♡2♡
~Nya~
Siedziałam na dachu jakiegoś budynku. Od dwóch godzin czekałam, aż tajemniczy nieznajomy zaatakuje miasto. Doszłam również do wniosku, że atakuje on tylko w nocy. Ciekawe... Spojrzałam w dół w nadziei, że go zobaczę. Jednak o tej porze w Ninjago City wszyscy spali. Nie licząc oczywiście paru par... Lubiłam patrzeć na zakochanych ale z drugiej strony robiło mi się wtedy przykro... Sama nie wiem dlaczego. Może temu, że ja nigdy nie byłam zakochana i nie wiem jakie to uczucie? Ściągnęłam moją maskę ninja i postanowiłam, że wrócę do klasztoru. Schowałam katany i wstałam. Właśnie wtedy usłyszałam krzyki... Bardzo szybko założyłam swoją maskę i pobiegłam w stronę odgłosów.
Skręciłam w uliczkę i zobaczyłam dużo mniejsze roboty porywające śpiących mieszkańców. Niektórzy z nich już nie spali, tylko bardzo głośno krzyczeli. Robotów było zbyt dużo. Nie miałam szans... chyba, że dorwę i zniszczę pilota. Zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu tego porywacza. Mój wzrok spoczął na jednym z budynków. Był tam. Stał na dachu. W dłoni trzymał pilota, którym sterował robotami. Nie widział mnie. Postanowiłam to wykorzystać. Użyłam airjitzu i znalazłam się na dachu budynku. Cicho do niego podeszłam. Uda się! Pilot za chwilę będzie mój! Wyciągnęłam dłoń po pilota. Chłopak szybko się odwrócił. Złapał mnie za nadgarstki i powalił na ziemię. Próbowałam się wyrwać ale jego uścisk był bardzo silny. Spojrzałam w jego niebieskie oczy. Nie wyrażały najmniejszych emocji. Pilot leżał na ziemi. Nakierowałam na urządzenie trochę wody. Jednak roboty nadal działały.
-Wodoodporny- Zaśmiał się pod nosem.
Spojrzałam na niego. Po co miałby mi mówić, że jest wodoodporny? Mysli, że jestem na tyle głupia, że nie zauważyłam?
-No co ty nie powiesz.- Odparłam po czym wyrwałam się z jego uścisku.
Chwyciłam pilota i pobiegłam prosto przed siebie. Chłopak biegł za mną.
Otworzyłam klapki na spodzie.
Moim oczom ukazała się masa kabelków.
Chyba najlepszym sposobem będzie przeprogramować te roboty. Znam się trochę na technologii. Zaczęłam szybko przekładać kabelki, kiedy poczułam że ktoś ponownie powala mnie na ziemię.
Przeciwnik znów chwycił mnie za nadgarstki.
-Naprawdę na tylko tyle cię stać? Nie zaatakujesz mnie?- Spytałam zirytowana.
-Mam atakować dziewczynę?
Czy on sobie żartuje? Nasz nowy wróg ma jakieś idiotyczne zasady, które mówią "Nie atakuje dziewczyn"?
-Czyżbyś uważał, że nie dam rady?- Przewróciłam go tak, że to on był teraz na dole.- Sądzisz, że nie potrafię się obronić?
-Czyli chcesz walczyć?- Zaśmiał się.- Osobiście odradzam ci tą opcję.
-Bo boisz się, że przegrasz z dziewczynką?
-Ja nigdy nie przegrywam
-Wspaniale! Będę pierwszą osobą, która cię pokona! To dla mnie zaszczyt, niebieski.
Chłopak przewrócił mnie tak, że to znowu ja byłam na dole.
Spojrzał na pilota, którego kurczowo trzymałam w dłoni.
Zaczął szybko wyciągać rękę, aby zabrać mi urządzenie. Ja natomiast jeszcze szybciej zrzuciłam pilota z budynku.
-Nie!- Zawołał chłopak i podbiegł do krawędzi budynku. Pilot potrzaskał się na milion kawałków, a roboty przestały działać.
-Naprawdę sądziłeś, że nie dam sobie rady?- Mówiąc to wyciągnęłam katane.
-Oj, nagrabiłaś sobie dziewczynko. Nagrabiłaś.- Chłopak mówiąc to wyciągnął nunczako.
Zaczęła się walka. Mój przeciwnik, potrafił obronić się przy każdym moim ataku. Ja natomiast byłam trochę gorsza i parę razy oberwałam.
Chłopak wytworzył błyskawicę w dłoni.
-Posiadasz moc żywiołu...- Wyszeptałam wpatrując się w błyskawicę.
-Tak, jestem inny, Nya. Tak samo jak twój brat, Czarny Ninja, Zielony Ninja i Tytanowy Ninja.-Odparł podchodząc do mnie.
-Skąd znasz moje imię?- Zaczęłam się odruchowo cofać.
-Błagam Cię. Jesteś bohaterką tej krainy, tak samo jak reszta Ninja. Wszyscy was znają. Dlaczego ja miałbym was nie znać?- Chłopak był już bardzo blisko.
-Dlaczego w takim razie nie zostałeś zaproszony na Turniej Żywiołów? Chen zapraszał wszystkich posiadających moc...
-Naprawdę myślisz, że obrócisz tą walkę w rozmowę? Masz nadzieję, że zagadasz mnie, aby później zaatakować?- Przeciwnik stanął parę centymetrów ode mnie.
Chwycił mnie mocno za nadgarstek.
-I co? Zabijesz mnie?- Spytałam w miarę spokojnie.
-Właściwie, to miałem lepszy plan...- Chłopak zaśmiał się i uderzył mnie mocno w tył głowy.- Kolorowych snów, Mistrzyni Wody.-
~???~
-I co? Zabijesz mnie?- Spytała dziewczyna.
-Właściwie, to miałem lepszy plan...- Zaśmiałem się cicho i uderzyłem ją mocno w tył głowy.- Kolorowych snów, Mistrzyni Wody.
Nya momentalnie straciła przytomność. Zabrałem ją na ręce, po czym wytworzyłem smoka Piorunów. Poleciałem z nią prosto do bazy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top