-2-

-Odezwiesz się jeszcze raz suko, a skończę z tobą teraz- przycisnąć jeszcze bardziej pistolet do mojego czoła, lecz po chwili schował go do kieszeni.

-Damy ci lepszy pokój, ten jest za mało luksusowy- zaśmiał się chytrze, coś mi tu nie pasowało

Zaczął rozwiązywać mi nogi i ręce.

Gdy już mnie rozwiązał zaprowadził mnie do innego pomieszczenia gdzie było jaśniej.

Było to małe pomieszczenie zauważyłam ze na podłodze leży jakiś przemokniętych karton z ogromną pleśnią na środku.
W sali znajdował się też kibelek i prysznic i duże lustro co mnie dość zdziwiło.

-Tu będziesz spać-wskazał mi karton chciałam coś powiedzieć ale przypomniałam sobie pistolet - Zaraz wrócę

Wyszedł i zamknął drzwi na klucz, nie tracąc żadnej chwili poszłam się przejrzeć przed lustrem.

To nadal ta sama ja, nadal te same długie falowane rude włosy do pupy, moje zielone oczy, i duże usta które kiedyś malowałam codziennie czerwoną szminka.

Spojrzałam na swój strój, miałam na sobie dresy, i wtedy mi się coś przypomniało.

Byłam w domu oglądałam  telewizje gdy nagle usłyszałam głośny huk zanim mogłam coś zrobić jacyś ludzie w maskach weszli do mojego mieszkania, najpierw zabili mi psa a potem gdy próbowałam się bronić uśpili mnie czymś.

Poczułam łzy na policzkach moja biedna Maki musiała umrzeć moja wierna psina.

Dobra wytarłam dłonią łzę, narazie przypomniałam sobie co robiłam przed porwaniem, wiem kim była moja psina, wiem ze malowałam usta na czerwono co dziennie i pracowałam w kwiaciarni, pamietam moich zmarłych rodziców, moje mieszkanie i to co się wydarzyło 6 lat temu ale nie pamiętam czy miałam przyjaciół jakieś hobby poza kwiaciarnią męża dzieci, nic.

Ale niestety pamietam to co się stało 6 lat temu

To był piękny słoneczny dzień...




Haha teraz twoja kolei louiskrzak kc was wszystkich ♥️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top