XXVIII. fake baby.

Michael pstrykał długopisem, siedząc w swoim fotelu na spotkaniu z działem marketingu. Patrzył znudzony na rzutnik, gdzie wyświetlana była reklama ich produktów.

-Nie podoba mi się - mruknął, gdy reklama się skończyła - Wyobraźcie sobie, że siedzicie przed telewizorem i widzicie tą reklamę. Co byście zrobili? - dopytał, patrząc na zespół - Bo ja od razu przełączyłbym na inny program - wstał i przyciągnął za sobą tablicę - Nie ma elementu przyciągającego uwagę odbiorcy, naszego potencjalnego klienta. Do tego, wydaje mi się, że budżet na reklamę był wystarczająco duży, żeby wynająć statystów - wzruszył ramionami i zapisał te dwa punkty - Nie jest najgorzej, ale nasze poprzednie reklamy były o wiele lepsze. Mam nadzieję, że mnie rozumiecie - odłożył pisak - Pracujcie dalej nad spotem, do tego potrzeba nam innej kolorystyki na opakowaniach leku - pomachał przykładowym pudełkiem - Nasza firma charakteryzuje się fioletowym motywem, więc ujmujcie go w waszych projektach. Najlepszy projekt zostanie nagrodzony premią, plus osoby odpowiedzialne za spot też ją otrzymają - uśmiechnął się szeroko - Powodzenia i dziękuję wam za spotkanie - podał każdemu dłoń i wyszedł z sali.

Michael skierował się do swojego gabinetu, po drodze mijając pracowników, którzy wielokrotnie go zaczepiali.

Luke tymczasem siedział w poczekalni z szerokim uśmiechem wraz z Sierrą. Kobieta wtulała się w jego bok.

-A co jeśli ten test był po prostu przeterminowany i dał mi fałszywy wynik? - zapytała niepewnie.

-To będzie oznaczało, że nie jesteś w ciąży i nic na to nie poradzisz - westchnął - Zrobiłaś tylko jeden test? - dopytał.

-Więcej raczej nie trzeba, czytałam o tym - pokiwała głową.

-Mogłaś zrobić jeszcze jeden dla pewności - otulił ją ramieniem - I rozmawiałem z behawiorystą w sprawie Petunii.

-I co? - dopytała - Powiedział ci, że jest niebezpieczna, tak? - uśmiechnęła się pod nosem.

- Powiedział mi, że takie zachowanie może wynikać z przemocy w jej najbliższym otoczeniu - zacisnął usta - Mówił, że to może świadczyć o tym, że ktoś ją krzywdzi.

-Bzdury - prychnęła, spinając się nieco - Przecież ty byś jej chyba nie uderzył, co? - zapytała.

-Ja nie… - wzruszył ramionami.

-To… Michael? - zmarszczyła brwi - Nie wiedziałam, że on jest taki - westchnęła smutno.

Luke chciał coś odpowiedzieć, jednak została ona poproszona do gabinetu. Luke poszedł za nią z uśmiechem. Przywitał się ze swoim znajomym i zajął miejsce dla osoby towarzyszącej przy badaniu. Lekarz pobrał krew do badań oraz poprosił ją na fotel. Zaczął ją badać delikatnie i uśmiechnął się lekko.

-Już zanim dotrą do nas wyniki badań krwi, mogę stwierdzić, że nie jest pani w ciąży - zdjął rękawiczki i wyrzucił je.

-Jest pan pewien? - zapytała, patrząc na niego - Test wyszedł pozytywny.

-Test jest omylny - pokiwał głową - Z całym szacunkiem, ale mogła pani dostać wadliwą partię, albo przeterminowaną sztukę.

Sierra pokiwała głową z łzami wstydu w oczach.

W drodze do domu, Sierra nagle westchnęła cicho i rozpłakała się.

-J-ja… tak bardzo zależało mi na tym dziecku - szepnęła - Chciałam, żebyśmy byli prawdziwą rodziną - pokręciła głową i oparła się o szybę - Ale jak zwykle wszystko się popsuło…

Luke jednak nie odezwał się, wiedząc, że dziewczyna kłamie. Zależało jej tylko na tym, żeby zatrzymać go przy sobie.

Postanowił jednak, że jeszcze trochę podda się jej niewiadomej gierce, tylko po to, żeby ukarać ją za znęcanie się nad jego prawdziwą miłością - Petunią.

***

Okay to... Za namowami @hamletyzm, która wywołała burzę na twitterze, postanowiłam wrócić (przy okazji dziękuję każdemu stamtąd za miłe słowa xjdbxjs)

Potrzebuje czasu żeby wrócić do regularności, więc myślę że napiszę trochę na zapas i zrobię maraton, totalnie wypadłam z rytmu ahh

Miłego dnia!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top