VIII. company
Ja: Jak ci poszło z wytłumaczeniem u Crystal?
Michael: Miałem szalik, wspominałem ci o tym. Lepiej szykuj się na randkę z Sierrą i załóż jakiś świąteczny drapiący golf, żeby zakryć malinki
Luke odłożył telefon i kolejny raz przejechał opuszkami palców po czerwonych śladach. Oblizał usta, przypominając sobie noc z Cliffordem, jednak wytrzeszczył oczy, gdy uświadomił sobie, że jego policzki zaczyna oblewać rumieniec, a w spodniach zaczyna robić się ciaśniej.
-No co jest, fiucie? - warknął cicho, patrząc na swój krok, w którym wyraźnie jego spodnie się odkształciły.
Spojrzał w lustro i ściągnął swoją koszulkę. Zaśmiał się nerwowo, gdy zobaczył, że siniaki z klatki piersiowej nadal są krwistoczerwone.
-Żenada - mruknął i zaśmiał się, słysząc szczeknięcie po jego słowie - Cieszę się, że się zgadzamy - założył szybko dopasowany golf - Jeszcze tylko jakieś okulary i wyglądam jak Steve Jobs - zachichotał, odwracając się do psinki.
Ja: Dzięki, że nie robiłeś mi malinek pod szczęką i wyżej na szyi. Doceniam to.
Michael: Gdybym wiedział, jak ja zostałem potraktowany, to zrobiłbym ci z pięć na czole, debilu.
Hemmings mimowolnie zaśmiał się na wyraźne oburzenie ze strony przyjaciela. Naprawdę lubił Michaela i cieszył się, że ma przy sobie kogoś takiego jak on. Gdyby nie Michael, teraz siedziałby prawdopodobnie w jednym z biurowych boxów i robił nadgodziny.
W pewnym momencie ich życia, dokładniej - gdy Michael miał 19, a Luke 18 - postanowili, że rynek pracy tak naprawdę nie jest dla nich, nie ma nic, co mogłoby ich zainteresować. Koniec roku szkolnego zbliżał się niebezpiecznie szybko, chłopcy wiedzieli, że jeśli nie pójdą do pracy to zostaną pasożytami swoich rodzin. Najbardziej przejmował się tym Michael, który od zawsze był uważany za takiego, ze względu na to, że prawie musiał dwa razy zaliczał jeden rok. Było to spowodowane licznymi przeprowadzkami i brakiem czasu na szkołę. Tak czy inaczej - skończył na drugim końcu Sydney i nie było mowy o tutejszej szkole - wtedy byłby skazany na zostawienie swojego przyjaciela. Na szczęście wszystko się ułożyło - Luke pomógł swojemu przyjacielowi w zaliczeniu roku. Przeprowadzki nasunęły Michaelowi ciekawe pomysły na własną działalność gospodarczą. Każdy rozrysował na kartce i podawał Luke’owi na nudniejszych lekcjach. Zaczęło się od firmy przeprowadzkowej, jednak obaj szybko odrzucili ten pomysł, wiedząc, że popyt na to nie będzie aż tak wielki. Przez myśl przewinęło im się także przedsiębiorstwo produkcyjne, które zajmowałoby się tworzeniem procesorów. Luke bardzo interesował się wtedy tym tematem, jednak Michael nie chciał uczestniczyć w czymś, czego nie potrafi - od zawsze stronił od mechaniki. Obaj natomiast zapamiętali, że woleliby firmę czystą, gdzie będą warunki laboratoryjne. Dlatego też Michael skreślił zakład meblowy ze swojej listy.
Pomysł nasunął się sam, gdy mama Michaela w środku nocy dostała niesamowitych boleści kręgosłupa. Spanikowany Michael zaczął wyciągać kolejne leki z szafki, wiedząc, że jeden na to nie pomoże. Bardzo interesował się chemią i lekami - czytał każdy skład każdego leku i szukał w internecie, co daje jakiś związek chemiczny lub substancja. Postanowił podać mamie dwie tabletki, których skład był bardzo zbliżony do tego, jakiego potrzebował Michael w tym momencie.
Był w szoku, gdy godzinę po podaniu tabletek, ból odpuścił.
Dlatego też postanowił założyć firmę farmaceutyczną, jednocześnie porzucając marzenia o studiach medycznych. Zamiast tego poszedł na ekonomię, żeby wiedzieć, jak dobrze zarządzać firmą. Pewne rzeczy wiedział już ze szkoły oraz porad swojego wujka, który był głównym księgowym w dużej firmie. Poszedł też na uniwersytet, by ogłosić, że poszukuje farmaceutów. Zgłosiło się jedynie kilku chętnych, pozostali jedynie patrzyli na nich z góry, czując pogardę, że ktoś młodszy miałby być ich szefem.
Teraz, gdy firma przynosi po dwadzieścia milionów przychodów rocznie - pewnie żałują, że odmówili.
Początkowo wynajmowali niewielki budynek, w którym na górze znajdowały się laboratoria, a na dole różne działy firmy. Z czasem przenieśli się do ogromnego budynku na obrzeżach miasta, który wybudowali na własny koszt - dokładniej z wygospodarowanego zysku.
Byli zadowoleni z tego co robili i obaj czuli się spełnieni przez to, że ich leki realnie pomagają ludziom.
***
Właśnie zaczęłam ferie, a moje włosy stały się fioletowe, co się dzieje ze światem?
PS mam nadzieję, że mniej więcej rozumiecie ten rozdział, jest dość chaotyczny
Miłego dnia!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top