7.

-Chyba trochę przesadziłaś, księżniczko-śmieje się Harry, prowadząc mnie do auta. Jest chyba druga w nocy, albo później. Sama nie wiem, straciłam poczucie czasu. Przynajmniej jestem pewna, że się dobrze bawiłam. Skutki tego pojawią się rano.

-Wydaję ci się. Jestem trzeźwa!-mówię, albo raczej bełkoczę.

-Oczywiście, cokolwiek chcesz-zauważam, że przewraca oczami, więc spoglądam na niego złowrogo-No co?-uśmiecha się głupio.

-Nie jestem pijana-oświadczam, sama nie wiem czemu.

-Dlatego też potknęłaś się przed chwilą na prostej drodze-kiwa głową, nadal się uśmiechając.

-Zawsze tak mam-fukam.

-Oj nie umiesz się kłócić po pijaku-śmieje się i otwiera mi drzwi do auta-Wskakuj-pokazuje mi ręką siedzenie pasażera.

-Nie jadę z tobą, jesteś dla mnie niemiły-opieram się auto, a on marszczy czoło.

-Nawet nie będziesz pamiętała rano co ci powiedziałem. Wsiadaj-patrzy na mnie wyczekująco.

-Nie-kręcę głową.

-Więc zostajesz tutaj?-unosi brew-Jeśli tak to masz mały problem, bo mieszkamy jakieś pięć kilometrów stąd-mówi, ale jego słowa niezbyt do mnie docierają.

-Śmiało, jedź-zakładam ręce na piersi-Ja chętnie jeszcze potańczę.

-Świetny pomysł-śmieje się-Na pewno dobrze ci to pójdzie.

-Wiesz co znajdę kogoś innego kto mnie zawiezie-fukam.

-Przed chwilą chciałaś pójść tańczyć.

-Zmieniłam zdanie!-ruszam od auta i spoglądam na ludzi stojących na trawniku przed domem-Josh!-krzyczę do chłopaka, z którym tańczyłam na początku imprezy.

-O nie-słyszę głos Harry'ego, który przyciąga mnie do siebie-Nigdzie z nim nie jedziesz-patrzy mi w oczy.

-Dlaczego?-przekrzywiam głowę i patrzę na niego zaciekawiona-Wydawał się miły-spoglądam na blondyna, który ma zdziwiony wyraz twarzy, ale chwilę później uśmiecha się-Josh!-macham do niego-Czy...-zaczynam pytanie, ale nie jest mi dane skończyć. Harry przyciska mnie do drzwi samochodu i całuje w usta. Jestem zdziwiona, ale mimo wszystko oddaję po chwili pocałunek. Czuję mięte i smak piwa. Cholernie dobre połączenie, które sprawia, że w moim brzuchu latają motylki.

-Jedziesz ze mną-szepcze w moje usta, a ja kiwam głową.


Zasypiam w drodze do domu i budzę się dopiero kiedy jesteśmy na miejscu. Harry wychodzi z auta, okrąża je i otwiera moje drzwi.

-Nie wstawaj. Śpij dalej-mówi łagodnym głosem, biorąc mnie na ręce. Czuję się tak bezpieczna w jego ramionach, że nawet nie wiem kiedy ląduję w łóżku, a on przykrywa mnie kołdrą-Dobranoc Bo-całuje mnie w policzek, łaskocząc jednocześnie swoimi włosami. Słyszę jeszcze jak otwiera okno, a potem przekleństwa rzucane w czyjąś stronę. Nie wiem czym to jest spowodowane, ponieważ zasypiam z myślą o nim.

Heri zleciał z okna XD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top