14

Fraser

Masowałem sobie kutasa patrząc z fascynacją, jak Nyx obciąga Wyattowi.

Mój chłopiec położył dłonie na głowie naszej dziewczynki. Uważał, aby jej nie zranić. Wyatt potrafił dać w kość, o czym przekonałem się, gdy pewnego dnia pozwoliłem mu przejąć nade mną kontrolę, jednak wątpiłem, czy byłby w stanie ukarać Nyx.

Łzy spływały po jej policzkach w czasie przedstawienia. Oddychała głęboko nosem, nie chcąc się zadławić. Wyatt może i był szczuplejszy ode mnie, ale miał pokaźnego drąga. Wielbiłem go na kolanach. Kto powiedział, że dominujący nie miał prawa wielbić swojego uległego lub uległej?

Nyx patrzyła w oczy Wyattowi, gdy ten wpychał jej kutasa do gardła. Przyspieszyłem ruchy ręką, szczytując chwilę przed moim chłopcem. Sperma wytrysnęła na dywan, który na szczęście był łatwy w obsłudze i szybko można było zmyć z niego różne plamy. 

- Grzeczna dziewczynka. Byłaś wspaniała, skarbie.

Wyatt pochylił się, aby złożyć pocałunek na czubku głowy Nyx. Dziewczyna oddychała ciężko, wpatrując się w podłogę. Nawet kiedy Wyatt od niej odszedł i wyszedł z pokoju, nie odważyła się na mnie spojrzeć. Trwała w pięknej, uległej pozycji. Nie miała szans, aby uwolnić się z łańcuchów krępujących jej ruchy. Uwielbiałem unieruchamiać uległe za pomocą kajdanek połączonych z kajdanami na nogach. Dzięki temu ich piersi były pięknie wyeksponowane i kobiety sprawiały wrażenie całkowicie oddanych swoim panom.

Czekałem na jakąkolwiek reakcję ze strony Nyx. Spodziewałem się, że znów na mnie naskoczy i wyzna mi prosto w twarz, jakim to chujem i skurwielem byłem. Może nareszcie dotarło do niej, że oprócz władzy nad nią, miałem również władzę nad dużą częścią świata. 

Nie przesadzałem, kiedy zagroziłem, że każę zabić Lethe i Christiana. Parę, która była dopiero po ślubie i zamierzała lecieć na wakacje życia na Bali.

Z pomocą moich ludzi wiedziałem, jak przebiegł ich ślub. Lethe bardzo martwiła się o Nyx. Dopiero wieczorem dziewczyna miała dostać anonimową wiadomość informującą o tym, że jej najbliższa przyjaciółka popełniła samobójstwo, a jej ciało rozszarpały dzikie zwierzęta w lesie. Na dowód miała otrzymać zdjęcie. Było mi to potrzebne, gdyż nie chciałem, aby Lethe lub którakolwiek z przyjaciółeczek Nyx interesowała się jej zaginięciem.

Nyx już nigdy nie miała wrócić na wolność. Próbowała ze mną zacięcie walczyć, jednak za każdym razem przegrywała. Miałem nadzieję, że dzisiejsza sytuacja ją czegoś nauczy i w końcu się opanuje. 

Lubiłem karać, ale czasami potrzebowałem chwili spokoju z ukochaną uległą, kiedy to moglibyśmy wziąć relaksującą kąpiel albo poprzytulać się na kanapie w salonie. 

Nyx nie rozumiała jeszcze wielu rzeczy. Była nowa w świecie uległych. Uważała, że upodlałem ją tym, jak ją traktowałem. Szkoda, że jeszcze nie widziała, co robią dominujący z uległymi w moim klubie w Vegas. Nie mogłem się doczekać, aż jutro tam polecimy. Byłem pewien, że gdy dziewczyna ujrzy, jak wygląda życie jej koleżanek po fachu, z własnej woli padnie do moich stóp i się do nich przytuli, błagając o to, abym jej nigdy nie opuścił.

Byłem na siebie zły, że przytknąłem jej do czoła lufę pistoletu. Strach w oczach Nyx był piękny, lecz nie chciałem doszczętnie zniszczyć tej dziewczyny.

Postanowiłem się nad nią zlitować, licząc na to, że zrozumie swój błąd i go naprawi.

Wstałem i z dygoczącym kutasem podszedłem do Nyx. Dziewczyna otworzyła usta, aby objąć nimi mojego penisa. Powstrzymałem ją przed tym, kładąc dłoń na jej ramieniu.

- Nie chciałem, abyś mi obciągnęła.

