♡20♡

~Jay~

-Słuchajcie.- Powiedziałem patrząc na Ninja. -Wiecie już jak otworzyć Tarcze Żywiołów, prawda?

-Wiemy.- Lekko uśmiechnął się Lloyd.

-Super.- Również lekko się uśmiechnąłem. -Będziemy musieli zwabić Władcę w jedno miejsce. Wtedy szybko będzie trzeba uruchomić wasze tarcze. Dam wam znak, kiedy to zrobić.- Spojrzałem na Ninja. -Będziecie musieli stanąć w okręgu. Ja natomiast stanę na środku. Później wycelujemy promień w Władcę i Bum! Koniec!

-W porządku.- Odpowiedział Mistrz Lodu.

-Zaraz.- Odezwał się do tej pory milczący Mistrz Ognia. -A dlaczego to ty masz stać na środku?

Zamurowało mnie. Nie spodziewałem się, takiego pytania.

Lloyd spiorunował Kaia wzrokiem.

-Kai. To Jay wydaje rozkazy, jasne?!- Powiedział blondyn.

Poczułem  ulgę, że chłopak stanął po mojej stronie.

Mistrz Ognia przewrócił oczami.

-Jasne.- Odparł pod nosem.

Właśnie wtedy uslyszałem odgłosy nadchodzącego Mecha.

-Nadchodzi...- Szepnąłem.

~Nya~

-Nadchodzi...- Szepnął Jay.

Podeszłam do niego. Stał tyłem.
Chwyciłam jego dłoń.

Ścisnęłam ją.

Chłopak odwrócił się w moją stronę.

-Muszę już iść...- Szepnął. -Jeśli Władca mnie tu zauważy to z planu nici... a całe Ninjago zostanie zniszczone.

-Okej...- Powiedziałam równie cicho, po czym mocno objełam chłopaka.

Bałam się.
Jak podczas każdej misji.
Jednak tym razem strach był większy.
Bałam się też o niego.
Bałam się, że więcej go nie zobaczę.
Bałam się...

Chłopak również mocno mnie objął.
Staliśmy tak tuląc się do siebie, jednak po chwili Jay odsunął się ode mnie.

-Uważaj na siebie...- Szepnęłam.

-Ty na siebie też, Nyo...- Powiedział całując mnie delikatnie w czoło.

Jay ubrał swoją maskę i wybiegł z zaułka.

Ja natomiast odwróciłam się do reszty drużyny.

-Słodka będzie z was parka.- Zaśmiał się pod nosem Cole.

Poczułam jak moje policzki płoną.

-Co? Nie! My nie będziemy razem...

-Właśnie.- Kai założył jedną rękę na drugą. -Nya jest na to za młoda.

W tym momencie poczułam przypływ złości.

-Nie jestem za młoda! Przypominam Ci, że jesteś tylko o dwa lata starszy!- Krzyknęłam.

-Czyli jednak byś chciała z nim być.- Wtrącił się Cole.

-Nie wiem.- Odparłam.

-Jak możesz nie wiedzieć, takich rzeczy?- Mistrz Ziemi spojrzał na mnie. -Albo coś do niego czujesz, albo nie.

-Daj jej spokój, Cole.- Kai zaczął się denerwować.

Zane i Lloyd stali cicho.

-Czy moglibyście się skupić na misji?- Lloyd spojrzał na nas zirytowany.

-A. Tak. Wybacz.- Cole zaśmiał się nerwowo.

Wyjrzałam z zaułka.

-Wychodzimy?- Szepnęłam.- Czy czekamy tu na coś?

-Wyjdźmy.- Lloyd założył maskę Ninja.

Również założyłam swoją maskę I wybiegłam z zaułka.

-Ninja...- Zaśmiał się Władca Ciemności.- Wasza walka nie ma sensu.

Przyjrzałam mu się. Wyglądał zupełnie jak Mroczny Władca, tylko że jego oczy były czarne.

-Nasza walka ma sens. Pokonany Cię tak samo jak pokonaliśmy twojego brata!- Krzyknął Lloyd.

-Doprawdy? Nie pokonanacie mnie!

Po jego słowach zza rogu ulicy wyszło bardzo dużo Mechów, którymi prawdopodobnie sterował Jay.

-Poddajcie się, Ninja.- Zaśmiał się brat Mrocznego Władcy.

-Wybacz, nie mamy tego w zwyczaju.- Zaśmiał Kai.

Moi przyjaciele zaczęli atakować go swoimi mocami.

Ja natomiast interesowałam się czym innym.

Jaki będzie znak od Jaya?

Przecież nie ustaliliśmy tego...

~Jay~

-Nya!- Zacząłem cicho wołać ukochaną.

Stała na ulicy.
Nie widziała mnie.
Cholera, ale ze mnie idiota.
Nie ustaliliśmy znaku.
Nya i Ninja nie wiedzą kiedy przyjąć pozycję.

Jeśli teraz zawołam, wzbudzę podejrzenia Władcy.

Myśl Jay...
Myśl...

Zeskoczyłem z dachu i chwyciłem Nye od tyłu, zasłaniając jej usta.

Władca spojrzał na mnie i uśmiechnął się.

Pewnie myślał, że chcę zabić dziewczynę, czy coś.

Zaciągnąłem ją do zaułka i przycisnąłem do ściany.

-Jay...- Szepnęła.

-Nie ustaliliśmy znaku...- Powiedziałem patrząc w jej oczy.

Dziewczyna zetknęła nasze nosy.

-Możemy przyjąć pozycję już teraz... Jestem gotowa...- Uśmiechnęła się.

Spojrzałem na nią.
Tak strasznie chciałbym, w przyszłości spędzić z nią swoje życie... ale ja zginę... Już dzisiaj.

Spojrzałem na księżyc.

-Jay? Zaczynamy już teraz?- Spytała.

-Dobrze...- Szepnąłem muskając jej usta.

Dziewczyna lekko oddała pocałunek, jednak bardzo szybko się odsunęła.

-Teraz nie pora na to... Później będziemy mieć czas dla siebie.- Uśmiechnęła się wybiegając z zaułka.

-Och, Nyo...- Szepnąłem.- Nie będziemy mieć dla siebie
czasu... Już nigdy.

Wybiegłem za nią.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: #jaya