36
Fraser
Po wyjściu z wanny, otoczyłem mojego chłopca najczulszą opieką.
Czułem się winny, że Nyx musiała się wytrzeć sama. Posłałem jej współczujące spojrzenie, jednak ona machnęła ręką. Widziałem w jej oczach, że pragnęła, abym zajęła się Wyattem. Skinąłem jej głową z wdzięcznością.
Wyatt miał zamknięte oczy, gdy opierał się dłońmi o umywalkę, a ja wycierałem jego ciało. Dałem mu lekkiego klapsa w tyłek, szykując go na to, co miało nadejść niebawem.
- Po tym, co dla ciebie zaplanowałem, będziesz musiał wziąć kolejną kąpiel, kochany.
Szatyn mruknął, a w odbiciu lustrzanym ujrzałem jego uśmiech.
- Jeśli tylko pomożesz mi się wykąpać, nie będę miał z tym żadnego problemu.
Będąc zupełnie nagi, wziąłem Wyatta na ręce. Zarzucił mi ręce na szyję, podczas gdy ja wsunąłem jedną dłoń pod jego uda, a drugą objąłem jego plecy. Nierzadko nosiłem Wyatta po domu w takiej pozycji. Podczas letnich dni przepełnionych słońcem zdarzało mi się nosić go w ten sposób nad jezioro. Gdy wracaliśmy, przysypiał w moich ramionach. Wyatt był dosyć ciężki, gdyż porównując naszą budowę ciała, był ode mnie lżejszy o zaledwie dziesięć kilogramów, jednak nie po to przez tyle lat trenowałem na siłowni, aby nie móc nosić na rękach swojego księcia.
Nyx podążała za nami.
Nie chciałem myśleć o tym, że wolałbym, aby jej teraz z nami nie było.
Byłem na siebie cholernie zły, że taka myśl przeszła mi przez głowę. Nyx nie poznała mnie w końcu z własnej woli. Uparłem się, aby odebrać dług jej zmarłej siostry, zabawiając się jej ciałem. Nie spodziewałem się, że tak szybko jej ulegnę, jednak nic nie dawało mi prawa, aby prosić, żeby została w sypialni, podczas gdy ja miałem zamiar zabrać Wyatta na dół, do lochów.
Zeszliśmy na dół. Zaświeciłem łokciem światło, aby oświetliło piwnicę, którą przemieniłem w salę mrocznych przyjemności. Wyatt uwielbiał tu spać po ostrej zabawie. Spaliśmy tutaj również wtedy, gdy na zewnątrz szalała burza. Uwielbiałem te noce, gdyż mogłem wówczas przytulać się do Wyatta tak mocno, że prawie go zgniatałem, na co on się śmiał.
- Jesteś pewien, że tego pragniesz?
- Tak, panie. Pragnę poczuć twoje dłonie na swoim ciele. Pragnę, abyś mnie zdominował.
Uśmiechnąłem się krzywo, stawiając Wyatta na podłodze.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, mój książę. W takim razie proszę, abyś przede mną uklęknął. To moja ostatnia prośba dzisiaj. Od teraz będziesz słyszał tylko rozkazy.
Wyatt pochylił głowę, abym nie zobaczył uśmieszku malującego się na jego twarzy.
Nyx usiadła w kącie pokoju. Zajęła miejsce na wygodnym fotelu. Podciągnęła pod siebie nogi, aby następnie okryć się kocem. Uśmiechnąłem się do niej, dziękując jej w myślach, że pozwoliła mi zająć się moim ukochanym.
Patrzyłem, jak Wyatt przede mną klęka. Ułożył dłonie wierzchem do góry na swoich udach. Czekał cierpliwie, aż wydam mu kolejny rozkaz. Wcześniej, podczas wielomiesięcznego treningu, musiałem wielokrotnie subordynować Wyatta. Nie potrafił wytrzymać w bezruchu więcej niż kilku minut. Czasami tresura Wyatta była dla mnie zbyt bolesna, gdyż już na wczesnym etapie naszej znajomości zaczynałem czuć do niego coś więcej, jednak Wyatt zawsze zapewniał mnie, że dominacja była mu potrzebna. Bardziej potrzebna niż cokolwiek innego w życiu.
- Grzeczny chłopiec.
Podszedłem do szuflad, po czym wyjąłem z jednej czarną skórzaną obrożę. Obok leżała smycz, którą również wziąłem do ręki.
