XXIII. romance.

Luke uścisnął pewnie jego dłoń.

-Panie Hood - kiwnął głową - Co pana tu sprowadza?

-Interesy - puścił jego dłoń - Oraz pański świetny wspólnik - spojrzał na Michaela.

Michael rozluźnił nieco swój krawat i pokiwał głową.

-Możemy iść do mojego biura, Cal - uśmiechnął się szeroko - Przedstawimy tam jeszcze raz postulaty naszej firmy razem z Luke’iem. Najlepiej byłoby, gdybyście przeszli na ,,ty’’ - zaśmiał się - To brzmi za poważnie… - pokręcił głową i skierował się do windy.

Mężczyźni poszli za nim. Luke był wyraźnie zdenerwowany dobrym kontaktem mężczyzn, natomiast Calum był rozbawiony zaistniałą sytuacją.

-Mam nadzieję, że nie zdradziłeś żadnych tajemnic naszej firmy - mruknął Luke, gdy Calum wyszedł, a Michael zaczął przeglądać faktury.

-Jest świetny, prawda? - dopytał z szerokim uśmiechem, a gdy Luke zmarszczył brwi, ten podał mu fakturę - Dostaliśmy rabat od kontrahenta na następną dostawę materiałów.

-Mówię teraz o Hoodzie. Zaprzyjaźniliście się, huh? - pacnął go w dłoń.

-Jest fajny - uśmiechnął się lekko i poprawił okulary, które zsunęły mu się z nosa - I postawił mi obiad, cenię to. I bardziej szedłbym w stronę umawiania się, a nie przyjaźni. Jest wolny - uśmiechnął się szerzej, obserwując reakcję Luke’a.

Ten jedynie westchnął i pokręcił głową.

-Wiesz, że wasze przygodne romanse mogą źle wpłynąć na firmę i naszą współpracę?

-Jesteśmy dorośli - Michael wzruszył ramionami - Nie będziemy obrzucać się gównem po rozstaniu, jeśli dojdzie do jakiejkolwiek relacji poza biznesową - włożył faktury do szafki.

-Relacji? - prychnął Luke i zatrzymał go w drzwiach - Przecież Hood nie bawi się w coś takiego, a ty dobrze o tym wiesz, Mike. Sam mi o tym mówiłeś!

Michael zaśmiał się cicho i pokręcił głową z niedowierzaniem.

-Pies ogrodnika z ciebie, Lukey - spojrzał mu w oczy - Poszedłbym z nim do łóżka, może on nie uciekłby ode mnie po spuszczeniu mi się w usta - wyminął przyjaciela - Do jutra, Hemmings! - krzyknął na odchodne i poszedł do windy.

Gdy widział, że Luke biegnie do windy, ten szybko nacisnął guzik zamykania drzwi. Nie wiedział jednak, że Hemmings będzie szybszy i zdąży włożyć stopę między drzwi, zanim te całkowicie się zasuną. Wszedł do windy i spojrzał na niego z uniesioną brwią.

-Aż tak cię to boli? - prychnął cicho, a Michael zacisnął usta i skrzyżował ramiona na piersi.

-Boli mnie to, że jesteś hipokrytą i egoistą - mruknął - I jeszcze to, że jesteś tak obojętny i nie liczysz się ze mną i z tym, co ja mogę czuć.

Wywrócił oczami.

-Za to ty zachowujesz się dziecinnie. Skoro ja cię odrzuciłem, to poleciałeś po pocieszenie do innego.

-Co? - wytrzeszczył oczy i zaśmiał się gorzko - Czekaj… Ty odrzuciłeś mnie? Czy ja coś przegapiłem? Chodzi mi o potraktowanie mnie jak ostatnią dziwkę, a nie jakieś ukryte uczucia w stosunku do ciebie. I chciałem, żebyś wiedział, że jeszcze nie wybieram się nigdzie, jeśli chodzi o partnera. Z Hoodem nic mnie nie łączy, ale on i tak nadal jest na lepszej pozycji, jeśli chodzi o prawdopodobieństwo związku niż ty - spojrzał mu w oczy - Czasami naprawdę cię nie rozumiem, Luke. Nie jesteś w centrum, nie patrzę na ciebie inaczej - pokręcił głową - Jesteśmy przyjaciółmi - powiedział dobitnie i wyszedł z windy, gdy ta wreszcie stanęła.

Luke jednak poczuł się dotknięty jego słowami. Po monologu przyjaciela sam już nie wiedział, czego tak naprawdę pragnie.

***

Czego pragnie Luke?

Dobrej nocy!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top