17
Nyx
- To pierwsze pomieszczenie do szkolenia uległych. Popatrz na tą dziewczynę w kącie. Rozumiesz, co stara się osiągnąć jej pan?
Fraser przyprowadził mnie na dół. Zjechaliśmy windą, abym nie musiała podnosić się z kolan. Ku mojej uldze podłogi Chalcedony pokryte były miękką wykładziną, więc kolana nie bolały mnie aż tak mocno.
Patrzyłam z otwartymi ustami na skuloną w kącie dziewczynę. Wysoki mężczyzna o potężnej budowie ciała wydawał jej polecenia, a gdy ona nie wykonywała ich na czas, mężczyzna polewał nagie ciało dziewczyny wodą ze szlaucha. Była już cała mokra, ale "tresura" nie została przerwana.
- W ten sposób pan uczy uległą, jaki preferuje czas reakcji na polecenia. Najwyraźniej brunetka nie spełnia jego oczekiwań, więc ją uczy.
- To okropne, panie - odpowiedziałam, odruchowo przybliżając się do nogi Frasera. Znajdowałam się w żałosnym położeniu, z obrożą na szyi i smyczą, którą trzymał "mój pan", i potrzebowałam jego bliskości. Póki co nie zobaczyłam nawet połowy tego, co działo się za murami ekskluzywnej szkoły dla uległych, a już byłam maksymalnie przerażona.
- Pamiętaj, że ona tego pragnie. Jeśli uzna, że nie wytrzyma dłużej, wypowie hasło bezpieczeństwa, a jej pan bezzwłocznie przerwie trening i jej odpuści.
Fraser pociągnął mnie dalej. Co jakiś czas mijaliśmy innych dominujących, którzy trzymali swoje uległe na smyczach. Był to krępujący widok, jednak nikt nie zwracał na nas uwagi. Od czasu do czasu niektórzy mężczyźni kiwali głową do Frasera z uznaniem, jakby faktycznie widzieli w nim szefa. Żaden z dominujących jednak na mnie nie spojrzał.
Idąc dalej, zobaczyłam chłopaka, który mógł być w moim wieku. Był rozpięty na krzyżu w kształcie litery X. Wszystkie kończyny miał przykute do ramion konstrukcji. Jego penis był w pełnej erekcji, a pan chłopaka uderzał go trzcinką po udach. Zmroziło mi krew w żyłach. Przypomniałam sobie, jak Fraser uderzał mnie pejczem. Musiałam odwrócić wzrok od biednego chłopaka, choć biorąc pod uwagę, że jęczał rozkosznie, pewnie mu się podobało.
Podążaliśmy przez korytarz subordynacji. W niektórych przeszklonych pomieszczeniach widziałam, jak mężczyźni tresują swoje uległe i uległych, a w innych pokojach mogłam spojrzeć na kajające się u stóp mężczyzn uległe. Zdziwiło mnie, że w Chalcedony pracowali tylko mężczyźni. Nie wiedziałam, dlaczego Fraser nie zatrudniał kobiet, skoro wielu mężczyzn, a także pewnie dziewczyn, pragnęłoby zostać zniewolonych przez kobiety.
Na końcu korytarza znajdowała się duża sala, w której dominowało drewno dębowe. Na końcu znajdował się bar, przy którym mimo wczesnej pory dnia już podawano drinki.
Oprócz jazzowej muzyki płynącej z głośników zamieszczonych pod sufitem, słyszałam krzyki i jęki uległych. Na przeciwległej stronie pomieszczenia znajdowały się łańcuchy, do których można było przykuć uległych. Najbardziej jednak zdziwiła mnie orgia, która miała miejsce na obszernej kanapie. Trzech mężczyzn obłapiło biedną dziewczynę. Miała kutasa w cipce, tyłku i w ustach. Przez chwilę obserwowałam ich z nieukrywanym przerażeniem, jednak gdy tylko Fraser lekko pociągnął za smycz, ruszyłam za nim.
Mój pan usiadł na jednym z wielu skórzanych foteli. Momentalnie znalazł się przy nim mężczyzna, który spytał, czy Fraser chciałby się czegoś napić. Odpowiedział, że poprosi dwie szklanki wody. Uznałam to za miłe, że o mnie pomyślał. Wątpiłam, czy pozostali dominujący tak dbali o swoje uległe, choć prawdę mówiąc, co ja mogłam wiedzieć?