Stanąwszy za moim uległym, założyłem mu na szyję znak symbolizujący, że Wyatt należał do mnie. Nie umknęło mojej uwadze, że szatyn spiął się nieznacznie, gdy poczuł, jak zaciskam obrożę na jego szyi. Nie zrobiłem tego oczywiście zbyt mocno, aby go nie przydusić. Wyatt lubił zabawy z podduszaniem, ale ze względu na bezpieczeństwo, postanowiłem tego nie praktykować. Nie zniósłbym, gdyby coś stało się mojemu chłopcu. Znałem jego granice, jak i swoje, więc wiedziałem, na co mogłem sobie pozwolić.
Kiedy Wyatt miał już na szyi obrożę, a na jego plecach zwisała doczepiona do obroży smycz, znów zawędrowałem w stronę szuflad. Uśmiechnąłem się krzywo, biorąc do ręki korek analny, a także skórzane kajdanki. Wyjąłem również zaciski na sutki, a także knebel. Miałem zamiar ostro zabawić się z Wyattem, aby dać mu najpiękniejszy prezent urodzinowy, jaki mógł sobie wymarzyć.
- Ręce za plecy.
Wyatt lubił, gdy podczas zabaw łóżkowych przemieniałem się w surowego pana. Pięknie było mieć świadomość, że możesz ufać swojemu panu. Sam nigdy nie miałem pana, jednak kilka razy poddałem się dominującym mężczyznom, a nawet Wyattowi. Wiedziałem więc, jak ważne było zaufanie, gdy miałeś zawiązane oczy, knebel w ustach i skrępowane nadgarstki.
Skułem ręce mojego kochanka skórzanymi kajdankami. Następnie stanąłem przed nim i pstryknięciem palców zmusiłem go do spojrzenia na mnie.
Fiut Wyatta boleśnie stwardniał, gdy zacisnąłem mu zaciski na sutkach. Kiedy otworzył usta w ekstazie, skorzystałem z okazji. Wsunąłem dwa palce w usta kochanka, zmuszając go tym samym do ich ssania.
- Wyglądasz pięknie, kochanie. Absolutnie oszałamiająco.
Wyatt spojrzał na mnie jak na swojego boga. W chwilach takich jak te, choć przesyconych perwersją, uśmiechałem się.
- Zanim zasłużysz na przyjemność, czeka cię jeszcze trochę zabawy.
Wyjąłem palce z ust Wyatta i otarłem je o swój brzuch, aby w miarę możliwości je wysuszyć. Stając za Wyattem, przytrzymałem go za ramiona. Zmusiłem go, aby się pochylił. Gdy to uczynił, oparł policzek o podłogę, mimowolnie wypinając w moją stronę swój seksowny tyłeczek.
Nawilżyłem korek analny lubrykantem. Odłożyłem buteleczkę płynu na bok, po czym kucając za szatynem, powoli zacząłem wsuwać zabawkę w jego tylną dziurkę.
- Ach!
Wyatt się wzdrygnął, gdy zabawka weszła głębiej. Uciszyłem go, kładąc dłoń na dole jego pleców. Masowałem kojąco jego skórę, aby mój kochanek się odprężył.
- Mój posłuszny chłopiec. Uwielbiam, gdy jesteś taki grzeczny.
- Czyż nie jestem grzeczny zawsze, panie?
Zabawka weszła do końca, więc mogłem dać Wyattowi klapsa w tyłek. Wyrwał się do przodu, jednak w porę przytrzymałem go za smycz. Oderwałem mu tym samym głowę od podłogi, a mój chłopiec wygiął rozkosznie plecy w łuk. Wyglądał niczym najprawdziwszy niewolnik. Mój kutas cierpiał katusze, jednak wierzyłem, że nagroda będzie piękna. Najpierw otrzymam ją ja, a później mój kochany chłopczyk.
- Nie podjudzaj mnie, kochanie. Nie dziś.
Puściłem Wyatta, lecz pomogłem mu wstać. Zdawałem sobie sprawę, że podniesienie się na nogi mając związane za plecami ręce, było dość trudne. Wyatt był silnym młodym mężczyzną, jednak chciałem mu ulżyć w bólu tak, jak to tylko możliwe.
Zaniosłem Wyatta do łóżka. Ułożyłem go w takiej pozycji, w jakiej znajdował się na podłodze. Policzek miał oparty o materac, a ręce ulegle złożone na plecach.
