33

Nyx

- Kochani! Możecie zejść na dół?

Wyatt przestał się ruszać, gdy usłyszał dobiegający z dołu głos Frasera. Spojrzał na mnie przestraszony. Wiedziałam, o czym myślał. Oboje wyraźnie słyszeliśmy kroki dwóch mężczyzn dochodzące do nas z parteru.

- Nie pójdę tam. Nie chcę go widzieć.

- To brat Frasera. Nie możesz być o niego zazdrosny. Błagam cię, Wyatt.

Chwyciłam chłopaka za obie ręce. Jego wzrok był rozbiegany. Martwiłam się o stan zdrowia Wyatta. Nie podobało mi się, że tak przejmował się zaginionym bratem Frasera. Sama miałam wątpliwości co do tego człowieka, jednak nie znałam go. Fraser również wydawał się być ogromnie zaskoczony jego przybyciem. Wierzyłam jednak, że ktoś taki jak Fraser bez problemu poradzi sobie z zaginionym bratem, a Wyatt przestanie panikować.

- Wyatt? Nyx? Możecie zejść, proszę?

Usłyszałam kroki na schodach. Wyatt drgnął niespokojnie. W jego oczach widziałam łzy. Byłam wściekła na nieznajomego, że przerwał naszą sielankę. Choć jeżeli mówił prawdę i faktycznie był bratem Frasera, miał prawo się z nim zobaczyć.

Drzwi do sypialni się uchyliły. Zobaczyłam uśmiechniętą twarz Frasera. Uśmiech szybko jednak zniknął z jego przystojnej twarzy, kiedy zobaczył, w jakim stanie jest jego ukochany chłopiec.

- Co się tutaj, kurwa, dzieje?

Fraser w mgnieniu oka znalazł się przy Wyatcie. Ukucnął przed szatynem i chwycił go za ręce. Ścisnął je mocno, aby przywołać na siebie uwagę swojego kochanka.

- Masz mi w tej chwili powiedzieć, dlaczego drżysz i masz łzy w oczach.

Wyatt zacisnął usta w wąską kreskę. Pokiwał przecząco głową. Nie byłam pewna, jak zareagować. Wciąż czułam się w ich relacji jak piąte koło u wozu. Znałam ich tylko przez kilka dni. Czułam się jednak w obowiązku, aby pomóc Wyattowi. Pogładziłam go więc po plecach, aby czuł, że ma we mnie wsparcie.

- Boję się, że on mi cię odbierze! - krzyknął Wyatt.

Nigdy nie słyszałam, aby krzyczał. To był szok.

- Co ty mówisz? Twierdzisz, że mój brat miałby ci mnie odebrać?

- Już go ochrzciłeś, tak? - spytał Wyatt, parskając śmiechem.

- Twoje zachowanie jest żałosne. Przestań płakać nad czymś, co jest idiotyczne. Nigdy cię nie zostawię. Kocham cię. Kurwa, pozwoliłem ci spędzić weekend w Chalcedony z Erikiem. Dałem ci wolną rękę. Wiem, że się z nim pieprzyłeś. Oczywiście, że byłem o ciebie, kurwa, zazdrosny, ale wiem, że żywisz do Erika silne uczucie. Nie miałem prawa odbierać ci przyjemności spotkania z nim. Pozwól mi więc proszę porozmawiać z moim bratem, o którego istnieniu dotychczas nie miałem pojęcia. Zastanów się nad swoim zachowaniem. Dałbym ci karę, gdyby nie było tu Elijaha, ale nie chcę cię przy nim bić. Pamiętasz naszą zasadę, Wyatt?

- Wzajemne zaufanie ponad wszystko - parsknął, ocierając łzy z kącików oczu.

- Właśnie, Wyatt. Zaufanie ponad wszystko. Nie chcesz porozmawiać z moim bratem, nie ma problemu. Wiedz jednak, że teraz zejdę na dół i porozmawiam z Elijahem, bo przez trzydzieści lat żyłem w niewiedzy, że mam starszego brata. Możesz zejść na dół ze mną, albo zostać tutaj. Chciałbym jednak, aby Nyx mimo wszystko zeszła ze mną na dół. Jeśli ty nie jesteś w stanie zapewnić mi wsparcia w tym przełomowym momencie mojego życia, niech zrobi to chociaż Nyx.

Nie byłam pewna, co robić. Z jednej strony pragnęłam zostać z Wyattem, aby się całkowicie nie załamał. Fraser jednak również mnie potrzebował.

Spojrzałam na bruneta, który wyciągnął do mnie rękę. Patrzył na mnie wyczekująco. Zerknęłam na Wyatta, dając Fraserowi milczący znak, że może powinnam z nim zostać. On jednak pokiwał przecząco głową.

