♡3♡
~Nya~
Otworzyłam oczy... Znajdowałam się w jakiejś bazie...
Przede mną kucał nasz tajemniczy nowy wróg. Oczywiście w swojej masce. Odruchowo chciałam wyciągnąć ręce, aby go zaatakować.
Jednak poczułam, że coś uniemożliwia moje ruchy. Podniosłam głowę do góry i ujrzałam, że jestem przykuta do łańcuchów.
Wycelowałam dłoń w stronę naszego nowego wroga i chciałam oblać go wodą ale ona nie poleciała...
- Zabierają moce. - Odparł pośpiesznie mój przeciwnik.
- Hm?
- No te łańcuchy. Zabierają moce żywiołów. - Chłopak usiadł na przeciw mnie po turecku.
Mnie natomiast przypomniał się nasz pojedynek... w którym przegrałam.
- Czego ode mnie chcesz? - Zaczęłam się szarpać, aby rozerwać łańcuchy.
- Porozmawiać... I dać ci propozycję...
- Propozycję? - Uniosłam brew, czego chłopak nie mógł zauważyć przez moją maskę ninja.
- No wiesz... propozycja to takie coś...
- Wiem co to propozycja! - Przerwałam mu, na co on się zaśmiał.
- Uspokój się, księżniczko.
- Nie mów tak do mnie.- Pociągnęłam nieco mocniej za kajdanki.
- Będę tak mówił.- Zaśmiał się ponownie.
-Bo?- Spytałam oburzona.
- Bo fajnie się z kimś podroczyć.
Nie odpowiedziałam mu.
Chłopak westchnął.
- Widzę, że nie masz ochoty na żarty...
- Ty jesteś normalny?!- Krzyknęłam.- Co za złoczyńca porywa swojego wroga, a później z nim żartuje?!
-No... - zaczął niepewnie.
- Ja?- Zaśmiał się ponownie.
Spojrzałam na niego lekko zdenerwowana. On ma się za naszego wroga? Za złego? Dlaczego on sobie tak żartuje?
Ściągnęłam maskę ninja i przeczesałam palcami włosy.
Było to lekko trudne, ponieważ łańcuchy blowały mi dłonie.
Spojrzałam na okno. Była noc. Drużyna na pewno jeszcze śpi. Nawet się nie zorientują, że mnie nie ma.
-To... mógłbym przejść do propozycji?- Spojrzał na mnie.
-Powiedz mi jak masz na imię.- Spojrzałam mu w niebieskie oczy.
-Po co? Żebyś powiedziała to swojej drużynie? Żebyście mogli łatwiej mnie zlokalizować? Ten wasz Ninjadroid bez problemu mnie namierzy kiedy podam Ci moje nazwisko i imię...
-Nie pytam o nazwisko. Pytam o imię.
-Po co chcesz wiedzieć jak mam na imię...?- Chłopak przyglądał mi się uważnie.
-Ty wiesz jak się nazywam. Chciałbym poznać imię...- Trochę się zawahałam. Mam powiedzieć wroga? Przecież, gdyby był naprawdę zły... zabiłby mnie... chociaż wspominał coś o propozycji... tak... pewnie dlatego mnie jeszcze nie zabił... jestem mu do czegoś potrzebna... pewnie dlatego jest... taki... miły?- mojego... nowego wroga....
Przeciwnik zaczął się wahać, jeszcze bardziej niż ja przed chwilą.
-Jay... Mam na imię Jay...- Odpowiedział po dłuższej chwili milczenia.
-Jay... To imię nie brzmi zbyt złowrogo.- Uniosłam jedną brew.
-No... wiesz nie wymyśliłem sobie jeszcze roboczej ksywki.. - Jay zaśmiał się nerwowo.
-Roboczej?
-Jesteś świetna w zmianie tematu. Jednak ja cierpliwie poczekam.- Chłopak usiadł na przeciw mnie.
-Odepnij mi te łańcuchy.- Rozkazałam.-Wtedy wysłucham twojej propozycji.
-Żartujesz? Nie jestem, aż taki głupi. Zaatakujesz mnie, albo uciekniesz.
-Nie ufasz mi?- Uniosłam obie brwi.
-Nie ufam Ci, tak samo jak ty nie ufasz mi.- Odparł.-Jesteśmy wrogami. Nie zasługujemy na wspólne zaufanie.
-Mimo, że jesteśmy po dwóch różnych stronach ty nie wydajesz się tym zbytnio przejęty.
Jay zaczął się denerwować.
-Czy mógłbym przejść do propozycji, Mistrzyni Wody?
-A wypuścisz mnie po wysłuchaniu jej?
-Od razu.
Nie byłam pewna czy mogę mu ufać... w końcu to mój wróg. Z drugiej strony byłam strasznie ciekawa co ma na myśli mówiąc "propozycja".
-Dobrze... Jaka jest ta twoja propozycja?- Spytałam.
-Wiem, że lubisz konstruować... I znasz się na technologi... Sam kiedyś strasznie podziwiałem twoje urządzenia. Fascynowały mnie bardziej, niż dzieła mojego idiola, Cyrusa Borga!
Na samym początku, zrobiło mi się strasznie miło, że komuś bardzo podobały się moje urządzenia...
-Sam też dużo konstruuje...- Kontynuował.- Ale...
Po chwili jednak do głowy przyszła mi myśl...
-To ty ukradłeś mojego Mecha Samuraja X?!- Przerwałam mu.
Jay spojrzał na mnie dziwnie.
-Słyszałem o tej kradzieży i muszę przyznać, że było mi przykro, z powodu tego przestępstwa. Jednak ja nie miałem z tym nic wspólnego.
-Skąd mam mieć tą pewność?- Zmarszczyłam ponownie brwi.
-Dziewczyno, zastanów się.- Jay spojrzał mi w oczy.- Dlaczego miałbym wam pomagać?
-No tak... wybacz...
-Wracając do propozycji, której już któryś raz ktoś tutaj nie pozwala mi dokończyć.- Niebieski ponownie spróbował zacząć temat.- Chciałbym, żebyś pomogła mi ulepszyć parę urządzeń...
-Mam współpracować z wrogiem?! W życiu!- Krzyknęłam.
-Wtedy zostawię twoją drużynę w spokoju...
-Wypuść mnie. Obiecałeś.- Zaczęłam się szarpać.
-Dobrze...- Jay odpiął łańcuchy i spojrzał na mnie z nadzieją w oczach.
Ja natomiast zaczęłam biec jak najszybciej w stronę wyjścia.
Wytworzyłam smoka i poleciłam w stronę klasztoru. Księżyc nadal widniał na niebie. Starałam się jak najdokładniej zapamiętać drogę, którą wracałam.
Po chwili zdałam sobie sprawę, że rozmawiałam z naszym nowym wrogiem... jak z jakimś znajomym... Zdałam też sobie sprawę, że wyjawił mi swoją kryjówkę... Czy zrobił to specjalnie? Przecież on wie, że powiem to reszcie drużyny... Tylko... czy na pewno chcę im to powiedzieć...? Tak. Chcę. Powiem im. Zaraz... a jak to pułapka? Albo jeśli mi nie uwierzą...?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top