Klęczałam u stóp Frasera, zwrócona twarzą w jego stronę. Miałam przed sobą jego kolana. Mężczyzna rozszerzył nogi, jakby domyślił się, że wpatrywałam się w jego penisa. Miałam nadzieję, że nie każe mi obciągnąć mu przy tych wszystkich ludziach. W barze znajdowało się około dziesięciu osób, jednak każda była zajęta swoim zadaniem.
- Kochanie, spójrz na mnie.
Uniosłam wzrok, wpatrując się w łagodne oczy Frasera. Mężczyzna się uśmiechnął.
- Jak ci się podoba w Chalcedony?
Przełknęłam ślinę. Gdy już chciałam odwrócić wzrok, aby uniknąć patrzenia na bruneta, on chwycił w dłoń mój podbródek, zmuszając mnie do pozostania w miejscu.
- Nyx, odpowiedz na moje pytanie.
- Jestem przerażona - wyznałam, przygryzając dolną wargę. - Wiedziałam, że na świecie istnieją kluby BDSM, ale nigdy nie chciałam się w żadnym znaleźć.
- Czy czujesz się nie na miejscu? - spytał, kiedy barman przyniósł dwie szklanki gazowanej wody z liściem mięty.
- Gdyby nie ty, zwariowałabym tutaj.
Fraser chwycił szklankę z zamiarem podania mi jej, jednak po moich słowach zamarł.
Brunet zmrużył oczy, przypatrując mi się z zaciekawieniem. Bałam się, że powiedziałam coś nie tak i zaraz czeka mnie los uległych z korytarza do subordynacji. Nie chciałam, aby obcy ludzie patrzyli, jak Fraser mnie karze. Tego było za wiele. I tak już się poddawałam, choć byłam pewna, że jeszcze nieraz zawalczę o wolność.
- Rozwiń swoją myśl, kochanie.
Zamknęłam oczy.
Starałam się sobie wyobrazić, że byliśmy tu sami. Że znajdowaliśmy się w domku w lesie, którego tak znienawidziłam, a za który oddałabym teraz wszystko.
- Cieszę się, że nie zabrałeś mnie do jednego z pokoju kar i nie ukarałeś na oczach innych - zaczęłam, nie otwierając oczu. - Jestem wdzięczna, że mnie jeszcze nie zgwałciłeś, choć miałeś tyle okazji, aby to zrobić. Staram się zrozumieć twój sposób patrzenia na świat. Jest niekonwencjonalny i niemoralny. Próbuję zobaczyć w tobie człowieka. Chcę się otworzyć, bo wiem, że jestem na ciebie skazana, jednak obawiam się, że gdy pokażę ci, że się otwieram, ty wykorzystasz to przeciwko mnie, panie.
Otworzyłam oczy, kiedy Fraser od dłuższej chwili nic nie powiedział. Byłam na siebie zła. Powinnam się zamknąć albo przynajmniej skłamać.
Zrozumiałam, że powinnam być cicho w chwili, w której Fraser bez słowa wstał z fotela. Szarpnął za smycz, każąc mi się ruszyć.
Szłam obok jego nogi potulnie, jakbym czekała na karę. Zdziwiłam się, że w ciągu kilkudziesięciu godzin stałam się taka pokorna. Gdyby nie to, że miałam przyjaciół, na których życiu mi zależało, walczyłabym z Fraserem. Postawiłabym mu się, a może nawet spróbowała go pobić, jednak chodziło o życie moich najbliższych. Fraser bez problemu mógłby ich unieszkodliwić. Nie wątpiłam, że jego groźby dotyczące tego, iż jest w stanie pokazać mi zwłoki moich przyjaciół, były prawdziwe.
Mężczyzna wszedł ze mną do windy. Oprócz nas jechała nią również inna para. Składała się na nią piękna dziewczyna, której ciało pokrywały liczne tatuaże. Nad nią górował mężczyzna po trzydziestce, który miał kruczoczarne włosy do ramion i kilkudniowy zarost.
Dziewczyna, nie przejmując się, że ma widownię, masowała przez spodnie penisa swojego pana. Oblizywała przy tym usta, kompletnie nie zwracając na nas uwagi.
Para wysiadła na drugim piętrze. Fraser uśmiechem pożegnał się z dominującym, po czym wcisnął przycisk kierujący nas na ostatnie piętro.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, Fraser pociągnął mnie za smycz. Korytarz na tym piętrze był krótki, gdyż znajdował się tutaj tylko jeden pokój.
Mężczyzna musiał wpisać kod na maszynie znajdującej się nad klamką, a także odcisnąć dłoń na urządzeniu przy drzwiach. Dopiero wtedy drzwi się otworzyły, a my mogliśmy wejść do środka.
