XI. memories.

-Nie - Michael pokręcił głową, patrząc na kolejną sukienkę, która wyglądała jak przygotowana specjalnie na bal maturalny - To impreza, weź jakąś krótką - mruknął i wzrokiem wrócił do telefonu.

Crystal wróciła po chwili razem z pracownicami sklepu, które proponowały jej dodatki.

-Ta wygląda, jakbyś miała iść na wyścigi konne - odetchnął głośno i wstał - Przepraszam - spojrzał na pracownicę, która stała przed rządem krótszych sukienek.

Zaczął je przeglądać i wyciągnął kilka, które charakterem pasowałyby do wydarzenia, na które idą.

-Ale Mike, one są takie zwyczajne… - skrzywiła się nieco.

-Sierra idzie w jednoczęściowym, czarnym kombinezonie. To impreza, Crys. Ja idę w jeansach i jakoś nie widzę w tym żadnego problemu.

-Jasne, faceci nigdy nie widzą problemu w stroju. Tak właśnie myślą gwałciciele!

Michael otworzył usta, by coś powiedzieć, jednak pokręcił głową, natychmiast rezygnując w tego pomysłu. Opadł na kanapę i wrócił do przeglądania portali społecznościowych. Dostał wtedy wiadomość od Luke’a

Luke: Gdzie położyłeś teczkę ze swoimi papierami do podpisu?

Ja: Chyba w szufladzie. Kluczyk do niej jest obok klawiatury.

Luke wszedł do gabinetu Michaela i rozejrzał się z szerokim uśmiechem. Tak, jak zakładał - wszystko tu było czyste, a dokumenty idealnie ułożone. Nawet w szufladzie z teczką był porządek, co jest dość niespotykane. Usiadł na jego miejscu i otworzył teczkę, składając kolejne podpisy pod pieczątkami.

Gdy skończył, postanowił sięgnąć głębiej do szuflady chłopaka. Wiedział, że może nie być on zadowolony, jednak ciekawość Luke’a wygrała z jego moralnym kręgosłupem. Po chwili wyciągnął z niej zdjęcie - ich pierwszy dzień w niewielkiej firmie.

Luke spojrzał na zestresowanego Michaela.

-A co, jeśli nie damy rady? - dopytał, patrząc z przerażeniem na Hemmingsa - To koordynowanie ludźmi, Luke - zacisnął usta.

Luke zaśmiał się cicho i pokręcił głową.

-Jest okay, Mike. Nie są tu po to, żeby zaszkodzić firmie, poza tym - wzruszył ramionami - Nasze rodziny nam pomogą, nawet nie wiesz, jaka szczęśliwa była dzisiaj rano moja mama - uśmiechnął się szerzej - A tata mówił, że małe zespoły pracownicze będą lepiej pracowały, a nam wystarczy na początek dziesięć osób w każdej komórce.

Michael spojrzał z politowaniem na chłopaka.

-Nawet ja to wiem - zachichotał, a Luke przybił piątkę w myślach z samym sobą, ze względu na to, że udało mu się rozśmieszyć przyjaciela - Tak samo, jak to, że musimy być przygotowani na straty przez pierwsze trzy miesiące.

-Na pewno krócej to potrwa - Hemmings uśmiechnął się lekko, patrząc na ich kadrę pracowniczą - Ty oprowadzisz laborantów, a ja księgowość i marketing, co?

Michael pokiwał głową i poszedł do niewielkiej grupki pracowników. Luke z lekkim zauroczeniem patrzył na Michaela i zwracał uwagę na niesamowity zapał, z jakim opowiada o rewolucyjnym lekarstwie.

Hemmings odetchnął cicho i odłożył zdjęcie na miejsce. Po chwili jego oczom ukazało się kolejne zdjęcie - tym razem jego, Michaela i wszystkich pracowników w nowym miejscu, do którego przenieśli się rok po założeniu firmy, gdy rósł popyt na ich leki. Wtedy też Michael razem z zespołem laborantów opracowali kilka nowych leków, które przyjęły się równie dobrze. Były to między innymi maści oraz proszki przeciwbólowe, które okazały się jednymi z lepszych na rynku - jednocześnie nie były takie drogie.

Luke był niemal pewny, że im się uda. Od samego początku w nich wierzył, a konkretniej - wierzył w zdolności Michaela, który wyciągał ich z każdego dołka emocjonalnego, mimo tego, że sam nie zawsze wierzył w sukces.

***

Co myślicie o Crystal? Bo ja wiem conieco o niej na zapas i powiem wam, że możecie polubić ją w pewnym momencie bardziej niż Luke'a.

Miłego dnia!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top