XVIII. talk.

-Więc rozmawiajmy - westchnął Michael zaraz po tym, jak razem z Hemmingsem zamknęli się w pokoju najbardziej oddalonym od śpiących dziewczyn.

Luke włączył cichą muzykę i wziął swoją teczkę. Rozłożył kopie umów i faktur, by sprawiać pozory, że przyszli tu pracować.

-Widziałem, że nie podobało ci się, jak Sierra się o mnie ocierała na kanapie - zaśmiał się cicho - To było słodkie, te twoje zmarszczone brwi, smutna minka zbitego pieska.

-Spierdalaj, Lucas. Nie rozumiem o co ci teraz chodzi - mruknął cicho - Chyba nikomu nie podobają się takie osoby na imprezach, które ciągle się o siebie ocierają i pieprzą.

-Ty byłeś taki smutny, skrzywdzony - wzruszył ramionami.

-I ciebie to bawi? - skrzyżował ramiona na piersi - Jesteś pierdolonym narcyzem, może byłem smutny, bo ja i Crystal mamy ciche dni? Może byłem smutny, że ja i Crystal nie mamy takiej relacji jak wasza? Może…

-Nasza relacja posysa, Mike - przerwał mu i spojrzał w oczy przyjacielowi - Układa nam się nie najlepiej pomimo tego, że Sierra jest słodka, kochana i seksowna. Nie czuję tego związku.

-Więc dlaczego z nią nie zerwiesz? - zapytał.

-A dlaczego ty i Crystal nie zerwiecie? Macie jeszcze gorzej niż my…

-Nie wiem, Luke, okay? - spojrzał na niego z bólem - Już niczego nie jestem pewny w tym związku, to wszystko jest tak cholernie bez sensu…

Hemmings wstał z łóżka i ujął twarz mężczyzny w swoje dłonie. Z lekkim uśmiechem potarł jego policzki, a Michael przymknął oczy.

-Nie możemy, Luke - skupił się na jego uspokajającym dotyku - Jesteśmy przyjaciółmi, mamy dziewczyny, a to gówno może jeszcze zaszkodzić firmie - szepnął.

-Jesteśmy przyjaciółmi, Michael. Dużo razy przyłapywaliśmy się nawzajem na robieniu sobie dobrze, a potem się z tego śmialiśmy. Mamy coś lepszego od tych gównianych związków, od Sierry i Crystal, to jest więź, która będzie wracała jak bumerang i nie da się jej zerwać i… Och cholera, zaraz zwymiotuję - odsunął się od niego i pobiegł do okna.

Michael spojrzał zmartwiony na swojego przyjaciela, jednak zaśmiał się cicho, słysząc, jak ten wyrzuca z siebie całą zawartość żołądka.

-Wybacz, to jest dosyć zabawne - pokręcił głową i sięgnął do szafki nocnej po butelkę wody - Jest okay, Luke? Mogę już na ciebie patrzeć czy podać ci jakąś fakturę, żebyś się w nią wytarł. Jeśli chcesz wiedzieć, to… Doceniam tą całą przemowę i chociaż nie powinienem wspominać o tym, kiedy ty wymiotujesz, to… Czuję, że to specjalne ,,coś” między nami jest dość mocne, jeśli nie wybiegłem teraz z krzykiem - zaśmiał się cicho.

Luke ostatni raz splunął za okno i skrzywił się nieco na nieprzyjemny posmak.

-Masz wodę? - dopytał, a Mike natychmiast mu ją podał.

Hemmings wypłukał sobie usta i podziękował mu. Odetchnął cicho, patrząc na dół.

-Myślisz, że ktoś to posprząta? - zaśmiał się.

-Wiesz, że szanse na pocałunek ode mnie spadły poniżej zera, prawda? - zachichotał i spojrzał na jego zmęczoną twarz.

Odgarnął jego przydługie loczki za ucho i spojrzał mu w oczy.

-A szkoda… Cały wieczór o nich myślałem - sięgnął dłonią do jego twarzy i przejechał kciukiem po ustach - Miękkie… - uśmiechnął się pod nosem - Wiem, że o nie dbasz, ale zawsze się z tym ukrywasz, ostatnio zostawiłeś u mnie truskawkowy peeling do ust.

-Crystal by mnie zabiła, gdyby się dowiedziała - szepnął, lekko poruszając ustami, by nie strącić palca mężczyzny.

-Mi to nie przeszkadza - uśmiechnął się lekko - Naprawdę nie chcesz mnie pocałować? - zapytał smutno.

Michael wywrócił oczami i wyciągnął gumy z kieszeni. Wepchnął mu do ust dwie drażetki.

-To tabletki gwałtu, tak? - zaśmiał się cicho i zbliżył się do niego, gdy tylko kilka razy przeżuł gumę.

Michael natychmiast się odsunął i podał mu butelkę wody.

-Najpierw wypłucz jakiekolwiek oznaki twojego czyszczenia żołądka, jasne? - zachichotał.

***

Kto już zaczął ferie? Kto (poza mną) jest w depresji, bo je kończy?

Dobranoc!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top