Moim oczom ukazał się elegancki i ogromny gabinet. Na przeciwko drzwi znajdowało się biurko, na którym poustawiane były małe rzeźby przedstawiające bogów greckich. Oprócz nich, na blacie dostrzegłam wiele dokumentów, które były ułożone w staranne stosiki.
Za biurkiem wznosiła się ściana złożona z okiem ciągnących się od podłogi do sufitu. Za nimi widziałam panoramę Las Vegas. Miasto znajdowało się w odległości kilku kilometrów od Chalcedony, jednak bez problemu mogłam dostrzec najwyższe budynki hoteli i kasyn.
Na ścianie po prawej wisiał olbrzymi telewizor, a na tej po lewej znajdował się elegancki i nowoczesny zegar. Przed biurkiem, na podłodze, leżał biały dywanik. W gabinecie była jeszcze czarna skórzana kanapa, na której oczami wyobraźni widziałam Frasera uprawiającego dziki seks ze swoimi poprzednimi uległymi.
Kiedy już napatrzyłam się na biuro, Fraser pociągnął mnie na dywanik. Uklęknęłam na nim. Brunet puścił smycz, która teraz zwisała pomiędzy moimi piersiami i drażniła ciepłą skórę.
Patrzyłam z dłonią na sercu, jak mężczyzna manipuluje jakimś urządzeniem. Po kilku chwilach na ekranie pojawiło się nagranie.
Wstrzymałam oddech. Widziałam przed sobą moją siostrę. Althea przyszła do biura Frasera po pożyczkę, którą później przypłaciła życiem.
Obraz nie miał dźwięku, albo zwyczajnie Fraser nie pogłośnił nagrania.
Patrzyłam, jak Althea podchodzi do siedzącego za biurkiem Frasera. Mężczyzna przybrał nonszalancką pozę. Zdziwiło mnie, że moja siostra padła przed nim na kolana. Płakała i błagała o pożyczkę. Wyglądała, jakby była na głodzie narkotykowym. Nie zdziwiłabym się, gdyby ostatnie dni życia spędziła na piciu bez umiaru i dawaniu sobie w żyłę. Althea stała się taka przez życie ze swoimi sponsorami. Wcześniej była porządną dziewczyną z małego miasteczka, która kochała życie i powtarzała, że nigdy nie pozwoli żadnemu mężczyźnie wejść sobie na głowę.
Kiedy spotkanie Frasera i Althei dobiegło końca, moja siostra wyszła z gabinetu. Myślałam, że to koniec przedstawienia, jednak gdy ujrzałam, jak na ekranie pojawia się nagranie Althei trzymającej się barierki, oddzielającej ją od torów kolejowych, poczułam gorycz.
- Wiesz, co się stanie, jeśli się zabijesz, prawda?
Wstrzymałam oddech, słysząc głos Frasera. Pewnie trzymał kamerę, dlatego go nie widziałam. Tylko dlaczego filmował moment, w którym moja siostra miała popełnić samobójstwo? Czy zrobił to, aby później pokazać mi ten materiał w razie, gdybym nie wierzyła w jego słowa?
Althea z przerażeniem patrzyła na przejeżdżające pociągi. Nie widziałam dokładnie jej twarzy, ale dolna warga jej drżała, co znaczyło, że się bała.
- Nie wytrzymam życia z wami! To, co mi zrobiliście, zakrawa na obsesję!
- Oczywiście, laleczko. Od początku jednak mówiłem, że jeśli zdecydujesz się na oddanie się nam, zniszczymy doszczętnie twoje życie. Nie moja wina, że zaciągnęłaś taki dług. Teraz przejdzie na twoją ukochaną siostrzyczkę. Chcesz skazać ją na cierpienie, sama zabijając się w tak żałosny sposób?
Althea spojrzała w kamerę. Po chwili rzuciła się pod pociąg, a film się urwał, abym nie zobaczyła najbardziej drastycznego momentu.
Fraser wyłączył telewizję. Przeczesał palcami ciemne włosy, po czym zbliżył się do mnie.
- Dlaczego mi to pokazałeś, panie? - spytałam, nie mając nawet sił, aby się rozpłakać.
- Potrzebowałem, abyś mi uwierzyła. Wcześniej mogłaś mieć wątpliwości co do prawdziwości moich słów, ale teraz masz wszystko podane na talerzu, Nyx. Tak wyglądały ostatnie chwile twojej siostry. Tak skończyła życie Althea, która z powodu problemów psychicznych nie wytrzymała.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top