XXX. coming out by mike.
-Lucas - Michael pchnął drzwi do jego gabinetu.
Michael zacisnął szczękę, widząc, jak mężczyzna siedzi spokojnie na krześle. Rzucił mu kilka wyciągów bankowych na biurko.
-Co to jest? - syknął, patrząc na niego ostro - Dlaczego kupowałeś te wszystkie rzeczy na naszą firmę?
Luke zmarszczył brwi, przyglądając się opisom transakcji. Wśród nich była między innymi płatność do jednego z droższych sklepów odzieżowych z USA, a także płatności do salonów kosmetycznych i drogerii internetowych. O dziwo - wszystkie były zarejestrowane przez płatność kartą.
-Więc? - uniósł brew - Kolejne fartuchy z cudownego materiału, który zużyje się po miesiącu, czy tym razem coś innego? - dopytał - Piętnaście tysięcy dolarów to jednak spory wydatek i powinieneś to ze mną uzgodnić.
-Ja… Nic nie zamawiałem, Mike - spojrzał na niego i odłożył wyciągi bankowe.
Luke pokazał mu widok z kamery w jego salonie, gdzie siedziała Sierra i z uśmiechem pisała coś na laptopie. W dłoni miała kartę.
-Cholera, Luke - warknął - Czy ty nie możesz pilnować swojej karty? Tym bardziej tej, która jest zarejestrowana na firmę - zacisnął szczękę.
-I co teraz? - Luke spojrzał zrezygnowany na Michaela.
-Ona to odda - syknął - Skontaktujemy się z naszym prawnikiem… Albo najlepiej bezpośrednio z nią - wyciągnął telefon i wybrał numer do niej.
Sierra chichotała pod nosem, kupując kolejne ciuchy. Była pewna, że za niedługo ona i Luke zerwą, więc musiała jeszcze trochę poużywać dobrego serca Luke’a i tego, że zostawia kartę w komodzie.
-Sierra, jeśli nie anulujesz zamówień, które złożyłaś przed chwilą na konto firmowe, to możesz mieć problemy - Michael powiedział od razu, gdy kobieta odebrała.
-Tak? - prychnęła - A co mi możesz zrobić, Mike? - uniosła brew.
-Karta zarejestrowana na firmę przeznaczona jest do użytku pracowników, słońce - syknął - Masz anulować zamówienia, Sierra, nie chcę ci robić syfu i zawiadamiać policję.
Kobieta wywróciła oczami.
-Uważam, że dostałam pozwolenie w momencie, w którym dowiedziałam się, że mój chłopak cię posuwa - prychnęła - Wiesz, to… Łapówka za milczenie, żebym nie powiedziała Crystal. I w sumie waszym rodzicom. Oni też nie byliby z tego dumni, prawda? - zaśmiała się.
Michael zacisnął usta i przymknął oczy.
-Możesz powiedzieć to komu chcesz, Sierra - uśmiechnął się podle - Luke jest tylko twoją maszynką do pieniędzy, za wszelką cenę próbowałaś go przy sobie zatrzymać. Chyba ty nie chcesz, żeby twoi rodzice, którzy są właścicielami schroniska, zobaczyli, jak ich córka znęca się nad pieskiem? Albo… Ciekawe co by powiedzieli, jakby przypadkiem usłyszeli od kogoś, że ich córka próbowała złapać kogoś na dziecko, chociaż tak naprawdę jest bezpłodna - wzruszył ramionami - Daję ci godzinę na anulowanie wszystkich zamówień, a jeśli nie, to sprawą zajmie się policja. Buziaki, suko - warknął i rozłączył się.
Michael spojrzał na Luke’a i pokręcił głową.
-Wyoutowałeś nas! - spanikował Luke po chwili i wstał z fotela - Teraz wszystko się zawali. Nasza firma, nasza przyjaźń, rodzina mnie wydziedziczy - zaczął chodzić po biurze.
Michael wywrócił oczami, wodząc za nim wzrokiem.
-Przestań, nic się nie zawali. To był tylko romans, nic więcej - wzruszył ramionami -Nie jesteśmy gejami, dlatego też nas nie wyoutowałem, Lucas - warknął - Denerwujesz mnie ostatnio bardziej niż zwykle - pokręcił głową.
Luke stanął przed mężczyzną, który opierał się o jego biurko. Michael uniósł brew, patrząc na niego.
-Jesteś taką pizdą - Mike pokręcił głową i przyciągnął go do siebie za krawat, po czym soczyście wpił się w jego usta.
***
Co tam u was, jak mijają wam wakacje?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top