Kopniakiem rozszerzyłem jego nogi. Wyatt jęknął, czując działanie zatyczki analnej. Uśmiechnąłem się, dociskając zabawkę głębiej, na co mój chłopiec zareagował głośnym westchnięciem.
- Proszę, panie...
Cmoknąłem z niezadowoleniem. Pstryknąłem Wyatta palcem w usta, co było rozkazem, aby je otworzył. Gdy to zrobił, wsunąłem mu do nich knebel i zawiązałem go z tyłu jego głowy.
- Ładnie. Nie będziesz jęczał, gdy będę prał ci tyłek.
Wziąłem do ręki mój ulubiony pejcz. Trzasnąłem nim o podłogę. Uwielbiałem to robić, gdyż dodawało to dreszczyku emocji zabawie.
- Pamiętaj, kochanie. Pstryknij palcami, gdy będziesz chciał przerwać. Władza jest w twoich rękach, mój chłopczyku.
Wyatt pokiwał głową, a ja przystąpiłem do kontynuowania zabawy.
Uderzyłem pejczem prawy pośladek mojego kochanka. Wyatt wyrwał się do przodu, jednak przytrzymałem go za smycz, aby nie popadał w taką samowolkę.
Czerwone pręgi stopniowo pojawiały się na jego tyłeczku. Ślina napłynęła mi do ust. Już niebawem miałem zagościć w jego dziurce. Kiedyś pieprzenie faceta wydawałoby mi się obrzydliwe i odpychające, ale od kiedy stworzyłem społeczność Chalcedony, zacząłem w inny sposób postrzegać seksualność człowieka i jego potrzeby.
Nie mogłem pozwolić, aby mój chłopiec nie umiał jutro usiedzieć na dupce, dlatego odrzuciłem pejcz na podłogę. Szybko wyciągnąłem zatyczkę analną z jego dziurki, po czym splunąłem na tyłek mojego kochanka i wszedłem w niego brutalnym ruchem.
W międzyczasie zdjąłem knebel Wyatta. Mój chłopiec jęknął głośno. Wsunąłem dłoń pod jego ciało, aby chwycić w dłoń jego fiuta. Szarpałem go, aby Wyatt doszedł jak najszybciej. Sam byłem cholernie blisko stanu kompletnej ekstazy. Czułem się jak zwierzę zmuszone zaspokoić swoją pierwotną potrzebę. Oddałem się temu w pełni.
Opadłem bezsilnie na plecy Wyatta, dochodząc długo. Moje ciało drżało, gdy szarpały mną ostatnie spazmy rozkoszy.
Wyatt zabrudził swoim spełnieniem czarną pościel. Pocałowałem go między łopatkami, aby czuł, że byłem mu wdzięczny za poświęcenie, jakiego dokonywał każdego dnia, aby być jak najpiękniejszym kochankiem dla mnie.
- Kocham cię, mój panie.
Westchnąłem, z bólem wychodząc z tyłeczka mojego chłopca. Moje ciało wciąż trzęsło się niemiłosiernie po osiągnięciu cudownego spełnienia.
Ostatnimi siłami zdjąłem kajdanki z nadgarstków Wyatta. Ułożyłem się obok niego, przyciągając go do swojej piersi. Chwyciłem za smycz, po czym odciągnąłem twarz szatyna od siebie na tyle, aby móc pocałować go w usta.
- Nigdy nie przestanę cię kochać, mój księciu. Kurewsko mocno cię kocham.
Całkowicie zapominając o Nyx siedzącej w fotelu, zacząłem zasypiać. Było mi tak dobrze, ciepło i przyjemnie, że moje ciało przegrało z rozumem.
- Wyśpijcie się. Będę na górze.
Niespodziewanie usłyszałem słowa Nyx. Poderwałem się gwałtownie, nie chcąc w ten sposób żegnać się z nią na noc. Jako dominujący sprawujący władzę nad dwójką uległych, powinienem poświęcać im tyle samo czasu. Wierzyłem, że dobre serduszko Nyx nie pozwoli jej mieć mi za złe tego, że dziś w pełni skupiłem się na Wyattcie, jednak poczucie winy było czymś, co towarzyszyło mi nieustannie od dnia, w którym mój dom został napadnięty, a ja straciłem niewinność.
Nyx pocałowała mnie w czoło. Kątem oka widziałem, jak przykrywa naszą dwójkę kocem, a następnie idzie na górę, aby odpocząć w spokoju choć przez jedną noc.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top