XXXV. fuck off, hemmings.
*upewnij się, że przeczytał*ś poprzedni rozdział, zostały dodane w krótkim odstępie czasu*
Luke wyszedł ze swojego samochodu jak tylko dojechali na parking restauracji. Pobiegł w stronę Crystal, która stała nieopodal rozciągniętej taśmy, otulając się ramionami.
-Wiesz już coś? - odetchnął zadyszany Luke, kiedy tylko zjawił się przy niej.
Spojrzał na samochód Michaela i rozchylił usta. Części auta były rozwalone na całej szerokości ulicy, natomiast Michael znajdował się jeszcze w środku na miejscu kierowcy. Uwagę Luke'a od dramatycznej sceny odciągnęła Crystal, która bez słowa się w niego wtuliła. Ten zmarszczył brwi, patrząc na nią.
-Odsuń się - mruknął - Co robiłaś w restauracji z Michaelem, że skończyło się to tak? - spojrzał na nią chłodno, wskazując na auta.
Crystal natychmiast odsunęła się od mężczyzny, marszcząc brwi. Nie mogła uwierzyć, że Luke obwiniał ją właśnie o wypadek Michaela.
-Co? - szepnęła, kręcąc głową - Luke, uspokój się. Spotkałam się z nim, dał mi kasę za milczenie na temat waszej firmy. O co ci znów chodzi? - pokręciła głową zniesmaczona i wytarła łzy - Nie dość, że dzisiaj pokłóciłeś się z Michaelem to teraz chcesz jeszcze ze mną?
-Mówił ci? - prychnął - No tak, czego ja się kurwa spodziewałem. Mówił ci też, że daje dupy naszemu kontrahentowi? Nie? Och, szkoda, bo daje dupy kontrahentowi, gdybyś nie usłyszała. Mieli iść dzisiaj do klubu - zaśmiał się gorzko - Oops, już nie pójdą - wzruszył ramionami.
Crystal stała i patrzyła na niego, nie mogąc uwierzyć w to, co on właśnie powiedział.
-Twój przyjaciel prawdopodobnie nie żyje, a ty obwiniasz go za wszystko, z czego tak naprawdę nie musi ci się spowiadać - pokiwała głową - Swój order przyjaciela roku dostaniesz pocztą. - warknęła i odeszła kawałek od niego.
Luke jednak znów do niej podszedł z uniesioną brwią. Skrzyżował ramiona na wysokości klatki piersiowej i patrzył, jak medycy biegają do Michaela z coraz to nowym sprzętem.
-Możliwe, że ma uszkodzony kręgosłup - szepnęła Crystal jakby do siebie, na co Luke natychmiast się spiął - Nie powiedział mi tego, że się pokłóciliście - mruknęła po chwili - Sama to wywnioskowałam, miał okropny humor, a ty tylko potwierdziłeś moje przypuszczenia.
Luke pokręcił głową, nie mogąc znieść tego, jak irytująca jest Crystal. Miał ochotę zakleić jej usta taśmą, żeby już więcej się do niego nie odezwała, a on nie musiał jej odpowiadać.
-Możesz wracać do firmy, skoro masz takie podejście do Michaela - odezwała się po chwili kobieta, patrząc na niego - Jeśli masz tu strzelać fochy tylko dlatego, że powiedziałam prawdę, to lepiej stąd idź. Jeśli Michael przeżyje, wyślę ci gołębia z liścikiem, czy coś - machnęła na niego ręką i stanęła na palcach, kiedy dostrzegła, że ratownicy wyciągnęli Michaela i położyli go na ziemi - Och spójrz tylko, żyje! - prychnęła ironicznie - Sprawa rozwiązana, możesz jechać do firmy bez wyrzutów sumienia - pokręciła głową, jednak zbladła, kiedy zobaczyła, że ratownicy rozpoczynają resuscytację - Och, chyba jednak nie do końca - spojrzała na Luke'a, który obserwował niewzruszony to, co dzieje się kilka metrów od nich - Naprawdę, spierdalaj stąd, Hemmings - szepnęła z nienawiścią i łzami w oczach.
Crystal weszła na teren zdarzenia, przekraczając policyjną taśmę. Przepchnęła się przez wszystkich i pobiegła do Michaela. Klęknęła przy mężczyźnie i rozchyliła usta w niedowierzaniu, widząc jego zakrwawioną twarz.
-Jestem narzeczoną - wskazała szybko na pierścionek, kiedy tylko ratownicy kazali opuścić jej teren wypadku.
-Ale nikim z rodziny - ratownik medyczny spojrzał na kobietę - Proszę się odsunąć - mruknął chłodno, a Crystal zupełnie się rozpłakała.
Wstała z ziemi i kręcąc głową minęła policjantów. Usiadła na chodniku za taśmą i schowała twarz w dłoniach. Nie mogła uwierzyć, że może stracić na zawsze Michaela, kiedy dopiero co poprawiła relacje z nim. Czuła się winna. Czuła, że mogła być lepszą partnerką dla Michaela, że to przez nią i jej chęć pokazania wśród innych jakiego świetnego ma faceta, ich związek się rozpadł.
-To... - szepnął Luke, patrząc pusto przed siebie - Worek? - odetchnął, widząc, jak ratownicy niosą czarny worek w kierunku Michaela.
***
CO ZA ZASKOCZENIE, PRAWDA?
Sama jestem w szoku, że dodałam kolejny rozdział tak szybko.
Dajcie mi znać, jak wam się podoba i co sądzicie o zachowaniu Luke'a.
Mam nadzieję, że za niedługo dodam kolejny!
Miłego dnia :---)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top