24

Nyx

Po jakże wykwintnym śniadaniu zjedzonym w obecności dominujących oraz uległych, udaliśmy się do spa, w którym weszliśmy do jaccuzi.

Oprócz nas, w spa nie było nikogo. Fraser rozkazał, aby na czas, kiedy będzie tu nasza trójka, nikt nie wchodził. Domyślałam się, że planował kilka zabaw z okazji urodzin Wyatta. Byłam pewna, że uwzględnił również mnie w swoich planach. Nie byłam pewna, czy chciałam wziąć udział w ich dzikich igraszkach, jednak uznałam, że to będzie dobry początek dla naszej relacji.

Gdy tylko znaleźliśmy się w jacuzzi, podszedł do nas elegancko ubrany mężczyzna trzymający tacę z trzema kieliszkami szampana. Fraser wręczył najpierw jeden mnie, a później kolejny Wyattowi. Sam wziął do ręki ostatni kieliszek i wzniósł toast.

- Wypijmy to najlepsze chardonnay, mając nadzieję, że poszczęści nam się w tym niezwykłym związku, w którym zamieszkają trzy osoby. Mój ukochany książę Wyatt oraz księżniczka Nyx.

Starałam się nie czuć jak piąte koło u wozu. Wyatt wpatrywał się z ogromną miłością w oczy swojego kochanka, a ja siedziałam z boku, mając wrażenie, że tu nie pasuję.

Po wypiciu szampana, który rzeczywiście był wyśmienity, odłożyłam pusty kieliszek na brzeg. Fraser i Wyatt postąpili podobnie.

Serce się radowało, gdy obserwowałam ich uśmiechniętych i szczęśliwych. Kiedy po raz pierwszy ujrzałam Frasera na wieczorze panieńskim Lethe, nie śmiałabym przypuszczać, że lubił mężczyzn. Twierdził, że Wyatt był wyjątkiem od reguły, co uznawałam za zabawne. Sądziłam, że Fraser jest po prostu biseksualny, ale łatwiej było mu przyznać, że wielbi kobiety, a Wyatt jest jego słodkim sekretem. Jego wybrankiem. Jego uległym.

Wyatt przybliżył się do Frasera. Wsunął się między jego uda. Woda sięgała mu do piersi.

Nigdy nie uważałam, że widok dwóch rozkochanych w sobie mężczyzn będzie dla mnie podniecający. Obserwując Wyatta i Frasera, nie sposób było nie zauroczyć się ich zachowaniem. Miałam ogromną ochotę również uklęknąć u stóp Frasera i pozwolić, aby zrobił ze mną, co zechce. Kłóciłoby się to jednak z tym, co ustaliłam.

Nie mogłam dłużej być jego uległą. Podjęłam taką decyzję na pustkowiu, na które Fraser wywiózł mnie wczorajszego wieczoru. Była to dla mnie kwestia honoru. Choćbym więc nawet bardzo chciała, nie mogłam mu znów ulec.

Szatyn lizał Frasera po piersi. Ssał jego sutki, a Fraser jęczał cicho.

- Kocham cię, mój panie - wychrypiał Wyatt między długimi liźnięciami.

Moje policzki pokrył rumieniec, gdy Fraser posłał mi spojrzenie spod przymrużonych powiek. Otworzyłam usta i oblizałam dolną wargę. Zrobiłam to nieświadomie. Dopiero po chwili przyłapałam się na tym, co zrobiłam.

- Dołączysz do nas, kochanie?

Nie byłam pewna, jaka rola miała mi przypaść w tym trójkącie. Zdecydowałam się jednak spełnić prośbę Frasera.

Prośbę. Lub rozkaz.

Wstałam i zbliżyłam się do mężczyzn. Wyatt oderwawszy się od piersi swojego pana, ścisnął mój tyłek. Jęknęłam z zaskoczenia. Nie spodziewałam się, że tak szybko przejdzie do rzeczy.

- Chcę, żebyście się pieścili. Wyatt, co ty na to?