- Przepraszam, panie - wychrypiała głosem zniekształconym od płaczu.

Przyciągnąłem krzesło i postawiłem ja przed blondynką. Usiadłem na nim, po czym pochyliłem się w przód. Złączyłem dłonie, obserwując zza zasłony rzęs moją dziewczynkę.

- Zrozumiałaś lekcję? 

- Tak, panie. Przysięgam, że od teraz będę wzorową uległą. Kiedy przytknąłeś mi pistolet do głowy zrozumiałam, że taka jest moja rola. Muszę być wam posłuszna, aby przeżyć.

- Spójrz mi w oczy, kochanie. No już.

Objąłem dłonią policzek Nyx, kiedy spojrzała mi w oczy. Nie umknęło mojej uwadze, że wzdrygnęła się, kiedy jej dotknąłem.

- Nie zabiję cię. Nigdy bym tego nie zrobił. Nawet, gdybyś okazała mi nieposłuszeństwo. Najpierw odebrałbym życie twoim przyjaciołom i kazał ci oglądać ich zwłoki, ale ciebie bym nie zranił. Nie po to tresuje się uległe, aby później odbierać im życie.

Pokiwała posłusznie głową. Wiedziałem, że gdyby nie sytuacja z pistoletem, nie zmieniłaby swojego zachowania. Dopiero, gdy dostrzegła realne zagrożenie, zaczęła być potulna. Miałem nadzieję, że już tak zostanie i nie będę musiał znów jej grozić. Zabijanie było dla mnie czymś normalnym, jednak nie uśmiechało mi się zabijać niewinnych ludzi.

- Dzisiaj przenocujemy w tym pokoju, kochanie - oznajmiłem, na co z jej oczu wypłynęło kilka kolejnych łez. Starłem je kciukiem i uśmiechnąłem się do niej pocieszająco.

Później Nyx zrobiła coś, o co nie posądziłbym ją w najdzikszych snach.

Dziewczyna zachwiała się przez zaburzoną równowagę spowodowaną kajdanami. Pochyliła się w przód, po czym oparła czoło o moje stopy, zupełnie jak Wyatt kilkadziesiąt minut temu.

Trwałem nieruchomo przez kilka chwil. Nie byłem pewien, co począć. Nyx była tak przerażona, że pocałowała moje stopy, jak najprawdziwsza uległa. Jak niewolnica, którą w klubie szkoliłbym miesiącami. Rzadko która bowiem tak chętnie całowała stopy swojego pana po kilkudziesięciu godzinach znajomości. Choć zdarzały się i takie bestie.

- Błagam cię, panie...

- Kochanie?

- Błagam, bo sama sobie nie poradzę - załkała, mocząc łzami moje stopy. - Nie tego chciałam. Nie spodziewałam się, że moja kochana siostra się zabije i świadomie zrzuci na mnie swój dług. Rozumiem, że nie radziła sobie sama i postanowiła odejść. Teraz jestem w stanie zrobić wszystko, abyś był ze mnie dumny. Abyś nie chciał zabić moich najbliższych. Przysięgam, że będę grzeczna. Proszę tylko o litość.

Nie mogłem znieść tego biadolenia.

Rozumiałem, że Nyx się bała, ale takie czcze gadanie nic nie wnosiło.

Wstałem, po czym zdjąłem kajdany krępujące ruchy blondynki. Wziąłem ją na ręce pozwalając, aby zarzuciła mi ręce na szyję i objęła mnie nogami w pasie.

Usiadłem po turecku na łóżku. Posadziłem na sobie płaczącą Nyx. Wczepiła się we mnie, jakby już nigdy nie chciała mnie puścić. 

Kołysałem ją w ramionach. Byłem zimnym skurwielem, ale wiedziałem, gdy kobieta potrzebowała wsparcia. Może nie miałem szansy zostać wychowany na dżentelmena, ale życie brutalnie nauczyło mnie tego i owego.

- Nie bój się. Nie zranię twoich bliskich, jeśli będziesz grzeczna, rozumiesz?

- Tak, panie. Tak, rozumiem.

- Nyx, wkrótce nauczysz się mi ufać. Zrozumiesz, że styl życia, który prowadzę, jest w pełni normalny, choć wielu ludzi uważa go za ekscentryczny.

Blondynka nie miała sił na dyskusję. Postanowiłem jej darować. Dziś przeszła wystarczająco wiele. Nawet mój sadyzm miał swoje granice.

Gdy już chciałem zaproponować, abyśmy się położyli i przytulili, usłyszałem miarowy oddech Nyx. Dziewczyna zasnęła z wyczerpania w moich ramionach, a ja się uśmiechnąłem, całując ją w policzek.