- Niedługo do ciebie wrócimy, Wyatt. Przemyśl proszę swoje zachowanie. Jeśli zechcesz do nas zejść, nie krępuj się. Chciałbym, abyś poznał mojego brata. W końcu jestem z ciebie bardzo dumny, kochanie.

Fraser chwycił mnie za rękę. Wyszliśmy z sypialni, po czym bez słowa podążyliśmy na dół.

W korytarzu stał on. Starszy brat Frasera, który jak się dowiedziałam, miał na imię Elijah.

Mężczyzna miał ręce założone do tyłu. Napiął mięśnie, obserwując łańcuchy zwisające z sufitu. Nie zwrócił uwagi na naszą obecność. Przeszedł do salonu, gdzie podszedł do krzyża w kształcie litery X. Wyciągnął rękę w stronę urządzenia służącego do bolesnych przyjemności. Dotknął konstrukcji, marszcząc brwi w zadumie.

Byłam niepewne co do tego mężczyzny. Owszem, mógł być bratem Frasera, ale coś bardzo nie pasowało mi w tym, że skontaktował się z nim dopiero teraz.

Brunet uśmiechnął się, zdając sobie sprawę z naszego przybycia. Wyciągnął do mnie rękę, a ja niechętnie podałam mu swoją.

- Elijah Callahan. Domyślam się, że jesteś partnerką Frasera, czyż nie?

Partnerka z pewnością nie było określeniem, o którym pomyślałabym jako pierwszym, gdybym miała określić siebie względem Frasera. Owszem, mogłam zostać nazwana jego uległą, zakładniczką, niewolnicą, dziewczyną ale partnerką? Do diabła, nie. To było dziwne.

- To Nyx. Moja ukochana dziewczynka.

Westchnęłam z ulgą, gdy Fraser zdecydował się przedstawić mnie swojemu bratu.

- Ach, Nyx. Miło mi cię poznać. Mój brat ma świetny gust. Jesteś piękna.

Nie byłam pewna, w jaki sposób zareagować na komentarz Elijaha. Skinęłam tylko lekko głową.

Fraser zasiadł na kanapie. Zajęłam miejsce obok niego, a Elijah usiadł na przeciwko nas, w wygodnym fotelu. Rozparł się na nim, jakby był u siebie. Coś mi w nim nie pasowało, jednak nie chciałam martwić Frasera. Mój kochanek wyraźnie się cieszył z obecności zaginionego brata. Emanował podekscytowaniem, więc to ja musiałam wykazać się racjonalnością i uważnie obserwować Elijaha.

- Co sądzisz o moim stylu życia, Elijah? - spytał Fraser, podczas gdy jego brat napawał się widokami, do których pewnie nie przywykł.

- Jest to zaskakujące, ale rozumiem cię. Sam skorzystałbym z okazji, gdybym znalazł się w takim miejscu z odpowiednią osobą. Nigdy nie ciągnęło mnie do niegrzecznych zabaw, bo większość kobiet, z którymi byłem, lubiła kochać się delikatnie, lecz gdy teraz na to patrzę, cholernie mnie korci.

Fraser zaśmiał się, jednak ja siedziałam spięta.

- Pozwoliłbym ci wypróbować moje zabaweczki, jednak nie masz uległej ani uległego. Swoich z pewnością ci nie użyczę.

- Nie śmiałbym cię o to prosić. Choć nie ukrywam, że patrząc na Nyx, jestem w szoku. Nie spodziewałbym się po tobie, że zgodzisz się zostać uległą mojego brata.

Zabolał mnie ten komentarz.

Fraser poczuł, że się spięłam. Otoczył mnie ramieniem i pocałował w policzek, aby dodać mi otuchy.

Elijah nie miał prawa mnie oceniać. Może nie chciał być niemiły, ale było już za późno, aby cofnął swoje słowa. Choć patrząc na niego, wcale nie wyglądał, jakby chciał cofnąć czas i wymazać swoje słowa.

Byłam ciekawa, czy Fraser wyjawi swojemu "bratu" prawdę o mnie. Nie zdziwiłabym się, gdyby tego dokonał, jednak miałam głęboką nadzieję, że jednak tego nie zrobi.

- Nyx jest kochana. Nasza relacja jest oparta na trochę innych warunkach niż zwyczajowa relacja łącząca pana i uległą. Niemniej jednak wiem, że oddałbym za nią życie, gdyby zaszła taka potrzeba.

- Jak się poznaliście?

Zgromiłam wzrokiem Elijaha. Już chciałam na niego warknąć, żeby przestał wtrącać się w sprawy, które nie dotyczyły jego. Skoro nie widział Frasera od urodzenia, z pewnością miał ważniejsze tematy do omówienia z nim. Nie rozumiałam więc, dlaczego uparł się, aby dowiedzieć się wszystkiego o mnie.