Spojrzałam niepewnie na Frasera. Rzucił mi spojrzenie mówiące "zaufaj mi". Nie byłam pewna i zaczęłam drżeć. Bałam się, że ktoś nas nakryje. Nie powinnam się wstydzić, gdyż jeszcze wczoraj paradowałam nago i na smyczy przy nogach Frasera, jednak tu chodziło o Wyatta. Owszem, miałam z nim już bliską styczność, jednak biorąc pod uwagę, jak perwersyjni byli obaj panowie, nie wiedziałam, czego się spodziewać.

Zanim zdołałam cokolwiek odpowiedzieć, Wyatt wstał. Górował nade mną wzrostem.

Przybliżył się do mnie i położył ręce na moich biodrach. Pocałował mnie w czoło, co byłoby całkiem miłym początkiem, gdyby nie fakt, że niespodziewanie zerwał ze mnie majtki.

- Nie zakrywaj się, kochanie. Nikogo tu nie ma.

Pokiwałam głową słysząc słowa Frasera.

Wyatt przede mną uklęknął. Położyłam trzęsące się dłonie na jego głowie. Przeczesywałam palcami jego włosy, gdy nagle dał mi klapsa w udo. Zrozumiałam ten sygnał jako prośbę szatyna, abym rozszerzyła nogi.

Kiedy tylko byłam już otwarta na Wyatta, ten przyssał się do mojej kobiecości, jakby od miesięcy głodował. Byłam ciekawa, czy przede mną zajmował się jakąś kobietą. O Wyatcie wiedziałam niewiele. Wciąż stanowił dla mnie zagadkę, lecz wiedziałam, że skoro ten chłopak zdobył serce Frasera, musiał mieć naprawdę piękną duszę.

Jęczałam i dyszałam głośno. Język Wyatta wyprawiał cuda. Jego zęby lekko przygryzały moją łechtaczkę. Patrzyłam się to na dół, gdzie u moich stóp klęczał piegowaty młody mężczyzna, to na rozpartego Frasera, który swoją osobowością wypełniał całe spa.

- Pieść swoje piersi, kochanie. Chcę na to popatrzeć.

Pokiwałam głową, nie kontrolując swojego ciała.

Spełniłam rozkaz Frasera i zaczęłam ugniatać swoje piersi. Byłam coraz bliżej osiągnięcia orgazmu. Podszczypywałam sutki, gdy Wyatt wsuwał we mnie palec, nie przestając mnie lizać i ssać, jakby od tego zależało jego życie.

Kiedy osiągnęłam szczyt spełnienia, upadłabym bezwładnie do brodzika. Wyatt, jakby czuł, co się święci, przytrzymał mnie w biodrach. Podniósł się, po czym objął mnie ramionami. Mogłam schować się w jego objęciach i poczuć bezpieczna choć na chwilę.

Dyszałam ciężko, dochodząc do siebie po najsilniejszym orgazmie w moim życiu. Nie byłam pewna, czy to język Wyatta był tak magiczny, że dosłownie zwaliło mnie z nóg, czy też podziałała na mnie świadomość, że piękny mężczyzna mnie obserwuje, a drugi wielbi mnie na kolanach, jakby był moim niewolnikiem.

- Wszystko w porządku, księżniczko?

Tylko mój tata tak się do mnie odnosił. Zrobiło mi się trochę smutno, gdy usłyszałam to pieszczotliwe określenie z ust Wyatta. Byłam na dobrej drodze do tego, aby mężczyźni mi zaufali. Wierzyłam, że jeśli nie będę im sprawiać kłopotów, wkrótce będę mogła zobaczyć się z rodzicami. Może Fraser pozwoli mi nawet spotkać się z Lethe i Christianem, a także resztą przyjaciół.

Na razie jednak nie chciałam o tym myśleć. Chciałam w pełni korzystać z sytuacji, w której się znalazłam. Może z początku nie była wymarzona, jednak dzięki dobremu sercu Frasera udało mi się wyjść na prostą i dać mu szansę.