Wyatt

Wyszedłem do lasu, aby odpocząć. Byłem typem samotnika. Ceniłem sobie swoje towarzystwo i choć kochałem Frasera nad życie, nawet od niego musiałem czasem odpocząć. 

Fraser zakazał mi palić, gdy byłem jeszcze smarkaczem, jednak byłem pewien, że nie miałby nic przeciwko, gdybym buchnął skręta w tej właśnie chwili. Podwędziłem więc jednego z szafki w biurze mojego ukochanego pana i wyszedłszy na zewnątrz, zaciągnąłem się trawką.

Kopnąłem stertę szyszek, rozsypując je na wszystkie strony. Fraser lubił porządek, jednak w naszym małym lesie nie sposób było o niego zadbać. 

Zacząłem iść ze skrętem w stronę jeziora znajdującego się za domem. Dotarłem do niego po niespełna dwóch minutach. Usiadłem na brzegu, brudząc sobie spodnie ziemią, ale miałem to w dupie. Potrzebowałem pobyć sam. Potrzebowałem świeżego powietrza. Potrzebowałem zaczerpnąć wolności w tym małym więzieniu, na które sam siebie skazałem.

Wplotłem palce we włosy, wzdychając ciężko. Dopaliłem skręta i odrzuciłem resztkę na bok. Wpatrzyłem się w słońce zbliżające się do linii horyzontu. Niebawem miało zajść, a gdy znów pojawi się na niebie, będziemy już w samolocie do Las Vegas.

Uwielbiałem to miejsce. Las pełen dzikich drzew i kwiatów, a także jezioro. Jezioro, w którym w cieplejsze dni kąpałem się wraz z Fraserem. Jezioro, w którym mój facet zrobił mi dobrze ręką, a ja jęczałem tak głośno, że ptaki odleciały w dal.

Uśmiechnąłem się, myśląc o nim. O moim wybawicielu i moim właścicielu. Dla niektórych nazywanie drugiego człowieka bogiem czy władcą było upokarzające, ale ja to uwielbiałem. Oddawałem Fraserowi należną mu cześć. Traktowałem go jak pana świata, bo tym dla mnie był. Panem mojego małego światka i królem mojej duszy.

Poczułem łzy w kącikach oczu, gdy przypomniałem sobie obciągającą mi Nyx. Nie miałem nic przeciwko kobiecym ustom wokół mojego kutasa. Niegdyś wolałem towarzystwo kobiet, ale odkąd poznałem Frasera, byłem absolutnie pewien, że jednak jestem homo. Na widok Nyx drgnął mi jednak kutas, co oznaczało, że Fraser nie był jedyną opcją.

Było mi kurewsko przykro. 

Nyx nie zasłużyła na to, co ją spotkało. Była dobrą, nieskalaną duszą, a my ją niszczyliśmy. Mimo, że pragnąłem dać jej w łóżku przyjemność, ona się rozpłakała, gdy miała mi obciągnąć. Fraser przywołał ją do porządku, lecz miałem w dupie jej reakcje. Bolało mnie to, bo Nyx do bólu przypominała mnie z niedalekiej przeszłości.

Zacisnąłem palce na włosach, zupełnie jakbym chciał je sobie wyrwać. Niegdyś nienawidziłem swoich włosów o nieokreślonym kolorze. Nie znosiłem też piegowatej twarzy. Pokochałem siebie dopiero, gdy Fraser wycałował każdy zakątek mojego ciała i nazwał mnie pięknym. Przed nim nikt tak na mnie nie patrzył. 

- Nienawidzę cię, matko - wyszeptałem w otchłań, pozwalając słowom popłynąć gdzieś daleko. - Kurewsko cię nienawidzę. 

Przepłakałem wiele nocy po tym, co zrobiła mi mama. Wiedziałem, że nigdy tego nie zapomnę. Fraser mówił, że tortury z dzieciństwa mnie ukształtowały, ale ja widziałem to inaczej.

Obiecałem sobie, że zrobię wszystko, aby Nyx poczuła się przez nas kochana i wielbiona. Nie miałem wpływu na jej szkolenie, które zaproponował Fraser, lecz również miałem prawo głosu w naszym związku. Poprzysiągłem więc sobie, że będę dbał o naszą uległą, aby niczego jej nie zabrakło. Przede wszystkim bliskości drugiego człowieka, bo bez tego nawet najsilniejszy samiec alfa na świecie sobie nie poradzi.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top