5


Siedzieliśmy w pustym pokoju już od dobrych trzydziestu minut i wspólnie opróżnialiśmy butelkę whisky, którą zabraliśmy z kuchni. Stwierdziliśmy, że nie chcemy pić na dole z resztą, dlatego zamknęliśmy się w jednym z pokojów gościnnych. Bo czemu nie?

Zerknąłem na lekko pijanego chłopaka, który bawił się poduszką, siedząc oparty plecami o bok łóżka. Już nie płakał, a ślady łez zniknęły z jego pulchnych policzków, ale widziałem smutek w jego oczach. Cały czas cierpiał i nie dziwiło mnie to. Byli razem od roku, zdążył się mocno zaangażować.

- Ten pieprzony chujek całował się na moich oczach z gościem, który jest chodzącym kawałkiem pizzy, rozumiesz to? Lizał się z nim na moich oczach jak gdyby nigdy nic - westchnął pusto, a w jego oczach błysnęły łzy.

- Skończony drań - skwitowałem, na co pokiwał smutno głową i upił łyk z butelki.

- Miłość ssie - mruknął pod nosem przygnębiony - Nie chcę się więcej zakochać - dodał ciszej.

- Nie mów tak, Jisung. Nie każdy taki jest, wiesz? - wlepiłem w niego smutny wzrok.

- Znajdź mi kogoś, kto taki nie jest - prychnął, a ja musiałem ugryźć się w język. Ja bym nigdy nie zrobił czegoś takiego.

- Nie skreślaj innych, bo ktoś cię zranił. Nie każdy jest Felixem, który na twoich oczach będzie całował się z innym - zmarszczyłem brwi.

- PIEPRZONA PIZZA - ryknął w odpowiedzi, a ja miałem cichą ochotę wybuchnąć śmiechem - NIE ŚMIEJ SIĘ! - wskazał na mnie palcem.

- Przepraszam, po prostu ktoś, kto randomowo przechodziłby obok, miałby mindfucka - parsknąłem cicho, ale stało się coś, czego się nie spodziewałem. Zachichotał.

Miał tak śliczny chichot, że momentalnie mój żołądek zrobił fikołka, a ja miałem ochotę pisnąć. Był taki rozkoszny, że najchętniej słuchałbym go w kółko, bez końca. Dlatego w tym momencie postanowiłem, że zrobię wszystko, by chłopak śmiał się, jak najwięcej.

- Hyung, smutno mi - westchnął po chwili.

- I co mogę dla ciebie zrobić, byś nie smutał? - zsunąłem się z łóżka, by siedzieć obok.

- Możesz mnie przytulić - wymamrotał, a ja zdziwiony zamrugałem dwukrotnie.

- Przytulić cię? - powtórzyłem dla pewności.

- Tak, jeśli to nie problem - chłopak cały czas popijał alkohol ze smutkiem.

- Dobrze, ale już ci starczy - zabrałem mu butelkę, by odłożyć ją na stolik nocny, a następnie objąłem go.

- A żeby cię.. - fuknął, po czym bardziej wtulił się w mój bok, pewnie przez promile - Jesteś cieplusi... i ładnie pachniesz - westchnął po chwili.

- Dziękuję? - zaśmiałem się, mimo że było mi niezręcznie.

Właśnie tuliła się do mnie moja bratnia dusza, która była świeżo po zerwaniu ze swoim chłopakiem. Dodatkowo młodszy obdarował mnie dość nietypowymi komplementami, które ucieszyły mnie, mimo wszystko. To się cholera działo naprawdę.

- Mam słabą głowę - wymamrotał w moje ramię, na co parsknąłem.

- Widać - zerknąłem na niego kątem oka, ale on już spał - No nie, błagam, nie. Jisung, nie śpij - zacząłem się cicho śmiać.

Co ja miałem niby zrobić?

Zrezygnowany wsunąłem dłoń pod jego kolana i dokładniej go objąłem, by powoli wstać z nim na rękach. Co prawda, prawie się z nim wywróciłem, ale nikt nie musiał o tym wiedzieć poza mną. Jednak ta ilość alkoholu wystarczyła bym zaczął się odrobinę chwiać.

- No piórkiem to ty nie jesteś - mruknąłem pod nosem i delikatnie ułożyłem go na łóżku, na którym przykryłem go kocem dokładnie - Kolorowych snów czy coś - uśmiechnąłem się lekko do śpiącego chłopaka.

Nie wiedziałem, co robić i chciałem po prostu usiąść na ziemi, ale poczułem nagłe szarpnięcie, przez które wylądowałem na łóżku przy młodszym. W tamtym momencie to już kompletnie czułem się, jak w jakimś filmie. Przecież takie sceny były tam na porządku dziennym.

- Nie idź - wymruczał sennie, a ja wstrzymałem oddech, gdy on wtulił się w moje ramię.

- Jisung, co ty wyrabiasz?- jęknąłem załamany, ale nie odsunąłem się, by nie budzić go - Super - burknąłem pod nosem niekoniecznie zadowolony. Czułem się odrobinę niekomfortowo.

- Lixie.. - wymamrotał pod nosem, a spod jego powiek wypłynęły łzy, które od razu wytarłem.

- Musisz o nim zapomnieć - westchnąłem ciężko, spoglądając na niego.

Ostatecznie teraz zjawiłem się ja i może on nie wiedział, że byłem jego bratnią duszą, ale ja doskonale zdawałem sobie z tego sprawę. Oczywiście, potrzebowałem czasu, by się z nim poznać lepiej i zbliżyć się do siebie, ale nie miałem zamiaru rezygnować, tym bardziej, że młodszy był po prostu uroczy.

~~~~
Jak się czujecie po cb?
Ja zniknę na ok. tydzień, bo będę zajęta streamowaniem, więc z góry przepraszam, kaczuchy

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top