewolona, gdyby nie fakt, że nie zrobiłam nic, co mogłoby rozzłościć dwóch obcych facetów z Las Vegas. W dodatku zajmujących się czymś tak paskudnym, jak szkolenie uległych kobiet dla ich przyszłych panów.
Kiedy Fraser wrócił do mnie po kilku minutach, usiadł na skórzanym fotelu znajdującym się około dwóch metrów ode mnie. Założył nogę na nogę. Prezentował się władczo i elegancko w garniturze, choć dalej nie rozumiałam, dlaczego ubrał się w ten sposób, skoro miał zamiar zabrać mnie z mojego mieszkania. Mógł zdecydować się na bardziej wygodny strój, ale miałam wrażenie, że garnitur miał zrobić na mnie wrażenie i postawić Frasera w świetle reflektorów.
Wyatt przyniósł mojemu oprawcy szklaneczkę whisky z lodem. Postawił ją na stoliku znajdującym się w zasięgu ręki bruneta.
Kiedy Wyatt do mnie podszedł, zamarłam w bezruchu.
Szatyn o piegowatej twarzy uśmiechnął się do mnie chłopięco. Zdjął krawat, którym obwiązał moją głowę, tworząc z kawałka materiału prowizoryczny knebel.
Płakałam przerażona. Patrzyłam błagalnie na Frasera, który siedział sobie wygodnie, popijał whisky i przyglądał się, co jego przyjaciel mi robił.
Wyatt pozbył się marynarki i koszuli. Został w spodniach, jednak zdjął pasek.
Zamknęłam oczy, kiedy mężczyzna uderzył mnie nim lekko w uda. Napięłam całe ciało, oczekując uderzeń. Nie wiedziałam, czym zasłużyłam sobie na takie traktowanie. To było poniżej ludzkiej godności.
- Nie zaciskaj nóg!
Szatyn sprzedał mi uderzenie paskiem w kobiecość, co sprawiło, że krzyknęłam przez knebel. Spojrzałam na niego błagalnie, jednak Wyatt był tak zajęty zabawą, że nie zwracał uwagi na moją twarz. Wpatrywał się tylko w moje piersi i w moją cipkę, co jakiś czas śmiejąc się z zadowoleniem.
Nagle Wyatt uklęknął przede mną. Rozszerzył mi nogi jeszcze mocniej, aż poczułam ból. Zamknęłam oczy, poddając się jego dotykowi. Miałam nadzieję, że im szybciej zobaczą, że im uległam, tym szybciej pozwolą mi odpocząć, abym mogła w samotności opłakać utraconą wolność.
Mężczyzna składał pocałunki na wnętrzach moich ud. Dłonie zacisnął na moich pośladkach. Masował je i ugniatał, co sprawiło, że mimowolnie stałam się mokra.
Przypomniałam sobie uczucie, które towarzyszyło mi, gdy Fraser robił mi palcówkę w samochodzie. Pierwszy od dwóch lat orgazm był zniewalający, mimo tego, że byłam skuta i zdana na łaskę dwóch obcych facetów. Każdy kolejny orgazm wykańczał mnie coraz bardziej.
Kiedy Wyatt pocałował mnie w łechtaczkę, zalała mnie fala rozkoszy, której nie chciałam.
Otworzyłam oczy. Wpatrywałam się w Frasera, który z nieodgadnioną miną nam się przyglądał. Popijał sobie whisky, podczas gdy ja cierpiałam.
Widziałam w tej sytuacji jedynie ból, jednak czy tak naprawdę cierpiałam?
Wyatt kreślił niewidzialne wzorki palcami na moich udach, jednocześnie liżąc mnie i ssąc. Wiłam się na jego języku, zaciskając zęby na kneblu z krawata. Było mi dobrze, ale jak mogłam czuć przyjemność, będąc zniewolona? Jak mogłam czerpać satysfakcję z tego, że obcy człowiek klęczał przede mną, lizał mnie, a drugi siedział w oddali i nas obserwował?
