Forgive me, Friend

Przyjacielu!

Chciałbym cię przeprosić. Przez te wszystkie lata, nie potrafiłem dostrzec jak bardzo cię krzywdzę.
Tak, ten sławny Wybraniec, wzór cnót, czarodziej godny uznania nie zdawał sobie sprawy z tego, jak wielki ból zadaje swojemu przyjacielowi.

Prawda jest taka, że od dziecka byłem znany. Mimo, że straciłem rodziców i byłem źle traktowany, od 11 urodzin nie mogłem narzekać na swoje życie. Byłem podziwiany, wielu marzyło o tym, żeby się ze mną przyjaźni. Jednak to nie ja Ciebie wybrałem. To przeznaczenie złączyło nasze losy i od tej pory razem przeżywaliśmy przygody.
Nie wyobrażam sobie, by ktoś inny mógłby zostać moim najlepszym przyjacielem. Czułem się świetnie w Twoim towarzystwie, mieliśmy wiele wspólnych tematów. Mimo tej pięknej znajomości, wciąż nie widziałem jak bardzo cię krzywdę.

Ty za to byłeś w pełni świadom swoich odczuć. Dusiłeś je w sobie. Starałeś się nie okazywać cierpienia, które zapuszczało w Tobie korzenie. To nie było dobre rozwiązanie. W końcu na na czwartym roku wybuchłeś. Było to wtedy, kiedy Czara Ognia wylosowała moje nazwisko, pamiętasz? Choć wtedy nie miałeś racji, gniew Cię zaślepił. Znowu ten sławny Potter był na ustach wszystkich, a ty byłeś tylko jego przyjacielem.

Bardzo brakowało mi Ciebie przez ten czas. Mimo wszystko, po pierwszym zadaniu mnie przprosiłeś, choć to ja powinienem to zrobić. Lecz i wtedy nie zdawałem sobie sprawy z bólu, który Ci zadawałem.

Następne lata były spokojne. Zdarzały się co prawda drobne sprzeczki, jednak stanowiły one raczej przyjacielskie docinki, niż prawdziwe kłotnie.

Nic jednak nie trwa wiecznie. Nie mogłem się spodziewać, że już nigdy nie dojdzie do Twojego wybuchu. Byłeś niczym wulkan. Nie byłem pewien, kiedy pojawi się kolejna erupcja i jakie szkody przyniesie.

Wszystko zaczeło sie, kiedy odnaleźliśmy medalion Salazara Slitherina — kolejny horkruks Voldemorta. Był to rok siódmy, jednak tym razem spędziliśmy go poza Hogwartem. Atmosfera była wystarczająco napięta, z powodu zbliżającej się bitwy. Twoje odczucia, wciąż mocno zakorzenione, miały idealne środowisko do rozwinięcia się. W dodatku, wspomagane byłu działaniem medalionu więc nie dziwne że nastąpił wybuch. Skutki były opłakane. Jednak tym razem wyciągnąłem wnioski.

Zrozumiałem, dlaczego doszło do tych wybuchów.
Nareszcie odkryłem, czemu sprawiałem Ci taki ból. Przez całe życie byłeś znany z tego, że byłeś przyjacielem Wybrańca.

,,Ron Weasley, ten, który pomógł Harry'emu..."
,,Ten rudzielec, który razem z Harrym..."
,,Weasley? To ten od Pottera?"

Cały Twój potencjał zastał przycimiony przeze mnie. Twoje nazwisko nie istniało. Byłeś zwykłym rudzielcem, chyba, że wspominiano o mnie. Wtedy byłeś kimś.

Dopiero teraz zrozumiałem, jak wielkiego bólu doświadczałeś przez przyjaźń z Wybrańcem.
Czasami myślę, że lepiej byłoby gdybyśmy się nie poznali. Przynajmniej żyłbyś własnym życiem.

Wybacz przyjacielu, że przez tyle lat żyłeś w moim cieniu.

Skruszony wybraniec i Twój towarzysz
Harry.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top