IX
Polubienia: 9 510
ChaeHW Zobaczcie jaka miła niespodzianka czekała na mnie w mojej ulubionej kawiarni! :D Ktoś zamówił dla mnie kawę i ciastko J Chyba mam pierwszego prawdziwego fana! :D
Ps. Kawa smakowała naprawdę wspaniale, dziękuje <3
Zobacz wszystkie komentarze: 117
OnLove Jak to oppa?! Przecież ja jestem twoją jedyną i prawdziwą fanką! Wiem nawet jaki rozmiar buta nosisz
Crazy771 Dzięki... Teraz mam ochotę na kawę
Nomu OMG! Myślicie, że to ta sama osoba co od parasolki? Powinieneś ją znaleźć oppa!
***
Z niemałym zaciekawieniem patrzyłem na co rusz pojawiające się komentarze pod ostatnim postem mojego Hyungwona, przy okazji starałem się zaakceptować, że to zdjęcie będzie miało więcej niż zdjęcie mojej twarzy, gdybym takowe wstawił. Trochę dołujące. Pozwoliłem sobie jeszcze raz odświeżyć komentarze, ale nim zdążyłem się zapoznać z tymi najnowszymi, usłyszałem jak ktoś woła mnie po imieniu. Uniosłem wzrok, by zobaczyć uśmiechniętą twarz Kihyuna po drugiej stronie ulicy. Chciałem mu odmachać, ale w momencie, w którym uniosłem rękę... Świat przed oczami stał się niewyraźny, a ja miałem wrażenie, że spadam. Wracałem.
***
Zamrugałem szybko parę razy, a świat powoli znowu nabierał ostrości. Natychmiast starałem się zrozumieć, gdzie jestem, a gdy w końcu to do mnie dotarło, miałem ochotę wybiec z tamtego miejsca. Byłem w jednym z tych domów pogrzebowych, w którym spoczywał także Chae, ale tym razem byłem pewien, że nie przyszedłem do niego. Prawda przyszła do mnie zbyt szybko.
-Ki...Kihyun- Wyszeptałem z niedowierzaniem dostrzegając zdjęcie chłopaka w szklanej gablocie, uśmiechał się na nim, tak jak zwykle miał to w zwyczaju- A-Ale jak?- Pytałem sam siebie nie licząc na odpowiedź
Mimo, iż nie wiedziałem jak do tego doszło, to byłem pewien jednej rzeczy. To była całkowicie moja wina. Przez moje zabawy z czasem zginął człowiek, a ja nawet nie zdołałem się przybliżyć do uratowania Hyungwona. Z nerwów zrobiło mi się naprawdę niedobrze, więc niemalże wybiegłem z budynku. Jednak to wcale mi nie pomogło, bo przy samym wejściu wpadłem na... Dokładnie, na Shownu
-Co ty tu robisz?- Wyszeptałem
-Hoseok?- Był naprawdę zdziwiony moim widokiem
-Dlaczego tu do cholery jesteś?!- Ponowiłem pytanie ze łzami w oczach, naprawdę zabiłem człowieka
-Przyszedłem odwiedzić Yoo, dzisiaj jest przecież rocznica
-Jak umarł?
Naprawdę nie chciałem tego wiedzieć.
-Co...?- Chłopak wyglądał na naprawdę zdezorientowanego tym pytaniem
Złapałem go za ramiona i ze spuszczoną głową powtórzyłem pytanie. Naprawdę nie chciałem wiedzieć...
-Popełnił samobójstwo- Wydukał cicho patrząc gdzieś w bok
Te dwa słowa były dla mnie jak wyrok, choć jedynie potwierdziły to co sam zdążyłem już założyć
-Ojciec znowu go pobił i wtedy właśnie coś w nim pękło-Kontynuował- Dlaczego mnie pytasz? Przecież znasz tę historie, sam mi ją opowiadałeś
-Powinieneś był go uratować- Szlochałem nadal trzymając głowę nisko, uderzyłem go lekko pięścią w pierś, zupełnie tak jakbym chciał w ten sposób choć trochę zrzucić z siebie ciężar winy.
Mimo wszystko Shownu nie opowiedział. Stał z ustami zaciśniętymi w wąską kreskę.
-To ty powinieneś być przy nim, a nie szlajać się z Minhyukiem- Załamał mi się głos- On cię przecież tak kochał, a ty zostawiłeś go samego z tym potworem
Gdybym uniósł wzrok, to zauważyłbym tą samotną łzę spływającą po jego policzku, ale nie zrobiłem tego. Wyminąłem go bez słowa i ruszyłem przed siebie. Mogłem to wszystko jeszcze naprawić, byłem tego pewien!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top