¹⁵

Lando: Jakim cudem Formuły 1 nie ma na igrzyskach olimpijskich, a coś takiego jak curling jest?!

Max: Boże! Znów zaczynasz?!

Lando: No bo to niesprawiedliwe!

Max: Jeszcze się tego nie nauczyłeś, że takie jest życie?

Lando: *przewraca oczami*

Lando: Gadasz jakbyś był moim ojcem.

Max: *parska śmiechem*

Max: Dobra koniec tych śmichów-chichów, bo przez twój niewyparzony język będziemy mieli kłopoty.

Lando: Niby jakie?

Max: To nie znasz legendy o Niklasie Edinie?

Lando: Nie. A powinienem?

Max: *zaczyna uśmiechać się złowrogo*

Max: Legenda głosi, że gdy ktoś złorzeczy względem curlingu, wtedy trzeba być czujnym, bo Edin może cię znaleźć i ci wpierniczyć.

Lando: *przechodzą go dreszcze i przełyka głośno ślinę, a oczy robią mu się wielkie ze strachu*

Max: Tak więc życzę powodzenia, Lando.

Max: *klepie go w ramię i odchodzi zadowolony, iż go nastraszył*

Lando: *zaczyna rozglądać się paranoicznie, zupełnie jakby Szwed miał zaraz skądś wyskoczyć i go dopaść jak seryjny morderca*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top