- Możemy porozmawiać o tym innym razem - odparł Fraser, a węzeł tworzący się w moim brzuchu, lekko się rozluźnił. Kiedy mój mężczyzna przyciągnął mnie do siebie tak, że musiałam oprzeć policzek o jego pierś, cały świat przestał istnieć. Wiedziałam, że Fraser mnie obroni. I choć czułam spokój będąc tuż obok niego, wciąż byłam podenerwowana. Myślami wędrowałam do znajdującego się w sypialni Wyatta. Miałam nadzieję, że nie zrobi sobie krzywdy. Nie darowałabym sobie, gdyby przez tak głupią sytuację się zranił.

- Fraser, jak się domyślasz, nie odnalazłem cię tylko po to, aby nawiązać z tobą kontakt.

Wiedziałam! Wiedziałam, że ten człowiek chciał czegoś więcej!

- Co masz na myśli? - spytał Fraser, pochylając się w przód, aby być bliżej brata.

- Chciałbym dowiedzieć się, za co nasz ojciec został zabity. Chciałbym zrozumieć, dlaczego cię zgwałcono. Cholera, wiem, że to nie mój problem i zrozumiem, jeśli zechcesz, abym stąd poszedł, jednak... Żyłem w niewiedzy przez trzydzieści pięć lat. Mam prawo wiedzieć, dlaczego moi rodzice oddali mnie, gdy byłem dzieckiem. Mam prawo zrozumieć, co takiego zrobili, że pewnego dnia na ich dom napadło dwóch zamaskowanych mężczyzn i kobieta, która się skrzywdziła.

Fraser potarł podbródek pokryty krótkim zarostem. Westchnął ciężko.

- W jaki sposób chcesz do tego dotrzeć, Elijah?

- Nie wiem - warknął, wzruszając ramionami z bezsilnością. - Muszę jednak coś zrobić, Fraser. Cokolwiek. Nie było mnie przy tobie, gdy przydarzyła ci się tragedia. Może i żyłem z dala od domu rodzinnego, ale miałem zapewnione wygodne życie. Ty straciłeś wszystko z dnia na dzień. Nie cofnę czasu, ale przynajmniej pomszczę rodziców.

- Nie musisz tego robić, bracie. Ludzie, którzy napadli na mój dom, nie żyją.

Krew odpłynęła z twarzy Elijaha. Obserwowałam jego twarz, gdy przebiegał wzrokiem między mną a swoim bratem.

- Kurwa, skąd o tym wiesz?

Fraser się spiął. Wiedziałam, że walczył sam ze sobą. Nie wiedział, czy mógł ufać swojemu starszemu bratu. Sama na jego miejscu postąpiłabym podobnie. Nie byłabym w stanie zdecydować, czy mogę powierzyć taki sekret w ręce kogoś, kto dopiero pojawił się w moim życiu.

- Zabiłeś ich?

Elijah był cholernie inteligentnym mężczyzną. Wszechstronność zwykle pociągała mnie w facetach, ale mądrość Elijaha była wysoce nie na miejscu. Przynajmniej nie w tej chwili.

- Gdybym wyznał ci prawdę, musiałbym cię zabić - zaśmiał się Fraser, choć czułam, że był spięty.

Elijah następnie zrobił coś, o co nie posądziłabym nieznajomego człowieka.

Zszedł z kanapy, aby podejść do naszej dwójki. Padł na kolana przed swoim bratem. Położył drżące dłonie na jego udach.

Zaczęłam poddawać wątpliwości zdrowie psychiczne Elijaha. Nie rozumiałam, dlaczego oparł czoło na kolanach Frasera. Mój ukochany również nie był pewien, co się dzieje. Otworzył lekko usta i zmarszczył brwi.

- Przepraszam, że mnie przy tobie nie było, Fraser - warknął Elijah, kręcąc przecząco głową. - Przepraszam, że nie odnalazłem cię wcześniej. Przepraszam, że byłeś zmuszony zabić ludzi, aby uwolnić się od demonów przeszłości. Jest mi kurewsko przykro, że nie było mnie przy tobie, gdy tego potrzebowałeś. Nie mogę cofnąć czasu, ale gdybym mógł to zrobić, ponownie przejechałbym całe Stany, aby cię odnaleźć. Przeszedłeś piekło. To ja codziennie wściekałem się na rodziców, że oddali mnie w ręce obcej kobiety, ale nie miałem prawa być zły. Nie było mnie przy tobie. Kuźwa, przepraszam cię, braciszku.

Gdybym miała jeszcze w sobie łzy, pewnie rozpłakałabym się w tej chwili. Byłam jednak już tak wyzuta emocjonalnie, że nie miałam siły płakać.

Fraser wplótł palce we włosy swojego brata. Przycisnął wargi do jego głowy.

Uśmiechnęłam się.

Moje zdanie na temat Elijaha było błędne.

Ten człowiek nie był zły. Był po prostu zraniony.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top