♡6♡
~Nya~
Poczułam nagłą przyjemną falę gorąca. Mój wróg... martwił się... o mnie?
Nie bardzo wiedziałam co powinnam zrobić? Zaprosić go do środka? Przecież, to nasz przeciwnik...
-Przepraszam za wczoraj...- Zaczął Jay.- Nie chciałem cię urazić... po prostu nie miałem ochoty gadać...
-Rozumiem...- Lekko się uśmiechnęłam.- Chcesz wejść...?- Spytałam niepewnie.
Chłopak zawahał się.
-A... co z Ninja?
-Śpią.- Odpowiedziałam.
-W takim razie...Jeśli zapraszasz...- Zaśmiał się, po czym wszedł do środka.
Zamknął za sobą okno i usiadł obok mnie.
-Chcesz coś do picia albo jedzenia?- Powiedziałam nie wiedząc jak zacząć rozmowę.
-Nie, dziękuję
-Dlaczego to robisz?- Spytałam.
-Co masz tym razem na myśli?
-Dlaczego się ze mną spotykasz? Zależy ci na jakiś informacjach...?
-Skąd!- Zaśmiał się.- Fajnie się z tobą rozmawia.- Uśmiechnął się.
Ja natomiast poczułam jak palą mnie policzki. Czy to możliwe? Jeszcze nigdy nie zarumieniłam się podczas rozmowy z chłopakiem...
-Wrócę do mojego pytania.- Zaczął.-Czemu się tak wystroiłaś?
-No... Przyjaciółki załatwiły mi randkę...
-Randkę, powiadasz?- Zaśmiał się ponownie.
Na początku, kiedy usłyszałam ten śmiech... denerwował mnie... ale teraz...
-Tak...
-Ciacho? A może słodziak? A może kujon? Lub sportowiec?
-Sama nie wiem...- Odparłam.
-Widzę, że to nie była twoja randka marzeń...
-Masz rację...
-Jaką jest twoja wymarzona randka?- Spytał.
Spojrzałam na niego. Dlaczego on chce to wiedzieć? Podobam mu się? Nie... to głupie...
Wzruszyłam ramionami.
-A jaki typ mężczyzn preferujesz?- Spojrzał na mnie.
Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy to " zabawni", ale i tym razem wzruszyłam ramionami.
-Dlaczego cały czas nosisz maskę?- Spojrzałam mu w oczy.
-Uwierz... nie spodobam ci się bez niej...- Spuścił wzrok.
-Dlaczego tak sądzisz?
-Sam nie wiem...
~Jay~
-Dlaczego tak sądzisz?- Spytała mnie
-Sam nie wiem...- Odparłem.
Co miałem jej odpowiedzieć? Że nie jestem zbyt ładny? Że moje włosy są rude? Momentalnie przypomniało mi się kiedy chodziłem do szkoły... Wszyscy śmiali się, że byłem rudy i podchodziłem ze złomowiska... Nieraz płakałem w domu z tego powodu..., a mama za każdym razem przekonywała mnie, żebym się tym nie martwił, że moje włosy są kasztanowe...
Czy jeśli Nya pozna moje dzieciństwo, to też mnie wyśmieje? Odwróci się ode mnie? Wtedy nic nie wyjdzie z naszego planu. Spojrzałem na nią... I do głowy wpadł mi plan doskonały! Rozkocham ją w sobie! Wtedy napewno zawładniemy Ninjago City!
-Jay...- Położyła swoją dłoń na moją.- Proszę.... ściągnij ją...
Przypomniały mi się słowa mojego Pana.
Mam zdobyć jej zaufanie, za wszelką cenę... muszę to zrobić...
~Nya~
Chłopak przez chwilę nic nie mówił. Umieścił swoje palce na masce i powoli ją ściągnął. Poczułam jak moje serce zamiera...
Spojrzałam na niego. Miał kasztanowe, lekko rozczochrane włosy, jego nos był lekko zadarty do góry i było na nim pare piegów, brwi były o tym samym kolorze co włosy.
Jednak najpiękniejszy był uśmiech...
-Dziękuję...- Szepnęłam.
-Za co?- Zdziwił się.
-Za to, że mi zaufałeś.- Uśmiechnęłam się.
-Mam nadzieję, że ty też będziesz potrafiła mi zaufać i nie zdradzisz tego jak wyglądam reszcie...-Uśmiechnął się.
-Nie zdradzę, Jay...- Patrzyłam w niego jak zahipnotyzowana.
-Nya?- Usłyszałam głos mojego brata zza drzwi.- Z kim rozmawiasz?
-Schowaj się!- Szepnęłam do Jaya.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top