XVII. good genes.
Czwarta nad ranem nie jest godziną odpowiednią na egzystencjalne rozmyślania - statystyka mówi, że pijanych ludzi otaczają wtedy myśli samobójcze, a oni sami nienawidzą siebie bardziej niż lukrecjowych żelków.
Michael nienawidził w tym momencie jednej osoby - Luke’a Hemmingsa, który usnął pod jednym ze stołów z przekąskami zaraz po tym, jak wszyscy pojechali do domów, a ci, którzy nie mieli takiej możliwości spali w pokojach na górze. Była to niewielka grupka, w większości były to dziewczyny, które uparły się, że mogą spać w jednym pokoju razem z Crystal i Sierrą oraz poplotkować przed snem.
-Wstawaj, Luke - westchnął cicho, kucając przy nim - Trzeba posprzątać, dziewczyny nie chcą, a sam nie dam sobie rady - wyciągnął go za nogi spod stołu - Hemmings - mruknął, klepiąc go po policzku - Mówiłem, żebyś tyle nie pił, ale nie! - warknął - Pierdolony król życia musiał się upierdolić zaraz po seksie.
Luke jęknął i przeturlał się na drugi bok.
-Nie to nie - mruknął i wstał.
Wrócił po chwili z kubkiem chłodnej wody i uśmiechnął się szeroko. Wymierzył i wylał mu wodę prosto na krok, chichocząc cicho. Luke natychmiast się zerwał i wytrzeszczył oczy, natomiast Michael stanął jak wryty.
-Zlałeś się w spodnie, Hemmings - powiedział poważnie, jednak po chwili zachichotał - Żartuję, Luke… możesz pomóc mi sprzątać, jeśli już nie śpisz - podał mu jeden worek - Tylko kubki i większe śmieci ze stołu, resztę zrobi ekipa sprzątająca.
-Michael - warknął Hemmings - Dupek z ciebie. Możesz sam to posprzątać, tego nie jest tak dużo - wzruszył ramionami i zostawił worek na stole - Rób co chcesz, ja idę spać - poszedł w stronę schodów.
Michael zacisnął szczękę i wziął kubek ze stołu. Rzucił nim w Hemmingsa, trafiając prosto w głowę. Zaśmiał się, gdy przyjaciel się odwrócił z nienawistnym uśmiechem. Po chwili natomiast zrozumiał, dlaczego Luke idzie w jego stronę i po co mu kubek z niedopitym sokiem. Pisnął mało męsko i zaczął uciekać, chichocząc.
-Dobra, stop - odetchnął po chwili, gdy nie mógł złapać powietrza ze zmęczenia - Przepraszam, nie oblewaj mnie sokiem, proszę - jęknął cicho.
Luke odstawił kubek i pokiwał głową.
-Crystal o nas wie - powiedział cicho.
Michael zaśmiał się i pokręcił głową.
-Spoko, to tylko Audrey. Puściła jakąś plotkę, bo kiedy wychodzimy od siebie z gabinetów, to wyglądamy jak po seksie - zaśmiał się cicho i spojrzał mu w oczy.
Luke odetchnął z ulgą i wziął się za sprzątanie. Michael natomiast usiadł na blacie jednego ze stołów i przyglądał się mu.
-Nie masz kaca? - dopytał, spoglądając na uśmiechniętego chłopaka.
-To geny Hemmingsów - zaśmiał się - Pierwszy się upijam, ale nigdy nie mam kaca.
-Upośledzone te twoje geny - zaśmiał się cicho - Wolałbym, żeby było na odwrót, nawet nie wiesz jak zabawnie mi się na ciebie patrzyło, kiedy wlazłeś pod stół - wzruszył ramionami.
-Och, przestań - mruknął i wrzucił kolejny kubek - Doceniam to, co mam.
-Tak mówią mężczyźni z kompleksami - zaśmiał się - W sumie kobiety też… Nie lubię kobiet - przetarł twarz - Są czepliwe.
-Mogę ci coś powiedzieć? - zapytał cicho Luke w obawie, że któraś z dziewczyn ich podsłuchuje - Jesteś cholernie gorący, Mike - podszedł do niego - I podobał mi się nasz romans, który trwał jedną noc - jeszcze bardziej ściszył głos, natomiast Mike przyglądał mu się z zaciekawieniem - I może jeszcze jestem pijany, ale chciałbym cię pieprzyć, Michael - mruknął mu na ucho - Bardzo…
Michael jedynie pokręcił głową i zeskoczył ze stołu.
-Śmierdzisz jak menel, Lucas, nigdy więcej nie zbliżaj się tak, żebym mógł poczuć twój oddech, to niesmaczne.
***
Podobają mi się dzisiejsze rozdziały, już nie mogę się doczekać aż pokaże wam kolejny djsjxhs
Miłego dnia!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top