XIX. touch.
Michael nie zdawał sobie sprawy, jak uzależniający i potrzebny jest dotyk drugiej osoby. Nie odczuwał potrzeby, aby jego dziewczyna ciągle go całowała czy dotykała jego twarzy. Poczuł jednak, jak bardzo pragnął i łaknął dotyku Luke’a Hemmingsa, jego subtelnych jak na pijaną osobę gestów i ruchów. Marzył o tym, by każda część jego ciała odczuwała przyjemność z jego dotyku, a przyjemne ciarki promieniowały jeszcze bardziej. Zanim ich usta się połączyły, Michael dokładnie zbadał całą jego twarz, jego pojedyncze naczynka pod oczami, spiczasty nos oraz pełne usta, które wykrzywiały się w kpiącym uśmiechu. Clifford nie zwracał jednak na to uwagi, przyglądał się każdemu detalowi Luke’a Hemmingsa, jakby był największym dziełem sztuki.
Gdy tylko Michael połączył ich usta, dla blondyna wydawały się one cudownie kojące. Z każdym ruchem zatracał się coraz bardziej w swoim przyjacielu, przymykając oczy. Gdyby całował się teraz ze Sierrą - jego dłonie powędrowałyby na pośladki, a całe zajście skończyło się na palcówce albo szybkim lodzie bez połykania. Jednak tym razem było inaczej, wszystko okraszone niewiadomą magią - było dla nich zagadką, ale czuli, jakby ich ciała poznały się pierwszy raz i szeptały do siebie obietnice wieczności.
Michael uśmiechnął się czule, gdy po chwili oderwali się od siebie.
-Obiecałem sobie, że nie dam ci się zaciągnąć do łóżka - zaśmiał się Michael - Więc dla bezpieczeństwa pójdę spać na podłogę, zgoda?
Luke pokiwał głową i zaczął sprzątać faktury na jedną stertę, którą ułożył pod oknem.
Michael ułożył się w kącie pokoju z poduszką, którą wziął z jednej z kanap na dole.
-Myślałem nad tym wszystkim - powiedział Luke, leżąc na łóżku - Wiesz, nad tym co ostatnio się działo i nad nami… Doszedłem do wniosku, że raczej… Firma by na tym nie ucierpiała. Nawet, gdyby ten romans skończył się tragicznie i rozeszlibyśmy się do dziewczyn, to nie ma szans, żeby to nas zniszczyło. Wiesz, naszej przyjaźni nie da się zniszczyć, a romans byłby tylko kolejną, śmieszną rzeczą, którą często wspominałoby się na naszych spotkaniach - spojrzał na mężczyznę, który był odwrócony do niego plecami - I pomimo tego, że często jestem narcyzem i dupkiem, to naprawdę mi na tobie zależy - dodał nieco ciszej, podejrzewając, że przyjaciel śpi i teraz rozmawiał po prostu sam do siebie.
Luke długo bił się z myślami i wyrzutami sumienia, że Michael musi spać na podłodze. Podszedł do śpiącego chłopaka i delikatnie wziął go na ręce.
Mike tak naprawdę wcale nie spał. Nie chciało mu się odzywać do chłopaka, był nawet bardziej niż wykończony dzisiejszym dniem. Tym samym czuł, jak mężczyzna przenosi go na łóżko, odgarnia jego włosy i całuje go w czoło. Walczył z samym sobą, by się nie uśmiechnąć.
-Dobranoc, Mikey - szepnął i nakrył go kołdrą, po czym wyszedł z pokoju.
Michael zacisnął usta, gdy tylko usłyszał dźwięk zamykanych drzwi. Usiadł na łóżku i przetarł oczy, wzdychając smutno. Zdawał sobie sprawę z tego, że jego przyjaciel pewnie poszedł do Sierry. Nie mógł być zazdrosny, jednak czuł lekkie ukłucie, które prawdopodobnie zawsze towarzyszyło ludziom, którzy byli tylko odskocznią od codzienności. Po tej magicznej chwili z Luke’iem myślał, że może coś się zmieniło, jednak mężczyzna udowodnił, że to wszystko było postawione niżej od jego dziewczyny. Ułożył głowę na poduszce i przymknął oczy.
Po chwili, która ciągnęła się w nieskończoność, Mike usłyszał, jak ktoś wszedł do pokoju i postawił coś na szafce nocnej. Po dźwięku mógł uznać, że była to szklanka. Tajemnicza osoba następnie wróciła do drzwi, by przekręcić w nich zamek. Clifford momentalnie poczuł, jak cała krew odpływa mu w twarzy i zaczął szykować się na najgorsze. Uspokoił się dopiero wtedy, gdy poczuł znajome dłonie oplatające jego ciało, by zyskać jak najwięcej ciepła od chłopaka. Po chwili poczuł też łaskotanie na całej twarzy, gdy ta osoba zbliżyła się i dała całusa w policzek.
***
Dzisiaj kończymy maraton, moi drodzy x.
Miłego dnia!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top