XXIV. pregnant.
Luke westchnął smutno, gdy wszedł do domu. Minął tydzień od jego rozmowy z Michaelem w windzie i wiedział, że mimo ich ciągłych swobodnych rozmów, nadal wisi w powietrzu nieuzasadnione napięcie oraz nerwy. Nachylił się i ucałował nosek Petunii, by chwilę później wziąć ją na ręce.
-Wydaje mi się, że Mike już do nas nie przyjdzie - mruknął i usiadł na kanapie, kładąc ją na kolanach.
Psinka przekrzywiła pyszczek, tym samym chowając język. Jej ogon również przestał się poruszać, jakby wiedziała, że jej pan jest okropnie smutny i zraniony. Trąciła go noskiem, na co ten uśmiechnął się lekko.
-Jestem okropnym przyjacielem, chłopakiem… Wszystkim! - jęknął przeciągle i wstał, stawiając suczkę na podłodze.
Poszedł do kuchni, by nasypać jej jedzenia i patrzył jak zajada się przysmakami.
-Chyba z nią zerwę - westchnął cicho, jednak spiął się, słysząc kroki w salonie.
-Z kim? - dopytała, patrząc na mężczyznę, który stał do niej tyłem.
-Jedna ze spółek, z którą współpracujemy… Chyba będzie bankrutować - mruknął smutno i odwrócił się w jej stronę, jakby nic nie zaszło - Zamierzam zerwać kontrakt, Michael mi to radził, ale nie byłem do końca przekonany…
Wyraz twarzy Sierry momentalnie złagodniał, a ona uśmiechnęła się czule i odetchnęła. Podeszła do chłopaka i musnęła jego usta.
-Kupiłam nam słodycze… Możemy siedzieć i nic nie robić całe popołudnie - uśmiechnęła się szeroko - Mam żelki i czekoladę, poza tym… Możemy zrobić popcorn, obejrzeć jakiś głupi serial - wymieniała.
Petunia natomiast skończyła jeść i spojrzała na Sierrę. Szczeknęła cicho, zwracając na siebie uwagę swojego pana.
-Awh, jesteś zazdrosna, mała?- kucnął przed nią z czułym uśmiechem.
Petunia szczeknęła ponownie i podkuliła ogonek, patrząc na Sierrę, której wzrok był ostry. Psinka dokładnie pamięta, jak ostatnim razem potraktowała ją ,,zła pani’’, gdy były sam na sam w domu. Ma uraz do dziewczyny swojego pana i bała się, że kobieta znów ją kopnie lub zamknie w pokoju. Luke zmarszczył brwi, widząc zachowanie suczki.
-Nie mam pojęcia co z nią się dzieje - pokręcił głową i wstał - Najpierw załatwia się w mojej sypialni, teraz ucieka… Muszę znaleźć behawiorystę.
-To w połowie buldog, Luke. Jest dość niebezpieczna, wiesz… musisz jej pilnować, bo zacznie tobą rządzić.
Luke spojrzał na nią i zmarszczył brwi.
-Petunia jest łagodnym psem - wytknął jej - Nie jest niebezpieczna, ona nie krzywdzi nawet mrówek i gania za motylkami.
-Musi się uspokoić, bo… Kiedy będziemy mieli dzieci, mogą uruchomić się jej zabójcze instynkty i… sam rozumiesz - westchnęła i potarła jego ramię.
-Dzieci? - zmarszczył brwi i spojrzał na Sierrę, która pokiwała głową, uśmiechając się czule.
-Dzieci, ale najprawdopodobniej jedno dziecko… - uśmiechnęła się szerzej i pogładziła swój brzuch nieco nerwowo.
Luke natychmiast zbladł, patrząc na jej dłoń. Wiedział, że to przez seks bez zabezpieczenia na imprezie firmowej.
-Robiłaś test? - dopytał.
-Nie cieszysz się? - szepnęła z wyraźnym smutkiem - Będziesz tatusiem, Luke… Będziemy szczęśliwą rodziną, dokładnie tak, jak planowaliśmy - wyciągnęła pozytywny test z torebki.
***
Nie jestem w stanie dzisiaj myśleć, więc przepraszam za ewentualne błędy.
DO OSÓB KTÓRE CZYTAJĄ MOJE DRUGIE FFS:
Wiem, wiem, nie było go w tamtym tygodniu i z przykrością stwierdzam, że nie będzie rozdziału także w tym tygodniu. Chcąc utrzymać wyniki w szkole i nadal być tak aktywną, nie dam rady nie siedzieć całymi dniami przy książkach. Obiecuję, że jak tylko skończą mi się konkursy i natłok sprawdzianów, wrócę z tamtym ff i jeszcze będziecie mieli mnie dość!
To opowiadanie natomiast piszę głównie dlatego, że mam rozpisany plan na nie.
Moja regularność wróci w kwietniu, święta i maturki robią świetną robotę dla mojego zdrowia i życia.
Tymczasem, ja wracam do moich cudownych notatek z prawa oraz druków z ZUSu. Trzymajcie kciuki, żebym przeżyła następny tydzień, proszę.
Kocham,
Wasz Jednorożec xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top