8
Siedzieliśmy na kanapie od dobrych dwóch godzin i oglądaliśmy dramę, którą wyszukał nam młodszy, bo stwierdziliśmy, że nie chcemy się jeszcze rozstawać. Co prawda obaj byliśmy po imprezie, ale nie przeszkadzało nam to jakoś bardzo.
Wzięliśmy u mnie prysznic, a ja dodatkowo pożyczyłem Hanowi swoje ciuchy, żeby nie musiał chodzić w tych niekoniecznie świeżych. Nigdy nie byłem tak zadowolony z żadnej z moich decyzji, jak z tej. Chłopak tak uroczo wyglądał w mojej nieco przydużej bluzie, że nie mogłem przestać się uśmiechać.
Dziwiło mnie, że wcześniej nie zauważyłem, jaki był atrakcyjny i uroczy, ale widocznie byłem kompletnie ślepy. Miałem pod nosem tak idealną osobę, ale nie dostrzegałem jej z jakiegoś durnego powodu, a przecież już dawno mogłem go wyciągnąć na kawę czy cokolwiek innego. Wtedy może by nie cierpiał, jak na tej imprezie.
Zerknąłem kątem oka na skupionego chłopaka, by upewnić się, że teraz wszystko jest w porządku i odetchnąłem z ulgą, gdy nie dostrzegłem na jego buzi smutku. Widocznie udało mi się oderwać jego myśli od tego, z czego byłem zadowolony. Chociaż tak na dobrą sprawę kto smuciłby się, będąc otoczonym przez trzy kociaki?
- Hyung, skup się - mruknął, nie odrywając wzroku od telewizji, na co parsknąłem.
- Wybacz - uśmiechnąłem się szeroko, by oglądać dalej.
- Główny bohater to dupek - odezwał się nagle.
- Hm? Czemu? - zdziwiony zmarszczyłem brwi.
- Nie kocha jej, widać to, a jednak dalej się bawi jej uczuciami - mruknął pod nosem, na co wypuściłem powoli powietrze z ust.
Wiedziałem, że nie przejdzie mu, jak za dotknięciem magicznej różdżki i nie spodziewałem się tego nawet, więc po prostu objąłem go lekko. Nie chciałem, by myślał o tym, co stało się zeszłej nocy i niepotrzebnie się smucił. Smutek mu nie pasował, w przeciwieństwie do uśmiechu.
- Nie myśl o tym, Jisung - westchnąłem, zerkając na niego.
- Łatwo ci powiedzieć - zamarudził pod nosem.
- Przechodziłem to samo kiedyś. Wiem, jak się czujesz, ale im szybciej zapomnisz, tym lepiej - posłałem mu pokrzepiający uśmiech.
- Dziękuję, że się starasz - westchnął, a ja dostrzegłem w jego oczach radosny błysk.
- Podziękujesz, jak się z tego wykaraskasz - pouczyłem go poważnie - A teraz oglądaj, bo sam chciałeś to włączyć - odwróciłem jego głowę w stronę telewizora.
Nie miałem pojęcia, jak ja przeżyłem kolejne dwa sezony, ale liczyło się dla mnie to, że Jisung był zadowolony i wpychał w siebie popcorn, który zrobiłem w międzyczasie. Wyglądał, jak wiewióreczka, gdy zapychał sobie nim policzki i musiałem przyznać, że to jedna z najsłodszych rzeczy, jakie mogłem kiedykolwiek oglądać.
Oczywiście za wpatrywanie się w niego dostałem poduszką po twarzy, ale wcale mi to nie przeszkodziło w podziwianiu jego profilu. Może i odbiegał od głównego kanonu piękna w Korei, ale jak dla mnie był wręcz idealny, a jego policzki to już szczególnie. Przecież były rozkoszne. Aż chciałem ich dotknąć.
I może sporo wykłócałem się z chłopakiem w trakcie trwania dramy o różne błahostki, ale dzięki temu na jego twarzy gościł szeroki uśmiech, a do moich uszu docierał jego cichy chichot. Rozśmieszanie go dawało mi sporą satysfakcję, dlatego specjalnie łaskotałem go, przeszkadzając mu w oglądaniu.
- Hyung! - zaśmiał się głośno, gdy kolejny raz dźgnąłem go w bok.
- Tak? - uśmiechnąłem się niewinnie, patrząc jak zakrywa brzuch oraz boki ramionami.
- To łaskocze, nie rób mi tak! - spojrzał mi w oburzony w oczy, a ja powtórzyłem ruch - HYUNG! - zawołał i zaczął mnie agresywnie uderzać poduszką.
- Wycofaj się albo będzie po tobie - ostrzegłem go rozbawiony, ale ten wcale mnie nie słuchał - Sam tego chciałeś - prychnąłem.
- CO TY ROBISZ? PUŚĆ MNIE! - krzyknął ze śmiechem, gdy złapałem go na ręce i przerzuciłem go sobie przez ramię, by zaczął się z nim kręcić.
- Mówiłem, żebyś się poddał - przypomniałem z szerokim uśmiechem.
- Nie rób tak! Zaraz jeszcze mnie puścisz! - zaśmiał się, trzymając się mnie mocno na tyle, na ile mógł.
- Nie puściłbym cię specjalnie - parsknąłem oburzony, by ostrożnie odłożyć go na dywan, gdzie przeszedłem do łaskotania go po bokach, a on odpowiedział mi głośnym śmiechem, który rozniósł się po całym domu, a może nawet i okolicy.
- Przestań, proszę! - wykrztusił między kolejnymi salwami śmiechu, zwijając się i kręcąc, gdy ja go atakowałem.
- Hm, no nie wiem - zaśmiałem się głośno i obserwowałem go. Podobało mi się to.
- LEE MINHO, POPAMIĘTASZ MNIE - wyrwał mi się i skoczył na mnie, przez co zdziwiony upadłem na plecy.
- I co mi zrobisz? - uniosłem brew, patrząc w oczy pochylającego się nade mną chłopaka.
Ten od razu zalał się rumieńcem i odskoczył ode mnie, jak poparzony, przez co zacząłem się chichotać. Nie sądziłem, że aż tak się zawstydzi, a jednak wystarczyło kilka sekund wzajemnego patrzenia sobie w oczy, by złamał się. Czy był ktoś bardziej uroczy od niego?
- Wypchaj się - fuknął obrażony, ale przeszło mu, gdy delikatnie przygładziłem jego włosy, głaszcząc go przy tym.
Był naprawdę niezwykły.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top