Zaciskałam mięśnie na języku szatyna. Próbowałam opóźnić orgazm lub oddalić go daleko w przyszłość. Wyatt wyczuł, że staram się nie dojść, dlatego przyspieszył ruchy języka.
Gdy byłam już tak blisko, mężczyzna odsunął się ode mnie. Oblizał usta, po czym wstał i uśmiechnął się do mnie.
- Myślisz, że zasłużyłaś na orgazm, dziecinko?
Poczułam się sfrustrowana. Jak on mógł mi to zrobić? Nie wystarczyło im, że tak mnie poniżali?
Nie miałam możliwości, aby odpowiedzieć. Wyatt ponownie się do mnie przybliżył. Pochylił się, aby wziąć w usta mój sutek, a drugą pierś ugniatał ręką.
- Panie, błagam.
Moja prośba była zniekształcona przez knebel znajdujący się głęboko w ustach, jednak mężczyźni najwyraźniej mnie zrozumieli.
Piegowaty szatyn odsunął się ode mnie, a jego miejsce zajął Fraser.
Brunet nie rozebrał się. W garniturze uklęknął przede mną. Z namaszczeniem przesuwał dłońmi po moich udach. Odchyliłam głowę do tyłu, kiedy Fraser przyssał się do mojej łechtaczki, a Wyatt w tym samym czasie ssał naprzemiennie moje sutki.
Przez to, że musiałam dłużej czekać na orgazm, był on o wiele silniejszy, niż mógł być wcześniej.
Zaciskałam się długo na języku Frasera. Wyatt nie przestał gryźć i lizać moich sutków do chwili, w której Fraser się ode mnie odsunął. Szatyn również się oddalił, patrząc na Frasera, jakby czekał na jego polecenie.
- Możesz zostawić nas samych, Wyatt. Zajmę się moją niewolnicą.
- Dobrze, proszę pana.
Gdy Wyatt poszedł na górę, zapewne do swojej sypialni, Fraser rozwiązał mój knebel. Pozwolił, aby krawat opadł na podłogę, tuż obok moich stóp. Mężczyzna zbliżył się tak, że wsunął nogę między moje uda. Przez to ocierałam się mimowolnie o jego udo nabrzmiałą po orgazmie łechtaczką.
Oprawca chwycił w dłoń mój podbródek. Był tak blisko, że miałam ochotę zamknąć oczy, aby na niego nie patrzeć.
- Tak może wyglądać twoje życie w tym domu, jeśli będziesz posłuszną uległą, kochanie - wyszeptał, muskając wargami mój policzek. - Wyatt oraz ja będziemy sprawiać ci przyjemność, jednak w ramach wdzięczności ty będziesz sprawiała przyjemność nam. To obustronna transakcja, Nyx. Taka, z której nie ma wyjścia.
- Panie...
- Jestem z ciebie dumny, kochanie - kontynuował, przejeżdżając nosem po mojej twarzy. - Pięknie zaciskałaś się na języku Wyatta. Nie dostał pozwolenia, aby doprowadzić cię do orgazmu i cieszę się, że mu tego zakazałem. Twoja wilgoć w moich ustach jest oszałamiająca.
- Panie, nie zniosę tego dłużej!
Fraser odpiął mnie od kajdan. Podniósł mnie, a ja objęłam go nogami w pasie, ręce zarzucając na jego szyję.
Wtuliłam się w potwora w ludzkiej skórze. Pozwoliłam, aby Fraser kołysał mnie w ramionach, starając się mnie uspokoić.
- Dzisiaj nic złego cię już nie czeka, kochanie. Zjemy coś, później cię wykąpię i pójdziemy spać. Jeśli nie uda ci się zasnąć, porozmawiamy o tym, czego od ciebie oczekuję. Dobrze?
- Tak, panie - odparłam, kiwając głową w jego ramię.
- Grzeczna dziewczynka. Nie mogę się doczekać, aż rozpoczniemy szkolenie cię na uległą.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top