I scream, you scream, we all scream

- Pewnego dnia przefarbował sobie włosy. - opowiada Tyler swojej mamie.

Siedzą na schodach na zewnątrz, patrząc jak wiatr przewiewa przez gałęzie drzew w ich tylnim ogródku. To brzmi, jak zimna poduszka na skórze Tylera. Uśmiecha się.

- Na jaki kolor? - pyta jego mama.
- Niebieski. Jasnoniebieski. - odpowiada Tyler, uśmiechając się delikatnie do samego siebie. - Przedtem przez jakiś czas były czerwone.

- To ładnie, Tyler. - mówi jego mama, w dalszym ciągu wyglądając na zakłopotaną.

- Ma takie bardzo ciemne, brązowe oczy. - mówi Tyler, starając się zignorować dyskomfort matki. - Kawowe oczy. Ten rodzaj kawy z gorącą czekoladą. Jak to się nazywało?

- Mokka. - podpowiada mama.

- Oczy w kolorze mokki. - mówi Tyler, poruszając głową.

- Tyler. - zaczyna jego mama, przygryzając wargę. - Kim jest dla ciebie Josh?

- Co masz na myśli?

- Czy on jest twoim przyjacielem? - pyta jego mama. - Chłopakiem?

Tyler spluwa troszeczkę. - Co? Nie!

- To... no wiesz... okej, jeśli chcesz mieć chłopaka. - mówi mama Tylera. - Tak, żebyś wiedział.

- Świetnie. - mówi Tyler, z oczami w dalszym ciągu szeroko otwartymi. - Ale skąd ten temat?

- Zawsze masz ten głupkowaty wygląd, kiedy o nim opowiadasz, Tyler. - mówi mu mama.

- Tak, ale to automatycznie kazało ci myśleć, że jestem gejem?

- Wiesz. - jego mama wzrusza ramionami. - Nigdy nie wydawałeś się zbyt hetero, Tyler.

Tyler mruga.

- Dzięki, mamo.

- To nie była obraza! - mama zaczyna protestować, ale cichnie, kiedy widzi, że Tyler się śmieje.

- Jestem gejem. - Zapewnia Tyler, kiedy kończy chichotać. - Po prostu nigdy nie myślałem, że zauważysz.

- Zdarza mi się czasami coś o tobie zauważyć. - mówi do niego mama.

Tyler natychmiast poważnieje. Marszczy brwi, a jego mama wzdycha i delikatnie bierze go za rękę.

- Tak mi przykro, Tyler. - mówi. - Wiem, że przeprosiny niczego nie naprawią, że to niczego nie zmieni, ale wciąż tak bardzo mi przykro.

- Dlaczego... - Tyler gwałtownie przełyka ślinę. - Dlaczego mi nie wierzyłaś?

- Ja... - jego mama wzdycha. - Doktor Craig wydawał się bardzo profesjonalny, Tyler. Mówiono, że jest bardzo wysoko. I był bardzo łagodny. Bardzo uspokajający, że absolutnie nie będzie mowy o zarzutach. - ponownie wzdycha, delikatnie ściskając rękę Tylera. - Żałuję nie posłuchania cię bardziej, niż czegokolwiek innego.

- Czyż wszyscy nie żałujemy? - mamrocze Tyler. - Czyż nie wszyscy?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top