Pokiwałam głową w pierś Wyatta. Szatyn gładził mnie uspokajająco po plecach.

- Odwdzięczyć ci się, mój piękny?

Wyatt zaśmiał się dźwięcznie. Podrapał mnie zarostem po ramieniu.

- Byłoby wspaniale. Fraser z pewnością doceniłby taki pokaz z twojej strony, Nyx.

Uklękłam przed Wyattem w samym staniku. Nie patrzyłam w stronę Frasera, robiąc to celowo. Byłam ciekawa, jaki wyraz twarzy zastanę u niego, gdy skończę obciągać Wyattowi.

Zsunęłam bokserki szatyna. Przed moimi oczami pojawił się jego penis w pełnej erekcji. Uśmiechnęłam się lekko, ciesząc się, że tak na niego podziałało to, co robił mi przed chwilą.

Pocałowałam czubek fiuta Wyatta. Polizałam językiem całą długość jego penisa. Wzięłam w dłoń jego jądra i lekko uniosłam.

Mężczyzna wplótł mi palce we włosy. Bąbelki w jaccuzi sprawiały, że mimo, iż przed chwilą osiągnęłam orgazm, znów stałam się podniecona. Byłam gotowa wsunąć sobie rękę między nogi, aby się popieścić, lecz najpierw chciałam skupić się na Wyatcie. To on był tutaj teraz najważniejszy. To jego urodziny mieliśmy świętować za kilka dni. Wyatt zasługiwał na pełną obsługę i miałam zamiar mu ją podarować.

Wzięłam w usta kutasa Wyatta, jednocześnie pieszcząc jego jądra. Mężczyzna jęknął głęboko. Wplótł mi palce we włosy. Poruszał moją głową tak, aby mógł się na mnie nadziewać.

Miałam łzy w oczach, gdy wypełniał moje gardło zbyt mocno. Postanowiłam nie używać hasła bezpieczeństwa, jakim było dwukrotne pstryknięcie palcami. Wierzyłam, że Wyatt nie udusi mnie swoim kutasem.

Nie zdziwiłam się, że Wyatt wytrysnął w moim gardle. Przełykając jego spermę, czułam na policzkach łzy. Emocji i doznań było zbyt wiele. Byłam osobą, której życie seksualne dotychczas prawie nie istniało. Ostatnio oprawiałam seks dwa lata temu. Był to mój jedyny raz. Pierwszy i ostatni.

Miałam nadzieję, że na mojej drodze życiowej niebawem pojawi się ktoś, kto mną zawładnie. Nie spodziewałam się jednak, że stanie się to przez moją starszą siostrę, która kończąc swoje życie, skazała mnie na piekło. Piekło, które coraz bardziej zaczynało przypominać mi niebo.

- Nyx? Wszystko dobrze?

Uniosłam głowę. Wyatt marszczył brwi, przypatrując mi się niepewnie. Musiałam na chwilę odlecieć myślami gdzieś daleko.

- Tak. Wszystkiego najlepszego.

Szatyn zaśmiał się, kręcąc głową z politowaniem.

- Mam nadzieję, że we właściwy dzień moich urodzin znajdziecie się ze mną w jednym łóżku nadzy. Mam taką fantazję, że gdy Fraser będzie pieprzył mnie od tyłu, ty będziesz mnie ssać, kochanie. Podoba ci się ten pomysł?

- Na razie muszę odpocząć. Za dużo... tego.

Mężczyźni się zaśmiali.

Fraser wziął mnie na kolana. Usiadłam na nim okrakiem, przytulając się do niego, podczas gdy Wyatt usadowił się za mną i masował moje ramiona w ramach wdzięczności za wcześniejszą zabawę.

W tej chwili uznałam, że chyba nie byłoby to takie złe, gdybym im uległa.

Czułam się przed nich kochana i wielbiona.

Jeśli takie miało być życie uległej, byłam w stanie się mu podporządkować.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top